Translate

31 marca 2024

"Nikt nie może przywrócić do życia owada zamkniętego w bursztynie". ***

inkluzje
 
wszystkie e-maile od niego
lądują w spamie
gdy tam zaglądam są ich setki
 
pisze że bardzo mnie kocha
że jestem wspaniałym
dzieckiem wszechświata
 
czasem przemawia do mnie
jak profesor do prostego belfra
 
niekiedy apeluje
 
odpisz JoAnno odezwij się
polecimy do Nazaretu
nauczę cię zabawy wodą
substancją z której
można zrobić wszystko
 
wyłączam laptop
nie mam siły odpisywać
bo co to za adres
jesusch@inri.universe.com
 
lepiej niech przejdzie przez Bałtyk
i udzieli łaski zmartwychwstania
wszystkim istotom zaklętym
 
w bursztynach
 

JoAnna Idzikowska - Kęsik, 31 III 24


                Wszystkie zdjęcia w tym poście zrobiłam w Muzeum Bursztynu w Gdańsku (zdjęcie kremu do rąk i bursztynków na nalewkę w hotelu), które odwiedziłam w piątek po raz drugi (gdy byłam tam pierwszy raz, z powodu pandemii nie były włączone multimedia).
 Te cudowne pierścionki poniżej to dzieła starych polskich wytwórni Rytosztuka i Imago Artis - moje marzenie, bo chociaż mam dużo starego srebra z bursztynem, to te są bardzo trudne do zdobycia, a jak wiecie kocham te kamyki i wierzę, że są czymś więcej, niż tylko żywicą. One naprawdę mają jakąś magiczną moc. 

Haiku o inkluzji

Kropla bursztynu
Fascynuje stopklatką.
Okruszki życia...

jik
            ***Cytat w tytule postu, Siegfried Lenz, a jak będziecie w cudownym Gdańsku, oprócz zabytków i plaży, koniecznie musicie odwiedzić Muzeum Bursztynu, bo zdjęcia absolutnie nie odzwierciedlają piękna eksponatów. 
 
        Pozdrawiam wszystkich, którzy do mnie zaglądają i posyłam moc bursztynowych serdeczności!
 

    Muzeum Bursztynu mieści się w Wielkim Młynie w centrum Starego Miasta. Zbiory są imponujące!

28 marca 2024

Wspaniałego Czasu, cudownych chwil!


„Dary czasu i miłości to z pewnością podstawowe składniki prawdziwie wesołych Świąt”.
 
Peg Bracken

 *

 Samo życie nie wystarczy. Trzeba mieć słońce, wolność i mały kwiatek.

Hans Christian Andersen

*

 Nie czekaj, aż ktoś przyniesie ci kwiaty. Zasadź własny ogród i udekoruj własną duszę. 

 Luther Burbank

*

 W Wielkanoc zasłona między czasem a wiecznością przerzedza się na pajęczynę.

 Douglas Horton

*

Wiosna nadejdzie i tak będzie szczęście. Czekaj. Życie się ociepli. 

Anita Krizzan

*

Wpuśćmy wiosnę, niech słońcem zabłyśnie nad stołem w wielkanocne świętowanie jak wiosna wesołe. 

Ewa Skarżyńska

*

 Znowu jest wiosna. Ziemia jest jak dziecko, które zna wiersze na pamięć. 

Rainer Maria Rilke

*

 Dzień, w którym Pan stworzył nadzieję, był prawdopodobnie tym samym dniem, w którym stworzył wiosnę. 

Bernard Williams

*

 Wiosna dodaje nowe życie i nową radość do wszystkiego, co jest.

Jessica Harrelson

*

 Kwiecień włożył we wszystko ducha młodości.

 William Shakespeare

*

 Już pierwsza Wielkanoc nauczyła nas tego, że życie nigdy się nie kończy, a miłość nigdy nie umiera. 

Kate McGahan

 potencjalnie

"Kiedy zbliżyli się do niego/ zasłonił i wymazał/ litery/ na wieki" - Tadeusz Różewicz


po latach ciężkiej pracy
cieśla Jezus włącza laptop i
wpisuje w wyszukiwarkę
swoje imię

im dłużej czyta informacje
na swój temat tym częściej
przeciera oczy ze zdziwienia

pisze e-mail do Marii z Magdali

kochana jestem zdruzgotany
uczynili mnie celebrytą
zimą kiedy wszystko zamiera
hucznie świętują moje narodziny
a wiosną gdy świat tętni życiem
budują mi kiczowate groby
poszczą i płaczą zamiast
manifestować miłość

z ciebie zrobili nierządnicę
a z tego krwiożerczego bożka
żądnego ofiar i władzy
mojego miłosiernego ojca

Jezus ociera łzę
wciska delete
jedzie nad Morze Czerwone
posłuchać fal

ich opowieść jest kojąca
i prawdziwa

JoAnna Idzikowska - Kęsik, 1 IV 21

Życzę Wam tylko tego, co dobre, prawdziwe, szczere i piękne. Niezapomnianych chwil spędzonych z tymi, których kochacie.🥰♥️🥰🩷

Posyłam moc serdeczności z ukochanego Gdańska i nieustannie dziękuję za Waszą obecność na moim blogu. Wdzięczność!
🐣💚💙💛💜

26 marca 2024

Nie wiesz, kim być? Po prostu - bądź sobą!

