Witajcie!
Na wstępie tego postu z serca dziękuję za wszystkie komentarze i za to, że tu jesteście. Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna. Dziękuję za każdy zostawiony komentarz, za obecność i cierpliwość! Bardzo miło jest mi gościć tylu wspaniałych Bloggerów. Zwłaszcza, że jest kilka osób, które są tutaj już naprawdę długo i to jest dla mnie wielka wartość. ♥️🌺
Jednak jeśli nie jest Ci po drodze ze mną, moimi postami i poglądami, to mi to napisz - zrozumiem, uszanuję i oboje nie będziemy tracić czasu. Lubię jasne, klarowne sytuacje, nie chcę też nikomu narzucać się ze swoją obecnością na jego blogu, jeśli sobie tego nie życzy. Bardzo lubię posty z przepisami, kosmetykami, modą, a sama raczej rzadko o tym piszę, tym milej mi się je czyta u innych, jednak jeśli ktoś nie lubi moich nawiedzonych wpisów, rozumiem.
Dlatego wystarczy mi napisać i więcej nie przyjdę i nie skomentuję, ponieważ nie chcę, nie zamierzam i nie mam najmniejszej nawet ochoty czuć się i być jak nieproszona wróżka z baśni o "Śpiącej Królewnie", gdyż, jak napisał Mark Twain:
"A jednak lepiej być samotną, niż niemile widzianą".
Na
tym blogu długo nie miałam żadnych czytelników, potem byli różni
ludzie,na dłużej i sporadycznie, niektórzy już nie piszą, nie dodają nowych postów na swoich blogach, inni, niestety już nie żyją,
jeszcze inni bez słowa przestali odwiedzać mój blog. Dlatego naprawdę nie musicie do mnie przychodzić, jeśli nie chcecie. Bo największą przykrość mi sprawia, gdy zostawiam bez odzewu kilka komentarzy, albo kiedy ktoś mnie obserwuje i nagle przestaje (dlatego wyrzuciłam ten gadżet w kosmos) - a wystarczyło być szczerym i powiedzieć: nie pisz, bo i ja nie odpiszę. Proste i chyba bardziej eleganckie? Zwłaszcza, że naprawdę czytam to, co piszecie. Tyle w temacie. Natomiast niezmiennie i nieustannie jestem wdzięczna za każdy komentarz.
Wyjęłam dzisiaj największy kryształ górski, jaki mam i zapaliłam świeczkę w krysztale otoczonym różnymi kamieniami i minerałami, aby się trochę wzmocnić energetycznie (można się śmiać, ja w to wierzę).
Dopadło mnie jakieś dziwne przeziębienie i trzyma od wtorku i jest coraz gorzej, jestem pociągająca inaczej, kicham i mam gorączkę, więc postanowiłam dzisiaj nie tylko zostać w domu, ale także w łóżku i spędzić weekend w piżamce, odpocząć, zregenerować siły po intensywnym tygodniu.
Wiosna powoli się budzi, zachwycają mnie poranne zorze i dłuższe, cieplejsze dni: wczoraj było prawie 18 stopni na plusie; ranniki, prymulki, przebiśniegi i krokusy kwitną w najlepsze, a ja oprócz kataru i chrypki, mam zawroty głowy, która na dodatek prawie non stop mnie boli, a ponieważ nie lubię tabletek - piję dużo wody i czasem na chwilę przechodzi.
Mam w tej mojej bolącej głowie co najmniej dwa posty: jeden o bardzo emocjonalnym filmie, który obejrzałam w sobotę w kinie, w którym zmarzłam strasznie i pewnie stąd moje przeziębienie, drugi o zodiakalnych Rybach, ostatnim znaku Zodiaku.
Chodzą mi też po myślach, czy wręcz maszerują i tupią dwa wiersze, ale jakoś nie mogę się zebrać, żeby je napisać, bo takie posty i pisanie wierszy wymaga jasnego umysłu i dobrego oddechu, a ja pisząc teraz do was, ledwo oddycham przez ten okropny katar.
