dr Joe Dispenza
Dzisiaj w tytule postu, zamiast cytatu, umieściłam zwykłe, proste a zapewne wg niektórych nawet banalne zdanie. Słowa tak bardzo pomijane, zapomniane, że prawie nikt już nie pamięta, co znaczą, mało kto zwraca na nie uwagę. Pojęcia, których wartość od dawna jest umniejszana. A przecież są one niesamowite. Franciszkańskie pozdrowienie, które pamiętam z czasów liceum i pieszych pielgrzymek z Wrocławia na Jasną Górę, na które zabierał mnie mój cioteczny brat, artysta - Pokój i Dobro - jest piękne i uniwersalne (nawet, a może szczególnie dla mnie, agnostyczki, wierzącej inaczej, bo wierzącej w Dobrą Matkę Najwyższą Inteligencję, ale z serca szanującą ludzi innych wyznań), ponieważ zawiera wszystko, czego tak naprawdę, tak do bólu, potrzebuje człowiek... A spokój ratował mnóstwo ludzi z wielu opresji, gdyż panowanie nad emocjami, inteligencja emocjonalna, to wspaniała, przydatna cecha, pożądana bardziej niż inteligencja poznawcza.
A tymczasem na świecie dzieje się to, co się dzieje... Nie chcę i nie będę wspierać negatywnej energii i wymieniać nazw, nazywać złych rzeczy po ich brzydkim imieniu, bo przecież wszyscy doskonale wiemy o co chodzi.
Myślę, że dzisiaj, tu i teraz, absolutnie nie jest ważne, skąd przyszło i skąd się wzięło i gdzie się pojawiło, gdzie jest - nie osądzaj, a nie będziesz osądzany. Stało się, wydarzyło, jest i trzeba sobie z tym po prostu poradzić. Trzeba medytować, żeby to się skończyło dla najwyższego dobra wszystkich.
Jako ludzie myślący, mamy własne przemyślenia, pomysły, olśnienia, eureki, wyciągamy własne wnioski z doświadczeń, przeczyć, lektur. Możemy czytać tysiące artykułów, wypowiedzi, oglądać kolejne - też już chyba idące w tysiące - filmy na YT i innych portalach, śledzić wiadomości z kraju i ze świata, jednak powinniśmy wyrobić sobie własne zdanie i wypracować prywatne reakcje na to, co jest nam dzisiaj dane, co się nam pokazuje i z czym musimy sobie poradzić.
Mówi się, że panowanie nad chwilą jest panowaniem nad życiem i ja się z tym zgadzam. Dlatego warto każdą chwilę życia wykorzystać jak najlepiej. Bo - nawet jeśli wierzymy w nią czy tylko przeczuwamy reinkarnację - to życie tutaj jest jedno, jest też jedyne w swoim rodzaju i na ten moment najważniejsze. Dlatego warto je uszanować, ukoić, uspokoić i utulić.
Jak to zrobić? Z szacunkiem do siebie, swojego ciała, umysłu i duszy. Bo dopiero to trio stanowi całość. Dbając o ciało, umysł, duszę, dbamy o siebie w sposób holistyczny, że tak powiem - globalny.
Jeśli wierzyć ezoterykom, bardzo ważna jest teraz czakra KORONY (sic!),
która właśnie za samodzielne, indywidualne myślenie odpowiada, choć
współpracuje z innymi czakrami naszego ciała. A to, jakie tworzymy
myśli, niezwykle silnie wpływa na nasze ciało, na jego funkcjonowanie i
reakcje. Złe myśli wpływają na naszą odporność, momentalnie ją
obniżając. Wiele chorób bierze się ze złych, smutnych, nieadekwatnych do sytuacji,
negatywnych, czarnych myśli, ba, często tymi myślami, które są jak
samospełniająca się przepowiednia, te choroby u siebie wywołujemy. Warto
więc wzmacniać system immunologiczny, odporność, nie tylko zdrowym,
kolorowym jedzeniem, ziołami, witaminami, suplementami, czystą wodą, ale
też budującymi myślami, medytacją czy modlitwą (bo ona też jest
rodzajem medytacji i ma wielką moc sprawczą). Nie wolno pozwolić na to, aby ktoś
nami manipulował poprzez sprytnie serwowane, kłamliwe informacje. Trzeba
wierzyć sobie, wierzyć w siebie, w swoją intuicję, która zawsze nas
dobrze poprowadzi, jeśli tylko dopuścimy ją do głosu, zaufamy jej.