Witajcie! 

    Chcę się dzisiaj podzielić z Wami słowami znanej na całym świecie psychoterapeutki Virginii Satir (1916 - 1988), która kiedyś była dla mnie wielką inspiracją. Dzięki jej książkom zrozumiałam wiele spraw i zaczęłam kochać i doceniać siebie. Zapraszam, może znajdziecie w tym poście coś dla siebie. Ja przekonałam się już niejednokrotnie w życiu, że jak nie kocha się siebie,to nie potrafi się kochać innych i że warto codziennie pracować nad sobą, poznawać siebie, swoje reakcje. Być dla siebie najlepszym kompanem. 

    Kiedyś miałam ogromny problem z przytulaniem, zwłaszcza, gdy trzeba było na jakiś studiach, szkoleniach czy kursach, być blisko drugiego, obcego człowieka. Wtedy po prostu kurczyłam się w sobie, byłam spięta, nie mogłam się przemóc... Studiowałam animację teatralną, robiłam monodramy, grałam w kilku przedstawieniach, tańczyłam, ćwiczyłam, byłam bardzo zgrabna, a wciąż miałam problem z akceptacją siebie i swojego ciała… Potem, na pedagogice, jak miałyśmy zajęcia z np. choreoterapii, nie byłam w stanie wykonywać niektórych ćwiczeń, gdy np. trzeba było kogoś dotknąć, a gdy na studiach podyplomowych z terapii pedagogicznej ćwiczyliśmy ustawienia systemowe, hellingerowskie, wyszłam z jednych zajęć, bo nie byłam w stanie wejść w rolę, otworzyć się, bałam się, że za dużo inni się o mnie dowiedzą… Podobnie było na studiach podyplomowych z zakresu sztuki - jeszcze piętnaście lat temu byłam tak zamknięta w sobie, że nie mogłam wykonać zadania w parze, bo polegało na mówieniu o sobie prze 10 minut, patrzeniu sobie w oczy przez 5 minut i tuleniu się przez 3 minuty - nie dałam rady! W pewnym momencie doszłam do takiego etapu, że podanie komuś ręki na powitanie było dla mnie ogromnym wyczynem.

        Trwało to naprawdę długo, wiele lat nie potrafiłam kochać JoAnny i chociaż byłam bardzo kochana to wciąż nie umiałam w to uwierzyć.

        Dużo, bardzo dużo pracy kosztowało mnie otworzenie się na - że tak powiem - pozarodzinny - dotyk, choć ta rodzina to byli tylko ci najbliżsi, domownicy. Teraz jest mi łatwiej, m.in. dzięki książkom Virginii Satir, ale kosztowało mnie to mnóstwo czasu, lektur, terapii i przede wszystkim - pracy nad sobą. Wciąż nie jestem specjalnie wylewna, bywam zdystansowana, jednak potrafię pocieszyć, przytulić, zmotywować. I podzielić się swoimi przemyśleniami, spostrzeżeniami, wesprzeć dobrym słowem, gestem. I mówię tu o dorosłych, bo do dzieci jakoś zawsze miałam serce i zupełnie mi nie przeszkadzało (i nie przeszkadza do dziś), gdy się do mnie spontanicznie tuliły.

    Warto przełamywać fale swoich ograniczeń w kontaktach z drugim człowiekiem. Warto uczyć się drugiego człowieka lecz najpierw trzeba nauczyć się siebie.

                Oto cytaty, które dla Was wybrałam, czytajcie!




 *
Deklaracja poczucia własnej wartości. Jestem sobą.

Na całym świecie nie ma drugiej takiej samej osoby. Istnieją ludzie, którzy są do mnie częściowo podobni, ale nikt nie jest dokładnie taki sam. Dlatego też wszystko, co ode mnie pochodzi, jest całkowicie moje, ponieważ to ja dokonuję wyborów.

