Translate

22 stycznia 2018

Autoewaluacja: 22 I 2012 - 2018



    Dzisiaj mija sześć lat, odkąd zaczęłam pisać tego bloga. Odkąd mam swoje ukochane miejsce w odmętach internetu...

Przez wiele lat miałam blogi na Fimwebie (od lipca 2006 i mam ten profil do dziś) i na Mojej Generacji (chyba od 2007 do listopada 2012 czyli do momentu skasowania tego serwisu), ale zapragnęłam dla siebie miejsca, które będzie w pełni odzwierciedlało moje zainteresowania, będzie moim azylem, ulubionym dzieckiem.

Na Filmwebie, z wiadomych przyczyn, pisałam o filmie, o aktorach, aktorkach, reżyserach. Dodawałam też ciekawostki o twórcach, głównie pisarzach, bo przecież na podstawie wielu dzieł pisanych, powstawały i nadal powstają dzieła filmowe i udało mi się zdobyć wiele punktów czyli dwa łby (bo Filmweb to ponoć łeb pełen filmów).

Na Mojej Generacji pisałam w zasadzie o niczym. Umieszczałam na swoim profilu wiersze znanych poetów, ładne obrazki i czytałam komentarze znajomych, jak również u nich umieszczałam swoje komentarze, jak się nietrudno domyślić - głównie w postaci wierszy i cytatów.

Potrzebowałam miejsca w Sieci, w którym napiszę zarówno o filmie, jak i o sztuce, książkach, swojej pracy, która jest moją pasją i diecie, która również wynika z mojej głębokiej pasji, jaką jest umiłowanie życia w każdej postaci i formie. Potrzebowałam skrawka Sieci, w którym będę mogła w pełni być sobą i tylko sobą: publikować swoje wiersze, pisać o ludziach, których lubię, cenię i podziwiam i, gdy zajdzie taka potrzeba, napisać po prostu i zwyczajnie o...niczym. Każdy z nas jest w jakimś niewielkim procencie ekshibicjonistą, pragnie zostawić po sobie choćby najmniejszy ślad, napisać o sobie, swoich emocjach, odczuciach, przemyśleniach, wariacjach. Podzielić się z innymi swoimi myślami.I nie chodzi absolutnie o zapewnienie sobie miejsca w jakimś panteonie bóstw nieśmiertelnych. Chodzi o podzielenie się, o wymianę zdań, bo przecież człowiek jest zwierzęciem stadnym.

Postanowiłam zatem mieć "prawdziwy blog" w internecie i 22 stycznia 2012 roku przyszłam tutaj... 
I napisałam:


Zaczynam pisać ten blog w dzień urodzin dwojga z wielu moich ulubionych poetów: Bolesława Leśmiana i Krzysztofa Kamila Baczyńśkiego  oraz mojego najulubieńszego Nauczyciela, więc może to sprawi, że będzie to interesujący kąt w internetowej dżungli?

Całe życie pisałam zeszytowe  dzienniki, kajeciki - powierniki, pamiętniki - teraz, w dobie komputerów, czas na blog pisany na klawiaturze.

Całe życie pisałam też wiersze. Od dziecka. Z mniejszymi lub większymi przerwami, ale pisałam.

I opublikowałam swój wiersz, którego się nie wstydzę, ale który jest bardzo kiepski i naiwny i dzisiaj na pewno bym czegoś takiego nie stworzyła. Wtedy jednak byłam na etapie ponownego wdrażania się w pisanie wierszy i po prostu sobie próbowałam, wprawiałam się, bawiłam formą i treścią. Bo wiersze były ze mną zawsze, jednak miewałam wiele przerw w ich pisaniu, co wcale nie jest złe, bo przecież nie samą poezją żyje człowiek. A z innej strony patrząc: nasze życie to poezja w najpiękniejszej formie.

