Translate

17 lipca 2016

"Każdego dnia się za mną snuje la valse du mal..." ***




Chyba jednak nie powinnam pisać wierszy (choć ponoć poeci nie zjawiają się przypadkiem). Bo nie tylko zakomplexione hejterki nie śpią. Wiele osób bardzo mi współczuje mojego przerąbanego żywota...

 Kilka dni temu jakiś - jak mniemam, bardzo sympatyczny Pan na Facebooku - wyraził głębokie ubolewanie i współczucie i życzył mi wejścia w nowy, dobry związek i szczęścia i miłości, o ile to w ogóle jeszcze jest możliwe po takich przejściach, bo przeczytał wiersz o podpitym Małym Księciu (inspirowany świetnym wierszem Piotra Macierzyńskiego, poety, którego bardzo lubię) ... Był zdziwiony i - chyba bardzo rozczarowany - gdy grzecznie odpisałam, że moje wiersze nie są o mnie... 

Moja Znajoma bardzo szczerze napisała mi (i za to ukłony i szacunek), że wiersz o chorobie Alzheimera jest zbyt realistyczny i przyprawia ją o mdłości.

Jakaś zatroskana Pani na bloggerze wysłała mi sympatycznego maila, w którym podała mi adres do grupy wsparcia i namiary na "zakład, gdzie naprawdę dobrze płacą", kiedy przeczytała mój text o szwaczce, której nie stać na nowe ciuchy...

Jak opublikowałam wiersz inspirowany postacią Bydlądynki mojego kochanego nadwrażliwca (sic!) Witkacego, jakiś koleś napisał mi na priv na NK: "Ty sprośna dziwko!"

Kilka osób przesłało mi głębokie wyrazy współczucia, kiedy mój wiersz na temat przemocy wobec kobiet ukazał się w Śląskiej Strefie Gender...

To tylko kilka przykładów z wielu... Wygląda na to, że chyba trzeba odstawiać  okwieconą, tęczopodobną "angelologię i dal", a nie realistyczno - obrazowe wytwory wyobraźni, że trzeba rymować i nadawać o miłości, choćby wtórnie, nie pisząc nic nowego, ale za to miłego dla oczu potencjalnego Czytelnika (tak jeszcze a propos angelologii, to uwielbiam i anioły i Gałczyńskiego, jednak za jeden z najlepszych jego wierszy uważam taki zakrawający na prozę, bez zbędnych upiększeń, o pewnej pięknej  przedwojennej niemieckiej aktorce).

Są też anonimowe prezenty na NK, w podziękowaniu za wiersze, maile bardzo pochlebne, ale ja zawsze mam do tego dystans...

Póki co dostałam kilka dni temu antologię poezji i dziękuję, że mogłam w niej być, że zostałam zaproszona przez Wydawcę...  To już trzecia (do pierwszej, wydanej w Kanadzie też mnie siłą zaproszono, a druga jest skutkiem wygranego konkursu), a że do trzech razy sztuka, to raczej na tym poprzestanę.



Dostałam również propozycję pisania recenzji, może do tego się nadaję? Ostatecznie drzemie we mnie ukryty krytyk. ;-)

Zawsze wydawało mi się, że wiersze powinny być prawdą o tym świecie. Umiem latać, bujać w obłoczkach, potrafię rymować, niejednokrotnie pisałam o aniołkach i tęczach, ale po prostu nie chcę już tak pisać, teraz mogę się podpisać pod słowami tego wiersza (każdy z nas ma przecież różne etapy w życiu):

Szorstki wiersz

Moje wiersze 
nie idą. 
Są szorstkie i cierpkie, 
podobne 
przedwczesnym hybrydom. 

Choć na przemian się plecie 
płomień i półmrok zamglony - 
jest w nich burzliwy kwiecień 
i styczeń 
z piekącym szronem. 

Szorstki, cierpki wiersz. 
Lepsze jędrne ziarno 
niż liryczny perz.

Jan Wyka




Słucham dziś sobie doskonałej płyty syna Wojciecha Młynarskiego pt. Młynarski Plays Młynarski, z której to płyty zachwyciła mnie szczególnie jedna piosenka (Kalina Jędrusik ją śpiewała i ponoć było to jej ostatnie nagranie) pt. La Valse du Mal, pod której tekstem mogłabym się podpisać obiema rękoma, a wiecie, że jestem oburęczna i równie ładnie piszę lewą, jak i prawą ręką...
Piszę ładnie... Ale nie chcę być słodka jak cukierek, bo to naprawdę jest nudne na dłuższą metę.