Wszystko co mnie dotyczy należy do mnie: moje ciało, włączając w to wszystkie jego uczynki; mój umysł, oraz wszystkie moje myśli i przekonania; moje oczy wraz z wszelkimi obrazami, które spostrzegają; moje uczucia, jakiekolwiek by były: złość, radość, frustracja, miłość, rozczarowanie, podniecenie; moje usta i wszystkie słowa, które wypowiadają: uprzejme, miłe, czy szorstkie, poprawne i niepoprawne; mój głos, donośny lub łagodny; i wszystkie moje czyny w stosunku do innych i do mnie samej.

Do mnie należą moje fantazje, marzenia, nadzieje i lęki. Do mnie należą moje tryumfy i sukcesy, moje porażki i błędy. Ponieważ to wszystko należy do mnie, jestem w stanie dogłębnie poznać siebie. A dzięki temu- darzyć siebie miłością i żywić przyjazne uczucia w stosunku do każdej swojej części. Mogę sprawić, aby wysiłek całej mojej osoby miał na celu moje dobro.

Istnieją takie aspekty mojej osobowości, które są dla mnie zagadkowe i nieznane. Ale dopóki darzę siebie miłością, mogę z odwagą i nadzieją próbować wyjaśniać to, czego nie rozumiem i poszukiwać sposobów lepszego poznania siebie samego.

Jakkolwiek wyglądam, brzmię, cokolwiek mówię i robię, myślę lub czuję w danym momencie, to jestem ja. Wszystko to jest autentyczne i ukazuje moją sytuację w danej chwili.

Kiedy spoglądam w przeszłość na to jak wyglądałam i brzmiałam, co robiłam i mówiłam, czułam i myślałam, mogę uważać, że niektóre elementy nie pasują do całości. Mogę je odrzucić i stworzyć w ich miejsce nowe.

Jestem w stanie patrzeć, słuchać, czuć, myśleć, mówić i działać. Mam narzędzia niezbędne, aby przetrwać, nawiązywać kontakty z innymi, aby być twórczą, wprowadzać sens i ład w świecie, wśród ludzi i rzeczy, które są na zewnątrz mnie. Należę do siebie i dlatego też mogę sobą kierować.

Jestem sobą i jestem w porządku.

 *

 Moje cele:

Chcę cię kochać bez zachłanności,
akceptować cię, nie osądzając,
być z tobą, nie naruszając twojej prywatności,
zachęcać, nie żądając,
opuszczać cię bez poczucia winy,
krytykować bez obwiniania
i pomagać, nie obrażając.
Jeśli to samo otrzymam w zamian od ciebie,
będziemy naprawdę razem i wzbogacimy się wzajemnie.

*

 Rodzina jest swego rodzaju mikrokosmosem – odzwierciedla cały świat. Aby zrozumieć mechanizmy rządzące światem, wystarczy poświęcić się studiowaniu rodziny: takie zagadnienia jak władza, intymność, autonomia zaufanie, umiejętność porozumiewania się są istotnymi czynnikami określającymi sposób, w jaki funkcjonujemy w świecie.

*

To, co obserwujemy i czego doświadczamy dzień po dniu, kształtuje nas w określony sposób.
Właśnie dlatego większość ludzi postawiona przed wyborem, skłoni się raczej ku temu, co znajome - nawet jeżeli to wcale nie jest dla nich dogodne - niż ku nieznanemu.

*

Nasze poczucie własnej wartości ma ogromny wpływ na to, co nazywamy miłością, i jakie mamy w stosunku do niej oczekiwania.
Im wyżej cenimy siebie, tym mniej jesteśmy uzależnieni od nieustannych dowodów troski naszego współmałżonka.
I odwrotnie, im niższa jest nasza samoocena, tym większą mamy tendencję do uzależniania się od bezustannych zapewnień o miłości, co może doprowadzić do błędnych wyobrażeń na jej temat. 

*

Na całym świecie nie ma nikogo dokładnie takiego samego jak ja, chociaż niektórzy ludzie mają części, które wyglądają jak moje. Dlatego wszystko, co pochodzi ode mnie, jest moje, ponieważ ja sama to wybrałam. 

*

 Nie wiadomo, dlaczego w przekonaniu większości ludzi do stworzenia rodziny wystarczy zamiar jej założenia i naturalny instynkt. Zachowujemy się tak, jakby każdy był w stanie wychować dziecko tylko dlatego, że ma na to ochotę i jest zdolny do aktu zapłodnienia. Tymczasem rodzicielstwo to jeden z najtrudniejszych zawodów świata.

*

Życie nie jest takie, jak powinno być. Tak właśnie jest. Sposób w radzeniu sobie z tym faktem robi różnicę.

 Patrz na wszystkie trudności jako na możliwości stworzenia czegoś nowego, uczenia się i wzrastania dzięki kreatywnemu reagowaniu.

*

 Nie wolno nam pozwolić, aby ograniczona wizja innych ludzi nas określała.

