Translate

30 października 2023

UWAGA SPOILER czyli gdzie te chłopy, gdzie?

 Witajcie!

        Dzisiaj chciałabym napisać bardzo, ale to bardzo krótko o dwóch filmach i podzielić się z Wami swoimi refleksjami na ich temat. Na pewno nie będą to recenzje, raczej polecajki, ponieważ oba filmy bardzo mi się spodobały, a cieszy mnie to tym bardziej, że są to filmy polskie, zrealizowane na podstawie polskich powieści, remake'i - nowe wersje znanych i lubianych dzieł filmowych. 

        Nowego "Znachora" obejrzałam w dzień jego premiery na platformie Netflix, nie mogłam się tak naprawdę doczekać tej adaptacji powieści pisarza, który miał ambicję wyjścia do zwykłych, prostych ludzi i doskonale sobie z tym poradził. Przedwojenna adaptacja powieści Tadeusza Dołęgi - Mostowicza naprawdę trafiła pod strzechy, była pokazywana na wsiach (cudna scena w nowej adaptacji z objazdowym kinem, to chyba pokłon dla przedwojennej adaptacji) a Autor dostał poważną propozycję z Hollywood, bo był także scenarzystą („Znachor” był najpierw odrzuconym scenariuszem, który Dołęga przerobił na powieść). Niestety, wojna zniszczyła nie tylko jego międzynarodowe plany, ale też życie, które stracił na samym jej początku, gdy starał się pomagać ludziom. Na szczęście jego twórczość przetrwała i ma się dobrze. I mamy kolejną, trzecią adaptację (nota bene te adaptacje pojawiły się +/_ co 40 lat), z których druga (1982), w reżyserii Jerzego Hoffmana z Jerzym Bińczyckim, doskonałym w tytułowej roli, weszła już do zacnej historii polskiej kinematografii. I dobrze, gdyż jest piękna, chwyta za serce, ma cudną ścieżkę muzyczną, a aktorzy stworzyli w niej niezapomniane kreacje. Wszyscy pamiętamy cudne oczy Anny Dymnej, róże rzucone jej pod stopy przez Tomasza Stockingera, nieco zawziętą, ale rewelacyjną w roli Sofii Bożenę Dykiel i szczupłego jak trzcinka Artura Barcisia albo oświadczenie w sądzie w wykonie Piotra Fronczewskiego. Piękny film, który jako dziecko obejrzałam w kinie i do którego potem wracałam wielokrotnie.

        Otóż nowa adaptacja bardzo mi się podoba ze względu na role kobiece, co nie znaczy, że grający Antoniego Kosibę Leszek Lichota, nie poradził sobie z tytułową rolą. Poradził i zrobił to świetnie, jednak w tej adaptacji prym wiodą kobiety, zwłaszcza jedna... 


Zośka, bardzo charakterystyczna, świetnie zagrana, fikcyjna postać cudownej młynarzowej, samotnej kobiety,  - w tej roli rewelacyjna Anna Szymańczyk. Tej aktorzycy wróżę wielką karierę, jest cudna, piękna i bardzo mnie swoją rolą ujęła, bo umiała pokazać, że twarde z pozoru kobiety, tak naprawdę są wrażliwe, delikatne, spragnione miłości i ciepła. 

        Cudna też była Maria Kowalska i zupełnie inna niż Anna Dymna, w roli Marysi oraz Izabela Kuna w roli hrabiny Czyńskiej, matki Leszka. W epizodzie pojawiła się też moja kochana a dawno nigdzie nie oglądana Ewa Szykulska.

        W filmie wystąpił również - jak zawsze wspaniały, ale o kilka lat grubszy - Artur Barciś, tym razem w roli kamerdynera.

        Zmieniają się czasy, zmienia się spojrzenie na dawne dzieła. Wiadomo, że to, co ponadczasowe, obroni się samo, ale ja lubię nowe, inne, nieszablonowe interpretacje, dlatego ten film, któremu nie brakuje wad, ale dzieł bez wad jest naprawdę niewiele - mnie się podobał. Myślę, że nie będę do niego wracać tak często, jak do wersji z Anną Dymną, ale jeszcze raz zapewne go sobie, na spokojnie, obejrzę i Wam też polecam!

