Translate

01 marca 2015

"Jak dziwnie przedzierać się przez tłumy, patrząc na życie przez oczy piekące od łez". ***


Nie boję się Virginii Woolf


Jedynie czasem jej trochę zazdroszczę.
Pasji tworzenia w zimnym strumieniu
smutnej samotności. I fascynacji miłością.
Saficką, emocjonalną, dziwną. Nieco ekscentryczną.

Godziny płyną. Mijają. Sennie tną rzeczywistość.
Pani Dalloway pachnąca tęsknotą, myśli o śmierci.
Stuk, puk, puk, stuk - rozczarowane, pulsujące słowa
duszą. Toną w głowie, nieprzelane na papier

zbyt szorstki, by pisać. Nie boję się nadmiaru
wrażeń. Obawiam załamań nerwowych, bolesnych.
Nieprzewidywalnych. Bo do dzisiaj nie wiem, 
czy w chwili kryzysu tą pomocną dłonią

 będzie prawa ręka.


JoAnna Idzikowska - Kęsik, 27/28 II 15

* obrazki z internetu
*** cytat w tytule notki: Virginia Woolf

18 komentarzy:

  1. Pięknie. Słowa z obrazem wspaniale współgrają. Za to lubię Twój artyzm. Pozdrawiam miło i wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Zbyszku, ja zawsze chętnie oglądam Twoje zdjęcia, sama wciąż nie mam czasu na wychodzenie z aparatem, dlatego szukam grafiki w necie...
      Miło, że się podoba, serdeczności!

      Usuń
  2. Tak nawiążę do Virginii Woolf - nigdy nie czytałam jej powieści. Ogladałam jedynie film "Godziny", w której była jedna z 3 bohaterek (grana przez N. Kidman).
    Pamiętam ten film jako bardzo klimatyczny, wręcz magiczny, ale ciężki.
    A jakie są powieści V. Woolf? Bo z pewnością czytałaś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ago, moja historia z Virginią jest długa.
      Chyba w podstawówce, któryś nauczyciel rzucił mi tekstem, że była leworęczna (nie była, Nicole Kidman musiała się do roli uczyć pisać prawą ręką), to sprawiło, że zaczęłam ją czytać, chociaż chyba niewiele rozumiałam.
      Potem, w liceum, przeczytałam "Panią Dallowey", "Fale" i inne dzieła.
      A jak w 2003 roku poszłam do kina "na Meryl"... czyli na "Godziny", no to wtopiłam... Przeczytałam "Godziny", nawiązujące do "Pani Dalloway" i inne książki V.W. Zaczęłam "grzebać" w jej biografii (bardzo ciekawej, choć nielekkiej)....

      "Godziny" to film lepszy od książki, film, który obejrzałam już wiele, wiele razy i na pewno jeszcze obejrzę.
      A Virginia, to obok Iris Murdoch i Jeanette Winterson, jedna z moich ulubionych angielskich pisarek.

      Serdeczności!

      Usuń
    2. Dziękuję za podpowiedz. Musze sobie ten film odświeżyć, bo oglądałam ten film dawno temu.
      Pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń
    3. Aga,

      ja rzadko daję na Filmwebie czy IMDB 10 za film.
      Ale jak jeszcze raz obejrzę "Godziny", to już dam dychę, jako siódmemu filmowi. :)
      Na razie ma zacną 9. Ale skoro oglądam sto razy i nie nudzi mnie, to coś w tym filmie jest!

      Chyba dziś obejrzę, bo DVD oczywiście posiadam. :)

      Świetny Edek Harris, cudna Julianne Moore, dobry Jeff Daniels, cudna bezbotoxowa Nicolka, no i Meryl... Ach,ta kobieta ma niesamowity dar! :)

      Buziaki!

      Usuń
    4. ja kocham Meryl! jedna z moich ulubionych aktorek, jak nie najulubieńsza! :)))

      Usuń
    5. Moja też.
      Od stu lat, czyli od czasu "Sprawy Kramerów".

      Ona jest świetną aktorką, która z tak kiepściutkiej prozy, jak "Mosty Madison County" - wraz z Eastwoodem, zrobiła filmowe arcydzieło! A wszystko dzięki kunsztowi aktorskiemu. :)

      Usuń
  3. Przedni wiersz. Prima sort. i dobrze oddane emocje, chociaż powściągliwie, to dobrze.
    Pozdrawiam z nk naszą Joannę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :-)
    Niezmiennie serdecznie pozdrawiam.

    "Kto się boi Virginii Woolf?"

    Elizabeth Taylor jako Martha

    Richard Burton jako George

    Kłótnie,jedne z wielu w związku,pretensje i nie do końca jasne relacje.
    Gorzkie słowa,sekrety i kłamstwa wychodzą na jaw.
    Twarzą w twarz z tym co budzi groze i zmusza do ucieczki.
    Głębia ludzkiej psychiki z tajemniczymi i mrocznymi obszarami.
    Małżeństwo z długim stażem-stara,zrzędliwa para która jest ze sobą zbyt długo aby nawzajem móc sobie coś jeszcze zaoferować.
    Kryzys-wewnętrzne załamanie się możliwości dialogu co przekreśla porozumienie.
    Zamarzł strumień rozwijania wzajemnych relacji i więzi.
    Problemy odsuwane na pózniej wypiętrzyły rozdzielający mur.Monologi pełne żalu i goryczy.
    Kiedyś"nasze"przeistoczyło się w"moje"i"twoje"
    Jest problemem naszej kultury-brak możliwości porozumiewania się ze wzajemnym zrozumieniem.
    Sztuką jest rozmowa która czasem jest bolesna.
    Może przyniesie kompromis i przebaczenie,może.
    Lekcja która kiedyś może każdego uratować.
    Hmm-tu był podtekst a może mylę się.
    No to do następnego ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Oczywiście, że tytuł jest aluzyjny!
      Film z 1966 ze świetnymi rolami Taylor i Burtona. :)

      W każdym moim tekściku jest podtekst! Fajnie, że to wyczuwasz.

      Serdeczności! j.

      Usuń
  5. Piekny wiesz, JoAnno i wspanialy dobralas do tego obraz ! To prawda, nie wiemy, czy ktos, kto tak bardzo chce nam pomoc, to osoba prawa i naprawde szczerze chce nam pomoc i czy naprawde chce naszego dobra, a moze czesciej zguby....coraz trudniej o bezinteresownosc !!! Pozdrawiam serdecznie i milego tygodnia Ci zycze, JoAnno:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Elu, o bezinteresowność coraz trudniej, ale ja wciąż w nią wierzę. :)

      Dobrego!

      Usuń
  6. Piękny wpis wiersz wspaniały pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i również pozdrawiam, Wandeczko!

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)