Tak się ostatnio porobiło, że mam dość internetu i muszę sobie zrobić przerwę w blogowaniu.
W zeszłą niedzielę, jak już się ucieszyłam, że umiem blokować i zablokowałam chłopczyka, który mnie od jakiegoś czasu bardzo męczył i dręczył monotematycznymi mailami kilkanaście razy dziennie, załapałam wirusa.
Otóż dostałam od znajomego maila na priv z moim zdjęciem profilowym. Niby nic, ale już kiedyś otrzymałam podobnego i okazało się, że ktoś bez mojej zgody, wykorzystując moje zdjęcie, umieścił na YouTube mój wiersz, recytując go nieznośnie (na recytacji trochę się znam, jako animator teatralny i laureatka kilkunastu konkursów) - dużo siły, desperacji i nerwów, kosztowało mnie wówczas usunięcie tego filmiku z YT (pomogli, jak zwykle, niezawodni znajomi).
Tak więc, gdy dostałam tę wiadomość, od razu pomyślałam nieskromnie, że pewnie znowu ktoś wykorzystał mój tekst i gdzieś tam go umieścił i... kliknęłam na swoje nieszczęście! Pojawiło mi się, po kliknięciu, jakieś zastygłe forum z nową piosenką Adele, którą bardzo lubię... Pomyślałam,że stronka wygasła i poszłam sobie stamtąd... I po chwili zaczęłam dostawać maile w stylu: "DżoAna, co ty za wirusa rozsyłasz, kobieto!". Spojrzałam w wysłane, a tam, całkowicie poza mną, COŚ poszło do większości moich znajomych, z rodzicami dzieciaków i Panem Starostą włącznie!
Znajomi ruszyli na pomoc i zaczęliśmy pisać do Centrum Pomocy Facebooka, bez efektów. Czara goryczy się przelała, gdy JA (choć nie moimi rękoma) zaczęłam umieszczać w moich ulubionych grupach poetyckich i psychologicznych filmiki o treści wyłącznie 18+! Nota bene - parada paradoksów - bo tak, jak mam lat, ile mam, nigdy nie udało mi się obejrzeć tego typu filmu w całości z powodu braku pozytywnych wrażeń estetycznych lub, jak kto woli, szoku estetycznego (i mówię tu o klasyce gatunku, bo tych nowych produkcji nigdy nie oglądałam i nie zamierzam)...
Niesmak osiągnął apogeum i skasowałam konto, które miałam od 2008 roku (tak naprawdę skasują je ostatecznie 2 II, ale ja już się na nim nie zaloguję, nie ma nawet takiej opcji, mimo, iż wiele osób pisze mi, abym wróciła).
:(
Mój mąż w moim imieniu, napisał sprostowanie i ostrzeżenie dla znajomych na swoim profilu.
Niesmak osiągnął apogeum i skasowałam konto, które miałam od 2008 roku (tak naprawdę skasują je ostatecznie 2 II, ale ja już się na nim nie zaloguję, nie ma nawet takiej opcji, mimo, iż wiele osób pisze mi, abym wróciła).
:(
Mój mąż w moim imieniu, napisał sprostowanie i ostrzeżenie dla znajomych na swoim profilu.
To jednak nie był koniec moich problemów, bo wirus zaczął kasować w moim laptopie bardzo ważne dokumenty, zdjęcia, notatki, karty pracy dla dzieciaków i wiele innych cennych dla mnie rzeczy!
Moja koleżanka ze studiów, instruktorka teatralna w MDK - miała to samo. Dzwoniła do mnie kilka razy i nawet wymyśliłyśmy teoryjkę spiskową zakręconych blondynek, że wirus ten atakuje ludzi, będących na nie dla najnowszej polskiej polityki.
Za naprawę laptopów zapłaciłyśmy po 85 zł., niby niedużo, ale mogłam sobie za to kupić jakąś książkę (o książkach, które ostatnio przeczytałam i kilku ciekawych, godnych uwagi filmach, napiszę, jak wrócę)...