Wpis z 22 stycznia 2012 długo był pierwszym i jedynym wpisem w tym miejscu (był też profil na Cytatach.info, gdzie publikowałam próby poetyckie, opowiadania, umieszczałam ulubione cytaty). Mój blog miał też inny tytuł (zresztą długo szukałam dobrego, adekwatnego tytułu dla tego bloga, zmieniałam tytuł kilka razy, aż w końcu znalazłam w swoich zwojach mózgowych obecny, który pasuje, jak mniemam, zarówno do moich wierszy, jak i mojego gustu a także odnosi się do wielkiej poezji, bo ten "kaprys Joanny" to przecież wymyślił Edward Stachura w moim ulubionym wierszu "Skandynawia", choć fascynacja akurat tym poetą dawno mi minęła...). 

Na początku, przyzwyczajona do innych swoich blogów, nie bardzo wiedziałam, jak się tutaj, na Bloggerze, poruszać, jak zdobywać czytelników, co robić, żeby poznać znajomych blogowiczów itp, itd. Byłam też zajęta pracą, kolejnymi studiami, pogłębianiem kompetencji zawodowych.

W październiku 2012 roku, gdy Moja Generacja ogłosiła kasację (a już się tam zaczęłam odnajdywać, już nawet opublikowałam jakiś swój wiersz),zaczęłam pisać tutaj dość dużo, regularnie i, mimo wielu zawirowań, zwątpień, chęci skasowania, darowania sobie, pójścia gdzie indziej... Jestem tu do dziś (i dobrze, że jestem, bo jest to przyjazna platforma).

Największy kryzys w pisaniu tego bloga(dla mnie po prostu straszny!), miałam od końca 2016 przez cały 2017 rok. Kryzys twórczy, który wiązał się również z moją niemocą w codzienności (paradoksalnie był to tak naprawdę jakiś dziwny spadek energii życiowej, nic więcej...I nie umiałam się cieszyć ani sporymi sukcesami w pracy, ani tymi życiowymi, także na niwie poetyckiej; pogubiłam się, wpadłam w depresję, którą starałam się ukryć, zignorować, przeoczyć)... 

Naprawdę, z ręką na sercu, kilka razy byłam bardzo bliska skasowania tego bloga, ale - na szczęście - nie zrobiłam tego i jestem szczęśliwa, bo mogę pisać dziś to, co piszę: zacząć siódmy rok mojego blogowania. 

Nie poddam się. Wiele tematów, które chciałam stworzyć, które falowały we mnie, czekały na uwolnienie, odeszło z braku wewnętrznej motywacji. Myślałam: i tak nikt tego nie przeczyta, po co to w ogóle pisać? Opisywać, recenzować przeczytane książki, wiersze, obejrzane filmy, dzielić się nowymi, ulubionymi piosenkami, cytatami, nowinkami pedagogiczno - psychologicznymi, obserwacjami... Po co? Kogo to obchodzi? Każdy zajmuje się, i słusznie, sobą.

Teraz wiem, że warto.
Teraz...Zaczęłam również pisać ręcznie, wróciłam po prostu do pisania pamiętnika, intymnego dziennika codzienności... Rozpisałam się.

Teraz chcę i będę pisać, bo wiem, że moje posty, nawet te bardzo stare, są czytane. 
Wróciła mi wiara w pisanie, w prowadzenie tego małego skrawka w Sieci...

ANONIMOWY CZYTELNIKU, który wpisałeś mi się pod postem o moich ulubionych polskich aktorkach: DZIĘKUJĘ!!!Pewnie zupełnie bezwiednie sprawiłeś, że uwierzyłam w to, że to, co tutaj publikuję, naprawdę ma sens, że warto, mimo wszystko i wbrew wszystkiemu.

Moje Drogie i Drodzy! 

