Translate

02 marca 2024

UWAGA SPOILER czyli niezwykle sugestywna fikcja

         Witajcie! Zapraszam Was dzisiaj na dosłownie kilka słów o filmie, który mnie zachwycił, oczarował i zaczarował jednocześnie. To ósmy i jak do tej pory najlepszy film obejrzany przeze mnie w kinie w tym roku, więc co będzie dalej, skoro tyle dobrych filmów już obejrzałam? Czyżby zapowiadał się ciekawy filmowy rok? Oby! Ale teraz do rzeczy!

            Diuna 2 (Dune Part Two), USA, Kanada 2024, reż. Denis Villeneuve na podstawie prozy Franka Herberta  - książki najpierw pisanej do prasy, w odcinkach, wydanej w 1965 roku - jednego z najważniejszych i największych dzieł gatunku science fiction, dzieła docenionego Nagrodami Nebula i Hugo, na którym wzorowało się, z którego czerpało wielu twórców, również filmowych, natomiast dopiero teraz, po niemal sześćdziesięciu latach od ukazania się powieści, mamy godną jej ekranizację i od razu powiem, że ta druga część znacznie bardziej podoba mi się niż pierwsza z 2021 roku, dostępna na Netflixie, jednak tamta też była dobra, była preludium do części drugiej.

        I nie będę wiele pisać. Dobre powieści i dobre filmy bronią się same. 

        Tutaj, w dziele kanadyjskiego reżysera, mamy wszystko, co wpływa na nas, naszą wyobraźnię i na odbiór tego filmu: świetny scenariusz, niezwykłe plenery, wspaniałą scenografię i kostiumy, cudne zdjęcia, piękną muzykę Hansa Zimmera, niesamowity dźwięk i bardzo dobre aktorstwo międzynarodowych gwiazd światowego kina. Grają: rewelacyjna Szwedka Rebeca Ferguson, jak zawsze świetny Stellan Skarsgård - również aktor ze Szwecji, bezbłędny Hiszpan Javier Bardem, piękna i bardzo utalentowana Brytyjka Florence Pugh, równie urocza  Francuzka Léa Seydoux i jej rodaczka Charlotte Rampling, a także bardzo dobrzy w swoich rolach Amerykanie: Timothée Hal Chalamet, Zendaya, Josh Brolin, Austin Butler (ten chłopak zrobi wielką karierę, jest bezbłędny i tutaj pokazał jeszcze większe możliwości niż w biografii Elvisa Presleya) oraz dawno niewidziany Christopher Walken. Generalnie wszyscy aktorzy stworzyli dobre kreacje, nie jakieś wielkie - życiowe role, ale dobre kreacje aktorskie.

        Mamy w filmie trzy różne, ale niezwykle sugestywne światy: ascetyczną pustynię z jej ludem przystosowanym do życia w trudnych warunkach, opanowaną przez ogromne czerwie, zasobną w przyprawę (melanż) - najbardziej pożądany, przedłużający życie i dający dar jasnowidzenia towar w Galaktyce; bogatą krainę w rodzaju zielonego Edenu, zamieszkałą przez wielkiego Imperatora i jego córki; oraz faszystowski, czarno - biały, surowy świat pozbawionego uczuć i żądnego kasy oraz władzy, nieco psychopatycznego barona Vladimira Harkonnena (który bardzo przypomina pułkownika z "Czasu Apokalipsy" granego przez Marlona Brando) z jego bladymi, łysymi żołnierzami. Te światy przenikają się, są w filmie ukazane rewelacyjnie, jakby liczył się każdy szczegół, detal.

        I mamy też coś, co sprawia, że nie ogląda się tego obrazu jak klasyczne science fiction, tylko jak wizję przyszłości: po tysiącletnim panowaniu sztucznej inteligencji, która teraz jest zakazana, ludzie na nowo odkrywają swoje fizyczne i mentalne możliwości, a ekologia, duchowość i powrót do pełnego wody i zieleni raju, jest sprawą nadrzędną - aż trudno uwierzyć, że powieść powstała w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, ale chyba na tym właśnie polega jej wielkość. Ostatecznie dobrzy pisarze byli wizjonerami.


        Moja ocena filmu: 9/10 - może nieco zawyżona, ale mam wielką słabość do gatunku i uważam, że jest to jeden z najlepszych filmów s/f ostatnich lat, że jest to dzieło pełne, takie, w trakcie oglądania którego wciąż wstrzymuje się oddech, a po trzygodzinnym seansie, gdy pojawiają się napisy końcowe myśli się: czy to naprawdę koniec (ostatnio miałam tak oglądając "Oppenheimera" latem zeszłego roku)?

        Bardzo polecam Wam ten film, ponieważ znajdziecie tu wszystko, co chcemy znaleźć w dobrym kinie, a skojarzeń będziecie mieć cały wachlarz: od starożytności i Biblii, islamu i buddyzmu po Trzecią Rzeszę, hipisów, nomadów i narwanych ekologów, jak również Gwiezdną Sagę Geaorge'a Lucasa, bo i on na pewno zafascynowany był powieścią Herberta. A David Lynch, który jest wybitnym reżyserem i kiedyś Diunę sfilmował (1984) - miałam wrażenie - dostał od twórców cichy hołd za wizję artystyczną i odwagę (podobna do Virginii Madsen Florence Pugh w tej samej roli córki Imperatora i jako narratorka wydarzeń).