Moja ocena filmu: 7/10


        Kolejne dzieło, które chcę Wam polecić to również trzecia z kolei adaptacja utworu Władysława Stanisława Reymonta, z tym, że pierwszej z 1922 roku, w której wystąpił sam Autor, nie znamy, ponieważ zaginęła w wojennej zawierusze. Znamy i pamiętamy serial i film z 1972 z cudną, ale zbyt dojrzałą Emilią Krakowską w roli Jagny i bezbłędnym Władysławem Hańczą w roli Boryny (czyli mamy remake'i raz na pół wieku).

        Nową adaptację monumentalnej powieści Reymonta zrobili twórcy rewelacyjnego "Twojego Vincenta", filmu, który kilka lat temu oczarował wiele wrażliwych na sztukę osób. 

    Z reguły nie czytam recenzji, ale jeszcze zanim poszłam w środę do kina, dotarło do mnie z odmętów internetu, że najnowsza adaptacja "Chłopów" to badziewna cepelia bez ładu i składu, że role kiepskie, muzyka denna a scenariusz spłycony...


        Tymczasem ja dostrzegłam w tym filmie cudne role kobiece, a Jagna w interpretacji prześlicznej, młodej i zdolnej aktorki, Kamili Urzędowskiej, była tą właśnie dziewczyną, którą wyobrażałam sobie, gdy czytałam powieść jako nastolatka... 

    Ale jeszcze moment o kobietach: boska, jak zawsze, cudowna Dorota Stalińska, inna niż zwykle, jednak naprawdę dobra Ewa Kasprzyk (jakby mniej luksusowa), wspaniała Małgorzata Kożuchowska i świetne dwie Sonie: Bohosiewicz w roli wójtowej i Mietielica w roli Hanki. Plejada rewelacyjnych, zdolnych, pięknych kobiet! Uwielbiam!

    Film oceniam na 7+/10 i szczerze polecam. Jest cudny plastycznie i muzycznie oraz tanecznie, naprawdę. Bezbłędna scena wesela. Zapewne niebawem obejrzę starą wersję, bo oglądałam ją raz, jako nastolatka czyli wieki temu. 

        Nowy miły news: Katie Melua nagrała z Goeffem Fosterem piosenkę końcową w angielskiej wersji z filmu pt. End of Summer. 



        Oba filmy bardzo pięknie wyeksponowały kobiety, więc gdzie te tytułowe chłopy czyli mężczyźni z tych filmów? Są i mają się naprawdę dobrze. 

     I tak, jak już wspomniałam - Leszek Lichota był naprawdę dobrym Kosibą/Wilczurem, bardzo też podobał mi się w "Znachorze" grany przez Mikołaja Grabowskiego hrabia, a młody i zdolny Ignacy Liss był ciekawym Leszkiem, zupełnie innym, niż ten w wykonaniu Tomasza Stockingera. Dobrze też zagrał Mirosław Haniszewski, który ostatnio chyba lubi grać czarne charaktery. Wspomniany wyżej Artur Barciś cieszył oczy, a Krzysztof Dracz w roli karczmarza - wspaniały.

        Mirosław Baka jako Boryna - moim zdaniem - bezbłędny, to już wybitny aktor jest, a świetny był od samego początku (mało kto wie, że omal nie przypłacił życiem roli w "Krótkim filmie o zabijaniu"). Bardzo dobry Robert Gulaczyk w roli Antka i niezły Maciej Musiał w roli Jasia, rewelacyjny Mateusz Rusin jako Mateusz i bardzo wiarygodny Cezary Łukaszewicz w roli Michała. I taka ciekawostka: w roli parobka Kuby wystąpił Andrzej Mastalerz, którego znałam w czasach studenckich i na którego mówiliśmy "nieślubne dziecko Fijewskiego", bo naprawdę był podobny do tego wybitnego aktora. No i chyba twórcy również dostrzegli to podobieństwo, bo zagrał w nowej wersji tę samą rolę, co Tadeusz Fijewski w starej. Tak więc role męskie w obu filmach również są godne uwagi i polecenia. Mnie ucieszył też Mariusz Kiljan w roli Żyda - karczmarza Jankiela.

        Ale w obu filmach prym wiodły kobiety! I bardzo dobrze, że oba te obrazy powstały i tak jeszcze nie pobiły ilości remake'ów znanej i powszechnie uwielbianej opowieści o "Narodzinach Gwiazdy"!

            Oglądaliście? Podobały się Wam te filmy? Podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami. Teraz czekam do stycznia na kolejny remake - "Akademię Pana Kleksa". Do miłego, dobrego dla Was!

