Translate

17 marca 2024

UWAGA POEZJA czyli odszedł Poeta do Wiecznie Zielonej Krainy

🖤🖤🖤Witajcie! Nie planowałam tego postu, ale on musi tu być, musi się znaleźć na tym poetyckim blogu... 🖤🖤🖤


        Kilka dni po swoich 89 urodzinach odszedł wczoraj Ernest Bryll (1 marca 1935 - 16 marca 2024), odszedł dzień po siódmej rocznicy odejścia innego wielkiego poety i autora tekstów piosenek, Wojciecha Młynarskiego. Poeta mawiał: "Przez moje wiersze widziałem świat o wiele mądrzej niż przez moje kombinacje i myślenie polityczne" i to jest wielka prawda. Przez wiersze widzi się lepiej i mądrzej.

        Smutno, gdy odchodzą poeci, bo "poeci  nie zjawiają się przypadkiem"... Bryll był poetą niezwykle ciekawym, był także pisarzem, tłumaczem i dziennikarzem, autorem dramatów scenicznych, tekstów piosenek, którego twórczość bardzo lubiłam i ceniłam. Bryll kochał kino - był również cenionym krytykiem filmowym, z wykształcenia poeta był filologiem polskim i dziennikarzem. Młodość spędził w mojej ukochanej Gdyni, gdzie ukończył liceum, a potem pracował w przez jakiś czas w Stoczni Gdyńskiej.

        Przedstawiam Wam dzisiaj cztery ukochane teksty tego twórcy, chociaż mam ich znacznie więcej. Niech idą w świat, ku pamięci. Spoczywaj w Pokoju Panie Erneście. 

🖤🖤🖤

 ***

Wyszliśmy szukać prawdy na świecie
A znaleźliśmy papier i śmiecie.
Wyszliśmy składać dla wszystkich słowa,
A każdy teraz jest jak niemowa.

Siedzimy teraz nad stołem brudnym
Kawałek sera butelka piwa
I w stół patrzymy jak w kraj bezludny,
A stół na krzywej nodze się kiwa.

Ja jestem diabeł twój - ty mój diabeł
Bo tyś mnie kusił, ja ci kłamałem,
Ja biłem brawo, tyś klepał brawo,
Aż tylko echo zostało...

Ernest Bryll 

 🖤🖤🖤


🖤🖤🖤
 

W ciemność, nieznaną dokładnie nikomu
Wyszliśmy ze światełkiem wiary z naszych domów.
I tak chcieliśmy żeby się paliło
Żeby w nas było i biło i żyło.
Tak stulaliśmy je czule palcami, że zgasło.
I w ciemności zostaliśmy sami.

W ciemności do siebie idziemy,
Ja niema i ty niemy, i ręce wyciągamy
I znowu się mijamy.
W ciemności tak bolącej jak najjaskrawsze słońce
Z ustami pełnymi mrozu,
Z gardłem ściśniętym powrozem.
Tak wędrujemy latami,
Nieznani, nienazwani, ręce wyciągamy i ręce wyciągamy
Zanim się wreszcie spotkamy,
Dotkniemy palców palcami,
Jakbyśmy chwycili w dłonie po świeczce zapalonej.

Skąd to zmęczenie w nas każdego rana,
Jakby noc każda źle była przespana.
Skąd twarze takie szare, skąd oczy tak stare?
Czemu gonimy tacy zadyszani jakby nam się ta ziemia chwiała pod stopami?
I skąd to, że nie wiemy dokąd tak biegniemy?
Skąd ten krzyk: szybciej, szybciej, szybciej, szybciej, szybciej, szybciej.
Inaczej padniemy!

W ciemności do siebie idziemy,
Ja niema i ty niemy, i ręce wyciągamy
I znowu się mijamy.
W ciemności tak bolącej jak najjaskrawsze słońce.
Z ustami pełnymi mrozu,
Z gardłem ściśniętym powrozem.
Tak wędrujemy latami,
Nieznani, nienazwani, ręce wyciągamy i ręce wyciągamy
W ciemności tak bolącej jak najjaskrawsze słońce.
Z ustami pełnymi mrozu,
Z gardłem ściśniętym powrozem.

Ernest Bryll
 
 🖤🖤🖤
 
 * * *

Rozwarło się nad nami nocy imię ciemne
A my wierzymy, że to jest godzina
Tuż przed świtaniem...
I chociaż nas trzyma
Nieszczęście w zębach swoich, chociaż to daremne
Zwijamy się jak robak, by znaleźć szczelinę
By się usadzić lepiej między siekaczami

Utaić się, odepchnąć krwawą, gorzką ślinę
Co się jak oceany przewala nad nami.
 
Ernest Bryll
 
 🖤🖤🖤
Czy jest
 
Czy jest tłumacz języka żywych do umarłych
I umarłych do żywych – kiedy chcą pogardę
Albo miłość przekazać, albo ostrzeżenie?
Jest. Ale się zmienia
Wciąż nowsze przekłady
Nowi objaśniacze i nowe układy
Bo się układają żywi z umarłymi
– Jakby to było łatwiej gdyby się przytarły
Troszeczkę, nie do końca, słowa zbyt głęboko
Wycięte na grobach. Byłby milszy spokój
Gdyby się utarło, no, troszeczkę przymgliło
– Bo brak już siły zmarli. Brak nam siły
Musimy łagodniejszych wynająć tłumaczy
Znawców od znaczeń. Wtedy się zobaczy
Czy gładko się składa umarłych wytrwanie
Z gadaniem powszednim
Prosimy – Przybiegnij
Aniele Śmierci. Bądź także Aniołem
Życia zwyczajnego. Siądź za naszym stołem
Tu też jak na cmentarzu. Posłuchaj wydarzeń
Ciemnych, codziennych. Potem je przekażesz
Na słowa wieczne teraz nieskuteczne
Dla naszych snów i marzeń
A też jedz. Zapijaj
Bo u nas jak zapijesz, język się wywija
A co tam zapiliśmy?
Lepiej i nie myśleć

Ernest Bryll 
 
 🖤🖤🖤

16 marca 2024

UWAGA KSIĄŻKA czyli ciesz się swoją kobiecością

         Hallo again!