Tak więc: dzisiaj mam w planie domowe ciepełko, książkę, dobrą herbatkę, może jakiś film na Canal + czy Netflixie, może posty na Waszych blogach, o ile uda mi się skupić na tym, co czytam lub oglądam. Z tak niefajną rzeczą, jak katar jest ciężko, bo on sprawia, że skupiamy się głównie na nim, że ciężko jest się zebrać, aby zrobić coś więcej, niż leżenie w łóżku z laptopem na kolanach lub na specjalnym stoliczku.
Życzę Wam zdrowia i pięknego weekendu i serdecznie pozdrawiam z pościeli, w której się wygrzewam w towarzystwie moich zwierzaczków. które niezmiennie i nieustannie mi towarzyszą, tulą się i zachowują się tak, jakby chciały mnie pocieszyć, powiedzieć mi, że wszystko się kończy, nic nie trwa wiecznie i ta niedyspozycja jest chwilowa, minie i nawet nie będę o niej pamiętać.
Trzymajcie się zatem zdrowo i ciepło i nie dajcie się przeziębieniom, grypom, anginom czy innym okropnym wirusom, ponieważ nic miłego nie wnoszą do naszego życia, prócz katarów i innych niedyspozycji. Lepiej spędzić ten weekend w kinie, na spacerze czy w lesie, niż siedzieć w domu i chorować.
PS
Właśnie sobie przypomniałam, że dzisiaj jest Światowy Dzień Kota, a moja trzynastoletnia Balbina wciąż jest młoda i piękna i kocha się kłaść na moje laptopy, tablety, książki oraz wyprasowane na drugi dzień do pracy ubrania, zwłaszcza czarne. :) A kot mojej córki, Bazyl zwany też Bazgrołem, lubi z nią gadać i się miziać, ze mną zresztą też. Generalnie koty to cudowne zwierzęta, bardzo czyste, charakterne i mądre. Uwielbiam je (ale kuwet bardzo nie lubię sprzątać i już). Więcej o kotach napisałam TUTAJ.
Ale! Mój piesek to shih tzu, a nazwa ta znaczy lwi pies ze względu na piękną grzywę, jaką mają te psiaki, więc to jest też jego dzień, zwłaszcza, że często je kocie jedzenie i zachowuje się jak rasowy, charakterny, bardzo uparty kociak!
Uściski i serdeczności oraz pozdrowienia z pościeli!
Można urządzać sobie kpiny z wszelkiego rodzaju cudów,
OdpowiedzUsuńdopóki jesteśmy zdrowi i silni,
dopóki cieszymy się szczęściem,
ale jeśli życie tak się skomplikuje,
tak zostanie zaklinowane,
że tylko cud nas może uratować,
to zaczynamy wierzyć w ten jedyny, ten wyjątkowy cud!
/ Aleksandr Sołżenicyn /
To prawda. A faktem jest niezaprzeczalnym, że cuda i tak się zdarzają w naszym życiu.
UsuńAż trudno mi uwierzyć, że mieszkamy w tym samym kraju:) U mnie w nocy są jeszcze całkiem solidne przymrozki. Na pocieszenie wracają gromadnie kaczki, gęsi i mniej gromadnie żurawie. Nie ma jeszcze skowronków:(
OdpowiedzUsuńDla mnie wiosna zaczyna się od przylotu czajek:)
Wracaj do zdrowia, bo szkoda wiosną chorować.
M
Żurawie już widziałam i jednego samotnego bociana. Czekam na jaskółki i jerzyki, które po prostu uwielbiam. Mogłabym na nie patrzyć godzinami i robię to wiosną i latem.
UsuńStaram się wykurować, bo tydzień zapowiada się bardzo intensywnie, muszę być na chodzie. Dobrego czasu M. :)
Mojego męża też coś złapało, a teraz wlecze się za nim żmudna rekonwalescencja. Drugi tydzień na zwolnieniu.