Znajoma poetka, Ewa, podrzuciła mi wiersz, który podoba mi się dlatego, że odnosi się do wyrazów współczucia składanych mi na privy (nie napisałam Wam o wszystkich, bo jest tego wiele, niektóre żenująco śmieszne, inne żenująco poważne, jeszcze inne to niemoralne propozycje):

Zrozumienie

Czemu niektórym tak trudno zrozumieć,
że autor nie jest podmiotem lirycznym,
i chcą go, błądząc w krytycznej zadumie,
z fikcji rozliczyć.

Dlaczego wszystko tłumaczą dosłownie,
kreując fakty według własnych reguł,
i podstawiają, urojoną w głowie,
myśl pierwszą z brzegu.

A przecież opcji może być aż tyle,
ile fantazji zdołasz zamknąć w słowie -
więc, czy nie lepiej pomyśleć przez chwilę,
nim się coś powie?

 Jan Lech Kurek



Życzę wszystkim udanych letnich chwil...

Do miłego!

... No i co? I znowu pada...





PS


MOJEMU WIRTUALNEMU WIELOLETNIEMU PRZYJACIELOWI  Z FILMWEBU, KTÓRY TU DO MNIE ZAGLĄDA, SZCZERZE DZIĘKUJĘ ZA CUDOWNE SŁOWA WSPARCIA!
Serce mi wzleciało, gdy przeczytałam Twoją wiadomość, mój Drogi Ż . i od razu zaczęłam pisać nowy wiersz!




 ✲


***cytat w tytule notki, Wojciech Młynarski, La Valse du Mal
* na zdjęciu antologie, w których ukazały się moje wiersze
** te zielone texty to linki, w które możecie kliknąć. :)

30 komentarzy:

  1. O Qrcze...

    Wysłuchałem dwukrotnie-

    -Gaba Kulka - La valse du mal (Młynarski plays Młynarski)

    -"La valse du mal" - Ostatnie nagranie Kaliny Jędrusik -1981-
    Świetny tekst a ktoś inny powie-przecież to jest rewelacyjne! 

    ... No i co? I znowu świeci słonko...

    Do miłego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.
      Antologia Wiosenna Grupy Poetyckiej ?
      Zanim oddała ostatnią kroplę potu ?Antologia wierszy o matce ?
      Poezje dodają skrzydeł ?

      Usuń
    2. Seweryn Krajewski - Znowu pada -
      miłe,bardzo miłe :-)

      Usuń
    3. No, bo qrczę, pada... Teraz to nawet leje.
      Byłam z psem na spacerze i zmokłam i pewnie znowu będę chora, bo przecież moje kudły jak nasiąkną, to żal.pl, pomijając, że jak ich nie wyprostuję, to wyglądają jak afro. :(

      Ależ Ty masz wzrok! Ja to w brylach tu siedzę, oprawka czerwona. :p (Poezjo, dodaj nam skrzydeł).

      Parę dni temu wymiękłam na tej pieśni, nie wiem, czy znasz, ale mnie się spodobała (koleś też):

      https://www.youtube.com/watch?v=Xnn7dNPDZlw


      :)))

      Czekam na nową powieść mojej ulubionej pisarki, a póki co zadowalam się zbiorkami poezji.
      Wena mnie spoliczkowała, więc czytam. :)

      PS

      ... albo nie.

      Usuń
    4. No kurcze-nie znam.
      Tekst zarąbisty :-)

      Usuń
  2. JoAnno, wielu poetów pisało do szuflady, widocznie i Ciebie taki los spotka. Tak to jest, gdy jak motylek fruwa się po internecie. Chyba że pod każdym wierszem będziesz pisać wytłumaczenie, że to nie o Tobie. Ty jesteś autorką, a podmiot liryczny jest fikcyjny.
    Zrobisz, co będziesz chciała, ale nie powinnaś porzucać swego bloga.
    P.S. W moim mieście tez była ulewa, ale pod wieczór już się rozpogodziło.
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem muszę mieć przerwy, Aniu...