             Witajcie po krótkiej przeriwe! Zapraszam Was dzisiaj do wysłuchania mojej krótkiej opowieści o kolejnej książce, która warta jest uwagi i przeczytania. Pierwsze słowa tej książki to bardzo intrygująca wypowiedź dawnej gwiazdy kina, Mae West:

"Dobry seks jest jak dobra partyjka brydża. Jeśli brakuje ci odpowiedniej pary, warto mieć przynajmniej sprawne palce".

        Maria Hesse, Przyjemność (El Placer) z wprowadzeniem Leny Moreno, z hiszpańskiego przełożyła Katarzyna Sosnowska, Wydawnictwo Debit Młody Book, Katowice 2022

        Maria Hesse (1982) to hiszpańska pisarka i przewspaniała ilustratorka, prześliczna i bardzo utalentowana dziewczyna, która zasłynęła w świecie, wydając biografie znanych i cenionych artystów: Fridy Kahlo, Marilyn Monroe i Davida Bowie. Niedawno pisałam o jej najnowszej książce pt.  Złe Kobiety, o której możecie przeczytać TUTAJ


        Książka, o której piszę w tym poście wydana została w Polsce rok wcześniej niż opisana poprzednio - w 2022, a na świecie pojawiła się w 2019 i opowiada o tym, jak ważna w naszym życiu jest rozkosz i przyjemność, jak dobrze jest kochać siebie i swoje ciało, jak wspaniałym i ważnym elementem życia kobiety jest seks, pod warunkiem, że nauczy się czerpać z niego radość, jak wiele można osiągnąć przyjemności poprzez masturbację. Jest to trochę erotyczna autobiografia Autorki lub autobiografia o dojrzewaniu do przyjemności i akceptacji własnej seksualności, jednak opowiadająca także o innych kobietach i o tym, jak przez wieki, przez tysiące lat kobiety cierpiały z powodu swojej płci.

        Hesse wspomina również, jak zwykle zresztą, kobiety, które odważnie mówiły i pisały o swoich cielesnych potrzebach. Opowiada o mitycznej Lilith, która nie chciała być dla Adama jedynie źródłem jego przyjemności i pragnęła czegoś więcej niż "seks po bożemu", o Ewie, która w sumie też zrobiła swoje.

         Hesse wspomina znane feministki, seksuolożki, psycholożki oraz autorki piszące o kobiecym orgazmie, a także jedną z moich ulubionych poetek - Anne Sexton, której wiersz "Kiedy mężczyzna wchodzi w kobietę" zrobił na mnie kiedyś, bardzo dawno temu, ogromne wrażenie.

    Przywołuje również m.in. grecką starożytną poetkę Safonę, szpiega w spódnicy - Matę Hari, aktorkę i niesamowitą wynalazczynię - Hedy Lamarr, niekonwencjonalną i czasem gorszącą szerokie grono odbiorców artystkę Madonnę oraz ikonę sex appealu i kobiecości - Marilyn Monroe, która de facto miała spory księgozbiór i dużo czytała, bo bardzo chciała nadrobić braki w edukacji, a jej zdjęć z książką zachowało się o wiele więcej, niż zdjęć w seksownych pozach. Jednak MM powiedziała kiedyś coś niezwykle dla mnie ważnego, coś, co utkwiło mi w pamięci na zawsze: "Ostatecznie jestem kobietą i bardzo mnie to cieszy". Mnie również. Kocham być kobietą i świetnie się czuję w swoim ciele.

        Maria Hesse bezpruderyjnie i odważnie pisze przede wszystkim o sobie i własnych doświadczeniach ze swoim ciałem, z jego odkrywaniem i poznawaniem, o seksie, który uprawiała, o zabawkach erotycznych służących do tego, aby osiągnąć przyjemność. Zachęca, aby kobiety obdarowywały się takimi zabawkami w dzień urodzin. I jak to u niej - tekst jest po prostu średni, pisany prostym językiem i nieco chaotyczny, ale ilustracje są piękne, wysublimowane, cudowne kolorystycznie, zachwycające! To jest atut jej książek i dlatego je kupuję i czytam. Bo tak jak mówiłam już wcześniej - tekst sensu stricte mnie nie zachwyca, mam wrażenie, że mogłaby to napisać każda przeciętna pisarka, chociaż naprawdę wynika z niego, że Hesse to bardzo oczytana i znająca się na kinie Autorka, która w swoich książkach często cytuje wiersze i piosenki a także wspomina o powieściach, które zrobiły na niej duże wrażenie. Myślę więc, że to kwestia warsztatu i wprawy, a także czasu i że jeszcze napisze naprawdę dobry tekst! I tego jej życzę, ponieważ bardzo ją lubię i cenię i już.

        Plusem akurat tego tytułu autorstwa Marii Hesse jest fakt, że mimo całej mojej miłości do kina, dowiedziałam się z jej książki o jednej nowej dla mnie rzeczy. Mianowicie poznałam na razie jedynie nazwisko i postać (bo dużo doczytałam w Internecie) reżyserki, której nie znałam, o której istnieniu nie miałam pojęcia, może przede wszystkim dlatego, że zupełnie nie interesuje mnie kino pornograficzne (nie lubię, nie oglądam, więc się nie interesuję). Tą reżyserką, o której pisze Hesse jest Erika (cudne imię mojej mamy) Lust - Szwedka, która mieszka w Hiszpanii. Otóż Erika Lust jest reżyserką tworzącą porno dla kobiet. Nie widziałam jej dzieł, ale jako osobowość jest odważna i ciekawa. Jak coś znajdę w Internecie, zobaczę, może mnie zainteresuje, zaintryguje? Nie wiem, trudno się wypowiadać o czymś, czego nie znamy. Dlatego lubię czytać, bo zawsze znajdę coś nowego, intrygującego.

