Ewa uwalnia się z lepkich macek patriarchatu
nawet jeśli nie wierzy już w prawdziwą przyjaźń
i miłość; nawet jeśli zwątpiła w dobre intencje ludzi,
jeżeli przestała marzyć i chcieć więcej niż ma
wie, że każda kiepska relacja zadziała się po to
aby ją czegoś nauczyć, wzmocnić, uodpornić.
zdaje sobie sprawę, że prawie każda kobieta, przynajmniej raz,
spotyka na swojej drodze psychopatycznego skurwiela,
zboczeńca, imbecyla, alfonsa, bawidamka, chama, sadystę
po to, aby następnym razem nie zaszczycić prostaka
nawet spojrzeniem spod cienia sztucznych rzęs,
żeby nie kiwnąć na cwaniaczka choćby palcem
w czerwonych szpilkach, w których jest od niego wyższa.
nareszcie rozumie, że najlepszy związek w jej życiu,
to związek ze sobą, że bycie Ewą przy Adamie
miałoby sens, gdyby nie okazał się infantylnym,
pozbawionym wyższych uczuć, narcystycznym
Adasiem bez listka figowego, za to odzianym
w niemodne, zbyt obcisłe i za krótkie spodenki.
nawet jeśli nie wierzy już w prawdziwą przyjaźń
i miłość; nawet jeśli zwątpiła w dobre intencje ludzi,
jeżeli przestała marzyć i chcieć więcej niż ma
wie, że każda kiepska relacja zadziała się po to
aby ją czegoś nauczyć, wzmocnić, uodpornić.
zdaje sobie sprawę, że prawie każda kobieta, przynajmniej raz,
spotyka na swojej drodze psychopatycznego skurwiela,
zboczeńca, imbecyla, alfonsa, bawidamka, chama, sadystę
po to, aby następnym razem nie zaszczycić prostaka
nawet spojrzeniem spod cienia sztucznych rzęs,
żeby nie kiwnąć na cwaniaczka choćby palcem
w czerwonych szpilkach, w których jest od niego wyższa.
nareszcie rozumie, że najlepszy związek w jej życiu,
to związek ze sobą, że bycie Ewą przy Adamie
miałoby sens, gdyby nie okazał się infantylnym,
pozbawionym wyższych uczuć, narcystycznym
Adasiem bez listka figowego, za to odzianym
w niemodne, zbyt obcisłe i za krótkie spodenki.
JoAnna Idzikowska - Kęsik, X' 23
***Cytat w tytule postu: Mark Twain, Pamiętniki Adama i Ewy - bardzo polecam, uwielbiam od lat, mój egzemplarz jest zaczytany, znam prawie na pamięć. :) Pamiętam też wspaniały spektakl w Teatrze TV z 1986 r. z Katarzyną Figurą w roli Ewy i Krzysztofem Globiszem w roli Adama. :) Za Pana Krzysztofa Globisza i jego zdrowie, nieustannie trzymam kciuki.
Z serca polecam też piękną i niezwykłą powieść Penelope Farmer pt. „Ustami Ewy”, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie kiedyś, na początku lat dziewięćdziesiątych i teraz też, gdy przeczytałam ją po wielu latach w marcu 2020, ale wciąż wracam do fragmentów, ciągle coś zaznaczam. Niezwykła, osobliwa książka, inne spojrzenie na biblijną przypowieść z Księgi Rodzaju oraz na postaci, nie tylko na Ewę i Adama, także na mityczną Lilith, która wg wielu legend - była pierwszą, mniej potulną niż Ewa - żoną Adama.
Bardzo lubię Lilith jako postać, jako prototyp feministki, pierwszą kobietę, która zbuntowała się przeciwko konwenansom i potem zrobiono z niej krwiożerczego, pożerającego noworodki demona, albo czarownicę zagrażającą kobietom w ciąży.
Książkę Farmer kupiłam posklejaną, zaczytaną, w kiepskim stanie na Allegro za niemałe pieniądze (pierwszy raz czytałam wolumin wypożyczony z biblioteki), ale nie żałuję, bo tekst jest naprawdę niekonwencjonalny, a takie lubię najbardziej.
