(nie)Była
Ona była zmienna i intrygująca,
lśniła jak meteor zbyt jaskrawym smutkiem;
bursztynami oczu, trwożnymi stop - klatką
zamkniętą w kamieniu zamarłym w materii,
zimnym, obojętnym, odległym jak księżyc.
Ona była inna lecz taka jak wszystkie.
Uwielbiała głaskać korę starych drzew.
Zaklęty szept wiatru, który ją dotykał,
słyszała w piosenkach o smutnej miłości.
Bosymi stopami wygładzała piasek,
a on kpił z jej pieszczot jak słodki Adonis,
który nie chciał spędzać czasu z Persefoną,
choć to czas nas spycha do królestwa zmarłych...
Ona nie umiała żyć w świecie iluzji,
a i śmierć i życie to fantazje nikłe.
W jej kontaktach z Ziemią snuła się nostalgia
za tym, czego nigdy nie widać zmysłami.
Ona była dziwna. Istniała, zniknęła.
Przebiegła przez życie jak kot przez mieszkanie.
Przemija się łatwo i odchodzi szybko,
w świecie, w którym rysa po nas nie zostanie.
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 31 VIII 16
***cytat w tytule notki, Zdzisław Beksiński
:)
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńTwórczości Beksińskiego (którego cytujesz) nie znoszę organicznie, ale byłam ostatnio na świetnym spektaklu o nim.
UsuńA ja znoszę i bardzo lubiłam jego syna.
UsuńSpektakl z chęcią bym sobie obejrzała...
A póki co zastanawiam się, jak ja jutro wstanę?
;-)
Be, dziś Dzień Blogera - wszystkiego blogowego!
A tam...
UsuńWisi mi Dzień Blogera.
Wisi mi wszystko.
Kryzys trwa i nie ma nic wspólnego z 1 września.
A mój ma: bo mam w piątek zajęcia do 15/30...
UsuńA tak serio - rozumiem Cię, naprawdę.
...ale Ona była.Piękny tekst Joanno, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Eljocie.
UsuńPozdrawiam, jutro odwiedzę Twój blog!
Piękne, Jo...
OdpowiedzUsuńwzruszyłam się
Dziękuję, Calu.
UsuńPadam z nóg...
Jeszcze nie wpadłam w rytm pracy, choć bardzo się cieszę,
że jestem tam z powrotem...
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo za Nimi (moją klasą) tęskniłam...
Serdeczności!
"Przebiegła przez życie jak kot przez mieszkanie." Zapamiętam aż do końca...
OdpowiedzUsuńWiesz, w tym fragmencie wiersza zawarte jest całe czyjeś życie i aż nie do pojęcia, że to wszystko jest tak dotkliwie prawdziwie.
Podparłam twarz rękoma i myślę o tym, co powiedziałaś we wszystkich strofach, dlatego nie mogę dalej pisać... obie ręce mają zajęcie, głowa też, nie muszę przezywać ostatniego wyniku.
Pozdrowienia, Jo-Ann... W środę byłam nad Zatoką i nic nie widziałam, nie czułam, pisząc niepoprawnie - rdzewieję dotykiem obojętności. Może to nie tak?
Zrobisz kawy?
Zrobię, Alu, pozdrawiam...
UsuńWitaj Joasiu.
OdpowiedzUsuńU ciebie jak zwykle bardzo duchowo.
Nie było mnie kilka dni, bowiem buszowałem po górach Sowich i Bardzkich, ale nie po szczytach, tylko po obiektach, które zacznę publikować na blogu.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Lubię te górki, Michale, zatem czekam na fotorelacje!
UsuńPozdrawiam ciepło!