Z reguły bardzo sceptycznie podchodzę do ezoteryki, New Age czy innej parapsychologii, co nie znaczy, że nie czytam czasem różnych dziwnych rzeczy.
Jestem spod Panny, a to ziemski znak, więc duchowość kłóci się we mnie, ale i czasem integruje, z racjonalizmem. Dlatego równie chętnie zaglądam na stronkę Rysia Dawkinsa, Nową Debatę i Racjonalistę, co na Niewiarygodne i Prawdę xlx.
A tak serio, to chyba zaczynam wierzyć, że czeka nas dżdżysta i mglista, deszczowa Era Wodnika.
W mieście B. pada od wczoraj. Nie, nie pada, leje jak z cebra. I po tych cudownych upałach, które osobiście uwielbiam i dobrze się wówczas czuję, zrobiło się tak zimno, iż rozpaliłam w kominku. W czerwcu jeszcze nigdy tego nie robiłam, ale naprawdę, nie idzie wysiedzieć. Mam do napisania jeszcze kilka rzeczy, więc siedzę i siedzę i wiercę się ADHD-owo i nic mądrego nie przychodzi mi do głowy (dlaczego pisanie sprawozdań jest takie nudne i żmudne?!). W trakcie tego pisania czytam książkę, gadam z kotami, słucham muzyki i wymyślam zarys jakiegoś dziwnego wiersza.
Zmokłam też dzisiaj koszmarnie, do suchej nitki (nienawidzę mieć mokrych jeansów, których potem z tyłka zdjąć nie można!),bo wyczerpała mi się bateria w samochodzie, gdyż zostawiłam włączone ogrzewanie tylnej szyby na kilka godzin, więc zostawiłam tego grata na parkingu i przybiegłam do domu z buta, w tych jeansach przyklejonych do pupy, wrzeszcząc do męża, że coś się zepsuło. Poszedł, wrócił samochodem i stwierdził z uśmiechem, że powinnam jeszcze bardziej rozjaśnić włosy.
Aluzyjkę przyjęłam z niemałą pokorą... Ale ta Era Wodnika... strach się bać!;-)
~•~ ¦̺͆♦̺͆¦ ~•~
Moja
córka, Jowita Sylwia, robi zdjęcia kotom, którym pogoda jest zupełnie
obojętna i za to je kocham (dziecko jeszcze bardziej!)!
~•~ ¦̺͆♦̺͆¦ ~•~
A oto kilka moich fotek, dosłownie sprzed chwilki. Albin, jak widać, jest kaleką bez łapki, jednak świetnie sobie radzi (wolałam, żeby nie miał łapki, niż żeby go uśpili, a zanim trafiliśmy do pani, która amputowała mu łapkę i uratowała życie, było kilku zwierzęcych konowałów, którzy nie widzieli innego wyjścia, jak eutanazję mojej kochanej istoty!), łapie muchy, ćmy i biega za Balbiną.Do zdjęć pozować nie lubi, więc muszę go miziać.
Balbina myć się uwielbia, ale jak widzi grzebień, to ucieka do mysiej dziury! Albo zmyka do pokoju męża i siada mu na biurko, pewnie myśli (?), że wtedy jej nie złapię.;-)
Jak podchodzę z grzebieniem do biurka, ucieka w drugi koniec pokoju... za wazon z bambusami... I, naprawdę, tak za każdym razem.
A ja? "Całkiem spokojnie wypiję trzecią kawę" i wracam do pisania sprawozdań...:(
PS Moje storczyki, jak widać, znowu wpadły w ekstazę kwitnienia.
A to Maciuś na dobry humorek:
I jeszcze moja ulubiona Aśka z Dziubaskiem:
moje kociaki też pogodę mają w nosie:P odpoczywają brzuchem do góry. Pewnie chętnie poleżakowałyby razem z Twoimi. A córeczka się w fotografa widzę bawi:) Niech robi więcej fotek kociakom bo są śliczne! Takie dwie bieluśkie kuleczki:P Pozdrawiamy:)
OdpowiedzUsuńCóreczka lubi to robić, ja nie zawsze mam czas. I córeczka ma chyba lepszy aparat od mojego (ja mam Fuji, a ona Canona). A może ma po prostu "lepsze oko" ?
UsuńKa już niedługo będę leżeć brzuchem do góry!
Pozdrawiam też w imieniu dziecka-Jowity, czyli córeczki. ;-))
Koty masz, że nie pytaj. Muszą się u Ciebie dobrze czuć, co widać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Kocham te istotki, to moi domowi terapeuci. Ich mruczanki mnie uspokajają. ;0)
UsuńPozdrówki!
