Translate

29 grudnia 2013

Venus... bez futra...


(nie)ziemska

wyszłam z piany a ciało
pieściła mi woda
ponaglana do życia
falami uniesień

z mórz odmętów wyrosłam
słodka jak jagoda
senna śliczna i blada
z włosami jak wrzesień

w towarzystwie zefirów
na miłość czekałam
którą echa muszelek
podświadomie śniły

teraz siedzę i myślę
zgorzkniała niemłoda

że na bycie twą Venus
brakuje mi
siły


JoAnna Idzikowska-Kęsik, 29 XII 13



Wenus chwili

Powiedz mi,
Czy Wenus była piękniejsza
Niż ty,
Kiedy stała na
Dryfujących w stronę lądu
Falach
Na swej pomarszczonej muszli?
Była wizją Botticellego,
Piękniejszą niż moja.
Była namalowanymi pąkami róży,
Które podrzucił swojej pani.
Czy w lepszej wierze
Rozsiewam słowa wokół ciebie,
Aby przykryć twój zbyt wielki powab,
Niczym mgłą
Ze zroszonego srebra?
Dla mnie
Stoisz opanowana
W błękitnym falującym powietrzu,
Opasana jasnymi wiatrami
I kroczysz słonecznym światłem,
A fale przed tobą
Marszczą się i mieszają
Z piaskiem u moich stóp.

Amy Lowell, z tomu “What's O'Clock”, 1926
tłum. z angielskiego Ryszard Mierzejewski



Arnold Słucki 

 AFRODYTA

Płetwistą,
w czepku plażowym
na ląd
widziałem,
jak wyszła po raz pierwszy.
Naga,
obręczą piany
na biodrach
dzwoniąc,
jak wokół słońca dzień nowy,
po grecku
imię wzywała Jehowy
i usta w pianie gryzła szalona
Maria cypryjska z egejskiego łona.
I ptak,
który siadł na jej brzuchu
był pewien
ruchów jej ciała i jęku
dwóch drewien
zbitych z dwóch cieni
zwisających ramion.
Jeszcze w niej się dwie miłości łamią,
dwie piękności nieutulone.

Jesienna Afrodyta
 
Na Twoich włosach
jesień zaplata
miedziane warkocze.
Otulona misternym welonem
babiego lata
płyniesz przez park.
Niesie Cię fala
szeleszczącego złota,
rudo czerwona piana
październikowej zadumy.
Nie odchodź
Jesienna Afrodyto
w wieczorną mgłę

T. Gajewski 

Venus

Pierwszy raz śnisz się chłopcom, gdy późnym wieczorem
Odgadną nagle finał tłustej anegdoty
I nocą wizje roją w podnieceniu chorem,
W białej gorączce twojej upiornej pieszczoty.

Rano budzą się słabi, z rozbolałą głową,
Z sino podkrążonymi pierwszy raz oczyma.
Draga, megera serbska, zostaje królową
Na ruinach dziedzictwa Coopera i Grimma.

Odtąd żyją w romansach, w fantastycznym świecie
Haremów i kurtyzan... Opętani żądzą
Z lękliwie słodką myślą o nagiej kobiecie
Po członkach swych rękoma febrycznymi błądzą.

A kiedy przeżarci trądem twej miłości
Duszą się mdlejąc w czadzie lubieżnego żaru,
Jak ślepy sfinks, się do nich z nieznanej ciemności
Zbliża czerwona lampa z nad drzwi lupanaru.

W podejrzanych zaułkach, w zamtuzach z pianolą,
Wśród alfonsów czekają w sekretnym hotelu,
By uklęknąć przed twoją rudą aureolą,
Venus, odkryta oczom pierwszy raz w bordelu!

Tu im w dzikim bezwstydzie odsłoń swoje lico
I goła, wytarzana w rozpuście szkarłatu,
Przyjmij ich w głębię zguby, wieczna tajemnico,
Ukryta w łonie ludzkim na pohybel światu.