28 października 2023

Czas Zodiakalnego Skorpiona

Skorpion pamięć ma nie lada,

Przy tym głową nieźle włada,

Ale bywa nieżyczliwy

I okropnie pamiętliwy!


A gdy już do celu zmierza,

Ustępować nie zamierza.

Sieje przy tym straszny zamęt,

Bo ma wielki temperament!

Małgorzata Strzałkowska

      Witajcie!

        Skorpion to ósmy znak Zodiaku, którego czas przypada najczęściej na okres od 23 października do 22 listopada. W tym roku zaczął się 23 października o godzinie 18:20, więc ludzie urodzeni do tej godziny są jeszcze spod Wagi i potrwa do 22 listopada. Będzie to czas intensywny, kreatywny, dość inspirujący a nawet tajemniczy dla niektórych, bo dzisiaj - 28 października - mamy kolejne zaćmienie - tym razem Księżyca.

        Dzisiaj rano obudziłam się po piątej, bo wczoraj bardzo wcześnie jak na mnie, ok. 22:00, zasnęłam, po tygodniu intensywnej pracy. Obudziłam się, ponieważ bardzo chciało mi się pić (a w okolicach pełni szklankę z wodą stawiam na parapecie, żeby nabrała księżycowego światła)  i zobaczyłam na niebie coś niesamowitego: po lewej stronie mocno świecił przecudny,  bardzo dobrze  widoczny Jowisz - największa planeta Układu Słonecznego, a po prawej Księżyc w pełni (która dopełni się dziś o 22:22) wydawał się ogromny! Spektakularne widowisko! Dla wielu osób trudne, sporo ludzi jest pobudzonych, nie może spać i kiepsko się czuje. Skorpion jest znakiem żywiołu wody, trzeba dużo pić, najlepiej czystej, letniej wody. Księżyc odpowiada za przypływy i odpływy... Będzie to ostatnie zaćmienie na osi Byk - Skorpion - coś bezpowrotnie odejdzie (u każdego coś innego) i zrobi miejsce dla czegoś nowego. Myślę, że globalnie też nastąpi wiele zmian.

         I tak, jak naprawdę lubię i cenię czy nawet kocham Skorpiony, które znam, a znam ich wiele, tak czas panowania tego znaku najczęściej jest dla mnie czasem trudnym, czasem braku światła, szarugi jesiennej, depresji, czarnych myśli związanych ze śmiercią bliskich, przenikaniem się świata umarłych ze światem żywych i temu podobnych dołerskich rzeczy. Czasem mam wrażenie, że żyję w jakimś świecie równoległym, gdy przychodzi listopad. Często też w listopadzie miewam dziwne, trudne a nawet straszne sny, jeszcze bardziej niż zwykle, wyostrzoną intuicję i choruję, pewnie też przez swoje nastawienie, bo kiedyś - jeszcze w dzieciństwie - wymyśliłam sobie, że umrę w czasie panowania Skorpiona i chyba zbyt mocno sobie to wgrałam do podświadomości, ponieważ jak tylko nastaje ten okres, wciąż o tym myślę. Dwa moje kotki: Balbina i Albin też opuściły mnie w listopadzie.

        Prawda bardzo pradawna i zgodna z naturą jest taka, że w tym czasie nasi przodkowie odpoczywali, zwalniali, nabierali sił na wiosnę, na czas siewu, a potem zbiorów. Nasza cywilizacja wywaliła do góry nogami cały ten naturalny rytm przodków, którzy obserwowali naturę, czcili ją i żyli z nią w zgodzie. My bierzemy urlopy latem, a późną jesienią i zimą harujemy na wysokich obrotach, a potem jesteśmy zdziwieni, że chorujemy i że najwięcej ludzi umiera właśnie w listopadzie.

        Przede wszystkim jednak w tym niezwykłym czasie, przeszkadza mi cholernie bezsensowne - moim zdaniem - przestawienie czasu z letniego na zimowy i brak światła. Szaruga, gnijące, pleśniejące liście (mam na pleśń i penicylinę alergię), dziwny zapach ziemi, mgły, chłód - to jeszcze mogłabym znieść, ale brak światła mnie dobija. Dlatego cieszą nawet trudne pełnie. Dzisiejsza zwana jest Pełnią Dyniowego lub Krwawego Księżyca, zwana jest też Pełnią Obfitości i będzie widoczna z Polski, warto popatrzeć na niebo w okolicach 22: 15. A że będzie to pełnia w znaku ziemskiego, materialnego Byka, warto zadbać o swój dobrostan w ogólnym tego słowa znaczeniu (Byk to pieniądze, dobra materialne, ale też przyjemności i pyszne jedzenie).

