Witajcie!
W życiu bywa tak, że czasem człowiek bardzo, ale to bardzo tęskni za zwykłymi, bardzo przyziemnymi rzeczami i czynnościami, za prostotą, ciszą i luzem z dala od zgiełku.
Przez ostatnie półtora miesiąca byłam tak zapracowana, że zapomniałam o tym, jak wiele przyjemności i radości dają mi takie czynności: zwykłe, proste, miłe i sympatyczne, rozluźniające i bardzo przydatne w chłodne dni.
Bo skończyło się rumakowanie i zrobiło się naprawdę chłodno i dzisiaj rano, gdy wyszłam z ciepłego domu na spacer z psiakiem, zaliczyłam szok termiczny. Owszem, włożyłam sweter i kurteczkę, ale i tak chłód mnie zaskoczył, ponieważ po tylu przyjemnych, ciepłych dniach, dzisiaj po szóstej były 3 stopnie i nawet psiak nie chciał długo chodzić.
Ja zaś wykorzystałam fakt, że mam w poniedziałki tylko trzy lekcje: dwie w szkole i jedną w szpitalu (tak, to jest wielki komfort), zrobiłam więc potrzebne zakupy i upiekłam ciasteczko. Eh, pyszota!
Ciasto takie w moim rodzinnym domu nazywało się pleśniak lub skubaniec i mama dość często nam je piekła: nam czyli bratu i mnie, ponieważ bardzo je lubiliśmy, a i tato nie stronił od wypieków.
Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie ulepszyła starego przepisu mamy i nie zrobiła ciasta po swojemu. Tak więc moja wersja jest taka:
POTRZEBNE PRODUKTY:
7 dużych jajek
ok. 0,5 kg (lub nieco więcej) dobrej mąki pszennej
dwie łyżeczki proszku do pieczenia
jabłka, śliwki
kisiel owocowy
dwa budynie
litr mleka
cynamon (daję go sporo, całą paczuszkę)
garść rodzynek
garść płatków migdałowych
masło (ewentualnie dobra margaryna)
dwie łyżeczki kakao
cukier biały lub trzcinowy i dwa cukry wanilinowe
WYKONANIE:
Zagnieść kruche ciasto z mąki, masła i żółtek z dwiema łyżkami cukru i proszku do pieczenia, wyłożyć połowę ciasta blaszkę z papierem lub posmarowaną masłem albo posypaną kaszką manną czy też bułką tartą, jak komu wygodnie.
Uprażyć pokrojone w kostkę 4, 5 dużych jabłek i kilka śliwek z cynamonem i cukrem wanilinowym, a na koniec wsypać kisiel i dobrze wymieszać (kisiel jest po to, aby masa była spójna i nie puszczała soku na spód ciasta, bo wtedy jest niefajne. Owoce wyłożyć na ciasto kruche.
Ugotować budyń z dwiema łyżkami cukru i garścią rodzynek, wylać na owoce (ja gotuję troszkę wcześniej, żeby przestygł, ale nie musi).
Ubić sztywną pianę z odrobiną cukru i przełożyć na budyń, wyrównać.
Resztę ciasta kruchego podzielić na dwie części, do jednej dodać kakao. Pokruszone, dwukolorowe wyłożyć na ciasto, posypać całość płatkami migdałów i piec ok. godzinę w 170'C (ja rozgrzewam dwiema grzałkami, a jak wkładam ciasto, to już tylko dolną grzałką piekę).
Można dodać więcej cukru, jednak ja nie lubię, gdy ciasto jest za słodkie. Moje jest winne, wręcz kwaśne, a smaki wspaniale się przenikają.
Smacznego!
Lubię gdy w domu pachnie ciastem i czystością (podłogi myję wodą z Lenorem, po którym ładnie się błyszczą) i teraz można poczytać książeczkę, napić się pysznej herbatki lub kawy, póki psiak chrapie a kicia mruczy... Chwila błogiego relaksu…
Niebawem psina się zresetuje, stanie koło mnie, pogapi się wymownie, zacznie: najpierw kichać, potem warczeć, a następnie szczekać na mnie i domagać się wyjścia na wieczorny spacer po zimnym, październikowym świecie...