*


 

 *

Aby przetrwać potrzebujemy czterech uścisków dziennie. Potrzebujemy ośmiu uścisków dziennie, aby czuć wsparcie. Potrzebujemy dwunastu uścisków dziennie, aby wzrastać… 

* 

Możemy nauczyć się czegoś nowego za każdym razem, kiedy wydaje nam się, że możemy. 

*

Nikt nie może przekonać drugiej osoby do zmiany. Każdy z nas ma klucz do zmiany, a drzwi otworzyć tylko od wewnątrz. 

*

 Nawet bowiem jeżeli uda nam się zmienić czyjeś zachowanie, stosując kary i wpędzając w poczucie winy, psychiczna blizna, która pozostanie po tym wydarzeniu, nie zagoi się ani szybko, ani łatwo. 

*

 Bardzo często ludzie oskarżani o nieokazywanie uczuć wcale nie są ich pozbawieni, wręcz przeciwnie, odczuwają bardzo intensywnie. 

*

     Mam nadzieję, że cytaty były dla Was inspirujące. Pozdrawiam serdecznie i do miłego, kolejnego postu. 

    Wybaczcie mi, proszę nieobecność. Mam naprawdę dużo pracy i boli mnie kręgosłup. Wasze blogi odwiedzę jutro, bo jestem po prostu wywalona w kosmos zmęczenia. Pociesza mnie fakt, że od czwartku będę mieć kilka wolnych, świątecznych dni dla siebie i własnych emocji.

Wszelkiego dobra!

PS Wiosna na całego i moja najnowsza filiżanka z Temu - cudna!

24 marca 2024

UWAGA SPOILER czyli samotność na wrzosowiskach

         Witajcie! Dzisiaj naprawdę krótko o wspaniałym, nagradzanym filmie, który obejrzałam w piątkowy wieczór i w którym zagrał jeden z moich bardzo ulubionych aktorów - Mads Mikkelsen.

        Bękart (Bastarden) - premiera światowa wrzesień 2023, premiera polska marzec 2024, reż. Nikolaj Arcel, scenariusz Nikolaj Arcel i Anders Thomas Jersen na podstawie opartej na historycznych faktach powieści „Kaptajnen og Ann Barbara” ("Kapitan i Ann Barbara") Idy Jessen (urodzonej w 1964 roku duńskiej pisarki i tłumaczki). Film ten w wersji anglojęzycznej ma bardziej adekwatny do treści tytuł: „The Promised Land”, jednak u nas już  wielokrotnie nagradzany, nominowany do Oscara film i powieść o tym tytule istnieją i bardzo utrwaliły się w kulturze.

            Dramat historyczny to bardzo ciekawy i niestety, trochę zmarginalizowany gatunek filmowy, dzięki któremu dowiadujemy się często wielu ciekawych rzeczy, a spece od scenografii, charakteryzacji i kostiumów, mają wielkie pole do popisu. Jednak film Nikolaja Arcela to coś więcej, niż tylko dramat - to surowa, momentami zimna, bardzo realistyczna epicka opowieść o ludzkiej desperacji, samotności oraz o tym, jakim pyłkiem jesteśmy jako gatunek w ujarzmianiu i walce z naturą, która była, jest i będzie dla nas bogiem, którego nigdy nie uda nam się do końca okiełznać i który często po prostu kpi sobie z naszych marzeń i planów, jednym podmuchem wiatru czy gradobiciem albo mrozem czy ulewą niwecząc wszystko, co udało nam się osiągnąć, wszystko, na co pracowaliśmy w jednej chwili wsiąka jak krew w piach... A piachu w tym filmie jest dużo. Mało jest tu metafor, więc może właśnie ten piach, ta jałowa ziemia jest metaforą wieloletniego stanu psychicznego i emocjonalnego głównego bohatera, który osiadł na smaganych wichrem wrzosowych wzgórzach?

      
            Kapitan Ludvig Kahlen jest pięćdziesięcioletnim wojennym weteranem, który połowę życia spędził w okropnych, surowych warunkach, walczył w wielu wojnach i chce wreszcie osiąść na swoim, wydostać się z przytułku dla weteranów wojennych i w imieniu króla skolonizować jutlandzkie wrzosowiska, mieć dom, którego zawsze mu brakowało i tytuł szlachecki. Chodzi mu więc nie tylko o zdobycie lepszej pozycji społecznej, lecz również o stałe miejsce na ziemi po dekadach tułaczki w czasach, gdy komfort życia w porównaniu z naszym, był dla przeciętnego człowieka czymś trudnym do zdobycia. Ludwig jest człowiekiem bardzo skrytym, ale jednocześnie niezwykle silnym, lojalnym i ambitnym i cholernie upartym, dużo w życiu przeszedł i jest w stanie przejść jeszcze więcej, byleby tylko dojść do celu... Jednak czy ten cel jest tego wart czy zdobycie go będzie w stanie zapełnić pustkę, jaką bohater nosi w sobie, w swojej poranionej duszy i zamkniętym sercu? Czy wszystkie poświęcenia związane z uprawą jałowej ziemi, z biedą, głodem, przemocą, walką z naturą, losem, nieprzychylnymi szlachcicami i samotnością są tego warte? Czy bohater, przyzwyczajony do braku stabilności, miłości, ciepła, rodziny, naprawdę w swoim smutnym (i trochę jałowym, jak ziemia, na której osiada) życiu nie potrzebuje czegoś więcej, czegoś, czego nie da się przełożyć na materialne dobra?
 