        Skorpion to niewątpliwie jeden z najciekawszych znaków Zodiaku, znak stały.  Tajemniczy, enigmatyczny, niezwykle magnetyczny, bardzo żywotny, kreatywny, świetnie zorganizowany, odważny, waleczny - doskonały strateg, urodzony przywódca, bywa uparty i po każdym upadku odradza się jak mityczny Feniks z popiołów. Potrafi bardzo, ale to bardzo małymi kroczkami dążyć do celu, ale bywa też - jak to skorpiony - pełen jadu, czasem potrafi się zemścić po wielu latach, ponieważ jest niezwykle pamiętliwy.

        Wszystkie kobiety, które znam, a które urodziły się w Czasie Skorpiona, są niezwykle piękne, kuszące urodą, mądre, seksowne, mają wyostrzoną intuicję i doskonale wyczuwają ludzi, ich nastawienie i intencje. Są też bardzo oddane bliskim osobom, ale też bywają impulsywne. Mam w rodzinie kilka Skorpionic i z kilkoma się przyjaźnię, więc naprawdę wiem, co mówię. Skorpiony są mądre i wierzcie mi - są bardzo lojalnymi przyjaciółmi, potrafią wesprzeć, doradzić, podbudować, ukoić.

        W czasie Skorpiona, oprócz dzisiejszej Krwawej Pełni, czeka nas jeszcze Halloween, Dzień Wszystkich Świętych, Dzień Zaduszny (tudzież pradawne, słowiańskie dziady), 11 Listopada - umowna data odzyskania przez Polskę (która jest spod Byka) niepodległości, 13 XI będzie Nów Księżyca w Skorpionie, który dla wielu osób z nadwrażliwością też może być trudnym czasem.

        Na mnie najsmutniej oddziałują 1 i 2 Listopada, bo jak się straciło tak wielu Bliskich, zwłaszcza rodziców (ojciec odszedł w tym właśnie czasie), to nie jest to łatwa data. Zawsze wracają wspomnienia, jakiś przenikliwy smutek, nostalgia i melancholia... Najśmieszniejsze jest to, że naprawdę nie boję się śmierci... Problem w tym, że tylko swojej.

        Wszystkim urodzonym w tym osobliwym Czasie Zodiakalnego Skorpiona, życzę spełnienia marzeń, zdrowia, radości i szczęścia, a Wam, Czytelnikom tego bloga, cudownego, kreatywnego i pełnego refleksji Czasu. Niech Wam się darzy!

        A oto moi najbardziej ulubieni przedstawiciele Skorpiona w kolejności nieprzypadkowej w przypadku pierwszej trójki:

        Maria Salomea Skłodowska-Curie (7 XI 1867 - 1934) – polsko-francuska uczona zajmująca się fizyką doświadczalną i chemią fizyczną, podwójna noblistka – laureatka Nagrody Nobla z fizyki i chemii. Niesamowicie pracowita, uparta, cudna Kobieta, którą kocham i cenię od dziecka. Kobieta namiętna, zdolna, która, mimo wielu życiowych trudności, tak wiele dokonała. Jako dziecko i potem wiele czytałam o tej leworęcznej, cudnej i mądrej kobiecie, o której za mało się mówi, za mało się o niej uczy.

         Happy Birthday! Dzisiaj 56 urodziny świętuje jedna z najzdolniejszych i najpiękniejszych aktorek ever - Julia Roberts, o której już pisałam na tym blogu TUTAJ. Wspaniała aktorka, której karierę śledzę od wielu lat i której wiele ról bardzo, ale to bardzo cenię. Ta leworęczna piękność naprawdę długo musiała ćwiczyć, żeby zagrać praworęczną Erin Brokovich.

            Margaret Atwood (18 XI 1939) - poetka (!!!) i pisarka kanadyjska. Zaczynała od poezji, pierwszy tom wydała własnym sumptem. Potem była świetna feministyczna powieść "Kobieta do zjedzenia". Najbardziej znana jest z "Opowieści podręcznej" na kanwie której powstał serial. Uwielbiam!