Zaczął się Nowy -2024 - Rok (a nawet pod koniec poprzedniego) i już słyszę koszmarne przepowiednie, czytam czarne scenariusze, przekręcone lub źle zinterpretowane słowa Nostradamusa, Baby Wangi i im podobnych. Jak zwykle o tej porze roku, pojawiają się media zależne i niezależne i ludzie, którym bardzo zależy, żeby nas przestraszyć, żeby wywołać lęk, który zupełnie nam nie służy i który odbija się na nas, naszym organizmie i ogólnym funkcjonowaniu. Albo nas straszą kolejną pandemią, albo wojną, albo kryzysem lub inflacją (która, niestety, zawsze najbardziej uderza w tych najsłabszych), serwowaniem nam robaków w menu, zmianami klimatu, terrorystami, topnieniem lodowców, albo innymi rzeczami, np. brakiem żywności, prądu czy gazu, małą epoką lodowcową, która niby właśnie nadchodzi, kosmitami, sztuczną inteligencją czy - nie daj bogini - innymi ludźmi. Po co? Pomyślcie, zastanówcie się. Powiem tyle, że wystraszonymi ludźmi dużo łatwiej się steruje, manipuluje nimi... A jak się ludzi skłóci, poróżni, to jest jeszcze większe pole do negatywnych działań, które na pewno przyniosą zamierzony skutek.
Kieruję się często w życiu opowieściami mojej babci Adeliny, synowej Michaliny - prababki od serniczka. , lubię wracać do nich pamięcią. Otóż moja babcia bardzo często opowiadała mi, że przed wojną na Podlasiu, na którym mieszkała, Boże Narodzenie i inne świata obchodziła wielokrotnie, że chodziła do kościoła, do cerkwi, przyjaźniła się z Żydami i obchodzili wszyscy święta swoje i swoich sąsiadów i żyli razem w harmonii... I mnie się te jej opowieści bardzo podobały. Że dziadek ukrywał ludzi w czasie wojny, że ona z jego matką gotowały zupę na lebiodzie, żeby ci ludzie przetrwali, że się dzielili z nimi ziemniakami, choć sami nie mieli wtedy dużo... Kieruję się zdaniem noblisty, Gabriela Garcii Marqueza: "Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego człowieka z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł".
Uważam, że warto żyć chwilą obecną, poczuć potęgę teraźniejszości, być w tu i teraz i naprawdę warto być dobrej myśli, warto się wyciszać, nie iść ślepo za
stadem, zacząć robić nawet za czarną, ale samodzielnie myślącą owcę, bo
te mają charakter i siłę. Te nie zginą w stadzie. Podobno z prądem płyną śmieci - nie zaśmiecajmy więc własnego umysłu złymi energiami!
Warto również być dobrym nie tylko dla siebie, ale najpierw właśnie dla siebie,
bo wówczas można się nauczyć bycia dobrym dla innych. Wspomniałam o
koronie, a przecież czakr jest siedem. Najważniejszą z nich jest czakra
serca. Bo ono jest ważniejsze od mózgu (bo nie tylko jelita są drugim mózgiem, ale też mózg jest drugi - po sercu). Czy ktoś się kiedyś zastanawiał,
że serce jest jedynym organem w naszym ciele, którego nie atakują
nowotwory? Czyż zatem nie jest ważniejsze od mózgu, w sensie duchowym?
Czyż to nie ono zawiaduje naszymi emocjami, które wpływają na nasze
samopoczucie? Kiedyś, gdy byłam bardzo mała, czytał mi tato bajkę, w której zastanawiano się,
jakie słowo jest najważniejsze na świecie i okazało się być nim właśnie
serce. Czy nie byłoby pięknie, gdyby ludzie go słuchali, kierowali się
nim i jego podszeptami?
Czasem myślę (nie powiem, że czytam z gwiazd, bo uznacie mnie za wariatkę), że idzie wielkie nowe, globalne wyzwanie dla całej
ludzkości, wyzwanie trudne, a nawet bardzo ciężkie, ale warte wysiłku. Takie, którego nie
zna moje pokolenie pięćdziesięciolatków (myślę tu bardziej o tych na
Zachodzie, bo my w Polsce lat dziewięćdziesiątych, wchodząc w dorosłość,
mocno dostaliśmy po tyłkach), przyzwyczajonych do życia na pewnym
poziomie, do konsumpcjonizmu, gromadzenia rzeczy i pieniędzy,
pracoholizmu i - de facto - pogoni za niczym.
Idzie i nieuchronnie zbliża się wielkimi krokami egzamin z człowieczeństwa. Idzie czy nawet raczej biegnie? Nadchodzi z wielu powodów, choćby dlatego, że się wszyscy zaplątaliśmy, zagubiliśmy gdzieś radość istnienia na tym świecie i na dodatek nauczyliśmy się bezkarnie pozbawiać jej innych ludzi i inne mądre, czujące istoty. A świat jest jeden dla wszystkich, o czym dobitnie przypomina nam aktualna sytuacja. Wszyscy jesteśmy równi, tacy sami wobec czasu i wieczności. Nie ma wyjątków, nie ma litości i to jest dobre. Mnóstwo razy już cytowałam, ale zacytuję enty raz niezwykle mądre słowa poety, Juliana Tuwima: "Gdy swoją krew i waszą sprawdzę, wierzcie mi, jedna będzie jucha".