            Idźcie do kina - w telewizji to nie będzie aż tak wykwintna potrawa (a może powinnam napisać: nie będzie to tak dobrze przyprawiona strawa) dla ciała i ducha! Osobiście czekam na trzecią część i zaczynam od nowa czytać dzieło Herberta, które przeczytałam bardzo dawno, bo jakieś trzydzieści lat temu i wydawało mi się przegadane, ale wtedy byłam młoda i być może nie wszystko zrozumiałam? Teraz stawiam sobie wiele pytań i już rozumiem, że w życiu wszystko jest względne. 👽

32 komentarze:

  1. Nie musisz polecać ani zachwalać, wybieramy się we wtorek, tym bardziej, że widzieliśmy kiedyś cz.1!

    OdpowiedzUsuń
  2. Not exactly my style of film, but thanks for the review, Jo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też zamierzam się wybrać, choć powiem szczerze, że pierwsza część obejrzana w TV nie wcisnęła mnie w fotel.
    Jedynie muzyka zrobiła na mnie kolosalne wrażenie...
    Ale mam świadomość, że odbiór kinowy to nie to samo co TV. Dlatego pójdę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! To są naprawdę dobre filmy, a druga część jest lepsza. Właśnie oglądam stary film Davida Lyncha z 1984 roku. :) A muzyka extra jest też w Diunie 2 - Hans Zimmerman.

      Usuń
  4. Sounds good! -Christine cmlk79.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi me gusta la saga es una de mis favoritas. Pero aun no me atrevo a ver la película. Te mando un beso y gracias por la reseña. .

    OdpowiedzUsuń
  6. JoAnna, I like watching good movies too.

    OdpowiedzUsuń
  7. Science fiction nie przewiduje, science fiction opisuje.
    Przepowiednie wygłaszają prorocy (za darmo),
    jasnowidze (którzy zazwyczaj pobierają opłaty i dlatego są bardziej cenieni niż prorocy)
    oraz futurologowie (na etacie). Powieściopisarz ma łgać.
    // Ursula K. Le Guin //

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudny cytat, w punkt!

      Usuń
    2. Co do jasnowidzów i proroków to się zgadzam, ale czasem się zdarza, że powieściopisarzom też uda się coś przewidzieć odnośnie przyszłości
      Według mnie ludzie są przyzwyczajeni do pewnych schematów. Najlepiej kiedy powieściopisarze balansują na pograniczu prawdy i fałszu i kiedy z chaosu potrafią wyłonić świat oparty na jakichś zasadach oraz stworzyć barwne postacie, które potwierdzają, że ludzka egzystencja jest po coś, które swoim postępowaniem potwierdzają jej sens.

      Usuń
    3. Napisałam w poście, że wielcy pisarze byli wizjonerami, a to oznacza, że w jakimś sensie widzieli przyszłość. Więc to ich łganie z czasem staje się prawdą. Nie zawsze, ale jednak.

      Usuń
  8. Vi la I, así que tengo que ver la 2 si o si

    OdpowiedzUsuń
  9. Połowa narodu gada o "Diunie".
    Druga połowa o książkach z chłopkami i służącymi.
    A gdzie miejsce dla mnie?! Co ja jestem, wyrzutek jakiś? Co poradzę, że mnie ani jedno, ani drugie nie interesuje? Będe płakać. Buuu...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam "Opowieść o naszych babkach", jeszcze się za nią nie wzięłam, czytałam "Służące" i "Opowieść Podręcznej", ale każdy wybiera to, co mu pasuje. Nie płacz - rób swoje!

      Usuń
  10. Osiem filmów od początku roku to naprawdę świetny wynik.
    Filmu jeszcze nie widziałam, ale coś czuję, że mi się spodoba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywało więcej, ale jakoś u mnie czas bardzo przyspieszył i mam sporo pracy, którą lubię, jednak nie na wszystko tego czasu mi starcza. Idź do kina, na pewno nie pożałujesz. Uściski, dobrego tygodnia!

      Usuń
    2. Nie widziałam drugiej części. Oczywiście, że też się wybieram. Był czas gdy zaczytywałam się s/f. Miałam mnóstwo książek, na szczęście w mojej Bibliotece są półki bookcrossingowe, więc oddałam kilka kartonów m.in. Kroniki Diuny.
      Całuję i życzę udanego tygodnia:)

      Usuń
    3. Kocham s/f, zwłaszcza naszego Lema, Grzędowicza, Ursulę K. Le Guin, Philipa K. Dicka i też oddaję książki do MBP, ale z fantastyką nie umiem się rozstać. Diuny też nie oddałam, będę znowu czytać. Uściski i całusy, Łucjo kochana.

      Usuń
  11. Joanno zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Byłem, film rewelacyjny, czekamy na część 3.
    Jestem ciekaw jak wypadnie Anya Taylor - Joy i czy rola siostry będzie większa, bo tu było jej bardzo mało.
    Pozdrawiam Joanno Joasiu. JJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będzie więcej jej i Florence. Cieszę się, że film się Tobie podobał. Dobrego, Jacku.

      Usuń
  12. Mój syn też wrócił po seansie oczarowany... ja jeszcze nie widziałam, ale oczywiście zamierzam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, naprawdę warto obejrzeć ten film, a potem go w sobie ułożyć...

      Usuń
  13. Nie moja tematyka niestety, przez książkę nie przebrnęłam.
    Pozdrawiam miło💚🌷🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoje preferencje, Morgano Kochana. Moc uścisków i pozdrowień!

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)