OdpowiedzUsuńRabaty powoli zakwitają, bazie już są, pączki pękają.
Dużo zdrowia!
Leszczyna kwitnie, bazie - z jednej strony chce się żyć, a z drugiej jakieś choróbska. No wiele osób czuje się kiepsko. Sporo kolegów z pracy na L4, jakieś wirusy, grypy. A ja muszę być na chodzie, bo mam mnóstwo pracy i szkolenie w weekend. :( Pozdrów męża. Dla Ciebie moc serdeczności!
UsuńU mnie w pracy to samo, szefowa musi pełny etat przy kasie zrobić, bo nie ma kto stać. A za szkolenie w czasie wolnym Ci płacą? Bo wiem, że pracujesz od poniedziałku do piątku i jeszcze teraz w weekend masz zabrany.
UsuńPowiem tak: szkoleń, studiów i innych kursów mam nie wiem, ile, a wsparcie czyli dofinansowanie dostałam do jednych studiów z zakresu sztuki w 2010 roku. Resztę finansowałam sama i nigdy nie miałam wolnego za weekendy spędzone na uczelniach. Taki to zawód nierobów wciąż mających wakacje i ferie (tak o nas mówią, strajk sprzed paru lat bardzo otworzył mi oczy). Prawda jest jednak taka, że podobnie jak Ty - ja po prostu kocham to, co robię i chcę to robić jak najlepiej. I będę, dopóki starczy mi sił.
UsuńKwestia lubienia jest zrozumiała. Mnie za czas szkoleniowy też nie płacą, a szkolenia u nas są bardzo ważne, bo musisz wiedzieć w szczegółach czym handlujesz. To jest jednak sklep specjalistyczny. Ale nie oczekuję za to kasy, bo po prostu chcę wiedzieć więcej i lubię dokształcać się w tej dziedzinie, dlatego rozumiem, że i Ty mimo wszystko odczuwasz w tym satysfakcję. Niemniej przykładowo na najbliższym szkoleniu (najważniejszym dla mnie) być nie mogę, bo grupa się ze mną nie liczy i mają gdzieś, że mam inne plany w swój wolny dzień. Może szef zareaguje, ale tyle dni już minęło, że wątpię. A szkolenie już niedługo.
UsuńA u mnie stał się cud. Jadę na szkolenie, na razie dużo nie piszę, żeby nie zapeszać. Może i Tobie się uda, czego Ci życzę. :)
UsuńJest reakcja, szkolenie przesunięto, szkoda tylko, że w mój dzień wolny, kiedy pozostali będą w pracy, a mam najdalej do pracy z nich wszystkich. Ale powiedzmy, że się już delikatnie czepiam. 😉 To będzie mój ostatni dzień wolny w tym systemie pracy, gdzie miałam sporo wolnego na wojaże. I spędzę go w pracy. A potem kierat, dochodzi mi godzin i wolnego będę miała bardzo mało.
UsuńDidn't know it's world cat day today. We have two cats and one of them is black too. I hope you feel better soon, Jo.
OdpowiedzUsuńYou have wonderful cats, I saw on your blog avatar. I've got to get back on my feet because I've got important training coming up soon and I've got to be healthy, hugs and best regards, Angie. :)
UsuńHappy cat day
OdpowiedzUsuńThank you very much. :)
UsuńAch, Joasiu, chorowaliśmy z mężem po pogrzebie mojej mamy, w grudniu, więc wiem co to znaczy.
OdpowiedzUsuńMam dosyć chorób na trzy najbliższe pięciolatki. Ta niemoc podczas choroby, ból głowy, kaszel i brak sił, do dziś wspominam z drżeniem i ze wstrętem :)
Tak że kuruj się, kochana, wygrzewaj i nic nie rób... bo lenistwo w czasie choroby jest jak najbardziej wskazane :)
Twoje kocia i piesia to śliczności... takie tylko do miziania :)
Serdeczności, Joasiu i... zdrówka.
