Witajcie!
Zapraszam Was dzisiaj do przeczytania kilku słów o filmie, który wreszcie wczoraj udało mi się obejrzeć. Filmie, na który czekałam i który - mówię to już teraz - jest naprawdę godny polecenia i obejrzenia.
Przesilenie zimowe (The Holdovers), reż. Alexander Payne, USA 2023 - na ten moment film zdobył już dwa Złote Globy, ma 27 zdobytych innych nagród filmowych oraz ważnych pięć nominacji do Oscarów i siedem nominacji do brytyjskiego Oscara - Nagrody BAFTA. Zobaczymy, jakie zdobędzie nagrody, czy Paul Giamatti wreszcie dostanie Oscara (chociaż konkurencja jest w tym roku ogromna), a tymczasem chcę powiedzieć co czułam oglądając to dzieło. Moim zdaniem jest to jeden z trzech najlepszych filmów - obok oscarowych "Bezdroży" i "Spadkobierców"- Alexandra Payne'a - reżysera - gawędziarza, często opowiadającego proste historie.
Otóż przez cały seans czułam się świetnie, czułam, że wreszcie oglądam dzieło w starym, klasycznym, dobrym stylu, że scenarzysta ma ogromny szacunek do widza i nie kpi z jego inteligencji, reżyser pięknie prowadzi świetnie przygotowanych do swoich ról aktorów, spece od scenografii i kostiumów też stanęli na wysokości zadania, muzyka jest piękna a montaż w tym obrazie to bajka z najwyższej półki (ostatnio pisałam o poszatkowanym montażu "Akademii Pana Kleksa" - tutaj jest prima sort).
Film opowiada historię dwóch tygodni z życia pewnego zgorzkniałego belfra elitarnej szkoły dla chłopców, który zostaje wkręcony w opiekę nad uczniami z różnych względów zmuszonymi do zostania w kampusie podczas dwutygodniowych ferii świątecznych. Jest rok 1970 i trwa wojna w Wietnamie, ale szkoła ma swoją własną rzeczywistość. Uczniowie pochodzą z bardzo bogatych i wpływowych rodzin, wielu z nich idzie później na elitarne studia, zostaje politykami, zajmuje ważne stanowiska w firmach, co często wypomina im ich nauczyciel.
Belfer jest samotny, zafiksowany na swoją pracę, siedzi w "Rozmyślaniach" Marka Aureliusza i medytuje je oraz narzuca ich lekturę otoczeniu, gnębi uczniów historią starożytną i rzucanymi jak z rękawa łacińskimi sentencjami. Kolega, którego kolej wypada w tym roku do opieki, wykręca się chorobą mamusi i tak oto Paul zostaje w nieogrzanej szkole z grupą pięciu osamotnionych dzieciaków i kucharką i na początku zachowuje się tak, jakby nie było żadnych ferii: nadal gnębi dzieciaki wykładami, nauką własną, sprzątaniem biblioteki i ćwiczeniami na mrozie (choć sam unika ćwiczeń i dbania o ciało) - po prostu nie wychodzi z roli wrednego, upierdliwego, nudnego i nielubianego nauczyciela zafiksowanego na swój - we własnym mniemaniu - najważniejszy przedmiot nauczania.
Sytuacja ulega diametralnej zmianie, gdy czwórka uczniów tuż przed świętami, zostaje jednak zabrana do domów, a w szkole zostaje jeden zbuntowany chłopak, który wcześniej był wyrzucany z innych placówek, który jest niepokorny, bezczelnie dyskutuje z Paulem i trochę mu się stawia. Uczeń nazywa się Angus Tully, jego matka w lipcu wyszła drugi raz za mąż i właśnie pojechała w podróż poślubną. Zawiedziony i rozżalony chłopak zostaje więc z Paulem, kucharką (i sporadycznie także z woźnym) na święta, co wcale mu się nie podoba, bo komu by się podobała taka sytuacja?
I w tym momencie skończę spoilerować. Opowiem tylko zwięzłą, krótką historię postaci. Bo tak naprawdę jest to przełomowy moment całego filmu, opowiadana od tej chwili historia - choć wydaje się czy raczej staje bardziej stateczna - tak naprawdę rozkręca się, głównie za sprawą rewelacyjnej gry aktorów, którzy tworzą naprawdę udane, osobliwe trio aktorskiego majstersztyku. Trio samotnych ludzi, których życie zatrzymuje się po to, aby się oczyścić, odmienić, zresetować.
