Polonistka w podstawówce, pani Ludwika S., zaproponowała mi pisanie pamiętnika. Bazgroliłam, jak kura pazurem, gdyż moja mama-pedagog, przestawiła mi lateralizację. Nie chciała mieć w domu leworęcznego odmieńca.
Nauczyłam się pisać prawą ręką, jednak zawsze, kiedy, w swej dziecinnie naiwnej lewomyślnosci, chciałam wnerwić moją biedną mamę, przy odmawianiu wieczornego paciorka, którego nienawidziłam odmawiać, ze względu na nudne powtarzanie grafomańskich formułek, żegnałam się lewą ręką.
Jeden z moich pierwszych wierszyków był... o miłości:
Miłość
Miłość - to wielkie słowo.
Nie zawsze jednak prawdziwe.
Nieraz jest szczere, czasem zaś fałszywe.
Miłość - to wielkie słowo.
Nie zawsze się dobrze kończy.
Lecz mówi, ciągle mówi:
"Już nic nas nie rozłączy!"
Miłość - to wielkie słowo
I chyba każdy romantyk wie,
Że szczera miłość - znaczy śmierć...
Kiedyś, gdy my już pomrzemy,
Słowo to będzie trwać nadal...
Lecz jakie będzie? Nie wiemy!
To - to już przyszłość zbada!
JoAnka Idzikowska, 22 czerwca 1982 (czyli rąbnięta, egzaltowana dwunastolatka - przepisane słowo w słowo z pamiętnika. Śmieszne, ale prawdziwe!).
I w tym właśnie zachowanym memuarku, znalazłam taki swój wierszyk, zapewne pisany po lekturze wierszy Poświatowskiej:
przypływ melancholii
ten żółty wiosenny kwiat
który ususzyłam dla ciebie
kwitnie pomiędzy kartami
grubej miłosnej księgi
ten uśmiech ten radosny uśmiech
który przeznaczyłam dla ciebie
zniknął z mojego oblicza
to błyszczące promieniujące słońce
które we mnie świeciło dla ciebie
zgasło w jednym momencie
to wszystko
co miałam wyłącznie dla ciebie
umarło
wraz z twoim odejściem
/ J.I., 13 V 1987, g.17:10, wyjęte z pamiętnika, pisane lewą ręką/
ten żółty wiosenny kwiat
który ususzyłam dla ciebie
kwitnie pomiędzy kartami
grubej miłosnej księgi
ten uśmiech ten radosny uśmiech
który przeznaczyłam dla ciebie
zniknął z mojego oblicza
to błyszczące promieniujące słońce
które we mnie świeciło dla ciebie
zgasło w jednym momencie
to wszystko
co miałam wyłącznie dla ciebie
umarło
wraz z twoim odejściem
/ J.I., 13 V 1987, g.17:10, wyjęte z pamiętnika, pisane lewą ręką/
Fajnie jest wrócić do wspomnień, choć ponoć powinno się żyć tu i teraz... Na fotce ja - kiedyś, już po ślubie z tym, do którego skierowałam ten naiwny wierszyk:)
Nie, nie wierzę! Nie można być AŻ TAK podobnym!!!
OdpowiedzUsuńLeworęczność... pamiętniki - najpierw pisane, potem zniszczone...
Tak to już jest. :)))
Usuń