      Jestem introwertykiem, w ekstrawertyka zmieniam się przy młodzieży i dzieciach, z którymi pracuję - dla nich jestem tylko sobą.

      Nie zależy mi na wydawani wierszy, ale jeśli będę pisać - choćby do szuflady - to będzie to prawda, choćby nawet wyrażona trzynastozłoskowcem, jak kiedyś zauważyłaś.

      U mnie dziś znowu dennie i sennie.

      Dobrego dnia!

      Usuń
    2. JoAnno, też czasami robię przerwy od pisania na blogach. Raczej jestem osobą otwartą, ale nie dla wszystkich, choć przeważnie ufam ludziom.
      U nas już pogoda się poprawiła na tyle, że przestało padać i czasami wychodzi słońce. Jeśli tylko ciśnienie będzie w miarę wysokie, to nie będę narzekać.
      Miłego dnia.

      Usuń
    3. Aniu,

      ja mam chyba kryzys wieku średniego.

      Mam po prostu potrzebę bycia z samą sobą...
      I jest ona tak silna, że nie mam siły z nią walczyć.

      Pogoda...

      Coś w tym roku strasznie pochmurno, cały czas ciemno, zaczęło się wiosną i wciąż trwa. Mam wrażenie, że zaraz zacznie lać. Pies już się na mnie patrzy, bo tak ok. 15 zawsze z nim wychodzę na długi spacer... Marzy mi się upał. Wiem, że ludzie ich nie znoszą, ale ja uwielbiam słońce i upał.
      Najgłupsze jest to, że mogłabym gdzieś, gdzie jest bardzo ciepło, po prostu sobie polecieć... ale mi się nie chce, bo za dużo ludzi.
      Wakacje z jednej strony są fajne, a z drugiej - wolałabym, żeby wolnym miesiącem był listopad, bo wtedy na pewno wyjeżdżałabym z kraju.

      Marudzę, przepraszam, chyba muszę iść na cmentarz pogadać z duchami.

      Dobrego!

      Usuń
  3. Eeee ucieczka to woda na młyn dla takich, o których piszesz. Po prostu rób swoje i olej tych, którzy Cię denerwują - szkoda życia na takich po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Róbmy swoje, jak mawiał Mistrz Młynarski, masz rację...
      Ale na trochę uciec muszę, bo tak po prostu mam.
      Dobrego dnia!

      Usuń
  4. Tęskniłam.
    Tęskniłam, choć nigdzie nie wyjeżdżałam i nie odpoczęłam.
    Tęskniłam, chociaż zaglądałam tu codziennie.
    Upały mnie wykończyły, problemy zdołowały - i oto jestem :)

    ***

    To, co piszesz, potwierdza jedynie moją dawno wyrobioną opinię: większość ludzi to po prostu niedouczeni idioci. Ale to nie jest powód, dla którego miałabyś przestać pisać. Rzucanie pereł przed wieprze nie jest polecaną przeze mnie dyscypliną, jednak wciąż jeszcze poza wieprzami istnieją inne gatunki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Ty jesteś moim odbiciem?
      Też zaglądałam, nie odpoczęłam, zdołowało mnie życie i dyLEMaty (Lema uwielbiam i znów go czytam) egzystencjalne, te, z którymi już sobie poradziłaś...
      Chyba nie nadaję się do życia i przebywania w stadzie.
      Dziś jakiś obcy gościu na ulicy rzekł: Ależ ma pani piękny biust! (normalnie porażka!), a jak się uśmiechnęłam z zażenowaniem i na końcu języka miałam jakieś wredne słowa, dodał: I jaki cudny uśmiech... Więc se już poszłam w cholerę na tych swoich dwunastocentymetrowych obcasikach...
      Nie tylko Ciebie zaczepiają frajerzy...

      Matrix w którym egzystuję zaczyna mnie przygniatać, chyba nie nadaję się do tego świata... I nie mam siły ani pomysłu na głupotę...

      Jeszcze żebym chociaż umiała się upić...

      Serdeczności, Be!