Dam radę i już myślę o kolejnym poście i pozdrawiam wszystkich, którzy do mnie zaglądają!
A w wielkiej tajemnicy Wam powiem, że ze wszystkich łakoci najbardziej lubię surówkę naszych babć z kiszonej kapusty, jabłka, marchwi, z odrobiną cebulki, sokiem z cytryny i oliwą, natką pietruszki i koprem. To jest prawdziwe good food!
Bonus: wczorajsza tęcza nad moim miastem, dobry, bardzo dobry znak!
Och, jak miło, narobiłaś mi apetytu, pleśniaka nigdy nie piekłam, ale lubię takie połączenia.
OdpowiedzUsuńPrzyjemności na kolejne dni także!
jotka
Pleśniak jest o tyle fajny, że jest długo świeży i wilgotny. Nie znoszę krztusić się ciastem.
Usuń" Cierpliwość nie życzy sobie w domu Zdumienia, bo Zdumienie to okropny gość.
OdpowiedzUsuńZużywa cię do cna, nie przejmując się tym, co kruche i nie do zastąpienia.
Jeśli cię uszkodzi, wzrusza ramionami i idzie dalej, jak gdyby nigdy nic.
Nieproszone, często sprowadza swoich podejrzanych przyjaciół: wątpliwość, zazdrość, chciwość.
Razem zaprowadzają własne porządki; przemeblowują wszystkie twoje pokoje dla własnej wygody.
Mówią dziwnymi językami, nie siląc się na tłumaczenie.
Pitraszą w twoim sercu nieznane potrawy o dziwacznych smakach i aromatach.
Co czujesz, gdy wreszcie odchodzą - radość czy smutek? Cierpliwość zawsze zostaje z miotłą w ręku "
//Jonathan Carroll //
Jonathan Carroll jeden z moich ulubionych pisarzy.
UsuńUwielbiam to ciasto:) Drobne przyjemności, proste gesty są tak ważne każdego dnia... warto się zatrzymać choć na chwilę:)
OdpowiedzUsuńWarto się zatrzymać - to fakt. :)
UsuńPleśniak to pyszne ciacho! Dawno nie jadłam :))
OdpowiedzUsuńProste przyjemności często stanowią dla mnie odskocznię od tych trudnych, skomplikowanych i bardzo intensywnych zajęć, których mam niemało.
Ale ja częściej jednak zrobię surówkę, niż ciasto :)
Wolę kupić kawałek, kiedy mam ochotę, żeby nie narażać mojej słabej woli :)))
Uściski, miło że mnie odwiedziłaś, bo czuję, że chętnie będę do Ciebie zaglądać!
Dobrej nocki
IW
Też najczęściej kupuję, jak już bardzo mam ochotę, ale generalnie lubię tworzyć, więc gdy intelekt przepracowany - tworzę dobre jedzonko. :) Serdeczności!
UsuńAs I was about to comment, I started to crave something sweet and this cake would have been really nice to try..lol
OdpowiedzUsuńKindly check out my new post: https://www.melodyjacob.com/2023/10/the-blessing-in-emergency.html
Thank you for visiting my blog. I'll be at your place as soon as I'm done here. :)
UsuńLa primera foto me encanto. Gracias por tus recetas. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńMuchas gracias J.P. Besos!
UsuńWitaj! Ciekawe, co ta tęcza może oznaczać? Mam nadzieję, że będzie dobrze i jeszcze lepiej. :)
OdpowiedzUsuńJako rzekła aktorska wieszczka, która w 1989 roku powiedziała, że w kraju nad Wisłą skończył się komunizm, to teraz chyba średniowiecze, w każdym razie uwielbiam tęczę i zawsze jest to dla mnie dobry znak. Dobrego!