W roli Paula - nauczyciela wystąpił świetny charakterystyczny aktor, którego karierę śledzę od lat, bo jak wiecie mam oko do takich aktorskich zwierzaków, a Giamatti niewątpliwie do nich należy. Facet jest naprawdę mało wyględny, ale jak pojawia się na ekranie, to nawet w epizodach daje z siebie wszystko i zawsze ma się jego role w pamięci. Ten urodzony w 1967 roku artysta, zagrał już u Payne'a w oscarowych "Bezdrożach" (2004), stworzył wiele ciekawych kreacji m.in. w "Iluzjoniście" (2006), "Idach Marcowych" (2011) czy "Życiu prywatnym" (2018), tutaj jednak daje popis gry na najwyższym poziomie. Jest tak zaniedbany, brzydki, że aż piękny, żongluje emocjami, ale nie przesadza, jest prawdziwy i szczery i świetnie ukazuje przemianę z bezwzględnego, bezdusznego gościa w średnim wieku, w empatycznego, wyczulonego na potrzeby dzieciaka, w którym widzi wielki potencjał, doświadczonego, mądrego nauczyciela (jak również bardzo doświadczonego przez niełatwe, samotne życie człowieka), który finalnie postępuje zgodnie ze stoickimi "Rozmyślaniami" swojego starożytnego idola. Genialna rola!
Nie wiem, czy Giamatti zdobędzie Oscara (na którego niewątpliwie zasługuje), czy dostanie go Cillian Murphy za równie wielką rolę w "Oppenheimerze", ale niewątpliwie ta rola umocni jego pozycję jako niezwykle utalentowanego aktora. Bo Giamatti jest takim właśnie aktorem (przywołuje mi czasem na myśl swojego rówieśnika, niestety, nieżyjącego już Philipa Seymoura Hoffmana, który miał podobne warunki i równie wielki talent): empatycznym, charakterystycznym, intuicyjnym i świetnym po prostu.
Kolejną dobrą rolę w tym filmie wykreowała Da'Vine Joy Randolph, urodzona w 1986 roku aktorka amerykańska, mająca już swoim koncie kilka nagród aktorskich i nominowana za swoją rolę do Oscara.
Randolph gra tutaj kobietę o imieniu Mary - szkolną kucharkę, siostrę ciężarnej kobiety, zamkniętą w sobie samotną kobietę i matkę, która przeżyła wielką traumę, tracąc jedynego syna - absolwenta szkoły, w której pracuje, na wojnie w Wietnamie. Gra subtelnie, z klasą i wyczuciem chwili. Jest prawdziwa, współczujemy jej, utożsamiamy się z jej bólem. I mimo tego bólu, to ona robi tu za "dobrego ducha świąt". Jest też w moim odczuciu niezwykle piękna i bardzo kobieca.
Gdyby miała powstać nowa wersja klasycznego "Przeminęło z Wiatrem" - widzę ją w roli energicznej niani Scarlett - Mammy. A w "Przesileniu zimowym" stworzyła naprawdę dobrą kreację i nie ustępowała aktorsko Giamattiemu w wielu scenach pokazując niezły, aktorski pazur i temperament.
Największym odkryciem filmu okazał się charyzmatyczny debiutant, urodzony w 2002 roku amerykański aktor, Dominic Sessa, luareat nagrody Critics' Choice za kreację stworzoną w filmie Payne'a. Niesamowity debiut, niesamowity chłopak, choć może ciut za stary na rolę, którą odgrywa, ale my jako widzowie naprawdę mu wierzymy. Po prostu świetna, oscarowa rola na dzień dobry mimo, że nominacji nie dostał. Scena z ojcem, którego odwiedza Angus, kreowany przez Sessę bohater, po prostu wbiła mnie w fotel (i skojarzyła się mimowolnie z klasycznym "Lotem nad Kukułczym Gniazdem" Formana). Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję niejeden raz zobaczyć go na ekranie i że będą to równie świetne role.
Film oceniam na 8/10 - warto go zobaczyć w kinie, choć zapewne przed świętami lub nawet wcześniej, zagości na jakiejś filmowej platformie. Kino ma jednak swoją moc, a to jeden z tych filmów, które nie tylko nawiązują do starego stylu, ale są zrobione w jego konwencji, co nadaje temu filmowi klimat starych, dobrych dzieł, sprawia, że przenosimy się w czasy odległe, ale piękne, bo jak mówi Paul - profesor: "Historii uczy się po to, aby zrozumieć dzisiejszą rzeczywistość" i ten film można obejrzeć również po to, aby zobaczyć w nim siebie i ludzi, którzy nas otaczają, mają swoje historie, są, jacy są - właśnie przez te przeżyte kiedyś zdarzenia, w zwłaszcza przez dzieciństwo mające na nas ogromny wpływ.
