Translate

25 stycznia 2015

"Pierwszy umiera optymizm, po nim miłość, na końcu nadzieja." ***


latanie



dzieci rezydujące w wariatkowie
lubią arteterapię

otwierają swoje wnętrza
słuchając muzyki relaksacyjnej
wesołych piosenek na każdą okazję
albo rysując czarne kruki
w brunatnych dziuplach

uśmiechają się czasem do mnie
i mówią że ładnie pachnę
bywa że opowiadają historie
głębokich rys na przegubach dłoni

lub podpitych mamusiek
fundujących cyklofrenicznie
za każdym razem gorszych
sadystycznych wujków

mają smutne a niekiedy puste
oczy podrasowane końską dawką
psychotropowej wycieczki w nic

od lat niezmiennie uczą mnie
pokory której tak bardzo brakowało
niewzruszenie zimnej siostrze Ratched

paradoksalnie wychodzę stamtąd
szczęśliwa że lekcja muzyki
nie została przerwana

własne dziecko lubi ze mną być
a moje intymne odloty na K-PAX
i czerwony nos Patcha Adamsa
to zupełnie naturalna sprawa

błogosławię chwilę gdy
uśmiechając się do Fisher Kinga
odnalazłam w sobie Świętego Graala
i biegałam boso po gołych ślimakach
nie bacząc na ciernie i etykietki

Don Juan DeMarco
byłby ze mnie dumny


JoAnna Idzikowska - Kęsik,

25 I 15

*tytuł notki: cytat z powieści "Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya, obrazki z netu. Można doczytać:
http://venapoetica.blogspot.com/2013/02/wszystkie-odloty-oryginaow.html 

7 komentarzy:

  1. Witaj Joasiu.
    Święte słowa, że nadzieja umiera ostatnia. Wiem coś o tym, aczkolwiek optymizmu nigdy do końca nie strarciłem. Z miłościami różnie bywało...
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam, Michale, dobrej dnia, pełnego miłości, nadziei i optymizmu!

      Usuń
  2. U mnie z tą nadzieją ostatnimi czasy bardzo krucho... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, nadzieja zawsze umiera ostatnia, będzie dobrze, zobaczysz>
      Życzę Ci dużo nadziei.

      Serdeczności!

      Usuń
  3. Trzymam się tego przysłowia i zawsze staram się mieć nadzieję. Ale życie jak to życie... Pozdrawiam i życzę miłych ferii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się. Nadzieja umiera ostatnia. Choć czy na pewno? Czy rzeczywiście nadzieja w końcu umiera? Może jest nieśmiertelna? Dla mnie chyba jest. Bo i optymizm, który pierwszy zanika, u mnie nigdy się nie kończy :) Pewnie do czasu, ale póki co jest dobrze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)