Mam wrażenie, że Matka Ziemia usiłuje nam przekazać coś bardzo ważnego. Coś, co od dawna wszyscy przeczuwaliśmy: że już dłużej się nie da tak, jak jest... Że przegięliśmy jako kolektyw, że jesteśmy u progu katastrofy, jakiej zaznali legendarni Atlantydzi, bo Ziemia, jak pisał Miłosz: "nie jest snem, lecz żywym ciałem" . Bo każdy ma dość ucisku i nie jest w stanie dłużej znosić złego traktowania. Bo przelała się czara goryczy, a jej ostrzeżenia na nic się zdały, gdyż nic nie zrozumieliśmy. Niby myślący, a jakże bezmyślni, niepokorni w swojej nieuzasadnionej bucie...
W ciągu czterech ostatnich lat, tak gdzieś od marca pamiętnego 2020 roku, pojawiło się w necie mnóstwo wywodów, teorii spiskowych na temat sytuacji ludzkości, resetu systemu, a także bardzo lekceważących wpisów, memów i filmików w wykonaniu wielu tzw. znawców, jasnowidzów, astrologów, naukowców, coachów, wróżek, amatorów, pasjonatów, tarocistów i innych samozwańczych proroków i nauczycieli. Każdy ma prawo do swojego zdania, do publikowania w Sieci, ostatecznie wymiana myśli i poglądów jest bardzo cenna i ważna oraz pouczająca. Jednak nie wszystkim i nie we wszystko musimy wierzyć. Można poznać zdanie, opinie innych i po prostu wyrobić swoje własne. I tego się trzymać, rozumiejąc, że jako jednostki jesteśmy tożsami z wszechświatem, że wszystko jest połączone ze wszystkim, bo jesteśmy po prostu energią. Efekt motyla to wcale nie jest bajka.
Moje zdanie jest takie, że uratuje nas spokój i dobro, empatia, wspieranie się, pomaganie sobie, współczucie, powrót do źródeł współbycia, do człowieczeństwa, do wyhamowania brania, a uruchomienia dawania, wsparcia, podtrzymywania na duchu, dzielenia się siłą, wiarą, nadzieją, dobrą, pozytwną energią. I nie mam tu na myśli tylko spraw materialnych, mam tu na myśli również, a może przede wszystkim, sprawy duchowe. Myślę intensywnie od wielu miesięcy o naszej wrodzonej umiejętności i potrzebie czynieniu dobra, cokolwiek to znaczy. Wspaniały i pożądany byłby powrót do kobiecych, ciepłych, życzliwych energii, do kreowania rzeczy, które będą sprzyjały wszystkim, a nie tylko wąskiej grupie uprzywilejowanych. Mam na myśli ogólnoświatową sprawiedliwość, także dla naszych cudownych, mądrych, czujących braci - zwierząt. Mam na myśli autentyczną, a nie pozorowaną bliskość ludzi sobie bliskich i zaufanie do reszty. Upadek nikomu niepotrzebnych podziałów, niesprawiedliwej ekonomii, życia na kredytach, struktur społecznych będących strukturami wręcz niewolniczymi, mądry podział dóbr. Tak... Kłania się utopijne "Imagine" Lennona, które zawsze gdzieś we mnie grało, ale myślę, że nie tylko we mnie, że jest nas dużo więcej, dostrzegających to, co jest, a co powinno być i kiedyś nastanie.
Nie przesadzam.
Ludzie będą zmuszeni poprzez to, co się dzieje i jeszcze długo będzie się działo w tym chińskim (sic!) roku drewnianego Smoka (najmocniejszy znak chińskiego Zodiaku), chalcedońskiego Słońca (najmocniejsza siła w astrologii, będzie gorąco w każdej dziedzinie życia i w pogodzie) i numerologicznej Ósemki - najsilniejszej z cyfr (nieskończoność, niebo - piekło, dobro-zło), do dokonania zmiany - chyba przede wszystkim na poziomie świadomości; indywidualnej i zbiorowej, co doprowadzi do wielkiej zmiany stylu i trybu życia na tej pięknej planecie. Ten rok będzie rokiem mocnych energii, ale wierzcie mi - dla dobrych, otwartych ludzi będzie kreatywnym, świetnym rokiem pełnym ogromnych możliwości! NIE LĘKAJCIE SIĘ - tak mawiał Karol Wojtyła i te słowa wciąż, a może nawet coraz mocniej, są aktualne. Nie dajcie się zmanipulować! Róbcie swoje - bądźcie życzliwi!