Ja w listopadzie miałam zapalenie oskrzeli - dwa tygodnie na L4. Teraz muszę być zdrowa, jutro też leżę, bo muszę mieć siły na kolejny tydzień - mnóstwo roboty przede mną, a ja lubię tę robotę. I lubię i chcę się wciąż uczyć. Dziękuję za słowa wsparcia, to dla mnie wiele znaczy. Pozdrowienia i uściski od moich istot i ode mnie. :)
UsuńWracaj do formy Joanko i nie przejmuj sie ludźmi, bo sama wiesz, jak jest. Kryształy i kamienie 🪨 piękne 🤩
OdpowiedzUsuńJuż mi lepiej, już tak nie smarkam i nie kicham.
UsuńJako WWO - niestety, ale czasem się przejmuję, jednak wiem, jak jest, jak bywa.
Joanna, espero que te recuperes pronto, tu entrada maravillosa
OdpowiedzUsuńHermosos los gatitos y ese perrito adorable, cuídate amiga.
Cariños y besos
Gracias por sus amables palabras. Te deseo una gran semana nueva. Besos, amiga!
UsuńZdrowia i jeszcze raz zdrowia. Myślę, że ono jest Ci najbardziej teraz potrzebne.
OdpowiedzUsuńDziękuję, MaB - zwłaszcza psychicznego, bo ono jest w cenie. :)
UsuńU mnie syn zachorował, a tu zaraz na studia musi wracać. Gardło boli go bardzo mocno, jeść nie może. Choć lekarka powiedziała mu, że to nic... Oby było jak najzdrowiej. I Tobie oczywiście. Wracając do tego, co napisałaś na początku posta - bo to ciekawa, ale i złożona kwestia 😉 Ja sama nie zawsze mam czas i coś w głowie, by pisać komentarz od razu. Czasami nic do powiedzenia w danej kwestii. Ale kiedy widzę, że ktoś jest aktywny u mnie, to zawsze się odezwę i ja. Tak to działa. Ale też przestaję się udzielać, kiedy ktoś mnie olewa. Notorycznie mam odwiedziny pewnych osób, blogów u siebie (widzę w statystykach), a nigdy się słowem komentarza nie odezwą. U innych owszem. Więc po co regularnie siedzą na moim blogu??? Jak kogoś nie stać na słówko do mnie, to po co zagląda? Ja zawsze wietrzę podstęp przy takich okazjach 🤓🙃😉
OdpowiedzUsuńTo jest tak samo jak z fejsem, masz mnóstwo ludzi, którzy są jak cienie, ale mimo to śledzą każdy Twój ruch.
UsuńZdrowia dla syna! Pozdrówki dla Ciebie.
To prawda! Dla mnie to niezrozumiałe. Żeby nie powiedzieć - nienormalne 🫢😉
UsuńNo, masz rację, ale ludzie są tak nieprzewidywalni, jak fale, a może bardziej. :)
UsuńDear Joanna! I enjoy visiting your blog! I really enjoy being your friend. What wonderful pets you have!
OdpowiedzUsuńI don't have a little dog, but I have 6 pussycats.
Thank you, dear Irina, it means a lot to me. I like your blogs too. And your kittens are beautiful. Best regards, have a nice new week.
UsuńNie ma nic cenniejszego nad zdrowie, wiem na własnej skórze przeżywam!
OdpowiedzUsuńPost potrzebny, warty przemyślenia. I u mnie część osób się "wykrusza", nie znam powodu.
Pozdrawiam cieplutko i zdrówka życzę kochana:)
Wiem, Morgano, wiem. Moi rodzice umierali na moich oczach, więc znam to z autopsji "że nic nad zdrowie". Nie mamy wpływu na to, co robią ludzie, ale zawsze możemy o tym napisać. :) Wszelkiego dobra, pozdrawiam!
UsuńNo sabía que era el día mundial del Gato, así que felicidades al tuyo y al de tu hija, y de paso a tu perro. Todos muy bonitos!!! Estar resfriado es una lata.. te duele todo el cuerpo y tu cabeza está en otra parte. A descansar y comer mucho helado.. Y los blogs van y vienen, como los comentarios.. así es la vida del blogger. Buen Domingo, a recuperarse!!