        Moja ocena książki - 5/10 - uważam, że jest to dobra książka dla młodzieży, nie tylko dla dziewcząt, dla chłopców również. Dla mnie ona jest nieco spłaszczona, za mało w niej ciekawostek, które by mnie ujęły lub były dla mnie czymś odkrywczym, ale jest przecudna wizualnie. Dlatego uważam, że naprawdę warto ją przeczytać. Bo zawsze warto czytać? Owszem, jednak książek o tematyce naszej seksualności wciąż jest za mało, a temat wciąż i ciągle, mimo, ze żyjemy w XXI wieku, jest tematem tabu w wielu domach i środowiskach, zaś edukacja seksualna jest na poziomie poniżej jakichkolwiek oczekiwań, więc byłoby wskazane, żeby dzieciaki, zamiast sięgać po ogólnodostępne w Internecie okropne, czasem bardzo brutalne amatorskie filmiki, sięgnęły po subtelną, ciepłą i pięknie zilustrowaną książkę Marii Hesse. Zgadzam się w 100 procentach ze słowami z Harper's Bazaar: "Maria Hesse jest jednym z nowych diamentów świata ilustracji".


         Są też w tej książce stwierdzenia, z którymi absolutnie się nie zgadzam (w ogóle robi mi się słabo, gdy słyszę o "świątyni ciała" i już kiedyś o tym wspominałam na tym blogu również), jednak jakże byłoby nudno, gdybyśmy wszyscy myśleli identycznie! Świat to różnorodność, świat erotyzmu tym bardziej jest niezwykle zindywidualizowany. Hesse pisze:

"Każdego dnia kobiety cierpią z powodu presji związanej z wiecznie młodym wyglądem. Pięćdziesięciolatkowie szukają dwudziestolatek, a my rozpaczamy z powodu każdych minionych urodzin. Czy to nie śmieszne? (...)

Nie wracam do tamtej dwudziestolatki. Minęło dużo czasu, odbyłam mnóstwo rozmów  z koleżankami, sporo się dotykałam, spojrzałam na świat z większą świadomością, poznałam wielu kochanków i uczyłam się razem z nimi, od nich. (...)

Moje ciało jest świątynią i czasami zapraszam kogoś do środka. Sporo kosztowało mnie zerwanie z religią, która wychowała mnie w poczuciu winy. Teraz sakralizuję seks. Przeszłam od seksu z miłości do seksu dla przyjemności, oddzielając emocje od fizyczności, żeby w końcu zrozumieć, że największa przyjemność pojawia się, gdy połączą się te dwa aspekty".

        Generalnie w książkach Autorki, oprócz ilustracji, bardzo podoba mi się to, że ona wspiera i naprawdę lubi kobiety. Oby więcej takich kobiet wśród nas! Nota bene Maria zadedykowała tę książkę w taki cudny sposób: "Mojej matce, mojej siostrze, mojej babci, kobietom mojego życia" - coś niezwykle wręcz wspaniałego, kobiecego. 

        Z ciekawostek, które mnie rozczuliły po prostu, Autorka podaje w swoim dziele przepis na tortillę ziemniaczaną, który na pewno wypróbuję!

        Na koniec mój stary erotyk, wiersz sprzed dziesięciu lat, który trochę pasuje do tej książki i wiersz z komentarza Frau Be, ponieważ bardzo mi się podoba - czytajcie!

XxX

Istnieje miłość od samych korzeni
do głębi symboli i archetypów

Byłam z tobą dzisiaj w nocy
tak blisko mocno zmysłowo
namiętnie

Moje usta twoje zęby
język palce błądzące po ciele
alchemia pożądania

Gorący oddech we mnie
wypełniona pustka
obalony mit o grzechu

Zapach smak strumień bieli
sypiącej transcendentalne
konfetti rozkoszy

I ten biedny duchowy przewodnik
w cieniu
speszony totalnie

pornograficznym proroczym snem

JoAnna Idzikowska-Kęsik, 2014


Dziewczynka

kto ci zgasił iskierki
figlarne w oczach?
kto uśmiech sprytnie zamienił
w grymas opadłych
kącików ust?
kto wystrzępił równą grzywkę
przyprószył srebrem
pogrubił kontury
i potargał
duszę?
kto wyrzucił
poobijaną
miednicę blaszaną
i skromną szarość
starej fotografii
przemalował
na nieznośny fiolet?
kto to zrobił
kto ci wszystko odebrał
dziewczynko w piżamce
w czerwone słoniki?

Katarzyna Kadyjewska

        PS 

        Dziękuję Wam za obecność na moim blogu. Bardzo, bardzo! Dopiero od wczoraj trochę lepiej się czuję. Było tak, że w czwartek musiałam zejść z klasą do Pani Pielęgniarki, bo tak niskie miałam ciśnienie i tak bardzo bolała mnie głowa, że myślałam, iż nie dotrwam do końca pracy -  dostałam tabletki przeciwbólowe i poczułam się trochę lepiej. Postaram się odwiedzić Wasze blogi, uściski i serdeczności oraz dobrego weekendu dla Was!