        Wielką, bardzo silną datę urodzenia - 11 XI 1922 - miał mój bardzo, ale to bardzo ukochany pisarz, Kurt Vonnegut Jr. – amerykański pisarz i publicysta, tworzący literaturę postmodernistyczną i science fiction. Autor mojej ukochanej "Rzeźni numer 5" i "Kociej kołyski". Lekkie pióro, wybitny umysł. Odszedł również 11 dnia miesiąca, w kwietniu 2007 roku.


         Spod Skorpiona jest chyba mój najulubieńszy aktor mojego pokolenia obecnie - Joaquin Phoenix (28 X 1974), gość, który potrafi zagrać wszystko i schudnąć lub przytyć do roli 25 kg. Wegetarianin. Bardzo lubię wszystkie jego role, bo dobiera je naprawdę starannie. Z niecierpliwością czekam na "Napoleona" w jego wykonaniu, bo jako Jezus i Jocker mnie po prostu utulił.


Bryan Adams (5 XÎ 1959) - mój the best vocal ever. Uwielbiam tego Kanadyjczyka, wegetarianina, autora wielu wspaniałych przebojów i świetnego fotografa.


             Zbigniew Herbert (29 X 1924 - 1998) -wielki poeta, podróżnik, eseista i znawca sztuki, o którym dużo więcej napisałam TUTAJ.


     Martin Marcantonio Luciano Scorsese (19 XI 1942) – amerykański reżyser, scenarzysta, montażysta, aktor i producent filmowy. Laureat Oscara za reżyserię filmu "Infiltracja", doktor honoris causa Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Dla mnie najlepszym jego filmem, wśród wielu ulubionych, jest "Ostatnie kuszenie Chrystusa".


         Stanisław Barańczak (13 XI 1946 - 2014) – wybitny polski poeta, krytyk literacki, tłumacz, jeden z najważniejszych twórców Nowej Fali, działacz Komitetu Obrony Robotników. Autor rewelacyjnych wierszy, brat Małgorzaty Musierowicz.
 

        Astrid Lindgren (14 XI 1907 - 2002)  –szwedzka pisarka, autorka szeregu popularnych powieści dla dzieci i młodzieży. "Dzieci z Bullerbyn" przeczytałam kilkanaście razy, ostatnio rok temu - swojej klasie.


         Isaac Bashevis Singer (21 XI 1902 - 1991) – amerykański pisarz będący z pochodzenia polskim Żydem, tworzący głównie w języku jidysz, dziennikarz, wegetarianin. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za 1978 rok.
 

                Wanda Chotomska (26 X 1929 - 2017) - wspaniała poetka mojego dzieciństwa.


         Antoni Ignacy Tadeusz Kępiński (16 XI 1918 - 1972) – polski lekarz, psychiatra, naukowiec, humanista i filozof. Jeden z najbardziej znanych polskich lekarzy psychiatrów, uważany za geniusza psychiatrii. Jest znany między innymi jako twórca koncepcji metabolizmu energetyczno-informacyjnego i psychiatrii aksjologicznej.

        Stanley Tucci (11 XI 1960) to jeden z tych aktorów, którzy mnie przyciągają do tego, aby pójść do kina lub obejrzeć film, w którym grają. Bardzo, ale to bardzo dobry aktor, reżyser i scenarzysta. Świetny w "Lovely Bones" (polski tytuł "Nostalgia Anioła"), w "Diabeł ubiera się u Prady", "Supernovej" i wielu innych filmach.

        Tilda Swinton (5 XI 1960) – brytyjska aktorka, która grała m.in. w filmach Jima Jarmuscha, Wesa Andersona, braci Coen czy Bong Joon-ho. Laureatka Oscara i nagrody BAFTA za rolę drugoplanową w filmie Michael Clayton. Uwielbiam ją bezwarunkowo, bo zawsze, gdy się pojawia, nawet w roli czarnego charakteru, wprowadzana na ekran światło.
 

        Bardzo silną datę urodzenia (11 XI 1974) ma gwiazdor Leonardo DiCaprio. Świetny od dziecka. Jego rola w "Co gryzie Gilberta Grape'a" to prawdziwy majstersztyk, to był jego film, bo on był w nim najlepszy. Rewelacyjnie też zagrał poetę, Athura Rimbauda w filmie Agnieszki Holland "Całkowite zaćmienie". Jest wegetarianinem, działa jako ekolog.