Anno, Czarownico z Bagien, Agniesiu F., Alinko, Królowo Karo, moja intuicyjnie kochana Frau Be, Julko - Niko (cudowna dziewczyno!), Lotko, Michale, Eljocie, Zbyszku, Wesoła Chatko Baby Jagi, Małgosiu S. - dziękuję z serca za Waszą obecność, za komentarze, za wsparcie (jeżeli ktoś się poczuł urażony, bo go pominęłam, to bardzo przepraszam, gdyż na pewno nie zrobiłam tego celowo, trudno wszystko spamiętać). 

Dziękuję Znajomym z Filmwebu, zwłaszcza mojemu - również intuicyjnie kochanemu - Ż. za to, że jest i tu i tam, że wysyła mi życzenia na święta, które odczytuję po wielu miesiącach, czerwona jak moje makowe sukienki! Wiem, że mi wybaczysz, wiem, że jesteś wyjątkowo dobrym Człowiekiem!

Dziękuję wszystkim, naprawdę wszystkim, którzy tutaj kiedykolwiek zajrzeli, a szczególnie tym, którzy zostawiali swoje wspaniałe, bardzo przeze mnie cenione, ślady (Ania, Aneta, Łucja - Maria, Magda, Malina M., Wanda - Róża, Kasia, Ala Kuberska, SDR, kk, Marta, Cala, Basia, Jagoda, Grażka i wiele, wiele innych osób), nawet jeśli te wpisy były niesympatyczne (pani Janina J.-B. z NK, chris horse), bo to wszystko mnie czegoś nauczyło! Ludzie to nasi najlepsi nauczyciele! Ludzie to wspaniałe lustra naszych osobowości. Jakże piękni w swojej nieidealności, ze swoimi wadami, jakże różnorodni, kolorowi, wspaniali.
 
Tym, którzy byli i odeszli - tym bardziej dziękuję!

Najszczególniejsze podziękowania składam mojemu najwierniejszemu - byłemu już Czytelnikowi - mojemu Ra, który był jeszcze na Mojej Generacji i który tutaj mnie wspierał i przez wiele miesięcy był pierwszym i jedynym komentatorem tego bloga (jak również zapewne także jedynym czytelnikiem). I nieważne, że odszedł, zniknął, że postanowił nie pojawiać się więcej w tym miejscu, bo naprawdę szanuję wybór i wolną wolę. Życie to droga: spotykamy się, odchodzimy, ale pamięć zostaje. Ja zawsze pamiętam tylko to, co było dobre.

Dziękuję za sześć lat! To nie jest mało! To naprawdę kawałek czasu, naszego czasu!

Startuję do nowego blogowego roku z nadzieją, że będzie to dobry rok, że powstanie sporo ciekawych postów i wierszy. Proszę o dobre słowa, o wsparcie... Ludzie tak mało się wspierają, a przecież wszyscy bez wyjątku tego potrzebujemy! Motywować znaczy dodawać skrzydeł.

Postaram się bywać częściej tutaj, w miejscu, które stworzyłam, o które dbałam i które naprawdę lubię. Nie chcę zakładać nowego bloga. Byłam, jestem, będę tutaj.Jestem wierna w przyjaźniach, a ten blog to mój przyjaciel.

Ale jestem także, jak już wcześniej pisałam, na etapie zbierania siebie w życiu prywatnym (problemy ze zdrowiem, z sercem, z totalnym brakiem energii, zawrotami głowy, koszmarnymi omdleniami, krwotokami z nosa i - teraz - mimo ferii, robieniem serii wyników i w dużej mierze płatnymi wizytami u lekarzy specjalistów, ponieważ ferie świąteczne i długie zwolnienie przed obecnymi feriami, niestety, nie dodały mi siły, a wszelkie tabletki i zastrzyki chyba tylko odebrały mi część życia), ale wiem, że to minie, że będzie dobrze, że dam radę, jak zawsze. Wiem, że choroba to reakcja organizmu na to, co wokół mnie, że ma swój początek w myślach. Wiem, że ją pokonam, bo już wiele chorób pokonałam w swoim życiu (choć nie wiem, czy rano znowu nie wywinę fikołka przy pobieraniu krwi, brrr!), którego celem jest dawać jak najwięcej dobrego ludziom, a szczególnie dzieciom, a jeszcze szczególniej dzieciom specjalnej troski i z problemami natury psychicznej (a o zdrowiu i swoich dolegliwościach, których żaden lekarz nie potrafi celnie zdiagnozować, jeszcze napiszę, ostatecznie to mój blog i mam prawo dzielić się na nim swoją wiedzą, choćby o czymś tak błahym, jak ból egzystencjalny).

