XxX
listopadowy koniec świata
nie boli tak bardzo jak kiedyś
wrzody popękały gorycz wypłynęła
połamały się czarne
paluchy rachitycznych
gałęzi
listopad wraz z jesienną
zadumą spadł z piedestału
depresantów wymagających
końskich dawek prozacu
wieczorne zgryzoty
odchodzą do lamusa
plajtują bary
Pod Zdechłym Azorkiem
szyby plastikowe i deszcz
nie ma o co dzwonić
a w wirtualu zielono
i jasno za jedno
kliknięcie
nie trzeba wiedzieć
jak pachnie ziemia
listopady niebyłych chwil
zwiewają na strony
z egzotycznymi ofertami
last minute
i tylko wiatr
standardowo
ucisza łkające serca
niekochanych kobiet
JoAnna Idzikowska - Kęsik
Listopad zawsze jest dla mnie najtrudniejszym miesiącem w mandali roku. I to nie dlatego, że znowu, niestety, zmieniamy czas (czego alergicznie nie znoszę, bo uważam to za zamach na mój organizm), że jest Wszystkich Świętych, Dziady, Zaduszki, Samhain czy inne Halloween, że męczy mnie zapach butwiejących liści i pleśni, ale dlatego, że przenikają się światy. I kto jest wrażliwy, ten - bez afektywnej, bordera czy schizy - mocno to czuje.
I możecie nie wierzyć, ale nasi dużo mądrzejsi od nas przodkowie, bardzo mocno celebrowali te dni, wierzyli w świat pomiędzy naszym światem,pod nim i nad nim (potem kościół przerobił to na znane wszystkim piekło, czyściec i niebo) ponieważ żyli w zgodzie z naturą i znali się na astrologii (12 miesięcy, 12 znaków Zodiaku, 12 apostołów wokół Jezusa, archetypowo podobnego do boga Ra czyli boga Słońca - takie skojarzenie, ale nie od dziś wiadomo, że mitologie i wierzenia przenikają się, czerpią z siebie, a Jezus był jasną, słoneczną energią; 12 prac Heraklesa; 12 wróżek w różnych baśniach itd.).
Starożytni bali się zaćmień, wierzyli, że to zły omen. A ludzie u władzy (kapłani w starożytnym Egipcie i szamani w innych cywilizacjach) skwapliwie to wykorzystywali... I wierzcie mi - robią to do dziś (zaprawdę powiadam wam, że każdy władca i rząd miał w przeszłości i ma do dzisiaj swojego "nadwornego" astrologa, dlatego w naszej cywilizacji ukrywa się tę starożytną wiedzę, sprowadzając ją do debilnych gazetowych "horoskopów". Hitler miał na punkcie astrologii niemałego świra).
Za nami zaćmienie Słońca w nowiu w Skorpionie sprzed kilku dni (25 X), przed nami zaćmienie Księżyca (8 XI) - czyli jesteśmy w tzw. korytarzu zaćmień, ale nikt z nas już się ich nie boi ani nie wierzy w ich domniemaną złoczynność.
Kulminacja całkowitego zaćmienia Księżyca nastąpi 8 listopada 2022 roku o godzinie 12:03 czasu polskiego. Zjawisko to potrwa około 40 minut.
Powiem tylko tyle, że pełnia (Księżyc to ludzie, społeczeństwa, emocje a także energia kobieca) odbędzie się w znaku Byka (finanse i sposoby zarabiania pieniędzy, zasoby ziemskie, jedzenie, dobra materialne, bezpieczeństwo, przyjemność) - w czasie panowania znaku Skorpiona - najbardziej kontrowersyjnego w całym Zodiaku (śmierć, tajemnica, władza, cień, pamiętliwość, transformacja, zmiana, ale też odrodzenie się jak mitologiczny Feniks z popiołów). Do tego dojdą różne inne aspekty saturniczno - uraniczne, karmiczne. Co to oznacza dla nas, zwykłych ludzi, czego się można spodziewać? Mam nadzieję, że nie będzie to krach na giełdzie ani braki energii albo żywności lub też jednego i drugiego. Mam nadzieję, że będzie dobrze się działo, bo wzrasta ludzka świadomość, bo ludzie naprawdę nie chcą już złego.
Musimy zatem być dobrej myśli, musimy oddać szacunek naszym wspaniałym, dzielnym przodkom pamiętając, że po nocy zawsze wschodzi słońce. Musimy się sobą zaopiekować, zadbać o siebie, przytulić się, zadbać o swoje ciało, o zdrowe jedzenie.
I nie dać się ponieść strachowi, którego w mediach na pewno nie zabraknie i na pewno będzie się roić od fake newsów.
Nie będę więcej pisać, sami pomyślcie czy lepiej jest żyć w strachu czy też żyć we własnej rzeczywistości z dala od matrixowej paplaniny, czy warto oddawać swoją bezcenną energię czy lepiej spożytkować ją na dobro?
Nie słuchajcie też jutubowych samozwańczych jasnowidzów i niedouczonych astrologów (jak posłuchałam kilku, to zwątpiłam), którzy tylko nas straszą, bo tak naprawdę najwięcej zależy od nas.
Urodziłam się w pełnię Księżyca w Wodniku i pełnie rzadko odczuwam jako zjawiska, które np. nie pozwalają mi spać, wręcz przeciwnie - każda pełnia życzenia spełnia, dlatego wierzę, że i teraz będzie dobrze.
Życzę wam i sobie udanego listopada!