            Poszłam na ten film tylko z jednego powodu, który dla wielu czytelników może okazać się banalny, ale był prawdziwy, bo jak wiecie, nic nie czytam o filmach, na które chodzę do kina, żeby mieć własne zdanie o nich. Tym powodem był Mads Mikkelsen - duński aktor urodzony w 1965 roku, którego karierę śledzę od wielu lat. Człowiek, który zachwycił mnie ponad dwadzieścia lat temu swoim występem w rewelacyjnym filmie pt. "Księga Diny" (2002). Potem były równie dobre role m.in. w "Tuż po weselu" (2006), "Kochanku królowej" (2012 również w reżyserii Nikolaja Arcela), pamiętnym "Polowaniu" (2012), czy rewelacyjnym "Na rauszu" (2020). Celowo nie wymieniłam produkcji hollywoodzkich, bo Mikkelsen występuje również w takich i ma w światowym kinie wysoką pozycję, ponieważ uważam, że kino rodzime, skandynawskie, daje aktorowi dużo większe pole do popisu, do pokazania całej gamy jego aktorskich możliwości. Dla mnie to jeden z najlepszych żyjących aktorów i w "Bękarcie" pokazał swój ogromny talent i choć środki wyrazu i dialogi były tu bardzo stonowane, minimalistyczne czy wręcz ograniczone, na twarzy aktora było widać wszystko. Duża zasługa speców od zdjęć, od światła, którego w filmie jest niewiele (jest światło przecudne momentami, ale najczęściej szaro - bure dzienne, dużo pochodni i świec), co jest uzasadnione historycznymi realiami: akcja filmu dzieje się na przestrzeni ośmiu lat od 1755 do 1763 roku. Osiemnasty wiek! Epoka Oświecenia, której echa słychać w dialogach bohaterów. "Życie to chaos, Bóg to chaos, człowiek to chaos, wszystko jest chaosem" - wciąż powtarza jeden z nich - świetnie zagrany przez młodego, zdolnego aktora Simona Bennebjerga sędzia, szlachcic Frederick de Schinkel, główny antagonista i najbliższy sąsiad kapitana, psychopatyczny, bezwzględny, rozpuszczony bachor, któremu bogactwo uderzyło do głowy, ale który mimo dobrobytu, jak to z takimi ludźmi bywa, wciąż chce więcej i więcej.

            Tak więc aktorzy to ogromny atut tego filmu. Bardzo podobała mi się postać pastora kreowana przez Gustava Lindha i Jacob Lohmann jako pośrednik, doradca Ludviga - Trappaud. I pokochałam występujące w "Bękarcie" kobiety. Tak, kobiety, ich postaci oraz psychologiczna wiarygodność są wspaniałe: rewelacyjna Amanda Collin w roli Ann Barbary - byłej służącej de Schinkela, która uciekła ze służby od stukniętego w mózg psychola oraz Kristine Kujath Thorp w roli kuzynki zachłannego sędziego, kobiety mądrej, pięknej i ambitnej, która nie poddaje się presji patriarchatu - równie zachłannego ojca i potencjalnego męża, do którego domu wysłał ją ojciec nastawiony jedynie na kasę, na zysk, mający gdzieś szczęście córki. Cudną postacią jest też romska dziewczynka, sierota, Anmai Mus, wspaniale zagrana przez Melinę Harberg, która wnosi świeżość, dziecięcą naiwność i radość i nieco roztapia serce zgorzkniałego Ludviga.