Dobre, naprawdę ciekawe i przykuwające uwagę role w tym filmie stworzyli również: Carrie Preston w roli sekretarki szkoły w przerwie świątecznej dorabiającej jako kelnerka i Naheem Garcia jako sympatyczny woźny.
W tym filmie jest wszystko: świetny scenariusz, dobrze przedstawione postaci, ich profil psychologiczny, historie i przemiana, jaka w nich zachodzi pod wpływem wydarzeń. Są też odczarowane tudzież magiczne w nieco inny sposób, oryginalne święta. To bardzo ciepły obraz opowiadający dość gorzką historię, który skłania do refleksji, zadumy i uśmiechu, wzrusza, inspiruje. Jest tu coś osobliwie oryginalnego i bardzo ludzkiego, coś, co sprawia, że nie chce się nam wychodzić z kina mimo, że film trwa ponad dwie godziny i jest dość przewidywalny, ale cudnie zagrany.
Dla mnie jest to jeden z lepszych filmów z belframi w roli wiodącej (obok kultowego "Stowarzyszenia Umarłych Poetów", "Buntownika z wyboru", "Dzieci Gorszego Boga", "Uśmiechu Mona Lisy" i paru innych) i pięknie opowiedziana historia samotności w tłumie oraz stopniowego otwierania się na potrzeby drugiego człowieka, oswajania zarówno ich, jak i własnych demonów. Naprawdę szczerze Wam go polecam!
Do miłego, następnego postu, wszelkiego dobra dla wszystkich, którzy do mnie zaglądają! Wybaczcie, że mało mnie teraz w internecie, ale naprawdę mam dużo pracy i mało czasu. Uściski! JoAnna.
Nie znam filmu, skoro polecasz będę miała na uwadze, dziękuję😄
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko🌹🤗
Polecam serdecznie i pozdrawiam Morgano, uściski!
UsuńŚwiat podobny jest do amatorskiego teatru;
OdpowiedzUsuńwięc nieprzyzwoicie jest pchać się w nim do ról pierwszych,
a odrzucać podrzędne.
Wreszcie, każda rola jest dobra,
o ile grać ją z artyzmem i nie brać zbyt poważnie.
// Bolesław Prus, Lalka //
Lubię tę powieść mimo, że jest to lektura. :D
UsuńNie ma mowy, żebym poszła do kina, ale co z tego? I tak Cię kocham! :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kino i też Cię kocham!
UsuńThis film sounds very interesting! Thank you, JoAnna!
OdpowiedzUsuńYes, it's a good movie. Best regards Irina. :)
UsuńBardzo rzetelna opinia. Zdecydowanie zachęca aby wybrać się na film. Serdecznie dziękuję za opinię i udanego weekendu 🙂
OdpowiedzUsuńDziękuję! Dobrego i jeszcze lepszego weekendu, Kochana.
UsuńI have not seen it but I wrote about it at my blog. I think he might get an Oscar this year for it.
OdpowiedzUsuńThis video is worth watching.
UsuńNiektórzy mówią, że to film świąteczny, ponieważ jego akcja dzieje się podczas ferii świątecznych, ale to według mnie nie jest do końca prawda, bo to film o dramatach życiowych, o nieoczekiwanym wsparciu przez nawzajem obcych sobie ludzi, no i o poświęceniu. Bardzo mi się spodobał. Zdobędzie wiele nagród i uznanie.
OdpowiedzUsuńLudzie lubią generalizować. Dopiero po napisaniu postu obejrzałam recenzję Pana Raczka, nigdy nic nie czytam zanim nie napiszę, bo nie chcę być "pod wpływem" opinii innych. Mnie też bardzo się podobał i nawet dałabym Giamattiemu Oscara, gdybym miała siłę sprawczą, a jak będzie, zobaczymy.
UsuńDziękuję za polecenie, na pewno wybiorę się do kina na ten film, uwielbiam tego aktora:)
OdpowiedzUsuńWarto się wybrać, a Paul Giamatti jest genialny w tej roli.
UsuńNie doczytałam do końca, bo i tak na początku zrobiłaś mi apetyt na ten film, a nie lubię przed obejrzeniem za dużo danych :-)
OdpowiedzUsuńI dobrze zrobiłaś, własna opinia i odbiór dzieła są najważniejsze i najlepsze dla nas. Mam tak samo, dziś idę na Obsesję i wiem tylko tyle, że grają tam cudne aktorki: Julianne Moore i Natalie Portman, uściski!
