Translate

23 lutego 2025

"Luty to miesiąc niepewny, ani czarny, ani biały, wszystkie odcienie pomiędzy". ***


xXx

Agresywnie narcystyczny jest ten labilny miesiąc,
niekiedy podobny do brutalnie oschłego Listopada.
Mogłabym go nazwać brzydką, starą, kapryśną panną
z nudnych, wiktoriańskich powieści.

Minęły: Imbolc, Dzień Świstaka i infantylne,
ale przyjemne i kolorowe Walentynki... Mijają
dni - szare, mgliste, ponure, niekiedy mroźne - oprószone
śniegiem jak lukrem błyszczącym na pączkach
w Tłusty Czwartek, którego nie zamierzam celebrować.

Brakuje mi siły na osładzanie rzeczywistości,
motywacji do działania, pisania, tworzenia wierszy
o pięknie, o cudownych, wyskakujących spod śniegu
rannikach, przebiśniegach, krokusach i fiołkach.

Tylko las mnie koi i przytula, bo ptaki przeczuwają
nadejście ciepła, skaczą po gałęziach i śpiewają coraz głośniej.
Jedynie w lesie czuję puls ziemi, powiew leciutkich,
wiosennych zefirów, które budzą się z letargu.

Czekam na pozytywną energię, dynamikę, ożywienie, światło.

Żegnam Luty z zapasem nasion, z których wyrosną
bujne, kwiatowe łąki, tak pełne kolorów, że naprawdę
warto było przetrwać ten cyniczny czas i z wdzięcznością
w sercu posiać nowe, niezwykle cenne,

 kwiatowe życia. 

 JoAnna Idzikowska - Kęsik, 23 II 25 

Witajcie! 

        Przywitałam Was nowym wierszem z cyklu, który tworzę o miesiącach; zaczęłam od najgorszego - Listopada, jest to zatem czwarty wiersz tego cyklu i mam nadzieję - nie ostatni. A na zdjęciu poniżej lutowa, przemarznięta DżoAna make up free z czerwonym nosem.

        W poniedziałek skończyły się ferie, laba i słodkie nieróbstwo i znowu wpadłam w kołowrotek praca - dom i naprawdę zabrakło mi czasu na blogowanie, na komentowanie, zwłaszcza, że miałam też ciekawe książki do przeczytania. W nowym semestrze czeka mnie wiele wyzwań i dużo pracy, jednak mam nadzieję, że dam radę, że będę też miała siłę na pisanie wierszy i postów na blogu.

        Życzę Wam udanego tygodnia, niech już będzie cieplejszy i przedwiosenny, bo ostatnie silne mrozy u mnie były bardzo ciężkie dla zwierząt, mój psiak bardzo marzł na spacerach, mimo, że wkładałam mu sweterek i kurteczkę, ptakom nosiłam do lasu i wieszałam na krzakach kule smalcu z nasionami lnu, słonecznika i dyni, a bezdomnym kotom na opuszczonych działkach pod lasem, karmę! 

        Uściski i serdeczności! Na ożywienie szarości tego postu: moja nowa mikrofalówka, której nie widać, z puzderkami na przyprawy, mlecznikami, maselniczką i innymi rękodziełami z Bolesławca.

***Cytat w tytule postu Gladys Hasty Carroll
*Wszystkie zdjęcia w poście są z lutego i są mojego autorstwa.

7 komentarzy:

  1. O tak, luty niechaj odchodzi, czekamy na marzec, bo już nazwa brzmi optymistycznie i kwiatów w sklepach coraz więcej.
    Weekend u nas pogodny i w miarę ciepły, wycieczka zaliczona:-)
    Dobrego tygodnia, kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też już trochę cieplej, a wczoraj u córki we Wrocławiu prawie wiosennie. I niech tak zostanie. Dobrego Joasiu! ♥️

      Usuń
  2. Niech ten luty już sobie idzie precz, bo ma dla mnie zły wydźwięk i złe skojarzenia...
    Wyjątkowo czekam na marzec z różnych względów, ale ten wzgląd wiosenny jest chyba jednym z ważniejszych.
    Tą bolesławiecką ceramiką zatrzymałaś na dłużej moje spojrzenie, uwielbiam ją w postaci wszelakiej. Te wzory są zupełnie ponadczasowe...
    Aha... i wcale nie masz czerwonego nosa, no... może nie aż tak bardzo :)
    Buziaki niedzielne!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie luty nie był taki zły. Można było przeżyć.
    Piękny wiersz; ślicznie wyglądasz.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. PIękny wiersz :) Zawsze mi szkoda tych kwiatów, które za wcześnie wykwitają spod śniegu. Zaraz i tak zmarzną ^^
    Te dzieła z Bolesławca są cudne. Słyszałam, że są bardzo popularne w Korei :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. February is nearly over and we will see spring soon and that will be good. :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Luty faktycznie ma wiele barw :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Anonimy, zwłaszcza nie na temat, będę kasować bez żalu. Stop hejterom! Pozdrawiam. :)