Moja koleżanka ze studiów, instruktorka teatralna w MDK - miała to samo. Dzwoniła do mnie kilka razy i nawet wymyśliłyśmy teoryjkę spiskową zakręconych blondynek, że wirus ten atakuje ludzi, będących na nie dla najnowszej polskiej polityki.
Za naprawę laptopów zapłaciłyśmy po 85 zł., niby niedużo, ale mogłam sobie za to kupić jakąś książkę (o książkach, które ostatnio przeczytałam i kilku ciekawych, godnych uwagi filmach, napiszę, jak wrócę)...
Nie minęło kilka dni i mój mąż - będąc na spacerze z psem - również zaczął rozsyłać znajomym tego wirusa (siedziałam wtedy i pisałam sprawozdanie do pracy na jego komputerze, bo mój laptop był jeszcze w naprawie).
Uważajcie więc proszę, na tego wrednego wirusa, koleżanka załapała go na telefon, którego nie dało się już naprawić: jeśli dostaniecie na priva wiadomość z widocznym własnym zdjęciem profilowym: nie otwierajcie pod żadnym pozorem!
Mam zatem dość internetu na jakiś czas. Za tydzień rozpoczynają się w moim województwie zimowe ferie, chcę sobie pojechać sama na parę dni nad morze i złapać trochę oddechu, pomedytować i wyciszyć się.
Mam cechy charakterystyczne dla zespołu Aspergera (spore umiejętności matematyczne, niechęć do tłumu i fiksację pt. miłość do poezji), więc bardzo mi się taka kontrolowana samotność przyda (oczywiście z Aspergerem mocno przegięłam, ale jak sobie zrobiłam świeżuteńki teścik od pani psycholog, to szczeneczka mi opadła...)
;-)
Na dowód chęci pobycia samej, aspergeryczno - liryczna "rozmowa" z moim prywatnym mężem:
Siedzę sobie wczoraj w swoim gabinecie na szarym końcu chaty i czuję ohydny smród spalenizny. Lecę do kuchni, a tam siwy dym. Mój mąż w miejscu, gdzie król chodzi piechotą, czyta sobie książeczkę. Otwieram okno, śnieg mi się sypie na podłogę, wyłączam gaz z przypalonym olejem na patelni, wrzeszczę:
- Stary, co ty ćwiczysz?!
Radzio wchodzi sobie wolnym kroczkiem do kuchni, a ja wnerwiona drę buzię:
- Co to ma być, baranie, imbecyle.pl?
-Nie, kwiatuszku, alzheimery.com!
Śmiejemy się, przytulamy, dajemy sobie buzi i już po kłótni. I rozchodzimy się we własne, aspergeryczne matrixy.
Lubimy być razem, ale też czasem osobno. Kora śpiewała kiedyś i miała świętą rację:
"Lubię samotność lecz we dwoje
na wyciągnięcie ręki twojej..."
❤
Mam cechy charakterystyczne dla zespołu Aspergera (spore umiejętności matematyczne, niechęć do tłumu i fiksację pt. miłość do poezji), więc bardzo mi się taka kontrolowana samotność przyda (oczywiście z Aspergerem mocno przegięłam, ale jak sobie zrobiłam świeżuteńki teścik od pani psycholog, to szczeneczka mi opadła...)
;-)
Na dowód chęci pobycia samej, aspergeryczno - liryczna "rozmowa" z moim prywatnym mężem:
Siedzę sobie wczoraj w swoim gabinecie na szarym końcu chaty i czuję ohydny smród spalenizny. Lecę do kuchni, a tam siwy dym. Mój mąż w miejscu, gdzie król chodzi piechotą, czyta sobie książeczkę. Otwieram okno, śnieg mi się sypie na podłogę, wyłączam gaz z przypalonym olejem na patelni, wrzeszczę:
- Stary, co ty ćwiczysz?!