Kazimierz Wierzyński


Wenus

była piękna jak kamień
alabaster
z zielonymi żyłkami
tętniącymi uśpioną krwią

pół setki bogów
na obłoku
klaskało w ręce
gdy szła
chwiejąc się w biodrach

i nawet nie głowa
nie
i nie usta
nabrzmiały południa owoc
piersi - właśnie
piersi miała takie
że tylko stać
i wyć z zachwytu do chmur

były jak bratnie księżyce
odkradzione niebu Saturna
owalne - uniesione w górę
a Hefajstos który w kuźni koniom kopyta kuł
skarżył się że go zdradza
dureń

Halina Poświatowska
  
Narodziny Venus

Z macierzystej swej głębi, co się mroźnie chmurzy
Wciąż chłostana przez wichry, wynurza się ciało -
Dar, który oto słońcu cierpkie morze dało -
Strząsając z siebie iskry diamentowej burzy.

Ukształtowany uśmiech na rąk bieli ściga
Łez z sinego ramienia kapiących migoty -
Czyste, mokrej Tetydzie zabrane klejnoty,
A włosy pieszczą łono, które aż się wzdryga.

Chłodny żwir, nawadniany pierzchliwością kroków,
Obsuwa się, wydając jakby szept łaknienia:
Piasek spił już całusy dziecinnych podskoków.

Śląc wokoło to błahe, to groźne spojrzenia,
Ruchliwe oko wplata w złych błyskawic dąsy
Śmiech płycizn i zdradzieckie fal dalekie pląsy.

Paul Valery




Wenus

Lśniące oczy
Anielskich włosów
Szatański blask
Rozjaśniający
Uśpiony uśmiech
Dziecięcej barwy ciało
Kształtów i tajemnic
I twe rączki
Zakrywające
Cycki i pizdę

Janusz Dziubak


Venus - najjaśniejsza gwiazda na moim niebie
Pełnym miliardów miliardów gwiazd
Jaśnieje w moim sercu
a miliardy milionów godzin dzieli nas
Venus lśni dla mnie
Jak światło
Odległej gwiazdy
Twoja miłość
Jest w falach
A fale z twojego czasu
Wiecznie płyną do mojego.


Chloë Rayban, z książki pt. Miłość w cyberświecie



Do Afrodyty

Przed tronem twym się chylę, Afrodyto,
nęcąca w zdradne sieci córo Zeusa,
i błagam, smutkiem nie dręcz mego serca,
o nieśmiertelna,
lecz ku mnie zejdź, jak nieraz już czyniłaś,
gdy cię mój głos doleciał z oddalenia,
i dla mych skarg rzucałaś progi domu
wielkiego ojca.
Twój złoty wóz poniosły chyże ptaki
i raz po raz, nad kręgiem czarnej ziemi
zniżając lot, skrzydłami mocno biły
w jasnym eterze.
Ujrzałam cię, a ty, promieniejąca,
z uśmiechem na obliczu nieśmiertelnym,
spytałaś najłaskawiej, co mnie gnębi,
że ciebie wzywam,
kto wzniecił znów mych pragnień najgorętszych
serdeczny żar? Kogo mi przywieść ma
Peitho ku miłości? Kto mnie skrzywdził,
kto ból mi zadał?
Unika cię? — mówiłaś. — Wnet odszuka!
Odtrąca dar? — Wnet tobie dary złoży.
Nie kocha cię? — W miłosne wpadnie sieci
choćby wbrew chęci.
I dzisiaj zejdź ze stopni swego tronu,
nie pozwól mi w daremnej trwać tęsknocie,
i stanąć racz w tej trudnej dla mnie chwili
po mojej stronie!


Safona



Spotkanie z boginią

Przyszła dziś do mnie "Wenus w futrze",
Ucałowałem boskie skronie
I rzekłem: "Ubierz sobie płaszczyk,
A futro zostaw mojej żonie".

Jan Sztaudynger


Naga poraniona Wenus

Katastrofy mijają
uciszają się wichury uczuć
po sztormie przychodzi czas ciszy

Byle tylko przetrwać
wtedy gdy woda do oczu się wciska
i ciągły jęk szamoce się w uszach

Uczepić się wtedy siebie
z całej siły
jak rozbitek
by w końcu wyjść na brzeg

Naga poraniona Wenus

Agnieszka Petryja 



Wenus

Żonie
1

Tobie grają wszystkie instrumenty,
ciebie wiatr na ziemię z nieba przeniósł
i ku oczom twym po ścieżkach krętych
idę w dzień i w noc, o pani Wenus.