Wiem to. Nie jestem Kasandrą, nie jestem wieszczką i nawet w najśmielszych myślach nie pretenduję do tego miana, ale właśnie swoje wiem, jestem kobietą z bardzo wyostrzoną intuicją.
Myślę, że nadchodzą bardzo ciekawe, choć dla niektórych osób trudne czy raczej niełatwe czasy, a rok 2020 i kolejne lata, to było
tylko preludium. Ale nic to, bo - jak mawiał poeta ksiądz Jan
Twardowski: "W życiu musi być dobrze i niedobrze. Bo jak jest tylko dobrze - to niedobrze". Kocham go za tę jego mądrość, za dostrzeganie małych cudów, za biedronki, za wszystkie cudne wiersze, za dobroć i prostotę.
Wiecie, że od jakiś sześciu lat z tego świata, także tu w Polsce,
odchodzi mnóstwo ludzi? Więcej, niż się rodzi, niż odchodziło nawet w
latach wojen? A odejdzie jeszcze więcej. Nie wykluczam, że ja również.
Karma wraca, zbiera żniwo. Jednak wierzę w nas, ludzi, pomimo wszystko.
Cud życia musi pozostać i musi pozostać to, o czym pisał mój ukochany
Norwid, czyli "poezja i dobroć".
Przez najbliższe dni, miesiące, a może jeszcze nawet lata będzie
się wiele działo, nastąpi mnóstwo zmian (na poziomie społecznym i indywidualnym), nasze życie też będzie inne, jednak wierzę, że wspólnie odrobimy tę lekcję, choć
nie będzie to zwykła klasówka, tylko duży sprawdzian dla naszego
gatunku, a Szekspirowskie "To be or not to be" nabierze nowego znaczenia...
Czytam, jak wiecie sporo, poznaję czasem skrajnie różne poglądy. Szanuję zarówno teologa Pierre'a Teilharda de Chardina jak naukowca - ateistę Richarda Dawkinsa. I ten drugi napisał jedną bardzo ważną rzecz, przytoczę, bo wiem, że wielu ludzi boi się odejść z tego świata z różnych względów: "Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze,
ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz
być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten
świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych
nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni
więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji
ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących.
Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim
znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie".
Pamiętajmy, że po każdej nocy nastaje dzień, a po każdym kryzysie nadchodzi prosperita, czas nowych wartości, a jak mawiał Joseph W. Krutch: "Za każdym razem, kiedy rodzi się nowa wartość, istnienie nabiera nowego znaczenia".
I pamiętajmy również o ogrodach... Jonasz Kofta i inni wielcy poeci, wiedzieli doskonale, że stamtąd przyszliśmy i tam przyjdzie nam wrócić... Miejmy nadzieję, że w pięknym stylu! Jednak zanim to nastąpi, zanim wrócimy do gwiezdnych Edenów, tu i teraz pielęgnujmy ogrody realnie - dbając o naturę i metaforycznie - dbając o jakość naszych myśli, naszego życia.
Jesteśmy ludźmi, dobrymi, spokojnymi -operując umijętnie pełnymi zrozumienia i pokoju myślami mamy wielki, ogromny wpływ na całą naszą rzeczywistość. Kreujmy POKÓJ I DOBRO. Troje polskich astrologów, których naprawdę bardzo cenię i mój ulubiony rosyjski astrolog Michaił Lewin twierdzą, że:
Naprawdę widać tęczę nad rokiem 2024 i wielką nadzieję dla nas wszystkich i dla naszej Matki Ziemi - pomalujmy ją razem w barwy harmonii i pokoju.
I jeszcze jedna ważna rzecz: nie musisz wierzyć w nic, co czytasz, słyszysz, oglądasz! Nie musisz się zgadzać z żadnym moim słowem - ważne, żebyś wierzył/wierzyła sobie i w siebie, żebyś sobie ufał/ufała. Amen.
"Uważam, że warto żyć chwilą obecną, być w tu i teraz i naprawdę warto być dobrej myśli, warto się wyciszać, nie iść ślepo za stadem". Mam podobne zdanie. Bardzo cenię też mądrość płynącą z twórczości Jana Twardowskiego. To niedoceniany poeta i myśliciel. Wszystkiego dobrego w nowym roku! :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ks. Twardowski to osobne, osobliwe i piękne zjawisko w poezji polskiej. Dziękuję, że zajrzałaś, serdeczności!
UsuńNie znam się na czakrach, medytacji, teoriach spiskowych czy innych, ale moje doświadczenie mówi mi, że naprawdę pomaga pozytywny ogląd rzeczywistości , wiara w dobro, wartości i drugiego człowieka. Unikanie toksycznych osób i skupianie się na intensywnych przeżyciach związanych z zachwytem nad pięknem natury, szukanie spokoju i pielęgnowanie relacji - to najlepsza motywacja.