        Ten film po prostu trzeba obejrzeć. Ja od dziecka zakochana jestem w kinie i literaturze skandynawskiej, w jej surowym, oszczędnym pięknie. Film, mimo, że trwa ponad dwie godziny, nie daje nam nawet jednej chwili, w której mamy poczucie znużenia czy nudy. Mocno trzyma w napięciu, sprawia, że wchodzimy w jego klimat i bardzo mocno podoba nam się to, co widzimy, nawet jeśli jest to skrajna bieda, ogromna przemoc, smutek, żal, intrygi, zbrodnie, zemsta. Bo tu wszystko ma sens, wszystko jest ludzkie do bólu. A końcowa scena, której byłam pewna i którą przeczuwałam - pokazuje nam, że osiągnięcie celu, poświęcenie wielu lat na jego zdobycie podparte wielką, wręcz nieludzką determinacją i ogromnymi wyrzeczeniami,  nie zawsze da nam szczęście i spełnienie, że najważniejszą w życiu rzeczą jest miłość, drugi człowiek obok, że tytuły, bogactwo, chciwość, ambicja - mają się nijak do tego, co daje nam bycie z kimś, kto jest dla nas ważny, że w chaosie życia potrzebujemy czegoś stałego. Potrzeba nam delikatności, ładu, odrobiny czułości i piękna.

        Moja ocena filmu - 8/10. Film jest piękny w swojej prostocie - jest to naprawdę dobre, solidne kino skandynawskie ze wszystkimi jego atutami. Sceny przemocy są, owszem, ale takie były realia (często zasłaniałam oczy kapturem kurtki, w kilku scenach byłam bliska płaczu), są jednak również w tym filmie przepiękne krajobrazy, urocze wrzosy, cudowne wilki, piękne, naturalnie oświetlone twarze kobiet, cudowne aktorskie kreacje i coś, co sprawia, że długo po seansie czujemy w sobie ten film, wracamy do niego myślami, wspominamy bohaterów, analizujemy ich postępowanie, wymyślamy koniec czy raczej ciąg dalszy tej historii, którego nie pokazano w filmie, dalsze losy kapitana, którego zdążyliśmy polubić, a jeśli nie, to przynajmniej uszanować. We mnie jego determinacja i pracowitość wzbudziły szczery podziw.

        Na pewno przeczytam też powieść, która, z tego, co doczytałam, różni się od filmu, ale jest równie fascynująca.


        Mads Mikkelsen, który zanim rozpoczął aktorską karierę, przed osiem lat był zawodowym tancerzem,  kolejny raz pokazał i udowodnił, że jest aktorem z klasą, że twarzą i oczami potrafi pokazać każdą emocję, że jest artystą przez naprawdę duże, a nawet wielkie A. 

23 marca 2024

Czas Zodiakalnego Barana

 Witajcie! W tym roku, bo mamy rok przestępny, 20 marca, gdy Słońce weszło do znaku Barana - przyszła do nas wreszcie astrologiczna wiosna i zaczął się nowy rok astrologiczny.

***

Baran, dzielny i wytrwały,
Bywa łasy na pochwały
I bez przerwy, z każdej strony,
Bardzo lubi być chwalony.

Lecz czasami sam się łaje,
Gdy coś mu się nie udaje
I ze złością szczęką kłapie,
Że sto srok za ogon łapie!

Małgorzata Strzałkowska

                Baran jest pierwszym znakiem w zodiakalnej mandali: 

Baran idzie przed Bykiem,
Po Bliźniętach Raki,
Lew przed Panną umyka -
to są letnie znaki.

Waga chodzi z Skorpionem,
Strzelec - zimnem grozi!
Koziorożec lód wiąże,
Wodnik - Ryby mrozi.

Ludwik Jerzy Kern 

        Jest to pierwszy znak na kole zodiaku, który jednocześnie rozpoczyna nowy rok astrologiczny. Kiedyś,  w starożytności był to także nowy rok kalendarzowy - przychodził on wraz z nastaniem wiosny, co było bardzo logiczne i zgodne z naturą, z jej cyklami. Przesilenie wiosenne, które zbiega się z tym wydarzeniem astronomicznym, ma długą historię jako czas celebracji odrodzenia, życia i światła. Dla wielu kultur był to moment, w którym ludzie świętowali powrót dłuższych i cieplejszych dni. To czas zrównania dnia z nocą, który symbolizuje harmonię i równowagę w przyrodzie. Płomiennym, ognistym i kardynalnym Baranem rządzi Mars, planeta ambicji i walki, która nazwę swoją zawdzięcza rzymskiemu bogowi wojny. 

     Archetyp Barana, którego symbolem jest barania głowa z rogami, to przede wszystkim dynamika, siła, instynkt, niezależność i pewność siebie. Barana charakteryzuje śmiałość, wytrwałość i odwaga oraz determinacja. Osoby spod znaku Barana mają potężną siłę i energię do działania. Bywają impulsywne,  twarde i bezkompromisowe. Często brakuje im wyczucia chwili, subtelności i taktu. Szybko się zakochują i równie szybko wypalają, nudzą się w związkach, dlatego należą do znaków, które stosunkowo często zmieniają życiowych partnerów.