        Józef Hen (8 XI 1923) – wybitny polski pisarz i publicysta, dramaturg, reportażysta, scenarzysta filmowy pochodzenia żydowskiego. Bardzo lubiła czytać jego powieści i opowiadania. Uwielbiam "Mgiełkę", także adaptację Teatru TV, w której wystąpiła Marta Klubowicz - cudna aktorka i świetna poetka. Panu Józefowi z serca życzę cudownych 100 Urodzin za kilka dni. 


     Ennio Morricone (10 XI 1928 - 2020) – wybitny i bardzo płodny włoski kompozytor i dyrygent. Był autorem muzyki do ponad 500 filmów, m.in. do "Mężów i kochanków" z Joanną Pacułą. Ponad 40 z napisanych przez niego ścieżek dźwiękowych zdobyło najważniejsze nagrody w kategoriach związanych z muzyką filmową. W roku 2007 Amerykańska Akademia Filmowa przyznała mu honorowego Oscara za całokształt twórczości.
 


        Kayah (5 XI 1967) - bardzo cenię za to, że z tak wielkim talentem wytrwała wiele lat śpiewając w chórkach. Uwielbiam jej teksty, zwłaszcza "Supermenkę" i "Ramię w ramię", cenię za to, że wspiera i szanuje inne kobiety. 


        Jodie Foster (19 XI 1962) - uwielbiam ją od bardzo, bardzo dawna, jest dobrą, bardzo empatyczną aktorką i niezłą reżyserką. Pokochałam za krytykowaną rolę w "Nell". Kto nie widział tego filmu, niech obejrzy.


        Bardzo silną osobowość i datę urodzenia miał też Fiodor Dostojewski (11 XI 1821 - 1881) - rosyjski pisarz, filozof, myśliciel. Wiecie... Bardzo, ale to bardzo go cenię. Przeczytałam jednym tchem "Biesy", "Idiotę", "Braci Karamazow"... I chyba z dziesięć (sic!) razy zaczynałam jego wiekopomne dzieło i nigdy nie udało mi się dotrwać do końca, choć przy ostatnim podejściu zostało mi raptem 60 stron... Mówię tu o "Zbrodni i karze" i bez bicia przyznaję się, że nigdy nie udało mi się przeczytać tej powieści, chociaż byłam blisko. Co nie znaczy, że nie cenię twórcy tego i innych dzieł światowej literatury.


        Pablo Ruiz Picasso (25 X 1881 - 1973) – hiszpański malarz, rzeźbiarz, grafik, ceramik oraz poeta, uznawany za jednego z najwybitniejszych artystów XX wieku.Wielbiciel kobiet i kotów. Jego słowa, odkąd spisałam je do pamiętnika, będąc w liceum,  wciąż we mnie tkwią i ciągle mam je z tyłu głowy, jako motto do własnych działań artystycznych: "Nie zrozumiecie sztuki, dopóki nie zrozumiecie, że w sztuce 1+1 może dać każdą liczbę za wyjątkiem 2".


     
Albert Camus (7 XI 1913 - 1960) - wybitny francuski
pisarz, dramaturg, eseista i reżyser teatralny, przede wszystkim jednak intelektualista. Niektóre książki przeczytałam o wiele za wcześnie (podobnie było z filmami) i jego "Dżuma" mną pop prostu potelepała.

         Ryan Gosling (12 XI 1980) - kanadyjski aktor. Cenię i lubię od samego początku. Ostatnio "rozwalił" mnie swoją rolą w Barbie, o której pisałam TUTAJ. Prywatnie skromny człowiek, oddany mąż Evy Mendes i ojciec ich dwójki dzieci.


         Zbigniew Cybulski (3 XI 1927 - 1967) - wybitny, bardzo charyzmatyczny polski aktor, który zbyt wcześnie odszedł, zbyt późno wskakując do pociągu na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Nieodżałowany!


                Macie swoich ulubionych przedstawicieli Skorpiona? Lubicie ten Czas w roku? Pozdrawiam,                                                         życząc Wam wszelkiego dobra.

Bonus:
Zdjęcia z wieczornego spaceru z psiakiem, robione w Bolesławcu, 28 X 23 ok. godz. 20:15.
Słabe, bo padało, ale na ostatnim, nad domkiem, widoczny jest Jowisz - to ta kropka po lewej stronie, troszkę niżej od Księżyca.