      Usuń
    2. Odbiciem pewnie nie (mój wygląd i sytuację życiową z grubsza znasz), ale niezaprzeczalnie, ma się to i owo wspólne :)
      Odwiedziła mnie w zeszłym tygodniu przyjaciółka (Prosiaczek, na blogu kiedyś o niej pisałam) i wydarła na uczelnię. Patrzyłyśmy na tabliczki przy drzwiach gabinetów... Niewiele już starej kadry zostało, dwóch facetów z naszego roku dołączyło po studiach. I Stachu Dłuski... Wyobraź sobie, Prosiaczek w ogóle nie mogła sobie przypomnieć, kto to taki! Dopiero musiałam odświeżyć jej pamięć. Poniekąd wcale się nie dziwię, że wywaliła go ze świadomości :)
      Natomiast do życia i przebywania w stadzie nie nadaję się kompletnie i doskonale o tym wiem od wielu lat. Podobnie ma mój brat i córka chyba też...

      Usuń
    3. :)))

      Też byłam niedawno na swojej uczelni. :) Już nie powiem dlaczego, powiem tylko, że w Mieście Krasnali przybył kolejny Krasnal, taki sympatyczny i bardzo podobny do oryginału, gestykulujący, stanął honorowo przed Wydziałem Filologicznym. :)

      Z mojego roku ze studiów też jest jeden dość już znany poeta i zdecydowanie - moim zdaniem - ciekawszy, niż S.D., choć nie ma doktoratu. ;p
      Tak, jak już Ci wspominałam, jakoś nie docierają do mnie jego wiersze, a naprawdę starałam się wczytać, wejść w ten świat. Generalnie nie przepadam za ludźmi z przerośniętym ego, zwłaszcza, za facetami...

      Chyba w ogóle nie przepadam za facetami ostatnio, z jednym małym wyjątkiem, bo to wyjątkowo wyjątkowa znajomość, ulotna, impresyjna...

      Mój brat jest moim przeciwieństwem: ja sowa - on skowronek (potrafi wysyłać mi SMS - y w środku nocy, o szóstej nad ranem); on uwielbia życie w stadzie i bardzo dobrze - w przeciwieństwie do mnie - mu to wychodzi.
      Córka na razie jest na etapie kolejnej "wielkiej love", a ja tylko się przyglądam i jedyne,co powiedziałam, to żeby nie wymyśliła sobie podpisywania cyrografu w jakimś USC. Rada wrednej matki. ;-)

      Drezno mi się ubzdurało, chyba się niebawem wybiorę, dawno nie byłam. Choć najchętniej przespałabym całe te wakacje, śniąc wiersze, których nie chce mi się przelewać na papier...

      Ale się nagadałam i wygadałam, tragedia!

      Przyszła dziś do mnie nowa powieść Jeanette Winterson z Projektu Szekspir (powieści inspirowane dziełami Mistrza), czekam jeszce na "Makbeta" w wersji Jo Nesbo. :))

      Mam co czytać - wystarczy, dobrego, Be!

      Usuń
    4. S. D. na szczęście nie był ze mną na roku! Był starszy o 6 lat - już pracował na uczelni, gdy ja studiowałam.
      Od początku nie potrafiłam zrozumieć, co to stado oszalałych samic w nim widzi. Uroda? Żadna. Wiersze? Psychodeliczne do nieprzytomności!
      Mój brat i ja jesteśmy jak bliźniaki. 13 lat różnicy zupełnie nie przeszkadza :)
      Moja córka jest dziwniejsza ode mnie - w jej wieku byłam kochliwa, a ona jest betonowo odporna. Jeżeli kiedykolwiek się zakocha, to ja pierzem porosnę! Wczoraj wyciągnęła mnie na wycieczkę, z której byłam tak średnio zadowolona, ale coś ciekawego udało mi się zobaczyć. Co z tego, jeśli nawet nie chce mi się zgrać zdjęć z aparatu do komputera? Zapadłam na jakiś nieuleczalny marazm...
      Tylko jeszcze tę powieść mogę pisać - ale maciupkimi kawałeczkami, po kilka zdań - i raz na 3 tygodnie wymyślić wiersz, którego przelanie na papier zajmuje kolejne trzy tygodnie... Osiągnęłam chyba stan zwany chujnią z grzybnią.
      W przeważającej większości leżę i uciekam od życia w świat książek.