Radzio wchodzi sobie wolnym kroczkiem do kuchni, a ja wnerwiona drę buzię:
- Co to ma być, baranie, imbecyle.pl?
-Nie, kwiatuszku, alzheimery.com!
Śmiejemy się, przytulamy, dajemy sobie buzi i już po kłótni. I rozchodzimy się we własne, aspergeryczne matrixy.
Lubimy być razem, ale też czasem osobno. Kora śpiewała kiedyś i miała świętą rację:
"Lubię samotność lecz we dwoje
na wyciągnięcie ręki twojej..."
❤
Robię sobie zatem króciutką przerwę w blogowaniu, będę z Wami myślami.
Na koniec chciałabym umieścić tutaj swój bardzo stary wiersz, który krąży w złej, niepoprawionej wersji po różnych portalach. To jest moja, poprawna i ostateczna wersja tego wierszyczka (ktoś chyba źle przepisał, albo przy nim grzebał), którą zresztą już na tym blogu umieściłam, dawno temu, bo... zaczęłam 22 stycznia, piąty rok mojego blogowania! Jak ten czas szybko płynie, to szok ze stresem!
Nie zamierzam rezygnować z pisania, ale teraz znikam na chwilkę.
Nie zamierzam rezygnować z pisania, ale teraz znikam na chwilkę.
Moc pozdrowień i ciepłych serdeczności Wam przesyłam, j.
ja złodziejka
ukradnę Poświatowskiej
wrażliwość subtelność
polecę daleko w przestworza
jak ptak do Twojego serca
odbiorę Jasnorzewskiej
spostrzegawczość i trafność
ujrzę gdzieś w parku różę
i pomyślę nieskromnie
że jestem piękna jak ona
Różewiczowi zabiorę
jego jasność logiczność
będę mądrą ateistką
która świetnie zna Pismo
jednak może żyć bez
z Miłosza wezmę sobie
zdolność łatwego mówienia
o rzeczach trudnych żeby posłużyć
wiernie wiernej mowie
prostym i zrozumiałym
dla wszystkich językiem
ożywię Leśmianowską Lalkę
pomodlę się do Praścieżki
i odejdę w bezczas po to
aby Bóg i nade mną
uronił łzę z tamtego świata
jak Szymborska zapukam
do drzwi kamienia
może mnie wpuści
i może zrozumiem
jak Herbert
że istota tego stworzenia
zakrawa na doskonałość
wzorując się na Broniewskim
będę chciała dotknąć
i zobaczyć w przypływie
irracjonalnego uczucia
jak Gałczyński zabiorę Cię
na wyspy szczęśliwe
i odpłynę z aniołem stróżem
na łódce z niebieskiego papieru
Stachurze ukradnę ostatnią harfę
i proste drogi do wolności
jak Wojaczek pokocham
aż do obrzydzenia
by potem
plagiatując Bursę
napluć Ci w mordę
i nawet
Tuwim nic już nie wskóra
miłością co wszystko wybacza
bo pragnę Ciebie
bez krzty wzajemności
Poezjo
JoAnna Idzikowska-Kęsik, 2007
*** cytat w tytule notki, Aleksander Sołżenicyn, Archipelag Gułag
*obrazki z netu
Spędzam w internecie większość doby od wielu lat (prac + dom - w sumie prawie 20 godzin dziennie - codziennie) i jeszcze nigdy mi się nic nie przytrafiło :) Wystarczy dobry program antywirusowy. No i nie należy klikać w podejrzane linki. Nigdy.
OdpowiedzUsuńAnusia,
Usuńmoże masz lepsze pojęcie o necie, nie wiem...
Program już mam ponoć dobry, mam tez nauczkę, coby nie klikać w dziwne linki...
Ale dobrze, że jesteś. :))
Pozdrowionka!
Anita Lipnicka-Ballada dla śpiącej królewny.
OdpowiedzUsuńMądry tekst.