25 października 2023

UWAGA POEZJA czyli trzy ukochane wiersze Wisławy Szymborskiej

 


        O tej poetce, a właściwie Poetce przez duże P - królowej wszystkich poetek, niejednokrotnie już pisałam na moim blogu i prezentowałam jej twórczość (i na pewno jeszcze niejeden raz będę ją prezentować), jednak poezji nigdy dość, więc chcę dodać od siebie jeszcze kilka słów o naszej Noblistce - jedynej Polce, która otrzymała Nagrodę Nobla tworząc wiersze i jednej z czterech poetek nagrodzonych tym szczytnym wyróżnieniem.

        W tym roku przypadła setna rocznica urodzin poetki i niebawem skończy się rok poświęcony jej twórczości. Nie będę przytaczać jej życiorysu, bo od tego jest ciocia Wikipedia, napiszę tylko, że jej poezja towarzyszy mi od zawsze tudzież odkąd zaczęłam czytać, jednak nie tylko dlatego jest mi bliska. 

        Dużo bliżej mi do wierszy Szymborskiej, niż do powszechnie uwielbianej i częściej czytanej Haliny Poświatowskiej, którą nota bene Pani Wisława bardzo lubiła i wspierała, motywowała do tworzenia. Cenię ją nie tylko za to, że potrafiła rozpoznać talent u innej poetki, ale przede wszystkim dlatego, że w jej wierszach naprawdę odnajduję siebie, a to jest ważne, gdy czyta się poezję, gdy się ją kontempluje. Takie poczucie, że są ludzie, którzy myślą i czują podobnie jest niezwykle ważne, istotne. Poetka też bardzo dużo czytała, miała szerokie zainteresowania, była ciekawa ludzi i świata i to się czuje, to ma odbicie w jej poezji.

        Niektórzy krytycy literaccy piszą, że nie była poetką, że pod płaszczykiem poezji tworzyła dziełka filozoficzne. Owszem, zgadzam się - nie stroniła od psychologii, filozofii, mitologii i sztuki, tylko czy poezja ma być jedynie rymowaną i pełną metafor pochwałą miłości, śmierci, życia czy może jednak powinna opowiadać o wszystkim, także o rzeczach trudnych i wciąż szukać nowych środków wyrazu?  Oto ostanie, zapisane przez Szymborską słowa:

    "Łatwo pisać o śmierci. O życiu trudniej. Życie ma więcej szczegółów. Nic ogólnego nie ciekawi".

        Dzisiaj przedstawię Wam trzy bardzo ukochane przeze mnie teksty Noblistki, chociaż zaznaczam od razu, że znam i lubię wszystko, co napisała, z limerykami, moskalikami i lepiejami włącznie. Dodam też moje ulubione zdjęcia Pani Szymborskiej, tej oddanej wielbicielki Bolesława Leśmiana, Andrzeja Gołoty, kolaży, kawy i papierosów, seriali telewizyjnych (w tym rzewnej, brazylijskiej Niewolnicy Isaury), twórczyni, która odreagowała Nagrodę Nobla w taki sposób, że przez dwa lata nie napisała ani jednego wiersza (i za tę skromność kocham ją jeszcze mocniej).

        Myślę, że będzie to post, który Wam przypomni ulubione wiersze Poetki, takie, które wszyscy dobrze znamy i od dawna kochamy. W każdym razie ja je znam na pamięć i uwielbiam i umówmy się - są to trzy moje ulubione wiersze na dziś, bo jest ich znacznie więcej. Uwielbiał też naszą Wisławę amerykański reżyser i aktor, uchodzący za intelektualistę - Woody Allen i chyba mu się nie dziwię.

        Wiele wierszy Wisławy Szymborskiej prezentowałyśmy także w Babińcu Literackim, w tym roku każdego pierwszego dnia miesiąca, ze względu na ogłoszony przez Senat Rok Poetki - warto zajrzeć na naszą stronę na Facebooku i na blog. Tam codziennie jest nowy wiersz do przeczytania! Zapraszam ❤️💕

            Dobrej lektury zatem!  I jeszcze - zanim przeczytacie wiersze - zostawiam Wam ostatnie zdanie Odczytu Noblowskiego Pani Wisławy, po prostu rewelacyjna puenta:

"Wygląda na to, że poeci będą mieli zawsze dużo do roboty".