*Obrazy przedstawione w poście: Peter Paul Robens, Adrien van der Werff , Gustav Klimt - "Adam i Ewa" i moje pytanie bardzo retoryczne: Dlaczego nie "Ewa i Adam"?
" I nawet jeśli to, do czego dążymy, w ostatecznym rozrachunku nie istnieje,
OdpowiedzUsuńtak jak raj na ziemi,
każdy dzień naszej walki sprawia, że posuwamy się do przodu,
że wychodzimy z tego bagna ludzkiej beznadziei "
// Oliver Bowden //
Nie lubię słowa walka, źle mi się kojarzy. Ale pracuję nad sobą i tym, aby tej beznadziei było w moim życiu jak najmniej. Serdeczności, Jerzy.
UsuńWiele kobiet ma za sobą nieudane związki, zmarnowany czas i uczucia.
OdpowiedzUsuńNie wszystkie potrafią otrząsnąć się z tej traumy, ale wielu z nich pomogły inne kobiety i poezja.
Niektóre znalazły oparcie w szczęśliwym związku po latach.
Jak to w życiu...ale i singielki prowadza szczęśliwe życie:-)
jotka
Wszystko, co piszesz, Joasiu, jest świętą prawdą. Ja po prostu słucham kobiet i staram się przelać na klawiaturę to, co opowiadają. Znam szczęśliwe singielki, ale też znam dziewczyny, które całymi latami tkwią w toksycznych relacjach i nie chcą - de facto - z nich wyjść. Życie to cały wachlarz osobowości i doświadczeń. Uściski!
UsuńJoasiu Joanno Joanko… Czy Ty naprawdę jesteś taką feministką czy może się na taką kreujesz w wierszach? Nie, żebym coś sugerował, ale wiem, że nie każdy wiersz jest o Tobie. Wiem i pamiętam. Bądź szczęśliwa. J.J.
OdpowiedzUsuńNa palcach jednej ręki mogłabym policzyć wiersze, które są o mnie. Zawsze mnie dziwi, że dla wielu ludzi podmiot liryczny jest tożsamy z autorem. Bo ja nawet, gdy piszę w pierwszej osobie, to przeważnie nie jest to tekst o moim życiu, moich doswiadczeniach. Strzegę swojej prywatności bardzo mocno, odkąd na NK - co widziałeś i czego byłeś świadkiem - pewna emerytowana polonistka wzięła sobie za cel hejtowanie mnie i obrażanie również moich bliskich, gdzie się tylko dało. I jestem szczęśliwa i spełniona, ale dziękuję za dobre życzenia - tych nigdy dość. Pozdrawiam.
UsuńMe hiciste reír con el poema. Tomó nota te mando un beso.
OdpowiedzUsuńMe alegra! Muchas gracias! Besos. :)
UsuńMój życiorys to ponoć niezwykle ciekawe historie rozstań, wiele lat szczęśliwego bycia singlem i na koniec nieidealne lecz trwałe małżeństwo.
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką Ewy, bo dała się podejść przebiegłemu skurwysynowi. Byłoby zupełnie inaczej, gdyby była twardszą kobietą, nie tak zaś naiwną.
Mój życiorys, choć normalnie mam urazę psychiczną i boję się cokolwiek o sobie napisać po różnych przejściach z hejterkami i tak zwanymi "przyjaciółkami" również, to naprawdę dobre przyjaźnie z mężczyznami, nawet, gdy przestaje iskrzyć.
UsuńTeż nie jestem fanką Ewy i bardzo mi jej szkoda, bliżej mi do Lilith. Ale kobiety są cudownymi istotami i zawsze warto o nich pisać i je wspierać. Dobrego tygodnia!
Lilith to demon, który wg różnych źródeł pożera własne dzieci. Co Cię w niej kręci?