    Barany są bardzo żywotne i rządzą nimi pierwotne instynkty. Baran potrafi przetrwać w najgorszych warunkach, bo jego siły życiowe (wiosenne) są ogromne. Baran otwiera zodiakalne koło. Jest symbolem początku, startu, a każdy kolejny znak posiada jakieś jego cechy. Osoby spod znaku Barana urodziły się między 20/21 marca a 19/20 kwietnia. Wielu przedstawicieli tego zodiaku to bardzo pewni siebie ludzie,  urodzeni przywódcy, a nawet jeśli nie pełnią takiej funkcji w życiu, rządzą w swoich rodzinach, bywają bardzo despotyczni i nieprzejednani, niezależnie od wszystkiego, zawsze stawiają na swoim. Baran chętnie zawiera przyjaźnie, jednak czasami bywa... nieznośny dla otoczenia – jest humorzasty i zdarza mu się postrzegać siebie, jako osobę nieomylną. Bywa też egocentryczny i egoistyczny, on zrobi wszystko, żeby przetrwać i nie będzie patrzył na innych. Zodiakalne Barany są także bardzo inteligentne i pojętne. Szybko chłoną wiedzę, wyciągają właściwe wnioski, są pomysłowe i uwielbiają, kiedy coś się dzieje. Świetnie sprawdzą się na stanowiskach kierowniczych, gdyż posiadają talent organizacyjny i potrafią wzbudzić respekt i szacunek otoczenia. Potrzebują jednak pracy, która będzie łączyła się z ich zainteresowaniami – dobrze czują się bowiem tylko wówczas, gdy robią to, co jest ich prawdziwą pasją.

Co Baranom przyniesie szczęście?

Kolory: purpurowy, szkarłatny, czerwony
Kwiaty: róże, czerwony goździki, fioletowe bzy
Kamienie: diamenty, rubiny, ciemne korale
Metal: żelazo
Maskotki: owieczka, baranek, kozica
Rośliny: melisa – uspokoi, chmiel – ułatwi zasypianie, czarny bez – pomoże zwalczyć gorączkę i przeziębienie, które często przytrafiają się temu znakowi
Pomyślny miesiąc: październik
Dzień tygodnia: wtorek
Dni miesiąca: 7, 12, 17

*

            Wszystkim Baranom składam najlepsze urodzinowe  życzenia dobra, miłości, radości i szczęścia - niech Wam się darzy jak najpiękniej! 

        Spod kwietniowego Barana jest mój realny i blogowy przyjaciel - najwierniejszy i przez długi czas jedyny, pierwszy Czytelnik na tym moim blogu - Jerzy, któremu życzę dużo zdrowia, miłości i szczęścia. Jurek, bądź sobą, nie zmieniaj się - jesteś dobrym, lojalnym Przyjacielem, który zawsze potrafi sprowadzić mnie na ziemię.

Spod Barana jest także  wspaniała blogerka i piękna, kreatywna kobieta Królowa Karo, której życzę dużo spełnienia i szczęścia oraz radości i miłości!

        A nam wszystkim, życzę udanego czasu, w którym panuje ten ognisty znak!

                Osoby spod Barana, które bardzo cenię i lubię:

        Leonardo da Vinci (15 kwietnia 1452 - 1519) – włoski renesansowy artysta i uczony: malarz, rzeźbiarz, architekt, inżynier, a także odkrywca, matematyk, anatom, wynalazca, geolog, filozof, lekarz, muzyk, pisarz, poeta - dziecko prawnika z nieprawego łoża. Leonardo da Vinci często jest opisywany jako człowiek renesansu. Ubierał się w jaskrawe kolory, często na różowo, był największym chyba geniuszem w dziejach ludzkości. Wciąż szukał odpowiedzi na różne pytania, jako jeden z pierwszych wykonywał sekcje zwłok, żeby poznać tajemnice ludzkiego organizmu. Obserwował przyrodę, kochał zwierzęta, był wegetarianinem.


        Katarzyna Figura (22 marca 1962) - petarda! Wspaniała, bardzo utalentowana polska aktorka. Uwielbiam ją od początku jej kariery. Na dodatek jest niezwykle mądrą kobietą, która z wiekiem pięknieje i gra jeszcze lepiej, dojrzalej. Mieszka w Gdyni. 

             Vincent van Gogh (30 marca 1853 - 1890) – holenderski malarz postimpresjonistyczny, którego twórczość dzięki wspaniałej, bardzo żywej kolorystyce i emocjonalnemu oddziaływaniu wywarła dalekosiężny wpływ na sztukę XX w. Artysta cierpiał na napady lękowe i narastające ataki spowodowane zaburzeniami psychicznymi.Doceniony został dopiero wiele lat po śmierci. Dziś uważany za artystę wybitnego, geniusza. Jest to jeden z moich ukochanych artystów i szczerze polecam Wam filmy o tym niesamowicie zdolnym człowieku: "Twój Vincent" , Van Gohg. U bram wieczności.  Polecam Wam także powieść Irvinga Stone'a pt. Pasja życia.