UsuńTeraz mam w sobie taką tęsknotę. Wynika ona z tego, iż całymi dniami jestem w pracy, na szczęście od 9, więc od rana mam czas na relaks przy kompie i dobrą kawę.
OdpowiedzUsuńAle to i tak mało, na razie moje życie toczy się w pracy i w samochodzie. W szalonym pędzie.
Niemniej, za tydzień koniec, a w tą niedzielę wreszcie wolne.
p.s. otwieramy nowy sklep, dlatego teraz zaliczam brak życia. Potem będzie humanitarny grafik.
Pogoda dziś całkiem odmienna, świt powitał mnie mgłą, od razu wyleciałam z aparatem na balkon. ;D Ale brakuje mi tego spontanicznego wyjścia na miasto. Takie świty wita się albo w lesie albo w centrum miasta. Tam wychodzą najefektowniejsze zdjęcia. Ale nie mam czasu na razie.
Właśnie to całodzienne lub bardzo długie przebywanie w pracy, to życie pracą, czasem nie jest łatwe. Jutro np. mam tak, że mam 7 lekcji, biegnę do domu i od razu siadam i mam wykłady do 19:30 i tak każdy weekend do końca grudnia... I to męczy. Mgły uwielbiam, jak Gałczyński, który pisał: "I znowu jesień w mgłach, jak w dymach". I las pięknie paruje - taki mam widok z okna. Uściski!
UsuńAleż narobiłaś mi smaku na ciasto...oj bardzo dawno nie piekłam, ale może się pokuszę. Czasami potrzeba właśnie takiego momentu by ochłonąć z pędzącego coraz szybciej świata. Właśnie piszę kilka słów o nabraniu świeżego powietrza. Pewnie pojawi się w piątek (jak zdążę napisać). Zdjęcia tęczy świetne. Miłego dnia i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć po prostu czas dla siebie, to jest podstawa dobrego funkcjonowania. Dobrego i uściski!
UsuńLubię siebie w roli "pani domu" i domowe czynności: pieczenie (dla Męża, bo lubi), sprzątanie, pielęgnowanie kwiatów, itd
OdpowiedzUsuńPowoli pogoda zmienia się na chłodniejsza, ale słoneczko świeci, to ważne:)
Pozdrawiam najmilej kochana;)
Kiedyś mnie to denerwowało, takie udomowienie. Teraz bardzo to doceniam. Pozdrowienia i uściski kochana Morgano!
UsuńZnam tego pleśniaka bo babcia czasami piekła 🍰 chyba odwiedzę jutro cukiernie bo sama nie umiem piec ciast. Cobena lubię czytać! Buziaki Joasiu i wiesz na co czekam🖌️✒️
OdpowiedzUsuńCoben jest przewidywalny, ale ma lekkie pióro i jak nie stać mnie intelektualnie na czytanie literatury z wyższej pólki, sięgam po niego albo po naszego Kinga. :) No cóż... Coś tam piszę, ale jeszcze nie mam nic całego, tylko zarysy jakiś tam wierszy. Buziole!
UsuńSuper tabliczka z pieskiem :D Pięknie uchwyciłaś tęczę na zdjęciu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak, niestety nie było z czarno - białym, bo taki jest mój psiak. :) Wiszą one u mnie w przedpokoju. Uściski!
UsuńPleśniak? całkowicie zapomniałam o tym cieście. też często gościł w moim domu. W piątek zakisiłam w słojach kapustę. Za kilka dni też będę robiła surówkę. To prawdziwa witaminowa bomba i prawdziwa pychota. Kocham swój dom i domowe czynności.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam Ci moc uścisków:)
Też coraz bardziej kocham być w domu, w ciszy i spokoju. Ale niestety, nie umiem kisić kapusty. Kupuję od zaprzyjaźnionych gospodarzy, pyszną. Dzisiaj robię łazanki, bo przyjeżdża córcia i o nie poprosiła. Uściski!
Usuń