UsuńDomyślam się, że może Ci chodzić o Midrasz rabba gdzie jest napisane, że była pierwszą żoną Adama, ale to bajka napisana bez żadnych podstaw w źródłach starożytnych czy nawet średniowiecznych. Zaś Lilith jako demon faktycznie istnieje na łamach wielu pism.
Bajka o pierwszej żonie powstała w rodzaju manifestu feministycznego o prześmiewczym charakterze. Ogólnie Lilith jest opisywana jako paskuda, a nawet poroniony płód.
Dla mnie Lilith to bajka, ta o tym, że była świadoma swojego ciała, że zawsze miała swoje zdanie, że była pierwszą kochanką Adama i z zazdrości o Ewę zamieniła się w węża, który kazał jej zjeść owoc (figę, jabłko, pomarańczę - nieważne). To - przede wszystkim astrologia i tzw. Czarny Księżyc.
UsuńAle nie dziw się proszę, że takiej fascynacji nie mogę traktować poważnie, bo to jest jak delektować się zapachem uryny. Serio, śmiać mi się chce. Ta baśń miała na celu oczernić propagandę związaną z feminizmem. Złapać na haczyk kobiety i zapędzić politycznie w kozi róg, nie bez celu powstała. Trzeba także znać historię tamtych czasów, zaczątek rewolucji, do której nigdy nie doszło, a kobiety poniżono tym, że zafascynowały się właśnie osobą, która tak naprawdę duchowo działa im na szkodę. Sama wiedza astrologiczna prawdy Ci nie powie, bo również została stworzona tak, aby była każdemu wygodna, tak jak np. kult aniołów czy biała magia, co w rzeczywistości jest mrzonką i oszustwem celującym w naiwność i niewiedzę człowieka.
UsuńSama kiedyś w tym siedziałam i w to wierzyłam, ale ja nigdy niczego nie biorę na piękne słowa, wszystko sprawdzam i Tobie też to radzę. ;)
Ania, nie dziwię się i szanuję. Każdy ma swoją drogę i doświadczenia. Dużo czytałam i słuchałam o Lilith, ni dotarłam do Twoich informacji, więc po prostu jeszcze sobie poczytam.
UsuńBeautiful blog
OdpowiedzUsuńBeautiful blog
OdpowiedzUsuńPlease read my post
OdpowiedzUsuńThank you very much, but I know - my blog is a good pleace. ;) Of course, I'm going to a meeting right now to talk with you.
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujące :) Zawsze uważałam, że w każdej z nas jest coś z Ewy. Gdyby tak na nią spojrzeć, była po prostu ludzka. Może i dobrze się stało i z tym całym jabłkiem i z tym rajem... może takie obecne życie jest dalekie od obrazu utopii, ale ileż ma w sobie emocji, ileż odczuć, tych negatywnych jak i pozytywnych. Warto pamiętać, pozytywnych! Po każdej burzy wychodzi słońce, jak to mówią, nawet po rajskiej burzy :) W życiu może chodzić właśnie o to, by mieć wspomnienia, by widzieć obrazy na koniec swojego życia, szalone, pełne odczuć a nie przeleżeć cały swój ziemski czas w kokonie jak gąsienica.
Pozdrawiam cieplutko ♡
Nie inaczej, każda z nas ma coś z Ewy, z Lilith i innych mitycznych postaci. Ludzie są ludźmi i wymyślają bogów na swoje podobieństwo. O pozytywnych, ale nie życzeniowych postawach, wielokrotnie na tym blogu pisałam, bo - podobnie jak mój ulubiony pisarz, Stanisław Lem, myślę, że: "Lepiej być dobrej myśli, bo po co być złej"? Myślę, że życie bez emocji byłoby nudne, jak również bez tych wszystkich smaczków, jakie mamy dzięki innym ludziom, tym, których spotykamy na swojej drodze, choćby w internecie, bo przecież za każdym avatarem czy zdjęciem kryje się człowiek, ktoś to pisze. Niestety lub stety, należę do tych, którzy lubią czuć, nawet gdy boli, bo lepsze to, niż obojętność, niż brak emocji i uczuć. Uściski!