2

Tłumacząca wszystkie sny w sennikach,
sekret wszystkich spotkań i zaręczyn,
wszędzie jesteś: w kwiatach i w świecznikach,
palcem tkniesz: i tańczy świat, i dźwięczy.

3

Po jarmarkach, zadymionych placach
też przechodzisz, śmiejąc się i kwitnąc,
ciągle cień twój odchodzi i wraca,
w ręku chustkę trzymając błękitną.

4

Nawet ślepcy widzą cię nocami,
głusi słyszą, chorzy wznoszą głowy,
kiedy lekko stąpasz ulicami,
gdy sprowadza cię wiatr południowy.

5

Każdą ranę palec twój zabliźni,
każda sprawa będzie rozwikłana.
Z krzykiem biegną ku tobie mężczyźni
wylać gorzkie łzy na twych kolanach.

6

Świece im zapalasz. Przez ogrody
wiedziesz ich, gdy śpią, nad złote rzeki
i codzienne, takie ciężkie schody
jakże im się znów wydają lekkie!

7

Wszystko zmienia się na twoje przyjście,
kiedy pierścień twój zaświeci nocą:
ptaki budzą się. I szumią liście.
I na niebie srebrne gwiazdy wschodzą.

8

Więc dla ciebie, Wenus, tron w szkarłatach,
rzeźba, wiersz, gramofonowa płyta
i ten dźwięk na wszystkich mostach świata
zakochanych, siedmiostrunnych gitar.

9

To dla ciebie, Wenus, na twą chwałę
pory roku idą rząd za rzędem:
wiosen szum, zim plecy białe,
letnie góry i trąbki jesienne.

10

Bo ty jesteś ta, która w nas mieszka
i prowadzi nas jak marsz weselny;
bo ty jesteś śpiewająca ścieżka,
krzyk ostatni i zachwyt śmiertelny.

Konstanty Ildefons Gałczyński, 1948



Do Venus

Kwitniesz, Wenus! Jasno i rzęsiście,
Chmur bluszczowym okolona liściem---
-Erotyku w księdze kosmografii!

Dziś, gdy w pasie przełamana patrzę
W rozstrzał twoich promieni, mój astrze,
Czuję, że przyciągać potrafisz...

Z naszej Ziemi, głośnej i jaskrawej,
Gdzie nad miłość godniejsze są sprawy,
Gdzie szaleństwa nie ma czym ugościć,

Chcę się wydrzeć, by z sercem rozbitem
I płonącym, spaść areolitem
W twoje pola, w twoją mgłę namiętności...

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


Obrazy: William-Adolphe Bouguereau, Sandro Botticelli,Francois.Boucher, Henri PierrePicou, Alexandre Cabanel, Arkadiusz Dzielawski, Frances Copodesti, Henri Gervex, Jacopo (Giacomo) Amigon, Arnold Bocklin (1827-1901),Jean-Honoré Fragonard ,Eduard Steinbruck, Howard Schatz, Gustave Moreau,David LaChapelle, George Spencer Watson,Sun Dongxu (2011),Witalij Sadowski, Jorg Dubin   : Narodziny Venus; Tycjan- Wenus z lustrem, plakat do filmu Romana Polańskiego, Evelyn De Morgan z 1898 r. pt. Helena Trojańska, na którym autorka ukazała Helenę ze wszystkimi atrybutami przypisywanymi Afrodycie, najpiękniejszej bogini miłości, Jushua Reynolds: Amor i Venus



27 grudnia 2013

Inspirująca Maria Magdalena


ja Magdalena
 


motto: Panie mój, nie możemy dłużej znosić tej kobiety. Ona pozbawia nas wszelkiej sposobności do powiedzenia czegokolwiek. Wciąż zabiera głos.

