Translate

16 listopada 2012

Jestem homoludkiem!




Tak, jestem lesbijką, bo dlaczego nie? Mam przecież prawo! Zwłaszcza, iż ostatnio coraz więcej gejów i lesbijek wokół.

Oglądam sobie w zeszły wtorek talk show znanego prześmiewcy, którego gasi co chwilkę gejowy polityk i rzuca w pewnym momencie hasełko, że pewna zacna grafomanka była les. Wypluwam bezglutenowego wafla z wrażenia i nie wierzę własnym... oczom! No, ale polonistką nie jestem, więc dzwonię do swojej psiapsiółki, les-polonistki i pytam, choć ona półprzytomna, bo bezczelnie ją raczyłam obudzić:
- Maja, czy nasza ulubiona grafomanka, Marycha, była les?
- No coś ty, pierwsze słyszę! Skąd to wytrzasnęłaś?
- Z tiwi! Choć jeszcze niedawno czytałam, że miała na całkiem stare lata sporo młodszego kochanka, pomijając wcześniejszych amantów, męża i gigantyczną gromadkę latorośli...
- Nie wiem, ale to mi nie pasuje-odpowiada zaspana Maja, córa Safony. -Sorry, Asiulek, ale jutro rano, sama wiesz- mówi ziewając.
- OK, się trzymaj, buziaki.
- Buziaki? Wow! Trzymam za słowo - odpowiada Maja i odkłada słuchawkę.

Do pracy nie idę, bo przypałętało mi się zapalenie oskrzeli, więc siedzę do trzeciej i węszę, czy autorka pieśni patriotycznych, rzeczywiście była les... I NIC! Dla dodania sobie otuchy wyję "Halleluyah" razem z moją ulubioną k.d.lang i czytam cytaty Gertrudy Stein, ba, włączam nawet mój ukochany film z Meryl Streep i Nicolą bezbotoxową, za to z przyklejonym nosem,  ale o Marii-lesbijce jakoś nic nie wyczytuję jeszcze tej nocy, wręcz przeciwnie, coraz więcej hetero romansów opisuje się w artykułach... Kochliwa z niej była dziewczynka! Guwernanci, wydawcy, Czesi, Polacy, niezła lista... panów! Fascynujące, zwłaszcza, iż, moim zdaniem, urodą raczej nie grzeszyła. Maria Dulębianka? Owszem, mieszkały razem. Ja też mieszkałam z Mają na studiach i co z tego?
Zrezygnowana udaję się w czułe objęcia Morfeusza i śni mi się Safona na wyspie Lesbos, która, zakochana w dużo młodszym od siebie kolesiu, rzuca się ze skarpy prosto na bary Posejdona...

Jednak w mediach coraz więcej i więcej rewelacji z każdym dniem na ten temat się pojawia, bo przecież dzieciątka w szkołach śpiewają pieśni owej grzesznej i na dodatek zboczonej  kobitki! 

Więc ja, miłośniczka poezji, nawet tej z niższej półeczki, miłośniczka Maryś pasających gąski i wchodzących w dziwne układy z karzełkami,  solidaryzuję się z poetką, która z dnia na dzień i ponad sto lat po śmierci, została lesbijką i też jestem homo... Maja się ucieszy!

Tylko, co na to mój mąż? Zapewne niebawem się dowie, iż Maria Słodowska-Curie, nie dość, że była kobietą, to jeszcze romansowała z Albertyną Einstein.

Nota bene istnieje coś takiego, jak biseksualizm, jakby ktoś nie wiedział...

Czy to bajka, czy nie bajka,
Myślcie sobie, jak tam chcecie.
A ja przecież wam powiadam:
Homoludki są na świecie.
Naród wielce osobliwy.
Fajny – wcale nie do bani:
Jeśli które z was nie wierzy,
Niech zapyta starej niani. 



pic: pocztówki z ilustracjami Jana Marcina Szancera do baśni Marii Konopnickiej pt. O krasnoludkach i o sierotce Marysi.

Do przeczytania: Michał Witkowski - Lubiewo; Marcin Szczygielski - Berek; Jeanette Winterson - Sztuka i kłamstwa  

Ciekawy wywiad

Ciekawy artykuł 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)