UsuńTemat Ewy można według mnie z wielu różnych stron napoczynać. Ogólnie wydaje mi się, że część osób za bardzo przelewa na nią winę za wiele więcej złych rzeczy jakie uczyniła.
OdpowiedzUsuń:) Czesio z ,,Włatców Móch" jest jedną z moich ulubionych postaci. Fakt, to graffiti jest takie mocno swojskie, miejskie bez większych artystycznych nawiązań.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
To właśnie lubię: inne wersje, wariacje na temat jakiegoś standardowego tematu. I jak to mówią "winny musi być". :)
UsuńZ Włatców to ja Frau Facetkę lubię i Higienistkę, gdy śpiewa bluesa.
Pozdrawiam!
W każdej z nas jest tak wiele z Ewy, ale to dobrze. Bo gdybyśmy były tylko słodko rajskie byłoby nudno. Dzięki życiowym zawirowaniom i burzom, nieraz z mocnymi grzmotami jesteśmy bogatsze o każdą chwilkę życia. To bogactwo to różnorodność naszych przeżyć - tych wspaniałych, radosnych, ale i tych smutnych i trudnych. Te trudne nas wzmacniają i przekonujemy się jak jesteśmy silne. Pozdrawiam i miłego tygodnia.
OdpowiedzUsuńMy, kobiety, jesteśmy silne, piękne i mądre i tego się trzymajmy! Uściski!
UsuńZnam "Pamiętniki Adama i Ewy" Twaina. I bardzo mi się one podobały. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Karolu i dzięki za komentarz!
UsuńNo patrz, A Edysia śpiewała ze Ewą nie była i taki tekst napusał jej facet. Cieszę się z nowego wiersza bo lubię twoje pisanie bardzo.I proszę o więcej. Przeżyłam wiele, a kilku gości to byli ci właśnie sadyści i inni z tego wiersza i dlatego teraz jestem szczęśliwa singielka. Buziaki i trzymaj się kochana Joasiu.
OdpowiedzUsuńNo patrz, taka sytuacja! Pomyśl o tym z innej strony: przeżyłaś, masz doświadczenia, jesteś szczęśliwa i to jest naprawdę ważne. Uściski!
UsuńPamiętnik Adama i Ewy czytałam jeszcze w liceum. Wpłynęły na moje dziewczęce wyobrażenie miłości. :)) Chętnie przeczytałabym kolejny raz. A sam Twain jest mi bardzo bliski. Odczuwam jakieś takie powinowactwo duchowe czytając jego utwory. Pozdrawiam Joasiu serdecznie.
OdpowiedzUsuńOdpowiedź: Teraz prawdopodobnie byłaby to Ewa (widać, że poświęcił jej bardzo dużo czasu, zresztą, na jego obrazach kobiety często są w centrum:))), ale w czasach, kiedy Klimt tworzył i żył, to Adam był pierwszy.
UsuńJak już napisałam u Ciebie: bardzo lubię Marka Twaina, uważam, że wyprzedzał nieco swoją epokę. I Klimta też uwielbiam, on kochał koty. :)
UsuńA tutaj ciekawostka:
W dniu jego narodzin i śmierci pojawiła się na niebie Kometa Halley’a. Autor „Listów z Ziemi” przewidział to rok wcześniej, wypowiadając słowa: „Przyszedłem na ten świat z kometą Halleya i w następnym roku opuszczę go wraz z nią”.
Cieszę się, że opublikowałaś swój wiersz. Jak wiesz lubię Twoją poezję.
OdpowiedzUsuńJestem wielka fanką Klimta. Dwadzieścia jego obrazy można zobaczyć w Galerie Belvedere ( Górny Belweder) w Wiedniu. Tam też widziałam jego Adama i Ewę.
Serdecznie pozdrawiam:)
Klimt był naprawdę niesamowitym artystą. Jak będę w Wiedniu, który jest jednym z moich ukochanych miast, to już tym razem na pewno obejrzę jego dzieła (zawsze brakuje czasu). Dziękuję za dobre słowa, Łucjo, chyba ich potrzebowałam, uściski!
Usuń