św. Piotr o Marii Magdalenie ***



uporczywie tęsknię za twoim milczeniem
milcząc wypędzasz ze mnie złe okrutne demony
jest ich siedem jak piekła kręgów gorących
i najcięższych grzechów
popełnianych z nieuzasadnionym pietyzmem
o cudach świata nie wspomnę

biesy gnębione bezgłosem
uciekają na cztery wiatry
błąkają się po przestworzach ciszy
szukają ukojenia w ocieraniu potu
z moich cudzołożnych myśli

wplątują się w miękką bujność włosów

śmiejesz się drwiąco
kpisz
taka Maria Magdalena
z ciebie
jak ze mnie apostoł

jesteś zazdrosny jak święty Piotr
speszony jej erotyczną obecnością
o to że ja
namiętnie spijam z niej słodycz
jak ze Świętego Graala



 JoAnna Idzikowska-Kęsik,
 26/27 XII 2013


*** Hubertus Mynarek, Jezus i kobiety. Miłosne życie Nazarejczyka, Gdynia 1995, ss. 54-55




Magdalena

Drobną stopą zdeptawszy syryjskie purpury
Słuchała nieruchoma, przegięta niedbale
Owych pieśni słuchanych ku jej ciała chwale
W świetlicy obwiedzionej kwiacianymi sznury.

      Lecz z jej oczu jak tygrys, co ukrył pazury,
     Już dziki szał, przyczajon, zrywał się zuchwale
     I ust zniżał dyszące , wilgotne korale,
     I rozpalał łaknących ramion jej marmury.

I blada pod złoconych warkoczy promieniem
Z piersi, z bioder, szat więzy zerwała i kwiaty. 


***************************************

     Lecz nagle przez jutrzniane różowe poświaty
     W jej rozwarte od trwogi i lęku źrenice
     Jak mistyczny krąg światła wejrzy blade lice,
      Krwawe skronie owite cierni obramieniem. 



Kazimiera Zawistowska


O Magdalenie płonącej

Bądź pozdrowiona
za sznury opali,
które wypieściły twe ramiona,
Mario z Magdali.
Pochwalone kobierców cuda,
nabyte ceną,
którą wypieściły twe uda,
Magdaleno!
Bo oto nadeszła godzina,
zawrzała krew twych żył,
a twoja bezwina
rozkazała ustom scałować z nóg Jego pył.
Spojrzały na ciebie te słodkie oczy
i poszły zbawiać dalej,
płoniesz na wieczność w jutrznianej poźroczy.


 Emil Zegadłowicz


Madgalena

Odkąd przeszła przez jawnogrzesznictwo i wróciła do nas z pustyni,
ani wielkich złocistych grzechów, ani cudów wielkich nie czyni.
Lubi strojne krótkie sukienki, połyskliwe małe fatałaszki...
I pozostał daleko poza nią chłód i ciężar onej trupiej czaszki,
i pozostał daleko wiew skrzydeł i czad śmierci bijący od Krzyża...
Tylko czasem o słońca, zachodzie, kiedy zmierzch nadto szybko się zniża,
i nagle schodzi na nią strach czarny, nagle boleść w nią wstępuje święta,
i upada - nie wiadomo czemu - szlochająca, złamana i zmięta...

Lub się zrywa i komuś grozi, i sukienki jedwabne szarpie,
a olbrzymie rozpuszczone włosy wioną za nią jak lecące harpie.


  Kazimiera Iłłakowiczówna

 
 
Hiacynty wystrzeliły nad grobem Jezusa:
Maria z Magdali!
Nepenthesy czarne nad grobem Jezusa:
Mahomet-Ali!
Róże się krwawią nad grobem Jezusa:
Katarzyna z Sieny!
Paprocie tajne nad grobem Jezusa:
z ksiąg Awiceny!
Nenufary ciche nad grobem Jezusa:
mniszki śnią mękę!
Niebo wieczorne nad grobem Jezusa:
kometa Enke!
Ogrody pustyń nad grobem Jezusa:
Maria z Magdali!
Tarcze zagasłe nad grobem Belusa:
Mahomet-Ali!
Sfinksy olbrzymie wśród gór Edypa:
człowiek wybrany!
Nad Gopłem czarna opuszczona lipa:
wieszcz obłąkany!
Upiorna zorza nad oceanem,
okręt wśród lodu!
Na świecie idę – w kraju nieznanym –
wódz bez narodu!


