Ustami Lilith
To stało się nagle i niespodziewanie:
najpierw Jahwe przegnał boginie -
wszystkie swoje żony, córki i kochanki;
nawet matkę zdetronizował, zhańbił, usunął w cień.
Potem Adam zaczął mnie źle traktować,
narzucać swoją wolę, poniżać, gwałcić, bić.
Wyładowywał na mnie swoje frustracje,
zabraniał mówić, kneblował usta, obrażał.
Uciekłam resztką sił, odeszłam najdalej, jak mogłam.
Wąż mi pomagał, mimo wielkiego bólu, bo za to,
że mnie wspierał, obcięli mu ręce, okaleczyli męskość.
Jehowę ucieszyła moja ucieczka i ulepił Adamowi
nową towarzyszkę - śliczną dziewczynkę - potulną,
grzeczną, zdezorientowaną własnym jestestwem.
Chodziła naga po ogrodzie, tańczyła i śpiewała,
denerwowała Adama, przeszkadzała mu
w tworzeniu nowych przestrzeni.
Obserwowałam ją z daleka. Była piękna,
sprytna, inteligentna, szybko uczyła się
nowych rzeczy i zaczęła wychodzić poza ogród.
Spotkałyśmy się przypadkiem pod drzewem cienia.
Powiedzieli jej, że jest pierwsza i jedyna,
dlatego bardzo zaskoczyła ją moja obecność.
Przeglądała się we mnie jak w magicznym zwierciadle.
Opowiedziałam jej o życiu w innej przestrzeni,
o światach, które projektował Adam na zlecenie Jahwe.
Traktował ją jak zabawkę, lalkę do seksu pozbawioną uczuć.
Spragniona ciepła i czułości postanowiła odejść.
Z pomocą Węża opuściła zieloną krainę.
Zemsta była okrutna. Wężowi obcięli nogi i to,
co między nimi, sponiewierali, rozkazali pełzać.
Ze mnie zrobili krwiożerczego, zazdrosnego demona,
czarownicę, złą kobietę pożerającą noworodki.
Nazwali ją Ewą, wymyślili kiepską historyjkę
o tym, jaka była zachłanna, egoistyczna i głupia.
Trwałyśmy długo w wielkiej, szczerej przyjaźni.
Przez wieki wspierałyśmy siebie i mądre kobiety,
upokarzane, prześladowane, przytłoczone,
pozbawione siły i prawa głosu.
Do dzisiaj czekamy na lepszy świat.
Inspirujemy kreatywne, niezależne wiedźmy
i przeczuwamy, że to już kwestia chwili,
gdy wszystkie odzyskamy wielką
kobiecą moc.
Jahwe, Adam, autokratyczni bogowie
i psychopatyczni tyrani
odejdą do lamusa.
Życiodajna Matka Kreatorka,
wizjonerka i twórczyni dobra,
bezwarunkowo pokocha
wszelkie stworzenie.
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 25 II 21
***cytat w tytule postu, Penelope Farmer, Ustami Ewy, Warszawa, 1994 - powieść, którą serdecznie polecam
*obrazy z internetu, nie znam Autorów
**obraz powyżej: John Collier: „Lilith” (1892), The Atkinson Gallery, Anglia
Interesowała mnie kiedyś ta postać. Ciężko nazwać ją kimś pozytywnym.
OdpowiedzUsuńMnie interesuje od bardzo dawna.
UsuńLubię wszelkie mity.
Dla mnie - pierwsza feministka. :)
Bardzo interesująco wypadła twoja interpretacja. Niech moc będzie z kobietami!
OdpowiedzUsuńNiech moc będzie i niech więcej ciepłej,
Usuńdobrej, żeńskiej energii otuli nas wszystkich. :)
Joasiu,normalnie usiadłam niżej niż siedze.Czytałam dwa razy i na pewno jeszcze poczytam.Nie będę ci cukrować bo wiem ze tego nie lubisz,ale kurcze naprawdę mnie przeszył ten wiersz jak wiatr nad twoim ulubionym morzem Joasiu,dziękuje.I dbaj o siebie,no bo ja jestem na kwarantannie.Dbaj.Buziaki i uściski Joasiu.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTy tym bardziej dbaj!
Qrczę, napiszę maila.
Trzymaj się!
Dziękuję za wszystkie komentarze,
bardzo.