Cześć :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Oj tam.oj tam-zaraz era Wodnika.
Troszkę pogrzmiało i lało ale najważniejsze że mamy lato.
Sporo było upalnych dni,czas na niezbędny deszcz,on też jest potrzebny(niech rosną grzyby)
Temperatura nieco spadła ale nic to,zaraz lipiec-środek lata i znowu słonko i ciepłota.
Lubie koty nieco wiecej od psów-Twoje wydają się takie arystokratyczne.
Oj tam, oj tam, czasem muszę sobie pomarudzić, ra!
UsuńMoje koty są śmieszne, Balbina np. budzi mnie rano wskakując mi na poduszkę, z której spadam, mrucząc, a jak udaję, że dalej śpię, to wiesz co robi? Wgryza mi włosy, przez nią musiałam ściąć grzywkę, bo mi tak wygryzła, że było widać, iż z przodu mam krótsze kępki włosów i ludzie pytali, czy sobie pół grzywki obcięłam.
Takie oto są koty.
Albin ze mną śpiewa, to jest dopiero wycie do księżyca...
Psy też są fajne, pozdrówki wciąż i wciąż zadeszczone i senne. j.
Świetny blog :-))
OdpowiedzUsuńBędę się częściej pojawiać :-)))
Poza tym jak doczytałam ,,do Balbiny'' to już w ogóle hihi (mój kot też się tak nazywa) :)))
Pozdrawiam serdecznie :)))
Bo Balbiny to fajne dziewczyny. ;-)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za pozostawiony ślad, bezdeszczowego jutra Ci życzę!
Witaj piękna Joanno .
OdpowiedzUsuńPięknie tu u Ciebie i wciąż zmiany .
Myślę że jesteś bardzo kolorową i mega wrażliwą kobietą i mam nadzieję ,że zagoszczę u Ciebie na dłużej .
Kocham storczyki więc sprawiłas mi wielką radość tymi zdjęciami chociaż moje też wszystkie kwitną ...
Pozdrawiam najpiękniej jak umiem i życzę słonka w Twoim mieście :-)
WITAJ,
Usuńdziękuję.
Nic mądrego dziś więcej nie napiszę, bo moje zmęczenie osiągnęło apogeum.
Serdeczności,j.
Witaj, jestem tu po raz pierwszy :) Twoje koty jak widać lubią być fotografowane :) Co do pogody- z niecierpliwością czekam na słoneczko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam- Cień Mojego Cienia.
Pozdrawiam i dziękuję!
UsuńU nas deszcz i slonce,typowa Szwecka pogoda,zostawiamy mizianko dla pieknych kotow,buzka
OdpowiedzUsuńWitaj, Haneczko, serdeczności dla Ciebie!
UsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńJestem z rewizytą, miło tu u Ciebie :)
Deszczowo, niekoniecznie smutno. Dziś przyjrzałam się moim kwiatom, kropelki deszczy wyglądają na nich bardzo malowniczo, niczym kryształki drogocenne :)
Mam miłe wspomnienia z deszczem związane :) lubię go :)tak, jak i kwiaty, storczyki także :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj, Morgano, też lubię deszcz, ale nadmiar zawsze jest niestrawny.
UsuńMoc pozdrowień Ci przesyłam, j.
Kociaki znakomite. Oby nie, niech chociaż lipiec będzie słoneczny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała, żeby było słonecznie i ciepło, czego Tobie i sobie życzę!
UsuńSerdeczności!
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
OdpowiedzUsuńTen okrzyk prosto z serca wydarły ze mnie Bestie. No przecież można umrzeć z miłości na sam widok!!!
Moje Złe też nie lubi ("nie lubi" to eufemizm) czesania, więc od czasu do czasu tniemy dredy i filc.
A Gruby Fiu też jest przygarnięty - powypadkowy - ma krzywo zrośnięty ogonek i jest chodzącą toną miłości.
Koty to koty, bez nich dom nie byłby taki sam! ;-))
UsuńDom bez kota to w ogóle nie jest dom!
UsuńNo, tak, z tym się zgadzam w dwustu procentach. ;-)
UsuńU nas też lało dziś, więc z tą Erą Wodnika może być trochę prawda. Balbina cudowna, koty wprawiają w leniwy nastrój. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności, Lotko!
UsuńExcelentes fotos, gostei muito de conhecer o blog!
OdpowiedzUsuńMerci beaucoup!
Usuńkochany kotek !;p
OdpowiedzUsuńhttp://majlena-fashion.blogspot.com/
Zajrzę, pozdrawiam!
Usuń