OdpowiedzUsuńPiękny post na początek roku:-)
Ludzie poszukujący piękna i spokoju nie wszczynają wojen i nie kierują się złymi emocjami.
Bądź sobą zawsze i bądź nadal ambasadorka poezji i poetów!
Mnie się trudno medytuje. Nie, że nie potrafię sobie wyobrazić różnych rzeczy, ale jakoś wolę się po prostu i zwyczajnie i po swojemu, modlić lub pisać dzienniczek wdzięczności. Moja ciotka artystka mawiała, że można chwalić Stwórcę dziergając na szydełku i chyba miała rację, gdyż robiła to wspaniale. Moja ciotka była aktorką i poetką... Może zrobię post z jej wierszami? Dziękuję, Jotko i pozdrawiam!!
UsuńNaucz się cieszyć teraźniejszością.
OdpowiedzUsuńDoceniaj to, co przeżywasz, bo cenne chwile zbyt szybko przemijają
i jeśli wciąż tylko spoglądasz w przyszłość,
bądź tęsknisz za przeszłością, zapominasz o tym,
by czerpać radość z tego, co tu i teraz.
// Colleen Houck //
Super cytat, Jurek. tak właśnie myślę. Przeszłość nas bardzo często dołuje, przyszłość czasem przeraża, a obie ROZPRASZAJĄ. Dobrego!
UsuńCzekałam na ten wpis u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńA ja się boję, że mi połowa blogowych przyjaciół ucieknie przez ten post.
UsuńNie wydaje mi się i jest wręcz przeciwnie.
Usuń:)) Odnośnie czakr - to jakkolwiek by tego nie nazwać, a można przecież różnie - to niezaprzeczalnie istnieje energia, którą przeznaczamy na jakiś cel. A rośnie to, co pielęgnujemy w czasie. Pozdrawiam 😀
Poza tym każda myśl to impuls elektryczny przekazywany przez neutrony.
UsuńAle Ty to przecież wszystko wiesz. Serdeczności, uważaj na siebie.
Neutron bez t. Haha zawsze coś palnę. 😀
UsuńCzakry dla mnie to po prostu ważne punkty w ciele. A o splocie słonecznym już się mówi chyba wszędzie. Neurony, impulsy - przecież wszyscy jesteśmy i wszystko jest energią. Czytałam już chyba w dzieciństwie (bo byłam taka stara maleńka), że "jako w niebie tak i na Ziemi" nie wzięło się z czapy, tylko z obserwacji natury. Wiele na tym świecie tajemnic istnieje tylko dlatego, że ludzie od niej odeszli.
UsuńUściski, MaB. Dziękuję za te komentarze. Mnie wczoraj tak bolała głowa, że nie było mnie nawet stać na odpisanie. Dobrego!
Najważniejsze, aby się dalej rozwijać, tak jak woda, która zmienia swój stan i nieustannie krąży w przyrodzie.
UsuńA wiesz, że jakiś lud do dziś ma takie pozdrowienie: Woda we mnie pozdrawia wodę w Tobie? Jak dla mnie cudne.
UsuńPo prostu niezwykle, przenikliwie mądre. Woda to życie, życie to m.in. my.
UsuńTyle pięknych myśli umieściłaś w tym poście! Przeczytałam go z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo Ci dziękuję, naprawdę jestem mile zaskoczona. Serdeczności!
UsuńCzytam to wszystko z ciekawością. Nie mówię "tak ani "nie". Tylko nie wierzę, że "po każdej nocy nastaje dzień, a po każdym kryzysie nadchodzi prosperita". Od 2005 roku jest kompletne dno, a nawet gorzej - za sufit mam wodorosty. Bez przerwy. Już nawet zapomniałam, jak się uśmiecha.
OdpowiedzUsuńBardzo długo i za długo. Aż mnie korci, żeby zajrzeć w Twój kosmogram, ale nie mogę, bo za bardzo Cię lubię i cenię.
UsuńJa miałam takie dno poniżej mułu też przez wiele, wiele lat...
Nie wiem, co powiedzieć.
Kosmogram?
UsuńNie umiem Ci tego wytłumaczyć, zwłaszcza, że w to nie wierzysz. Układ planet w momencie Twojego urodzenia.
UsuńTo podejrzyj, nie ma sprawy. Ja też się chętnie czegoś dowiem. Może właśnie wtedy uwierzę?
Usuń:)
UsuńI ja w tę tęczę wierzę, uwielbiam symbol pacyfki i zgadzam się z każdym słowem, które napisałaś...
OdpowiedzUsuńSerdeczności...
Cały czas, wbrew wszystkim i wszystkiemu mam nadzieję, że po prostu będzie dobrze się żyło wszystkim na tym świecie. Od dziecka mam dziwne dla większości przeczucia i już przestałam z tym walczyć. Serdeczności i pozdrowienia, Polu.