Tadeusz Miciński, Emir Rzewuski

Wiersz z tomu Nietota. Księga tajemna Tatr, Warszawa 1910


O świętej Marii Magdalenie


 Rozgrzeszyłeś ze wszystkiego
pozwól że wesoło poskaczę
a to łkanie co pozostało w domu
to nie ja -

to radość płacze

Jan Twardowski, 1996 



Maria Magdalena i ja


Siedem duchów nieczystych Marii Magdaleny
Wygnanych z niej modlitwą przez Nauczyciela
Unosi się w powietrzu lotem nietoperzy,
Podczas gdy ona, z jedną nogą podwiniętą,
Drugą zgiętą w kolanie, siedzi zapatrzona
W wielki palec jej stopy i rzemień sandału
Jak gdyby po raz pierwszy dziw taki widziała.
Jej włos kasztanowaty zwija się w pierścienie
I okrywa jej plecy, silne, prawie męskie,
Kładąc się na ramieniu w ciemnomodrej sukni,
Pod którą nagość jej fosforyzuje.
Twarz jest ciężkawa, szyja głos matowy,
Niski, jakby ochrypły, przygotowująca.
Ale nie powie nic. Na zawsze pomiędzy
Żywiołem cielesności i drugim żywiołem,
Nadzieją, tak zostanie, a w kącie obrazu
Inicjały malarza, który jej pożądał.


 Czesław Miłosz, 1985


Wyznanie

Nazywam się
Maria Magdalena

Wędruję
od kamienia
do kamienia

I mówię
że Pan mi wybaczył

A wy

Teresa Wagilewicz 




Maria Magdalena dzisiaj

odarta z cierpliwości
oddajesz się
po jednym głębszym
- czy dwóch
nieznajomemu mężczyźnie

nad ranem
odwracasz się
- od siebie

z rumieńcem
na opuchniętej twarzy
otulasz szczelnie
ciało
zapomnieniem

w niedzielę
wyspowiadasz się
z grzechów
które popełnisz
- już jutro


  Barbara Zamaro-Falińska, 2010 z tomiku
„Uroczysko marzeń”



 Maria Magdalena

Maria z Magdali ognista i dzika
wcielenie upadłej ladacznicy
jawnogrzesznica ciemności
obce jej było Nieskalanie czystości

odrzucona i wzgardzona
balansowała na krawędzi psychozy
wiara Ją ocaliła - ogniwo między niebem a ziemią
nierządnica przeżyła oczyszczające cierpienie
i nikt nie rzucił w nią kamieniem

anastazja



 Maria Magdalena

Rankiem z lustra
patrzą na mnie roziskrzone
oczy jawnogrzesznicy
Maria Magdalena
zaczesuje włosy w kucyk

gwar ulic
zagłuszy szelest ciał
w brudnej pościeli

dzień powszedni
błogosławieństwo zapomnienia

moje szare ciało
mój błysk w oku

przyjdź gdy się przepoczwarzę!


 Pani Ziela


Maria Magdalena z obrazu El Greca

mieszkało demonów siedem w uchu Marii
lecz było to jeszcze przed Jego poznaniem
gdy śmiech i zgorszenie rodziła jej dzikość

potem była cisza mocy niepojętej
więc stała się odtąd Marią Magdaleną
zdążającą za Nim do końca na ziemi
z uczniami i Matką z Salome lub sama
widziała Go wszędzie nawet po Odejściu

zgubą się okazał flakonik olejku
bo nagle mówiono o cudzołożnicy
(jakby nie dość było tych siedmiu demonów)

łączono ją z Marią z Betanii przy Górze
uśmiechniętą siostrą Marty i Łazarza
(i ona lubiła pachnące olejki)
potem z nierządnicą którą On nawrócił
i pozwolił stopy namaścić pachnidłem
dodano jej grzechy myląc z Egipcjanką
(młodej rozpustnicy imię było Maria)

więc stała się nagle symbolem grzesznicy

a ty byłaś
po prostu byłaś

malowali ciebie wielcy piękny temat
ciało twoje nagie jeszcze przed pokutą
lub już przysłonięte na obrazie Greka
smukłe twoje członki wydłużona postać
rwąca rzeka włosów ekstaza na twarzy
oczy łzami pełne uniesione w górę
bielą świeci koncha przejrzystego ucha
o jakżeś jest piękna Mario Magdaleno
w tkaninie obłoków w chłodzie barw samotnych
przy skale spadzistej i litanii bluszczu

a ty byłaś
po prostu byłaś

wierzyli że wiedzą o tobie tak wiele
malując w pobliżu flakonik olejków
na wszelki wypadek czaszkę ku przestrodze
wskazując jak szybko życie nasze mija

lecz ty przecież ciągle na obrazach żyjesz
choć nikt nie wie dobrze kim jesteś kim byłaś