12 marca 2024

UWAGA POEZJA czyli w świecie słowa i sztuki

 
*

dziwny ogród

urokliwy zieleniec soczyście ciekawy
gra świateł roztańczona impresjonistycznie
blond bobasek z malwami i minką chochlika
jakby chciał stamtąd uciec prosto w objęcia ojca

dama na drugim planie sięgająca po jabłko
bardzo rzuca się w oczy w szafirowej sukni
zbyt wytwornej na upał i za ciemnej na młodość
głodną słodkich owoców jak miłości w alkowie

lśniąca zieleń dokoła i wesoła gra cieni
namacalna jak zapach kwiecia na rabatach
niania nieco zmęczona w skromnym krakowskim stroju
patrzy z troską na chłopca i marzy by odpocząć

i w tym cudnym ogrodzie nic dziwnego nie widać
chociaż młoda kobieta kontrastuje z całością

a ta ważka to tylko sen wariata
któremu w rozedrganym geniuszu
objawił się fotoszop

*
JoAnna Idzikowska - Kęsik (1969) - dzieci mówią o niej pani od sztuki. Miłośniczka słów, muzyki i obrazów.

*Obraz: Józef Mehoffer (1869 - 1946), Dziwny ogród (1903)

*


*

  Szał

ślepy ogier żądzy
wali się w przepaść
z alabastrowym ciałem kobiety
Złoto i smoła
dym i ogień
rubin

dwaj żołnierze
mrugają do siebie
przewodniczka objaśnia
„to jest symbolizm realistyczny
w warunkach kapitalistycznych”
słychać rżenie czarnego konia
jedziemy dalej

*
Tadeusz Różewicz (1921 - 2014) - jeden z najwybitniejszych polskich poetów, prozaików i dramatopisarzy, wielokrotnie wymieniany jako kandydat do literackiej Nagrody Nobla. Uwielbiał historię sztuki i często w swoich utworach o niej wspominał.

*Obraz: Władysław Podkowiński (1866 - 1895), Szał uniesień (1894)

*


*

Płonąca żyrafa

 Tak
To jest coś
Bied­na kon­struk­cja czło­wie­cze­go lęku
Żyra­fa kop­cą­ca się po­ma­leń­ku
Tak
To jest coś

Coś z tam­tej ścia­ny z aspi­ry­ny i potu
Ta mord­ka po­dob­na do roz­trza­ska­ne­go ku­lo­mio­tu
Tak
To jest coś

Cze­mu próch­nie­je­cie od bro­dy do skro­ni
Jaki wam zą­bek w pu­stej czasz­ce dzwo­ni
Tak
To jest coś

Coś co nas cze­ka
Uży­tecz­ne i groź­ne
Jak noga
Jak ser­ce
Jak brzuch i po­grze­bacz

Ciem­na mo­gi­ła czło­wie­cze­go nie­ba
Tak
To jest coś

O wiersz ja ten pi­szę
So­bie a osłom
Dwom zreu­ma­ty­zo­wa­nym
Jed­ne­mu z bó­lem zęba
Oni go poj­mą
Tak
To jest coś

Bo ży­cie
Zna­czy:

Ku­po­wać mię­so Ćwiar­to­wać mię­so
Za­bi­jać mię­so Uwiel­biać mię­so
Za­pład­niać mię­so Prze­kli­nać mię­so
Na­uczać mię­so i grze­bać mię­so

I ro­bić z mię­sa I my­śleć z mię­sem
I w imię mię­sa Na prze­kór mię­su
Dla ju­tra mię­sa Dla zgu­by mię­sa
Szcze­gól­nie szcze­gól­nie w obro­nie mię­sa

A ono się pali!

Nie trwa
Nie sty­gnie
Nie prze­trwa i w soli
Opa­da
I gni­je
Od­pa­da
I boli

Tak
To jest coś
 

 Stanisław Grochowiak (1934 - 1976) - polski poeta, publicysta, dramatopisarz i scenarzysta filmowy, jeden z najciekawszych polskich poetów XX stulecia. 

*Obraz: Salvador Dali (1904 - 1989), Płonąca żyrafa (1937) 

*

*

Autoportret Witkacego 

Patrzę na świat z nawyku
Więc to nie od narkotyków
Mam czerwone oczy doświadczalnych królików
Wstałem właśnie od stołu
Więc to nie z mozołu
Mam zaciśnięte wargi zgłodniałych Mongołów

Słucham nie słów lecz dźwięków
Więc nie z myśli fermentu
Mam odstające uszy naiwnych konfidentów
Wszędzie węszę bandytów
Więc nie dla kolorytu
Mam typowy cień nosa skrzywdzonych Semitów

Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym
I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym
W odróżnieniu od was którzy Państwo wybaczą
Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu

Dosyć sztywną mam szyję
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie

Wrażliwym jest jak membrana
Zatem w wieczór i z rana
Trzęsę się jak śledziona z węgorza wyrwana
Zagłady świata się boję
Więc dla poprawy nastroju
Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju

Ja bardziej niż wy jeszcze krztuszę się i duszę
Ja częściej niż wy jeszcze żyć nie chcę a muszę
Ale tknąć się nikomu nie dam i dlatego
Gdy trzeba będzie sam odbiorę światu Witkacego
 

*

 Jacek Kaczmarski (1957 - 2004) - jeden z najciekawszych polskich bardów, poeta, prozaik, piosenkarz, kompozytor, osobowość sceniczna.

*Obraz: Stanisław Ignacy Witkiewicz - Witkacy (1885 - 1939), Autoportret. Witkacy był jednym z uczniów Józefa Mehoffera.

****


 

Mam nadzieję, że podobają Wam się przedstawione dzisiaj wiersze i obrazy. Czuję się jeszcze bardzo źle po tym wstrząsie anafilaktycznym, po lekach i zastrzykach, ale postaram się odwiedzić Wasze blogi. Uściski i serdeczne pozdrowienia! Bądźcie dla siebie dobrzy!