UsuńSomebody definitely wants us all afraid as the problems have been going on for years now constantly. Our dictator in my country has just rigged elections so our year has started terribly as if the insane prices were not enough.
OdpowiedzUsuńHello, Desmond. I know what country you live in, I've been there. It was bad in Poland too, and inflation seems to be raging all over the world. But you have to believe that this will change. Dictators are there and then they pass, there were many of them, few of them ended well. Thank you for this comment, best regards.
UsuńDezmond - so sorry!
UsuńBardzo pięknie to wszystko napisałaś. Zgadzam się z Tobą, że karmienie strachu, to jedna z najgorszych rzeczy. Strach to bardzo zła emocja, odbiera radość, osłabia odporność, zabiera pozytywną energię. Ja już od kilku lat czuję, że coś się w moim życiu zmieniło, a właściwie w myśleniu, postrzeganiu i spojrzeniu na otaczający mnie świat. Kieruję się wdzięcznością... do wszystkiego i za wszystko. Zasypiam z uśmiechem, kreuję swoją rzeczywistość i nie pozwalam otaczać się toksycznym i niezadowolonym z siebie smutasom. Kocham tu i teraz... nawet śmierci się nie obawiam. Po przeczytaniu "Wędrówki dusz", choć mam wiarę w reinkarnację, żyję tu i teraz i mam w sobie wewnętrzny spokój. I pokochałam siebie, co chyba było najtrudniejsze. Pozdrawiam Cię ciepło i z serca, Twoje słowa to w większości odbicie moich myśli...
OdpowiedzUsuńIwonko, myślę, że dorastamy do takiego właśnie postrzegania świata. Zwłaszcza, gdy bacznie obserwujemy naturę, każdy kwiat, każdą istotę, to wiele uczy.
UsuńNiestety nie czytałam "Wędrówki dusz", czytałam wiele innych książek w podobnym temacie. Od dziecka mam takie przeczucia, że gdzieś tam są inne światy, że nasza dusza sobie wędruje.
Myślę jednak, że bez względu na to, w co kto wierzy lub nie wierzy - warto to swoje życie przeżyć pozytywnie, w chwili obecnej, bo po prostu i zwyczajnie kolejna może nie nastąpić.
Umarli przy mnie moi rodzice, kilka kotków... A ja zaczęłam doceniać życie sensu stricte i nie przywiązywać wagi do rzeczy nieistotnych, żyć w swoim wszechświecie, własnej bańce informacyjnej. :) Myślę, że rozumiesz. Uściski i pozdrowienia.
Oczywiście, że rozumiem, bardzo trafnie to ujęłaś.
UsuńTrzeba żyć tak, jakby - mówiąc, a właściwie pisząc górnolotnie - jutra miało nie być, a także w poszanowaniu do wszystkich i wszystkiego.
Szkoda tylko, że dla wielu żyjących istot, takie słowa są puste i zupełnie bez znaczenia...
Serdeczności.
Myślę jednak, że jest coraz więcej świadomych ludzi, chcących zmienić siebie i dzieki nim zmienia się świat.
UsuńPrzyznam, że nie wszystko przeczytałam (wysiadłam przy czakrach, różne kolory tekstu też nie ułatwiały). Zgadzam się, że przede wszystkim należy wierzyć w siebie (zamiast wierzyć we wszystko, co się czyta). Czy się lękam? Piszę dziennik blogowy, żeby zobaczyć, czy się lękam (prościej jest wywnioskować lęk z opisu codziennych czynności niż z głoszonych haseł - czyny a zapowiedzi to są dwie różne sprawy; chyba też dlatego w blogosferze ludzie więcej piszą haseł niż opisów realnych, codziennych czynności). Na nowy rok życzę Ci pokoju ducha, poczucia szczęścia, zdrowia dla Ciebie i Twoich najbliższych. Pozdrowienia z Irlandii :)
OdpowiedzUsuńWitaj, cieszę się, że zajrzałaś. Że tak powiem: kopę lat. :) Dziękuję za szczerość i dobre życzenia. Dziennik piszę od "stu lat", od podstawówki. Piszę - od kilku lat - w zeszytach A4 trzystukartkowych. Nie mam potrzeby pisania pewnych rzeczy na blogu. Mam różne doświadczenia z blogowaniem, portalami społecznościowymi, ludźmi i zaczęłam chronić swoją prywatność, a na blogu jest coś w rodzaju kwintesencji.
UsuńŻyczę Ci i Twoim najbliższym dobra i jeszcze więcej miłości, zdrowia i spełnienia. I raz jeszcze dziękuję, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. <3
A ja dziękuję Ci za tolerowanie niektórych moich wypowiedzi (które bez mojej mimiki "na papierze" nie zawsze brzmią tak, jak zamierzałam). :D. Dziennik (który nie wgryza się we wszystkie detale) piszę TUTAJ. Też mam różne doświadczenia blogowe, ale staram się nie zniechęcać :)
UsuńTu nie ma co tolerować, znam Cię wirtualnie od 2006 roku. Myślałam, że nie chcesz, abym zaglądała.