UsuńJak oglądałem ten film to myślałem, że Joannie na pewno by się spodobał. I nie myliłem się.
OdpowiedzUsuńNo to widzisz, dobrześ myślał, chłopaku. :D (pamiętasz? profesora A.O.?).
UsuńHola!! Buenas noches. Antes de nada, te estoy hablando en español, pero no sé si a te irá mejor otro idioma. Si eso me lo dices y uso el traductor de Google. Giamatti me gusta bastante.. así que me apunto la película para verla, tiene muy pero que muy buenas críticas, y veo que te ha gustado mucho.. A ver si la puedo ver.
OdpowiedzUsuńHola, escríbeme en español, porque tengo muchas ganas de aprender este idioma. Me gusta aprender idiomas extranjeros. El video es hermoso, mira cómo puedes. Saludos, besos!
UsuńI like this one too! Thanks, JO, for the review and recommendation.
OdpowiedzUsuńKisses, Angie. :)
UsuńFilm obejrzałam, gdy jeszcze nie było zapowiedzi nagrodowych. Aktorstwo przednie, scenariusz subtelny (jak na produkt hollywódzki). Nie tyle widzę w nim przełom po którym następuje przemiana, co historia jest na tyle długa, że poznajemy lepiej jej bohaterów (podstawowa zasada prowadzenia narracji jest taka, że jeśli umiejętnie pokażesz świat z punktu widzenia jakiejś postaci, widzowie/czytelnicy ją polubią, i bez znaczenia będzie, czy postać jest przystojna i czy robi rzeczy z sensem). Każda postać dłużej przebywająca na ekranie jest dobrze napisana i koncertowo zagrana :).
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, jakiś czas temu obejrzałam jeszcze raz "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" i stwierdziłam, że to już nie jest film dla mnie - za dużo mnie dzieli doświadczenia, za bardzo wali mnie po uszach każda fałszywa nuta, każda emocjonalna manipulacja.
Na razie nie mam czasu wracać do starych filmów - jest tyle nowych do obejrzenia, książek do przeczytania i roboty w robocie, że doba to za mało.
UsuńHi JoAnna!
OdpowiedzUsuńi love Paul Giamatti, thank you very much for this xcellent reportage!
Bisous
Besos and kisses, Hada!
UsuńJuż wcześniej słyszałam o tym filmie, ale po takiej recenzji będę musiała obejrzeć:)
OdpowiedzUsuńNie musisz, możesz, jeśli chcesz. Ale myślę, że warto pójść do kina.
UsuńPrzed chwilą przeczytałam o tym filmie na innym blogu i stwierdzałam, że mam ochotę obejrzeć :D. Może pracę w szkole rzuciłam bezpowrotnie, ale film o nauczycielu chętnie obejrzę. Możliwe jednak, że poczekam, aż pojawi się, na którejś platformie. Na szczęście mam dużo filmowych zaległości, więc będę cierpliwa :)
OdpowiedzUsuńFilm jest naprawdę piękny i mądry. warto pójść. Uściski!
UsuńJoAnnko Kochana!
OdpowiedzUsuńW tej chwili usiadłam przy swoim komputerze aby sprawdzić co przez ostatni miesiąc dzieje się blogosferze. Przeczytałam Twój komentarz na moim blogu. Słoneczko Kochane bardzo, bardzo za niego dziękuję!
Mam nadzieję, że będąc z Wami odreaguję paraliżujący stres, panikę, lęk, strach, niepokój i dyskomfort jaki mnie dopadł przez ten miesiąc. Moja psychika całkowicie wysiadła.
Mój Eryk przeszedł bardzo poważaną operację. Dzisiaj po wielu dniach został przewieziony z intensywnej terapii na swoją salę.
Mam nadzieję, że to najgorsze jest już za nim.
Kochana, jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję.
Przesyłam Ci moc uścisków i serdecznych pozdrowień:)
Łucja
Droga Łucjo, bardzo, ale to bardzo cieszę się, że jesteś. Czułam Cię. Paliłam świeczki. Twój Eryk wyzdrowieje i wszystko będzie dobrze. Wiem to i tak czuję. Zobaczysz - wszystko się ułoży.
UsuńFilmu nie widziałam, że kiedyś go zobaczę. Zachęciłaś mnie swoją recenzją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Na spokojnie, na pewno niebawem trafi na jakąś filmową platformę. Ale jest naprawdę dobry. :)
Usuń