Jolanta Rawska, lilly



Maria Magdalena

W szklanych drzwiach cię poznałem
i blade milczenie jak strach padło na salę
gdy Twe strusie pióro
wśród lamp kawiarni
czarną zaszumiało chmura

I w lustrach gdyś odbiła się
jak przewidzenie
Czemu mnie twój liczący twarze
wzrok zadrasnął spojrzeniem męki
czarnej jak noc nad Kalwarią

Ktoś zerwał się i przepchał się przez tłum
i wrzasnął obłąkanym swym krzykiem

rozszarpał się
Mario, o uchodź stąd , uciekaj i dłońmi obiema
zakryj oczy i nie patrz
W tej ulicy ciemnej powiem ci wszystko
cały twój żal nadaremny

O, uchodź stąd nie szukaj już
Jego tu już nie ma
nie znajdziesz swej miłości w przepaścistej nocy
Nie pochylisz swej głowy.
Klęcząca, nie doznasz szczęścia
łez dawnych
ani Go więcej rozpoznasz
Tu nikt nie wie gdzie skryli się
śmieszni prorocy

O, zatul mnie swym płaszczem,
weź w ręce bez drżenia
mnie, co ostatni w twarzy twej
szuka uśmiechu

Ustami nóg twych dotknę
Święta panno grzechu
Za to czego już nie ma,
Łaskę przebaczenia...


Kazimierz Wierzyński


  Magdaleno, ciszo polna…

Magdaleno, ciszo polna,
Magdaleno, ciszo leśna,

Która zlewasz mi pod nogi
Miłosierny balsam drogi
i ocierasz włosy swemi
stopy, pylne kurzem ziemi –
Z wszechboleści – bezboleśna,
Z wszechniewoli – siostro wolna,

Dzięki tobie, ciszo leśna…
Dzięki tobie, ciszo polna…
 



Bronisława Ostrowska


Ja Magdalena

Odnalazłam dom pośród
tłumu gapiów, wciśnięta w boczną nawę
swojej nagości stałam,
grzech miał jeszcze Twój smak.
Chrystus rozumiał ,podał dłoń,
chciałam wytrzeć mu stopy,
włosy zbyt krótkie.

Ślady czekają na egzekucję.
 


Krystyna Woźniak



Magdalena


to był dom w Heliopolis całowałem twoje palce
na których pierścienie pył pszeniczny z oliwą zapach nardu
i jeszcze twarz posługaczki zapalającej miedzianą lampę
na papirusie zapisane twoje grzeszne imię
potem w cieniu bazyliki mniszki jak stalle z wosku
uwodziły mój wzrok czułem muzykę wieków i złote Bizancjum
grało na twój obojczyk polifonię tak czystą
że zawstydzony odjechałem dalej pod skrzydłem gołębicy
w chłopskiej oberży nocą kupiłem twoje ciało
za kwartę wina kurwy rzezimieszki złodzieje handlarze relikwiami
żądali więcej ale powiedziałem że przybywam z daleka
i grałem z nimi w kości byłem lepszym oszustem
w nagrodę zapach siana pomiędzy coitus gdakanie kur
i jeszcze piwo które wniosła po drabinie karczmarka
nie pamiętam następnych wcieleń były jak odsłony
wstydliwych rozkoszy chłopca młodzieńca mężczyzny
na wydmach gdzieś koło Ausaras niedaleko Sambii
ujrzałem cię po raz ostatni w chłodnej zieleni morza
gdzie powiedziałaś dusza nie istnieje chociaż modlitwy
szepty gusła i zaklęcia są nam potrzebne do zbawienia ciała


 Pawel Huelle


Kod Magdaleny, czyli Magda ma kota

opuszcza mnie
„poetycka wena"
ale w sen mój wchodzi Maria
Magdalena i odsłania odkrywa
(to jest teraz w modzie)
swoje życie ukryte
w Leonarda kodzie...
mówi że jest Janem i Markiem i Judaszem,
że byłą żoną Mistrza
że była graalem że się wcieliła
w pewną pisarkę
co zbudowała z Potterem arkę noego
(ale nie tego)
że się wcieliła w tiutiu
biskupa że znała Martę
siostrę Łazarza
że Marta kiepsko gotowała
że nie zmywała choć miała pralkę
Łazarz miał śpiączkę
teściowa Piotra miewa gorączkę
i żyje w Dubaju
żyje w Bombaju
żyje po życiu
ale w ukryciu...