10 marca 2024

UWAGA SPOILER czyli Tańczący z Duchami

         Witajcie, zapraszam Was na krótką chwilę z filmem, który zrobił na mnie duże wrażenie i zapisał się w mojej pamięci na długi czas...

        Dobrzy Nieznajomi (All of Us Strangers), USA, Wielka Brytania 2023 (premiera światowa sierpień 2023, oficjalna premiera polska luty 2024), scenariusz i reżyseria Andrew Haigh na podstawie powieści "Obcy" Taichi Yamady. Zmarły pod koniec listopada 2023 roku Yamada, podobno zdążył obejrzeć ten film, jest to druga ekranizacja jego krótkiej powieści, która wydana była również w Polsce i którą zamierzam przeczytać. 

 

        Ten kameralny film opowiada krótką historię, historię kilku dni z życia pogrążonego w depresji i twórczej niemocy scenarzysty, który próbuje oprócz pisania, jednocześnie oswajać demony z przeszłości, traumy z dzieciństwa i swoją niebywałą samotność, swoje lęki i strach przed bliskością, przed odsłonięciem się przed drugim człowiekiem.

        Czułam przez cały seans echa wspaniałego "Szóstego zmysłu" Manoja Nighta Shyamalani'a, troszeczkę też  niesamowitych, zjawiskowych "Innych" Alejandro Amenabara Cantosa, o arcydziele i moim ukochanym filmie Mistrza Ingmara Bergmana "Szepty i krzyki" już nawet nie wspomnę i tak samo, jak przy tamtych filmach - bardzo dobrych zresztą, nastrojowych i trzymających w napięciu - od początku seansu wiedziałam, jak jest, co będzie, jak się skończy cały film. Moja intuicja mnie nie zawiodła, ale nie jestem rozczarowana: uważam, że film jest dobry, że jest bardzo emocjonalny, artystyczny, metaforyczny, świetnie zmontowany, rewelacyjnie zagrany, pięknie operujący światłem, oddający hołd wielu twórcom, a muzyka w nim jest rewelacyjna, może też dlatego, że jest to muzyka mojej młodości (reżyser jest ode mnie trzy i pół roku młodszy).

        Największym atutem tego dzieła są bezbłędni w swoich rolach aktorzy. Jest ich czworo. Ich trzech - Andrew Scott w roli poszukującego weny i ukojenia scenarzysty, Paul Mescal jako jego zagubiony sąsiad w wielkim wieżowcu, który tylko oni dwaj zamieszkują oraz Jamie Bell jako ojciec scenarzysty - i ona jedna: znana m.in. z roli młodej Elżbiety II w przesłodzonym serialu  "The Crown" Claire Foy - absolutnie wspaniała, świetna, bardzo utalentowana i piękna aktorka. I dla mnie, w moim kobiecym odczuciu, Foy jest największym atutem tego filmu. Gra matkę głównego bohatera i robi to wspaniale, jej twarz wyraża wszystko, co się w niej dzieje, jest przy tym autentyczna, prawdziwa i świetna, wznosi się na wyżyny aktorskiego rzemiosła. W każdej scenie jest po prostu doskonała.

   Zakończenie, a właściwie totalna końcówka, ostatnia scena, kadr spowodował, że nieco obniżyłam ocenę - owszem, było to piękne odniesienie do teledysku znanego w latach osiemdziesiątych zespołu Frankie Goes To Hollywood (może też trochę do filmu pt. Supernova z 2017 z Colinem Firthem i Stanleyem Tuccim, również opowiadającego o queerach), jednak zbyt oczywiste i łatwe, może również zbyt kiczowate, choć i anioł z tego teledysku przelatywał wcześniej przez film, jak również słowa piosenki The Power of Love padły w trakcie akcji: "I'll protect you from the hooded claw /Keep the vampires from your door", jednak jestem na nie. Zakończenie wydawało mi się niepotrzebne, przerysowane, za bardzo łzawe? No, niestety, moich łez nie wywołało, były inne sceny w tym filmie, podczas których bardzo się wzruszyłam, zwłaszcza rozmowy bohatera z rodzicami, szczególnie z matką.

  Moja ocena filmu 6+/10 - warto pójść do kina, bo film jest naprawdę piękny, ważny,  czuć wrażliwość reżysera, operatora, aktorów. Niewątpliwie spodoba się poetom, empatycznym nadwrażliwcom, wynudzi miłośników kina akcji, komedii czy horrorów, choć obraz naprawdę ma coś z trzymającego w napięciu thrillera. Dziwi mnie, że mimo wielu nagród, nie dostał żadnej nominacji do Oscara, został pominięty w tym rozdaniu kart, co nie zmienia faktu, że jest wart uwagi.

                  I już i tyle w tym poście, bo i tak nie czytacie i nie komentujecie moich spoilerów. A ja i tak będę je pisać, bo uwielbiam kino, kocham oglądać dobre filmy na dużym ekranie. Uściski i do miłego, następnego postu.

08 marca 2024

UWAGA POEZJA czyli dziewięć Poetek na Ósmego Marca

Witajcie w ten piękny, przedwiosenny dzień! 

        Wszystkim Kobietom życzę wspaniałego dnia, a na co dzień dużo radości i szczęścia, piękna i wdzięczności za wszystko, co nas spotyka, bo - wierzcie mi - wszystko dzieje się po coś. Uściski, Kochane, niech Wam się darzy jak najpiękniej!

  Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, mam dla Was w prezencie wiersze współczesnych, tworzących tu i teraz, moich Znajomych poetek a zarazem pięknych, zdolnych, kreatywnych kobiet, które poprosiłam o podzielenie się z Wami wierszami o kobiecości. Mam nadzieję, że niektórzy z Was poznają dzisiaj nowe poetki, a ich teksty przypadną Wam do gustu. Serdecznie zapraszam do czytania, warto chłonąć poezję, bo ona nas wzbogaca. Życzę Wam dobrej, skłaniającej do refleksji lektury prezentowanych dzisiaj wierszy.

         

*

Marta Klubowicz

Pomarańcze na kołdrze


Największym luksusem były pomarańcze

o skórze chłodnej od mrozu

o zapachu egzotycznych krajów

znanych tylko z Księgi Dżungli Kiplinga

którą mama czytała jej na głos

kiedy była chora

i nie musiała iść do szkoły

Mama wracała z zakupów

i pomarańcze ciężkie jak bilardowe kule

toczyły się po kołdrze

Była wtedy księżniczką prawie taką

co śpi w łóżku z baldachimem

je tylko dziczyznę marcepany

i poziomki z bitą śmietaną

w zimie

podczas gdy jej poddani

kartofle i chleb ze smalcem

na przednówku

Ale ona nic jeszcze nie wie

o okrucieństwach świata

bo jej serduszko by pękło

jak zaczarowane lusterko

 

Dziś kiedy przynosisz nam pomarańcze

tak bardzo bym chciała znowu

nie pójść do szkoły

MARTA KLUBOWICZ (1963) - aktorka, poetka, tłumaczka sztuk teatralnych i poezji z języka niemieckiego. Dla mnie: aktorskie objawienie w młodości, jedna z najpiękniejszych polskich aktorek i zdecydowanie najlepsza wśród aktorek poetka. Mam nadzieję, że Pani Marta się zgodzi i niebawem znajdziecie na moim blogu post z trzema wierszami Autorki, a wtedy opowiem Wam więcej o jej ciekawej twórczości.

*

Renata Iwaniec
 
pomyślałam o wierszu białym i jasnym jak kobieta
 
o przechodzących promieniach słońca
powitaniu przeszywającym oddech
wewnętrznych światłach o unoszeniu
i pochylaniu się ku zachodowi
pomyślałam o blasku i o każdym...
 
dobrze że nie zachodzi we mnie
moje słońce wieczorem rano w nocy
nie zachodzi nigdy nie ciąży
wchodzi w dół a potem wychodzi
 
niby dzień a ja zaciskam oczy i uda
kiedy słońce wstaje lubię wstawać
i czerpać radość ze światła
 
tylko wtedy nie jest ze mną
moja z krwi i kości
głęboko upośledzona córka
 
*
RENATA IWANIEC  (1973) - poetka, ekonomistka, nauczycielka, właścicielka i instruktorka studia jogi, autorka książek poetyckich: "czasem wieszam się z praniem” – 2018 r. FDF., "przekrój dwóch planet” – 2022 r. wyd. FONT. Wiersze publikowała w Śląskiej Strefie Gender, Gazecie Kulturalnej, Babińcu Literackim, Helikopterze, Internetowym wydaniu Odry, Wytrychu, Bezkresie oraz w antologiach: "Miłość w czasach fejskultury” "111 Antologii Babińca Literackiego”,"Przewodnik po zaminowanym terenie 2” , "Wwierszowzięci” – polsko-włoski rocznik liryki miłosnej 2023. Wiersze autorki były czytane w Radiu Poznań, Radiu Koszalin i w Bookradio.pl.

https://natare.eu/
https://www.facebook.com/renataiwaniecnatare/
 
 
*
Wioletta Ciesielska-Pawlak 
 
rozkładać nogi to umiała a teroz się drze

słyszałyśmy z kumą że majtasy zsunięte
do samiuśkich kostek miała
gdy ją nakryli z tamtymi jeleganckimi panami

o pomoc nie wołała
to przecie że sama chciała

kto by uwierzył pani że ona małoletnia
umalowana była miała kieckę to się prosiła

mogła w doma z dupą siedzieć

*
 
 WIOLETTA CIESIELSKA - PAWLAK  (1980) - autorka książek poetyckich "krańcówka Litzmannstadt" (2019), "Wciórności " (2022), Pokój do płaczu (2024). Publikowała m.in. w "Odrze”, "Obszarach Przepisanych”, "Cegle”,"Helikopterze”,"Inter-”, "Tlenie Literackim”, "Drobiazgach”, "Wakacie" i "Śląskiej Strefie Gender”. Trzy wiersze poetki i więcej o niej przeczytacie TUTAJ.
 
*
 
Ewelina Kuśka

Danuta goni tęczę 
 
niebo opuszcza się na podwórko szarfą kolorowych neonów
żeby zareklamować deszcz. Danuta sama sobie podaje chusteczkę
gdy wzrusza ją pieśń wróbli tańczących nad brudną miską
napełnioną deszczówką. 
 
Danuta goni tęczę. wierzy że po drugiej stronie spotka ptaka
o ludzkiej twarzy. trzepot jego białych skrzydeł rozproszy
wszystkie zmarszczki z jej czoła. we wnętrzu tęczy zobaczy
siebie taką o jakiej marzyła.
 
będzie pijana kolorami jak tańcząca pszczoła której skrzydełka
zzieleniały od nadmiaru adrenaliny. gdy anioły czyszczą piórka
w kałużach licząc krople rosy
 
na porannych łąkach. zbierają nektar z kwiatów do plastikowych
pudełek po kremach do demakijażu. Danuta goni tęczę.
wracając do domu będzie stąpać po wierzchołkach drzew
ostrożnie by nie poranić liści.
 