Jeśli dostanę na priva wiadomość z widocznym Twoim zdjęciem profilowym: otworze pod wszelkim-każdym pozorem :-))
Mam jeszcze tydzień ferii-połażę jeszcze tu i tam nad morzem
"i złapać trochę oddechu, pomedytować i wyciszyć się."
piątek, 26 października 2012
Z poezją, jak z wiatrem...umyka w przestworza, gnana sobą...
ja złodziejka-
-świetne.
No to do następnego razu.
Serdecznie pozdrawiam.
Od jutra ferie, jadę dziś wieczorem pooddychać jodem.
UsuńI mam nadzieję, że jak wrócę, to będziesz!
Pozdrawiam, Jerzy i dziękuję. :)
Asia miałem to samo co nie znaczy wcale, ze musisz konto kasować. bo szkoda.
OdpowiedzUsuńNapisz sprostowanie na swoim własnym profilu i po kłopocie.
Pozdrawiam. kk
Krzysiek,
Usuńmam w Efezie ten portal, przynajmniej w tej chwili, choć bardzo mi brakuje niektórych ludzi i wierszy ich autorstwa.
Ale póki co, odpocznę jeszcze trochę.
Narka i pozdro!
No nie wiem co o tym sądzić będę czekać wypoczywaj i wracaj serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż troszkę odpoczęłam od bloga, teraz jadę sobie w Polskę, ale mam neta w telefonie, to czasem coś tam podejrzę, serdeczności, Wando!
UsuńWitaj Joasiu.
OdpowiedzUsuńJa nie otwieram jakichś podejrzanych plików, linków i innych duperelek.
Mam też u siebie dobrego atywirusa, którego co roku opłacam.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Witaj, Michale,
Usuńjak już tez mam nauczkę!
Też już mam antywirusa lepszego niż te, które miałam do tej pory.
Serdeczności!
Cudowny wiersz! Zachwyciłam się!
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę odpoczynku z dala od nas, ale oczywiście czekamy tutaj na Ciebie :)
Odpoczęłam już nieco i jeszcze odpocznę, dziękuję, Karo!
UsuńJak dobrze, że tu zajrzałam!
OdpowiedzUsuńZaintrygowały mnie Twoje zainteresowania, ale teraz widzę, że są szersze, niż te podane na profilu.
Czytałam post za postem, dodałam zakładkę do ulubionych.
Masz talent i wiedzę. Bardzo serdecznie pozdrawiam, zyskałaś dziś we mnie wierną czytelniczkę. Aneta Bogdańska.
Dziękuję za czas poświęcony na czytanie mojego bloga, pozdrawiam.
UsuńDlatego nie ma mnie na FB i nigdy nie będę, wystarczy, że jestem na naszej klasie zmuszona przez kolegę z naszego liceum. Wirusów się boję, dlatego nie otwieram niczego, co jest podejrzane.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak na konkursie recytatorskim recytowałam wiersz i prozę w Twoim teatrze.
Czekałam, co zabierzesz pani Wisławie, choć wątpię, aby komukolwiek udało się tak pisać jak nasza szanowna Noblistka.
Miłego wypoczynku. Pozdrów męża.
Masz rację, Anno, jak zwykle. I z FB i z NK i przede wszystkim z Wisławą Szymborską - nieodżałowaną, niezastąpioną, wspaniałą. Wszystkiej jej wiersze są mi bliskie, trudno wybrać jeden.
UsuńWłaśnie się pakuję i szykuję do wyjazdu, męża pozdrowię, jak tylko wróci ze spaceru z psem.
Do miłego!
Mam to samo co Anna i w dodatku dwoje informatykow w najblizszej rodzinie. Szlag by to !
OdpowiedzUsuńTez nawala.
Złośliwość rzeczy martwych.
UsuńMój laptop wciąż się "leczy", ściąga aktualizacje, żebym znów nie nałapała wirusów...
Nie lubię siedzieć przy kompie, ale cóż... Nieładnie jest nie odpisywać ludziom, których cenię...
Dobrego!