Tadeusz Różewicz 



**** obrazy: Angelo Bronzino, Carlo Dolci, Tycjan,Francesco Bacchiacca, Bernardino Luini, El Greco, Rubens,Caravaggio,anonimowy Pietro Perugino, vocasiod: Maria Magdalena

***** zdjęcia:Monica Bellucci jako Maria Magdalena w filmie Mela Gibsona pt. Pasja, Barbara Hershey jako Maria Magdalena w filmie Martina Scorsese pt. The Last Temptaion of Christ

Maria  Magdalena


Świat się składa z niedoszłych kłamców i kochanek,
które już nam gotują wieczyste polewki.
I jak tu wchodzić w spory, gdy na głowie wianek
przekrzywia się i trzeszczy w rytmie starej śpiewki:

kobiety są jak znaczki: kleisz się, by dotrzeć
w jedno miejsce, a potem wysuszyć w klaserze?
A jak zgniją, rozrzucić w niepamięci łotrzej:
przejrzyste ornamenty, darte w obcej wierze.


Rafał Gawin




20 grudnia 2013

"W każde święta od lat, z kimkolwiek stół dzielić mam, życzę Ci mojego serca..." ***


zimowe światło


drga we mnie mały cienki promyk
taki niewinny i cichutki
który co roku w środku zimy
wygrywa serca dobre nutki

szepcze mi cicho abym była
wrażliwsza lepsza i mądrzejsza
i żebym wszystkich utuliła
słodką melodią swego serca

więc w myślach czule i przyjaźnie
przytulam wszystkich ludzi wokół
a gdy zaświeci gwiazda pierwsza
wysyłam jasność w ciemnym mroku

mój anioł stróż mi towarzyszy
i razem ze mną wszystkim życzy

blasku miłości i przyjaźni
światła
co każdy cień
rozjaśni

/B-c, 23 XII 2011,JoAnna Idzikowska-Kęsik/




 elegia rychło w czas


gdy myślę o twoim nieludzkim cierpieniu
wewnętrznym drganiem empatii
czuję realny dogłębny ból

widzę rubinowe strużki gęstej krwi
spływające od dwóch tysięcy lat
nieuzasadnionym poczuciem winy
prosto w serca nadwrażliwców

ci niewrażliwi pazerni i tępi
uczynili z tego burleskę służącą
do manipulacji i robienia opiumowanej
sieczki z mózgów maluczkich

ufam że byłeś dobrym człowiekiem
z wielkimi marzeniami
ulotnymi jak życie

zapewne pragnąłeś też kochać

nie wiem dlaczego wciąż wierzę
w ludzką miłość
do ciebie

może moja naiwność
przekracza cienkie granice
zrozumienia

tego co niewytłumaczalne
zaklinane ślepym czarem wieczności

fikcja i rzeczywistość

wątła napięta linka


/B-c, 22 XII 2013, JoAnna Idzikowska-Kęsik/


staccato


w ciszy utonę kroplami deszczu
smagana cieniem twojego cienia
pod parasolem codzienności
mam jeszcze coś do zrozumienia

wejdę w otchłanie smutnych wierszy
po to by ciebie w nich spotykać
ażeby śnić niedotykalne
i słyszeć to czego nie słychać

kiedyś zrozumiem i uwierzę
że byłeś

 jesteś
wiatrem gnany

świętością deszczu w ciebie wejrzę
najgłębiej

boże

niepoznany


/JoAnna Idzikowska-Kęsik, 8 XII 13/







*** cytat z piosenki Andrzeja Piasecznego pt. Miejsce, gdzie czekam

**** Na zdjęciach Willem Dafoe w filmie Martina Scorsese pt. The Last Temptation of Christ oraz świąteczny collage moich uczniów.
Ruchome gify netu.



Wszystkim, którzy do mnie jeszcze zaglądają, życzę ludzkiej dobroci i życzliwości nie tylko od święta.
Życzę prawdziwego bycia razem  i aniołów przy wigilijnych stołach!