      P. S. Sprzątnij po poprzednim komentarzu - nie wiem, dlaczego, wkleił mi się fragment Twojego.

      Usuń
    5. Ano coś się dzisiaj na Bloggerze chrzaniło, nie mogłam skomentować u Michała, dopiero za czwartym podejściem się udało. Czasem tak bywa.

      Sprzątnęłam nie tylko komentarz, wywaliłam dziś trzy torby ciuchów, czyli symbolicznie posprzątałam sobie w mózgu. Oby zadziałało, bo ocipieję z rozpaczy. Normalnie kogoś pogryzę, a nie mam kogo, bo dziecię pojechało odpocząć, a na zwierzakach nie będę się przecież wyżywać.

      I odrosty zafarbowałam, bo jak mi wczoraj dziecię strzeliło fotę (tę na górze) na odchodne, to zwątpiłam i poczułam się jak motornicza - strasznie szybko mi te kłaki rosną, farbowałam się na zakończenie roku.

      Mój braciak, choć niecałe 2 lata młodszy, zupełnie inny - choć w dzieciństwie naprawdę wyglądaliśmy, jak bliźniaki, teraz traktuje mnie jak dziecko i wiele osób myśli, że jest moim starszym bratem, może dlatego, że choć nie jestem niska, nie sięgam mu nawet do ramienia?
      Ale oddałby mi ostatni grosik i ja jemu również, a to jest najważniejsze.

      Ja żałuję, że nie byłam kochliwa w wieku Jowity, może miałabym więcej żałosnych doświadczeń, które przecież wpływają na naszą osobowość, które nas czegoś uczą... A tak zrobiła się ze mnie zimna zołza. :)

      Mam film, wiem, że nie oglądasz, ale mam go do jutra, więc zmykam, bo to film z takim kolesiem, którego bardzo lubię... Wiesz, niebieskie oczy i takie tam...

      A i weny nie poganiaj, ja też nie tworzę radośnie, robię notatki, zostawiam, wracam potem do nich... Nic na siłę...

      Usuń
    6. Oglądaj w spokoju. Też mam (choć już niczego nie oglądam, telewizora się pozbyłam) ulubionego aktora - Rutgera Hauera. Dzisiaj jest już stary, ale ubóstwiałam gościa do wypęku.
      Na pocieszenie spostrzeżenie: kochliwość również prowadzi do bycia zimną zołzą. Przykład? Ja!
      :)
      Dobranoc.

      Usuń
    7. Rutgerowi zazdroszczę, że obcował z Pacułką w "Ucieczce z Sobiboru" - a tak serio - "Blade Runner" wg prozy Dicka - uwielbiam!

      Wczoraj zaś obejrzałam bardzo stary film Istvána Szabó, węgierskiego reżysera, którego kocham bezwarunkowo pt. Kropla słońca. Dawno temu już ten film widziałam, ale lubię wracać do dobrych filmów. No i grał tam Ralph Fiennes, a to jeden z moich ulubionych obecnie aktorów. :))

      A dziś już przeczytałam pół książki i zaraz zmykam po zakupy, bo ja to pryszcz, żreć mi się nie chce, im mniej tym lepiej, ale koty i pies "paczają" na mnie wzrokiem miłosiernym. :)

      Dobrego popołudnia!

      Usuń
    8. Dzięki - ja właśnie wróciłam ze sklepu (trzy futra patrzyły na mnie, jak Twoje na Ciebie) i szykuję się do miłego popołudnia. Tobołkowie przyjechali na parę dni ze Szwabowni i robią tournée od domu do domu, to będziemy się rozrywać. To już drugi tydzień, jak nawiedzają mnie rzadcy goście, a ja z jednej strony mam ochotę, a z drugiej tak bardzo nie mam...

      Usuń
    9. A skąd ja to znam? Tych gości? To samo mam - a raczej nie mam.

      Miałam w czasach licealnych przyjaciela, niesamowita spójność intelektualna... Przepisywaliśmy książki z drugiego obiegu, tłumaczyliśmy wiersze i piosenki (kto lepiej), ale jak się potem miało coś tam zdarzyć, to doszliśmy do wniosku, że jesteśmy samotnikami z wyboru.
      Niestety, mnie później odbiło i zabiłam swoją swoją samotność...