            Hans Christian Andersen (2 kwietnia 1805 - 1875) – duński pisarz i poeta, najbardziej znany ze swej twórczości baśniopisarskiej. Jeden z najciekawszych pisarzy swoich czasów, który fascynuje do dziś. Miał bardzo trudne dzieciństwo, uchodził za brzydala, jednak dzięki swojej determinacji zdobył rozgłos i światową sławę, a jego baśnie są znane i analizowane do dziś, ponieważ ukrył w nich wiele wątków autobiograficznych. Mój wiersz o Andersenie, który jako człowiek fascynuje mnie od lat, przeczytacie w starym poście TUTAJ.

            Heath Ledger (4 kwietnia 1979 - 2008) - nieodżałowany, wspaniały, niezwykle utalentowany australijski aktor , reżyser teledysków i fotograf o międzynarodowej sławie. Bardzo mi go brakuje, dopiero by kończył 45 lat.


        Michael Fassbender ( 2 kwietnia 1977) - niemiecko - irlandzki aktor o światowej sławie, świetny ww "Wstydzie", "Prometeuszu", "Światłach między oceanami" i w wielu innych filmach, na dodatek bardzo przystojny facet.


            Francis Ford Coppola (7 kwietnia 1939) − amerykański reżyser i scenarzysta, również kompozytor, producent filmowy i aktor. Uwielbiam go za operowego "Draculę" i "Czas Apokalipsy".

            Lady Gaga (28 marca 1986) - amerykańska wspaniała, niezwykle zdolna wokalista, kompozytorka, pianistka, autorka tekstów, niekonwencjonalna artystka i rewelacyjna aktorka, która na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i pewnie jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy lub nawet zszokuje. Cudna kobieta. uwielbiam ją.

             Dame Emma Thompson (15 kwietnia 1959) - brytyjska wybitna aktorka filmowa, teatralna i telewizyjna oraz scenarzystka. Dwukrotna zdobywczyni Oscara. Studiowała literaturę angielską w Newnham College w Cambridge . Karierę zaczynała grywając na scenach teatralnych. Stworzyła wiele niezapomnianych kreacji. Ja ją kocham za cudne oczy, piękną, literacką angielszczyznę i wiele wybitnych kreacji, także w Niani McPhee.

            Robert Downey Junior (4 kwietnia 1965) - amerykański aktor filmowy i telewizyjny, producent filmowy, scenarzysta, autor tekstów piosenek, komik i piosenkarz. Laureat Oscara 2024 dla najlepszego aktora drugoplanowego za rolę w filmie Oppenheimer, na co liczyłam i pisałam o tym w poście z lipca 2023 roku: że może wreszcie ten świetny artysta dostanie Oscara - i dostał. Uwielbiam go od wielu lat, od początku jego kariery.

            Gary Oldman (21 marca 1958) – brytyjski aktor, scenarzysta, reżyser i producent filmowy. Aktór, którego uwielbiam i który - moim skromnym zdaniem - nie ma na swoim koncie kiepskiej roli. I jest od wielu lat jednym z moich ulubieńców. Potrafi zagrać wampira, psychopatę, zwykłego człowieka, a także Ludwiga van Beethovena - wybitnego kompozytora, który również był spod Barana w filmie pt. Wieczna miłość (1993).

        Russell Crowe (7 kwietnia 1964) – nowozelandzko-australijski aktor, reżyser, muzyk i wokalista. Cóż rzec o nim - po prostu uwielbiam w każdej roli. Chociaż w "Pięknym umyśle" najbardziej mnie rozczulił.

***

            Kochani, nie było mnie, bo miałam bardzo aktywny tydzień w pracy i musiałam też zadbać o siebie, swoje ciało, swój wygląd oraz o komfort mojego pieska. Zaliczyłam fryzjera, kosmetyczkę, masażystę, stylistkę paznokci, psiak też został ostrzyżony i dostał nową, bursztynową obróżkę, która świetnie chroni przed kleszczami (wiem, bo to już druga taka i bardzo się sprawdza - bursztyny mają moc). Mój piesek jest spod Barana, 1 kwietnia będzie miał trzynaste urodzinki! Happy Birthday, Niko. Gdy piszę do Was ten post, pies leży koło mnie i chrapie.

        Dziękuję za Waszą wspaniałą, kojącą obecność na moim blogu, życzę cudownej, udanej, ciepłej i pięknej wiosny!