OdpowiedzUsuńTienes razón, así es la vida de un bloguero. Pero soy sensible y siempre estoy en esas situaciones. ¡Que tengáis una buena semana nueva!
UsuńFriend Joanna,
OdpowiedzUsuńYou overflow talent and sweetness in your publications.
Kisses and have a good start to the week!!!
Thank you, dear friend. It's very nice what you write. You too have a good new week, all the best!
UsuńŚwietny post 😊 Śliczne zdjęcia z kotami i z pieskiem 😍
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam, Martyno!
UsuńO, u ciebie tez selfie z pieskiem, jak pięknie wyglądacie:-)
OdpowiedzUsuńZ komentarzami i odwiedzaniem bywa u mnie podobnie, opuszczam więc stopniowo blogi, gdzie nie czuje się goszczona, po co byc natrętnym?
Zdrówka życzę, może dobra energia pomoże!
Ja mam w weekend gości, więc na blogi mniej czasu, ale zajrzałam w wolnej chwili:-)
o dniu kota zapomniałam, a naszykowałam tyle fajnych obrazków...
jotka
masz rację, Jotko, lepiej odpuścić, bo nie ma co być natrętnym, nie jesteśmy komarami. :)) Dobrego startu w nowy tydzień!
UsuńJoAnko, nie wyobrażam sobie życia bez Twojego blogu. I co z tego, że wierzysz w to czy tamto? Każdy w coś wierzy. A temu, co nie wierzy w nic, w niczym to nie przeszkadza - bo nie wierzy. Na logikę tak powinno być, ale kto tam za ludźmi trafi...
OdpowiedzUsuńWierzę w wiele dziwnych rzeczy i wciąż, wbrew wszystkiemu, wierzę w dobro. I dziękuję za te słowa. <3
UsuńJa bardzo lubię do Ciebie przychodzić. Co prawda ostatnio jestem niezbyt regularna, ale to wynika z zabiegania i nawału spraw, które zwaliły mi się na głowę w ciągu ubiegłych dwóch tygodni.
OdpowiedzUsuńJak przeziębienie, to trzeba koniecznie się wykurować, dać organizmowi czas na regenerację.
Kryształ piękny, zawsze mnie kuszą w sklepie takie lampy, ale opcja ze świecą jeszcze lepsza.
Dużo zdrówka Joasiu!
Nie zawsze mamy czas na regularność na blogu, wiadomo, trzeba pracować i się utrzymać. Znam to doskonale, od lat pracuję na 1,5 etatu, bywało, że i na więcej. Dziękuję za dobre słowa, bo one wiele dla mnie znaczą. Pozdrawiam, Kingo (moja jedyna chrześnica ma tak na imię). <3
Usuńten kryształ jest prześliczny ma coś w sobie:D ale kwiatów już Ci powschodziło:)
OdpowiedzUsuńNo, kwiaty - maki muszą być u mnie. :D
Usuńu nas to róże i wrzosy najwięcej rośnie
UsuńI dobrze, bo kwiatów nigdy dość.
UsuńŁadny makijaż . Ja nie zawsze mam czas odrazu wejść do wszystkich . Ale potem wolnej chwili staram się nadrobić . I to nie z braku chęci ale czasu . Ciekaw kamienie
OdpowiedzUsuńTo normalne, że nie zawsze mamy od razu czas. Też nadrabiam w wolnej chwili, zwłaszcza, że czasem mnie nosi na spacery i łażenie. Najchętniej bym jeździła gdzie się da. Serdeczności!
UsuńThe Photos are lovely. You love animals, so do i. Have a great start in the new week JoAnna
OdpowiedzUsuńThank you very much! Have a good new week. :)
UsuńA mi me gusta leer tu blog. Lo extrañaba. Espero que estes mejor de la gripe y me enamore de tus gatos. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńBesos, Judith. <3 Estoy tan contento de que estés aquí.