UsuńLinda forma de celebrar el año. Me gusta el de la paz. Uno debe ser empatico y amable siempre . Te mando un beso
OdpowiedzUsuńGracias por este comentario, saludos cordiales. Besos, Judith!
UsuńLinda forma de celebrar el año. Me gusta el de la paz. Uno debe ser empático y amable siempre. Te mando un beso
OdpowiedzUsuńNo sé por qué los comentarios de tus amigos van tan a menudo a spam.
UsuńAfter every night comes day, after every crisis there will be prosperity, and after every war there will be peace...
OdpowiedzUsuńHappy New Year and Merry Christmas, dear Joanna!
Dear Irina, I would love for everything that happens to turn into good. Regards, Irina, thank you for your comment.
UsuńJeżeli coś złego na nadchodzi, to medytacja przed tym nie obroni. ;)
OdpowiedzUsuńRaczej módlmy się, by ta dobroć, życzliwość i wzajemna uważność, rozkwitła także w ławach, za którymi zasiadają decydenci od takich spraw.
A czy wiesz, że najnowsze badania dowiodły, iż serce też ma myśli?
Reset świata i tak nastąpi. Ale sami siebie własnymi siłami nie uratujemy, lecz to już kwestia właśnie tego w co kto wierzy. Jeśli chcesz, medytuj. ;)
@Jael, możesz podać link do artykułu z badaniami?
UsuńNie czytałam o tym w internecie. Byłam rok temu na wykładzie, gość podawał to jako ciekawostkę.
UsuńJa nie umiem medytować, raczej się modlę, choć po swojemu. Gdzieś czytałam o tych badaniach i chyba wcale mnie to nie dziwi. Jestem stuknięta od dziecka i już. I zupełnie nie boję się śmierci. Uściski!
UsuńCiao JoAnna, hai pubblicato un post molto interessante che sicuramente avrà suscitato delle riflessioni in chi l'ha letto...
OdpowiedzUsuńBuona settimana 😘
Ciao Fra, grazie per le tue gentili parole, mi motiva a scrivere. Un abbraccio e un saluto!
UsuńJoasiu!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam post z zainteresowaniem. Przy każdym poście jestem zachwycona Twoją mądrością i niezwykłym pisaniem dlatego dosyć często wracam do dawnych postów. Przeraża mnie to co się dzieje. Nie szanujemy Ziemi, niszczymy ją w zastraszającym tempie. Mam doskonałe przykłady na lodowcach w Alpach. Tak szybko znikają albo w ciągu 20 lat zniknęły. Ekologia? w naszym kraju to puste słowa. Wystarczy pojechać do Norwegii, Szwecji, Finlandii albo nawet do Austrii. W sierpniu spaliśmy w dwóch hotelach: Niederau i Salzburgu. W recepcji zapytano nas czy ręczniki możemy mieć zmieniane co dwa dni? chodzi o ekologię. Mniejsze zużycie wody, proszków, płynów przy praniu, oszczędności prądu. Bardzo mi się to spodobało.
Serdecznie pozdrawiam:)
Łucjo, ja naprawdę nie jestem mądra, wciąż się uczę i ciągle mam świadomość, że tak bardzo mało wiem i umrę taka niewiedząca. Nie szanujemy Ziemi i to jest tak widoczne, że nie widzą tego chyba tylko niewidomi lub totalni ignoranci. W Skandynawii jest tak samo - zanikają lodowce. Tutaj mam prościutki przykład. Przestałam rosnąć w 8 klasie, jak w wakacje dostałam okres. Zatrzymałam się na 170 cm. Przez lasy pod moim miastem i część miasta płynie sobie strumyk. Tak wartki i głęboki, że gdy jestem w podstawówce poszerzają go i podwyższają, bo wylewa na łąki i na las, do którego często chodzimy z ojcem na spacery (brat i ja). W 8 klasie - co przecież się zapamiętuje - ten strumyk jest tak głęboki, że się w nim kąpiemy, bo woda sięga szyi. Teraz? Latem nie ma go wcale, zimą woda ma może 10 cm? A ludzie tego w ogóle nie dostrzegają skupieni na sobie i pogoni za niczym, wpatrzeni w smartfony, nawet gdy idą w parach lub z dziećmi.
UsuńA w sekrecie Ci powiem, że mam jeden hotel w Pradze, gdzie też spytali, czy ręczniki mogą być na dwa dni.
Naprawdę mam nadzieję, że zaczniemy traktować tę planetę z szacunkiem.
Moc serdeczności!