*
EWELINA KUŚKA (1966) - poetka,  laureatka wielu konkursów literackich, pisze poezję, zarówno w języku literackim, jak i w języku regionalnym - śląskim. Wydała trzy książki gwarowe i dwa tomiki wierszy, jako nagrody główne w konkursach literackich:  "Danuta goni tęczę” (2018) – konkurs im J. Różewicza w Radomsku, "Dziecko róży” (2023) – konkurs  "O Złoty Syfon Scherffera” w Brzegu. Publikowała wiersze w pismach literackich oraz Internetowych.
 
 
*
Joanna Fligiel 
 
W Międzynarodowy Rok Kobiet 1975
 
3 czerwca 1975 roku
ale była pogoda!
Piękny dzień,
żeby kogoś
urodzić.
 
Akurat
czekaliśmy na telefon;
w domu tej lekarki,
z mężem tej lekarki,
która odbierała poród
mojej mamy:
 
tata, ja,
i jeszcze
ich dwóch synów,
z którymi bawiłam się
w lekarza.
 
W tym domu
było wszystko
potrzebne
do zabawy
i prawdziwe:
 
strzykawki,
szpatułki,
stetoskop,
kozetka
i
chłopcy.
 
Lubiłam leżeć
na kozetce.
Nigdy wcześniej
nie było mi tak
przyjemnie.
 
W końcu
zadzwonił telefon
i
wszyscy usłyszeli
mojego ojca.
 
Wrzeszczał
na całe gardło,
na cały dom,
na całą ulicę,
dzielnicę,
miasto,
na całą Polskę;
 
bo akcja wiersza
nie toczy się
w Chinach,
 
żeby mama
nie wracała
ze szpitala
z kolejną
dziewczynką.
 
Mąż tej lekarki
ryczał
na ojca,
że żartował:
"Masz dużego,
zdrowego
chłopca!"
- wykrzykiwał
w kółko
 
na całe gardło,
na cały dom,
na całą ulicę,
dzielnicę,
miasto,
na całą Polskę,
 
że mama czuje się
dobrze,
że kilogramy, centymetry,
palce, włosy, jakby
ojca obchodziło
coś
więcej
niż
penis.
 
W końcu zamilkli
i spojrzeli
na mnie;
tata, mąż
tej lekarki,
ich dwoje
prawdziwych
dzieci.
 
Wtedy
pierwszy raz
poczułam się
jak w Chinach.
 
*
 JOANNA FLIGIEL (1968) - pomysłodawczyni, założycielka i redaktorka Babińca Literackiego, członkini Unii Literackiej, autorka trzech tomów poetyckich i czwartego przygotowanego do druku. Trzy wiersze poetki i więcej o niej przeczytacie TUTAJ.
 

 *
Ka Klakla

reakcja piętna

 

preferencje pierwszego spojrzenia mam prawo

wyboru naturalnego miłości nie mojego życia

jesteś zuchwałym snem moich matek

w niedotyku słony głód głos ciemniejszy niż chcieliby

słuchać zabarwiony mrokiem zachłannie szukam żaru

w popiele palce przeczesują drobiny ciepłe jeszcze

w niedopatrzeniu chłód smak dymu na patyku

okruch warunkowy dowód rzeczowy przeżytej rozkoszy

utoczę dam tchnienie

wrzeszcz

w niedotuleniu czas spada kamieniem

 

idę na przełaj przez bezpłatną przestrzeń

dla żywych w żyłach słodycz z gniewem

cicha woda przewodzi myśli potargujmy się

dotyk za dotyk życie za życie którego nie dotknę palcem

jestem udręka zmorą moich ojców

 

duszność serca w reakcji na piękno

bogu niech będą za ciebie dzięki

*

KATARZYNA  KLAKLA  (Ka Klakla)  (1967) - poetka i pisarka, Krakowianka, skończyła kilka fakultetów i studia doktoranckie. Pisze, maluje, ilustruje, redaguje, składa, fotografuje, projektuje wnętrza i zajmuje się grafiką komputerową. Niebawem więcej o Autorce i jej trzy wiersze!


*

Katarzyna Kadyjewska

Wykluczenie

biedna

nie doczekała się nawet imienia

była tylko dodatkiem

do jedynego sprawiedliwego

 

o świcie

gdy na Sodomę spadał

deszcz siarki i ognia

aniołowie oznajmili litość Pana

nad Lotem

 

sprawiedliwość Lota

nie objęła córek

przeznaczonych na żer tłuszczy

 

dla żony

nie starczyło nawet

miłosierdzia Jahwe

 

może łatwiej było

popełnić samobójstwo z rozmysłem

oglądając się za siebie

niż żyć

w świecie świętych mizoginów

 *

KATARZYNA KADYJEWSKA (1968) – urodziła się w Rzeszowie i tutaj spokojnie sobie żyje. Jest absolwentką filologii polskiej rzeszowskiej ukończonej w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej, która stworzyła podwaliny dzisiejszego Uniwersytetu Rzeszowskiego. 

Od 1993 roku nieprzerwanie pracuje w szkole średniej. Prywatnie szczęśliwie rozwiedziona z własnej inicjatywy, z niezbyt liczną progeniturą (w liczbie 1).

Pisze wiersze, bo tego domaga się jej organizm. Do tej pory wydała dwa tomiki poetyckie: "Katalog cnót niemodnych” i „36 wariatek”, lecz nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Z zapałem, ale i powodzeniem bierze udział w konkursach literackich, w których od czasu do czasu zbiera laury. Trzy wiersze poetki i więcej o niej przeczytacie TUTAJ.