UsuńNa katar polecam inhalacje z "Amolu", ja tak robię, gdy dopada mnie choroba. Nie jestem wielbicielką kotów, ale z okazji Dnia Kota życzę Balbinie, Bazylemu i psiemu Lwu oraz Tobie samych szczęśliwych chwil. Zdrowiej jak najszybciej. Pozdrawiam, Iwona Zmyślona.
OdpowiedzUsuńMiło Cię widzieć, Iwonko. Już mi lepiej, dziękuję, zapamiętam, zwłaszcza, że Amol zawsze w domu mam. Serdeczności.
UsuńGet well soon dear friend JoAnna. In the company of your kittens and your dog everything will be fine! They are angels that protect us ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńThank you Dear Hada, have a good day! Kisses!
UsuńJa odpukać jeszcze nie chorowałam tej przed wiosny, pewnie dlatego, że jak wychodzę z domu to tylko na chwilę przed drzwiami postać albo wybierając się do lekarza :) Tak czy inaczej, życzę Ci bardzo dużo zdrówka, bo to ważne i potrzebne nie tylko o tej porze roku ale cały czas. Śliczne kociaki, młode kociaki, moja kotka to ma chyba ze 20 lat już :D ciężko powiedzieć, bo wzięłam ją jak już dojrzała była :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że nie chorowałaś, u mnie już lepiej, dziękuję za dobre życzenia, serdeczności ślę.
UsuńQué preciosas tus mascotas, te deseo un buen inicio de semana. Un abrazo
OdpowiedzUsuńSaludos y besos, Sunika!
UsuńApesar do resfriado de que se queixa e que lhe causa tanto mal estar, ainda assim conseguiu escrever um longo texto.
OdpowiedzUsuńDesejo-lhe as melhoras na companhia dos seus animais de estimação e restante família.
As pessoas visitam os blogues de livre vontade, por isso não se inquiete com isso.
Abraço amigo.
Juvenal Nunes
Obrigado e cumprimentos, você está certo sobre as pessoas e as visitas. Tudo de bom, meu amigo.
UsuńDużo zdrowia! PS Super zwierzaki! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńW zeszłym tygodniu też tak mnie powalił wirus że nie miałam siły z łóżka wstać. Dawno już taka chora nie byłam. Nie wiem czy to grypa, covid, czy inne paskudztwo. Życzę Ci dużo zdrówka! Byle do wiosny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i masz rację: byle do wiosny, bo bardzo już za nią wszyscy tęsknimy!
UsuńCo do aktywności w blogosferze... sama nie piszę regularnie i wszystkie moje blogowe zaległości w komentarzach, odpowiedziach na nie, czy w odwiedzaniu ulubionych blogów wynikają głównie z braku czasu, nigdy z olewania:))) Ale jeśli ktoś po jakimś czasie zaczyna olewać mnie to z wzajemnością... Mam nadzieję, że Twoje samopoczucie jest już lepsze, teraz jest jakiś wysyp infekcji... mnóstwo ludzi wokół chorych... kuruj się, dużo zdrówka życzę! Pozdrawiam cieplutko i głaski zasyłam dla Twoich cudownych zwierzątek:)
OdpowiedzUsuńTeż cierpię na brak czasu, kiedy mogę nadrabiam zaległości. To prawda - mnóstwo ludzi teraz choruje, wczoraj mi uczeń tak kaszlał, że wezwałam mamę. Dobra, Aniu!
UsuńPrzepiękny kociak:). Życzę dużo zdrówka i pozdrawiam serdecznie <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę i posyłam serdeczności!
UsuńI tuoi post sono sempre interessanti e mi fa piacere leggerti.
OdpowiedzUsuńGrazie per tutte le volte che hai lasciato un commento sul mio blog.
Buon weekend e a presto 😘
Grazie, Fra, Il potere dei saluti a te. :)
Usuń