*

  Vermeer

Dopóki ta kobieta z Rijksmuseum
w namalowanej ciszy i skupieniu
mleko z dzbanka do miski
dzień pod dniu przelewa,
nie zasługuje Świat
na koniec świata.


 *

Monolog dla Kasandry

 To ja, Ka­san­dra.
A to jest moje mia­sto pod po­pio­łem.
A to jest moja la­ska i wstąż­ki pro­roc­kie.
A to jest moja gło­wa peł­na wąt­pli­wo­ści.

To praw­da, try­um­fu­ję.
Moja ra­cja aż łuną ude­rzy­ła w nie­bo.
Tyl­ko pro­ro­cy, któ­rym się nie wie­rzy,
mają ta­kie wi­do­ki.
Tyl­ko ci, któ­rzy źle za­bra­li się do rze­czy,
i wszyst­ko mo­gło speł­nić się tak szyb­ko,
jak­by nie było ich wca­le.

Wy­raź­nie te­raz przy­po­mi­nam so­bie,
jak lu­dzie, wi­dząc mnie, mil­kli wpół sło­wa.
Rwał się śmiech.
Roz­pa­la­ły się ręce.
Dzie­ci bie­gły do mat­ki.
Na­wet nie zna­łam ich nie­trwa­łych imion.
A ta pio­sen­ka o zie­lo­nym list­ku -
nikt jej nie koń­czył przy mnie.

Ko­cha­łam ich.
Ale ko­cha­łam z wy­so­ka.
Spo­nad ży­cia.
Z przy­szło­ści. Gdzie za­wsze jest pu­sto
i skąd cóż ła­twiej­sze­go jak zo­ba­czyć śmierć.
Żału­ję, że mój głos był twar­dy.
Spójrz­cie na sie­bie z gwiazd - wo­ła­łam -
spójrz­cie na sie­bie z gwiazd.
Sły­sze­li i spusz­cza­li oczy.

Żyli w ży­ciu.
Pod­szy­ci wiel­kim wia­trem.
Prze­są­dze­ni.
Od uro­dze­nia w po­że­gnal­nych cia­łach.
Ale była w nich ja­kaś wil­got­na na­dzie­ja,
wła­sną mi­go­tli­wo­ścią sy­cą­cy się pło­myk.
Oni wie­dzie­li, co to ta­kie­go jest chwi­la,
och bo­daj jed­na ja­ka­kol­wiek
za­nim -
Wy­szło na moje.
tyl­ko że z tego nie wy­ni­ka nic.
A to jest moja szmat­ka ogniem osma­lo­na.
A to są moje pro­roc­kie ru­pie­cie.
A to jest moja wy­krzy­wio­na twarz.
Twarz, któ­ra nie wie­dzia­ła, że mo­gła być pięk­na.

*obraz:  Evelyn De Morgan, Cassandra

*

Allegro ma non troppo

"Jesteś piękne! - mówię życiu -
Bujniej już nie można było.
Bardziej żabio i słowiczo,
Bardziej mrówczo i nasiennie".

Staram się mu przypodobać,
Przypochlebić, patrzeć w oczy.
Zawsze pierwsza mu się kłaniam
Z pokornym wyrazem twarzy.

Zabiegam mu drogę z lewej,
Zabiegam mu drogę z prawej
I unoszę się w zachwycie,
I upadam od podziwu.

Jaki polny jest ten konik!
Jaka leśna ta jagoda!
Nigdy bym nie uwierzyła,
Gdybym się nie urodziła.

"Nie znajduję - mówię życiu -
Z czym mogłabym cię porównać.
Nikt nie zrobił drugiej szyszki
Ani lepszej, ani gorszej".

Chwalę hojność, pomysłowość,
Zamaszystość i dokładność.
I co jeszcze - i co dalej
Czarodziejstwo, czarnoksięstwo.

Byle tylko nie urazić,
Nie rozgniewać, nie rozdeptać.
Od dobrych stu tysiącleci
Nadskakuję uśmiechnięta.

Szarpię życie za brzeg listka:
Przystanęło? Dosłyszało?
Czy na chwilę, choć raz jeden,
Dokąd idzie, zapomniało?


        Dziękuję za uwagę i każdy komentarz! Jakie są Wasze ulubione wiersze Wisławy Szymborskiej? Kto zechce może zajrzeć do starego postu i TUTAJ przeczytać mój wiersz o Jej poezji.