Such an inspiring and beautiful post to start your new year blogging, Joanne. I look forward to more your creative writing in 2024!
OdpowiedzUsuńThank you for your kind words, Angie! I also wish you once again many great recipes in 2024, I will be checking back with you.
Usuńte felicito Tu blog es adorable
OdpowiedzUsuńGrazie per la vostra visita e cordiali saluti!
UsuńJoasiu moja kochana kobietko super przekaz. I dziękujeza maila i linki. Pozcytalam. jestem naprawde pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że poczytałaś, dobrze, naprawdę, bo myślę, że to przydatne informacje. Uściski Joasiu i dziękuję za kometarz!
UsuńWitam serdecznie w Nowym Roku 2024 :-) Czym jestem starsza, tym nieco spowalniam, zatrzymuję się, aby celebrować chwile bo pośpiech świata, natłok informacji , negatywność emocji oraz wiadomości sprawiają, że czuję się jakbym stała pośrodku pokoju i miała zacząć głośno krzyczeć, aby trochę ten świat wyciszyć, zatrzymać. Tez zastanawia mnie dlaczego ludzie wybierają wojnę, sięgają bo broń, kaleczą słowem. Dlaczego w zamian nie wolą budować, leczyć ducha oraz wnętrza innych oraz swoje. W tym Nowym Roku życzę światu i nam wszystkim pokoju, zakopmy broń, kierujmy się sercem i starajmy się przeżyć nasze życie najlepiej jak potrafimy kierując się tym co dobre oraz piękne.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam
Mnie naprawdę dziwi jak Kubusia Puchatka i nie mogę sobie w tym swoim małym rozumku ułożyć tego, dlaczego po tylu złych, wojennych klęskach, ludzie wciąż nie wyciągają wniosków. Ja wiem, że wojny są opłacalne dla niektórych i koszta się nie liczą, Tylko można wygenerować dobrobyt i spokój w inny, mniej agresywny sposób.
UsuńJest taki film Mela Gibsona pt. Przełęcz Ocalonych. Wręcz niewiarygodna, a oparta na faktach historia... Czy nie można tak właśnie?
Bardzo dziękuję za wizytę i komentarz. serdeczności!
Bardzo dziś potrzeba wzajemnej miłości, szacunku, tolerancji... bo źle się dzieje na świecie. Wszędzie tyle zła nienawiści, jadu. Pięknie wyraziłaś swoje emocje.
OdpowiedzUsuńEh, może zbyt emocjonalnie, ale czasem czuję się bezsilna. Ludzie mówią, że świata nie zbawię, wiem, ale najgorsze zło się dzieje, gdy dobrzy ludzie milczą, więc nie przestanę pisać. Uściski, Kasiu! Dzięki za komentarz.
UsuńWelcome to 2024! 🌟 Your perspective on the inner world shaping the outer resonates. It's a journey uniquely perceived by each individual. May this year bring insights, growth, and a harmonious balance between the inner and outer realms. By the way, check out my YouTube channel at https://www.youtube.com/watch?v=V0h64fPOK94. Leave a comment, and if you subscribe, it's greatly appreciated. Thanks!
OdpowiedzUsuńHello, Melody, I took a look at your YT channel and liked, subscribed. You are beautiful. Hugs! thanks for the nice comment.
OdpowiedzUsuńPiękny wpis, każde twoje słowo przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Uwielbiam to, jak piszesz przepełniona pasją i dobrą energią! Gdyby każdy tak myślał, świat byłby piękny. Niestety, nie wszystko jest idealne. Możemy próbować sprawić, by nasz świat był perfekcyjny :) Dużo miłości, dużo spokoju, dużo zrozumienia. Mam nadzieję, że każdy z nas w tym nowym roku poczuje dobrze. Niech wszystko co złe odejdzie, by każdy mógł nabrać powietrza w płuca i wkroczyć w nowy rok z optymizmem! Rozumiem, że nie wszystko jest realne, ale działanie ku lepszemu, bez względu na to czy to kroki małe czy duże, sprawi, że odczujemy dobre skutki w szybkim tempie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, wszystkiego dobrego!
Klaudio, jesteś taka młodziutka, a taka mądra. Nie zrozum mnie źle, moja córka ma 27 i też podziwiam jej mądrość, empatię. W młodych siła. Naprawdę wierzę, że młodzi ludzie nie zniszczą tego świata, że sprawią, iż wszystkim będzie się lepiej żyło. Wierzę w Was. Uściski! Dobrego roku pełnego najpiękniejszych zdarzeń Ci życzę.
UsuńAmiga, me gusto la forma de celebrar el año, bello post.
OdpowiedzUsuńTe deseo un buen comienzo de año con mucho amor y felicidad.
Cariños y besos
Gracias por tu visita y hermosas palabras, un saludo, te deseo un año maravilloso. Besos!!!
Usuń