*

 Ewa Pilipczuk

Mała dziewczynka

*
Dobiegała siedemdziesiątki
ciało drobne, jeszcze zwinne nie poddawało się szybko czasowi
codziennie sprawdzała, czy blizna po niedawnej operacji
na policzku blednie i zaciera się - była bezlitosna, szpeciła
w spadku po matce zaczynała utykać z haluksem na prawej stopie
*
oczy żywe, ciemne, włosy z blaknącym brązem zeszłorocznych kasztanów
odsłaniały u nasady białą mereżkę jakby przyprószoną poranną szadzią
od lustra zdobywała coraz więcej wiedzy o starości
od zmiętej pościeli – o postępującej insomnii nad ranem
*
stawała się niewidoczna mniej pisała o makach piła więcej kawy
dłużej patrzyła w okno na coraz szybciej uciekający przed nią świat
okruchy młodości zamiatała do wierszy o słonecznych puentach
w snach ciągle widziała małą dziewczynkę zrywającą w zbożu chabry
*
ze ścieżki off słyszała głos taty – dziecinko, pora wracać do domu
podawała mu posłusznie rękę drobną i kruchą jak teraz
tylko gładką, bez brunatnych gmerków przemijania
poczekaj tatku - jeszcze dzień nie doszedł do zmierzchu 

EWA PILIPCZUK  (1950) - poetka, absolwentka Wydziału Prawa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Autorka dwóch tomików wierszy: „Impresje codzienne” (2014),oraz „Po wpół do” (2017). Współautorka kilkudziesięciu antologii i almanachów, w tym m. in.: „Antologii Poetów Polskich"- edycje: 2016, 2017 i 2018, „Antologii Satyry i humoreski” oraz „Antologii Limeryków Kosmatych Seks w pewnym mieście” - wydanych przez wydawnictwo Pisarze.pl. Zdobyła III miejsce w Turnieju Jednego Wiersza „Mosty Słów” II Zlotu Poetów w Łodzi, zorganizowanego pod auspicjami Związku Literatów Polskich Oddział w Łodzi oraz wyróżnienie w Ogólnopolskim i Polonijnym Konkursie im. Leopolda Staffa w 2019 r. Jej wiersze drukowane są również w periodykach literackich, m. in. w e-Dwutygodniku „Pisarze.pl.”, „Nowe Myśli” i „Dominik Turobiński”. Kilka wierszy zostało wykorzystanych jako teksty piosenek wykonywanych przez zespół Piotra Rogali-”Rogalika”, piewcy Bieszczadów. Jest członkiem Stowarzyszenia Autorów Polskich oraz Gdańskiego Klubu Poetów. Obecnie przygotowuje trzeci tom swoich wierszy, który ukaże się w tym roku.


*

 JoAnna Idzikowska - Kęsik

dychotomia

"Mity, legendy, magia - to wszystko prawda". - Jennifer Estep


żal mi Ewy w sobie. wciąż słyszy syk węży, węszy podstęp,
ciągle ulega zachciankom, czuje się przytłoczona, zdominowana,
zmuszana do pełnienia roli posłusznej, dobrej żony i matki,
mimo, że nie chce nawet myśleć o dzieciach, chce zrobić
 coś innego, niestandardowego, popełniać gafy i głupstwa.

lubię Isztar. schodzę z nią do podziemi, do najwyższych
stref magii i wtajemniczenia. czuję się spełniona, niezależna.
to ja wybieram, dyktuję warunki, mam siłę sprawczą.
noce i dnie kreuję tak, by niebo chroniło moje pomysły,
aby słowa wybiegały znacznie dalej, niż sięga wyobraźnia.

cień Izydy, jej oddech w moich piersiach, pozwala mi
czarować, ożywiać nieożywione. patrzeć w słońce jak
w dobrego ojca, wierzyć, że śmierć to lekkie przejście
usłane różami, o zapachu milszym niż najsłodszy miód,
mieć nadzieję, że wszystko ma swoje miejsce, czas i sens.

Pallas Atena bywa przy mnie rzadziej, niż bym chciała.
Hekate niekiedy zsyła na mnie łaskę jasnego światła.
Demeter czasami rysuje na mojej twarzy swój autoportret.
Persefona przytula moje wiosny, Eurydyka wciąż ucieka,
labilna Afrodyta obsypuje kwiatami, a potem kradnie miłość życia.

więc chyba najbliżej mi do Lilith. ta przyjaźń jest pierwotna
jak instynkt. z nią przechodzę nie tylko przez morza i oceany,
ale przede wszystkim przez własne emocje - o wiele żywsze,
ciekawsze, barwniejsze i prawdziwsze niż wszystkie mity świata.

7 III 20

 
*
JOANNA IDZIKOWSKA - KĘSIK 
(1969) -  bezpańska poetka, nauczycielka, pedagog specjalny, animatorka kultury, wegetarianka, feministka, kobieta starająca się wspierać inne kobiety z różnym skutkiem, ale będzie to robić do skutku, gdyż tak postanowiła. Kocha maki i długie kiecki, ponieważ mama przez wiele lat stroiła ją w miniówki ukazujące bieliznę. Wiersze publikowała w Babińcu Literackim, Śląskiej Strefie Gender, Pisarzach pl, Poetach Polskich, Libertasie, Wywrocie oraz w kilkunastu antologiach poetyckich. Wciąż się waha i zastanawia czy wydać autorski tomik zwłaszcza, że pisze tylko wtedy, gdy naprawdę musi.
Trzy wiersze poetki i więcej o niej przeczytacie TUTAJ.
 

*Zdjęcia są własnością Autorek i nie wolno ich kopiować; inne obrazy z Internetu, nie znam Autorów.


    Raz jeszcze serdecznie dziękuję Autorkom za zgodę na publikację ich wierszy na moim blogu - to dla prawdziwy zaszczyt gościć w moich skromnych progach tak wspaniałe Kobiety.
    I raz jeszcze życzę wszystkim Kobietom dobra i tylko dobra. Niechaj Dzień Kobiet będzie codziennie! Trzymajcie się, Piękne!

ŚWIEŻYNKI