poza miesiącami, ponad czasem.
Osobny, jakby nie z tego świata.
Stoi z boku i przygląda się obojętnie
wszystkiemu, co się wydarza.
Sprawia wrażenie autystycznego,
nie znosi hałasu, ucisza zwierzęta,
ptaki, szepty i szelesty natury.
Kocha ciemność, wilgoć i
gęsty mrok, który nosi w sobie.
Serwuje dni podobne do nocy
narodzin diabła i noce szpilek
wbijanych w moje niespokojne,
dziwne, czasem metafizyczne sny.
Narcystyczny, zaburzony, zimny socjopata
z cechami makiawelistycznego psychofaga,
zmienia krew w lepką, gęstą substancję,
rozkoszuje się umieraniem wszystkiego,
co piękne, delektuje się odorem
gnijących, zapleśniałych liści.
Mam z nim osobliwą więź traumatyczną:
karze mnie milczeniem, gdy potrzebuję
wielu dobrych, czułych słów,
bombarduje toksyczną, udawaną miłością,
kiedy chcę być sama ze sobą
i zawsze odchodzi bez słowa w momencie,
w którym zaczynam go nie tyle lubić,
co akceptować, a potem wraca - wciąż
i wciąż mnie hooveruje, chociaż
nie chcę go więcej widzieć.
Wyzwala we mnie najgorsze emocje,
zawsze gdy obiecuję sobie,
że nigdy więcej mu na to nie pozwolę.
Wciąga w swoje nieuczciwe gierki,
a ja nie dostrzegam flag czerwonych
jak jesienne liście, które obficie ściele
pod moje stopy, zamiast perskich
albo lepiej: hollywoodzkich dywanów.
Rani mnie, obraża moje ateistyczne
uczucia i projektując na mnie swoje wady,
robi z siebie ofiarę, chociaż doskonale wie,
że to ja umrę w jego nieczułych objęciach
z zespołem stresu pourazowego,
jak po związku z demonicznym,
pozbawionym skrupułów
antyczłowiekiem.
Doprawdy niezły z niego popapraniec.
I to nie kwiecień jest okrutny
drogi Panie Eliot, to listopad
rok w rok przelatuje przeze mnie
z siłą huraganu, oczarowuje,
czekającą na wiosnę
jak na wybawienie, jak na wyjście
z ciemnego kina, w którym grają
posępny, kiepski thriller
z mnóstwem tanich, ogranych,
banalnych efektów specjalnych typu:
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 25 X 25
*
Cytat w tytule postu: T.S. Eliot, właśc. Thomas Stearns Eliot – amerykańsko-brytyjski poeta, przedstawiciel modernizmu, dramaturg i eseista, od 1914 mieszkał w Anglii; laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, autor rewelacyjnego, często cytowanego poematu "Ziemia jałowa" (1922), do którego odnosiło się wielu poetów m.in. Czesław Miłosz i Tadeusz Różewicz. W poemacie tym, napisanym po I wojnie światowej, poeta opisał kwiecień jako okrutny miesiąc, który - chociaż jest miesiącem odradzającej się przyrody - przypomina o niespełnieniu, utraconych marzeniach i depresji.
*
Obrazy: Niki Bowers - November Starlings, John Atkinson Grimshaw - A November Morning, 1883
Zdjęcia pod wierszem moje, z lasu, do którego często chodzę z moim psiakiem i w którym czuje się już nadejście listopada.





Oi Joana! Eu gostei dos versos, obrigada pela explicação sobre o autor!
OdpowiedzUsuńA imagem final parece fechar e complementar o post. Fique bem! Um abraço!
Me gusto mucho esos versos aunque me dieron algo de miedo. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńJoAnna, I love poetry too!
OdpowiedzUsuńThat misty Nov. morning is beautiful!
OdpowiedzUsuńCytat niesamowity, tak właśnie dzieje się, u kobiet zwłaszcza, które swoje traumy przelewają na papier.
OdpowiedzUsuńTrudna to lektura, ale przeszywająca na wskroś!
Bellissima poesia!
OdpowiedzUsuńHello dear JoAnna,
OdpowiedzUsuńI find this a difficult story, but I love the autumn photo.
I wish you a lovely Sunday.
Greetings Irma
Te deseo un feliz domingo!!
OdpowiedzUsuńWiersz piękny, mocny i niezwykle emocjonalny!
OdpowiedzUsuńPoczułam go całą sobą, mam ciary!
Asiu, przytulam mocno🧡
Hello JoAnna,
OdpowiedzUsuńWonderful poetic words. Nice to read that small story.
And what a nice autumn pictures. So wonderful.
Last days there was a lot of rain and hard storm.
Sweet greetings and have a nice day,
Marco
Belles photos bon dimanche bisous
OdpowiedzUsuńPiękny, pełen emocji wiersz i śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
🍂🍁🧡🎃☕
OdpowiedzUsuńBonjour Joanna
Bau poème
il fait bien froid 6 degrés seulement
Passe un bon dimanche
Michelle
🍂🍁🧡🎃☕
Piękne zdjęcia, rzeczywiście listopadowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Szczerze mówiąc to trochę zaniemówiłem, żeby nie powiedzieć, że mnie zatkało. Dawno nie czytałem tak naładowanego emocjami, intensywnością uczuć wiersza. I to co jest w nim najlepsze, to dwuznaczność. Niby listopad, a może jednak jakiś ON? Niby ożyła, a może wciąż szuka siebie i tego słońca, które w niej zgasił? Joanno naprawdę powinnaś więcej pisać. Bo robisz to świetnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPo prostu świetny Wiersz!!! Emocje aż kipią i ileż sposobów na interpretację! Mówią, że taka pora mimo woli nas wycisza a tu proszę, wulkan z gorącą lawą. Zdjęcia są cudowne, pięknie uchwycone kadry jeszcze przedlistopadowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę dobrego tygodnia Joanno :)
Great words and lovely photos :-D
OdpowiedzUsuńwow to jest bardzo piękny wiersz!
OdpowiedzUsuńJa mam niestety trudność z czytaniem wierszy (o pisaniu nie wspominając, choć ostatnio próbuję, do publikacji jednak się nie nadaje, bo byłoby to obrazą dla osób, które pisać poezję umieją); z "poezji" praktykuję jedynie krótkie formy satyryczne'; taki ze mnie śmieszek. Choć niektórzy mówią, że za śmieszkami ciągnie się czasem jakiś smuteczek. Może... Ale szacunek za twórczość!
OdpowiedzUsuńWitaj JoAsiu!!! Kilka razy przeczytałam Twój pełen emocji wiersz. Ja również nie lubię listopada, ale Twoja interpretacja jest niesamowita. Rozumiem teraz dlaczego go nie lubię. Dzisiaj wprawdzie jeszcze jest październik ale u nas pogoda iście listopadowa. Taki przedsmak tego, co nadchodzi. Zdjęcia lasu są piękne. Uściski posyłam:):):)
OdpowiedzUsuńPiękny, mocny wiersz!
OdpowiedzUsuń