      Teraz jestem sama, do kotów i psa mówię per: dzieci, a one za mną łażą nawet do łazienki - i nie wiedzieć czemu, wcale mi to nie przeszkadza... Czyżbym miała wąty jedynie do ludzi?

      Żal mi siebie.

      Mam na dziś film o dojmującej samotności...

      A w Germanowie niewesoło... Pełno ciapatych, nawet w Görlitz - już nawet "na ciuchy" nie chce mi się tam jeździć...


      Pa! Miłego gościowania. ;-)))


      Usuń
    10. Poszli późno, a mnie się nawet spać nie chce.
      Nie jest mi siebie żal, ale reszta też się zgadza - ja nie jestem bydlę stadne. Chyba dlatego, że pustogłowia nie znoszę, a nie ma co się oszukiwać - większość ludzi jest po prostu głupich (ktoś to już chyba przede mną powiedział...). Moje dziecię to już w ogóle strach się bać - 99,9% rówieśników uważa za patologię umysłową.
      Nie trawię również zgiełku, tłumów, "galerii handlowych", uprzejmych a pustych jak ciąża urojona konwersacji w stylu: "Ale masz ładną bluzeczkę - ślicznie dziś wyglądasz - miłego dnia". jednego tylko brakuje mi do szczęścia: izolacji od ulicy, stadionu i sąsiadów. Mieszkam w bloku, w bardzo ruchliwym miejscu. Niedościgłym i jedynym moim marzeniem nie do zrealizowania jest uciec stad do małego, ciasnego, ale własnego domku.

      Usuń
    11. Moje dziecię wciąż cytuje Witkacego: "Mam taki wstręt do hołoty intelektualnej, że rzygam." :)

      Kocham Cię - jakbym siebie czytała, tylko to ładniej ujmujesz to w słowa.

      A nazywanie centrum handlowego GALERIĄ to profanum,

      zmykam w cholerkę, muszę popływać, zmęczyć się, czuć ból mięśni - czuć, że żyję.

      Pa, dobrego popołudnia!

      Usuń
    12. Dlatego napisałam w cudzysłowie :)

      Usuń
    13. Dlatego o tym wspomniałam. ;-)))

      Pamiętam świetny opis takiej "galerii" w którejś powieści Dorotki Terakowskiej (chyba w "Ono"...), gdzie największą atrakcją wycieczki do zabytkowego miasta była dla dzieciaków "galeria" - cóż...

      Dobrej nocki!

      Usuń
    14. Niestety, kiedy przyjechała Prosiaczek, musiałam spędzić jeden dzień na tym, czego szczerze nienawidzę i unikam jak ognia, tj. pielgrzymce po "galeriach". Jak oświadczyła, Sandomierz to dziura, więc w Rzeszowie może nareszcie zrobić zakupy. Nie masz pojęcia, co ja przeszłam! Granice poświęcenia dla przyjaźni są bardzo elastyczne, ale żeby aż tak?! W normalnych warunkach krew mnie zalewa, gdy mam coś do odebrania w Świecie książki albo w Matrasie i muszę nogi po dupę schodzić, żeby znaleźć jeden sklep. Strata czasu, sił i humoru! A tutaj musiałam wleźć w każdą gównianą dziurę, czekać pod przymierzalniami, a na koniec... zjeść obiad z jadłodajni "na wagę", przy jednym z setek stolików, w hałasie i nieapetycznym otoczeniu tysięcy ludzi! Cóż, prosiaczek zachwycona, to był jej dzień. Czuję się dumna z siebie, że wytrzymałam :)))

      Usuń
    15. Lubię czasem połazić po sklepach, kupić sobie coś ładnego. Jakieś kolczyki, bluzkę, drobiazg do domu, nowe pióro dla mańkutów.

      Ale lubię robić to sama.

      Unikam żarcia knajpowego. W ogóle ostatnio najlepiej smakuje mi woda z cytryną. ;-))))

      Usuń
  5. Witaj Joasiu.
    Nie warto się przejmować innymi ludźmi. Są jacy są. Najważniejsze jest to, co sami reprezentujemy i jak siebie cenimy. Cała reszta to betka.
    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowa, Michale, jak zawsze wywołały uśmiech na mojej twarzy.

      Oczywiście, że zajrzę, nawet jak zaglądam z opóźnieniem, to staram się być.

      Serdeczności, j.

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)