Postaram się również... Nie! Obiecuję bywać częściej na Waszych blogach, komentować wpisy!

Z pozdrowieniem i nadzieją, że nie wszyscy odeszli, z życzeniem dobra i tylko dobra dla wszystkich, którzy tu zaglądają a szczególnie dla tych, których już tutaj nie ma.

Niechaj moc, pokój i dobro będą z Wami i w Was!
JoAnna.



***
Na zdjęciach własnych autorka bloga. Motyle mnie lubią, od kilku lat mam w domu zimą motyle, rusałki pawiki w pełnej krasie... Więc póki fruwają motyle, fruwajmy i my. :))

30 komentarzy:

  1. Byłem,jestem i będę.

    A Ty pisz i nie załamuj się niepowodzeniami.

    Miłego,spokojnego i pogodnego czasu.

    Do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty również nie załamuj się niepowodzeniami.

      Miłego,spokojnego i pogodnego czasu.

      Usuń
  2. Przecież nigdy stąd nie odejdę, dopóki będzie istniało to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  3. A poza tym nie masz pojęcia (bo i skąd?), jak bardzo się cieszę, że wracasz...

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdeczności, Joasiu.
    Spełniaj się i nie daj się <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, przeczytałam Twój wpis tak szczery i emocjonalny z łezką w oku. Kryzysy twórcze się zdarzają, zdrowie też potrafi dać do wiwatu, a gdy się to wszystko skumuluje, jest byle jak. Znam to, ale wiem też, że jest w nas taka siła, która pozwala się podźwignąć i zacząć od nowa lub z nową mocą kontynuować drogę do obranego celu. Czasami pozbieramy się sami, czasem pomocna dłoń potrafi zdziałać cuda. Jest w Tobie ta siła, mimo opisanych tu słabszych okresów i dobrze, że ją odnalazłaś. Wszystkiego dobrego Ci życzę, przede wszystkim zdrowia, bez którego trudno funkcjonować. Szczęście jest w zasięgu ręki, jak ten motyl, który przysiadł na Twojej dłoni. Bądź szczęśliwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak piękne, budujące słowa, Czarownico.
      Życie lubi nas zaskakiwać, a czasem nawet zniewalać,
      ale przecież od tego mamy inteligencję, żeby dostosowywać się
      do zaistniałych sytuacji i uparcie dążyć do wyznaczonego celu.

      Dwa ostatnie dni i dzisiejszy wczesny poranek spędziłam u panów lekarzy.
      Refleksje z owych interesujących spotkań opiszę w kolejnym poście.
      Bo to wszystko, co wpływa na nas, czasem podświadomie, odzwierciedla się
      w naszych myślach, a one wpływają niezmiennie na nasze samopoczucie.

      Pisać będę, bo tak postanowiłam. Niekoniecznie wiersze, bo wierszy nie umiem
      i nie chcę pisać na siłę. Cieszę się, gdy są, pojawiają się i wypływają ze mnie,
      jeśli chcą tkwić we mnie jak drzazgi w oku, to niech tkwią.

      Motyle naprawdę mnie lubią, wygląda na to, że za mną chodzą, wszędzie, gdzie się
      pojawiam, są motyle. Mam w telefonie wiele ich zdjęć, nawet z pokoi hotelowych,
      a w moim domu ich obecność to standard.

      Ty również bądź szczęśliwa, pozdrawiam najserdeczniej.

      Usuń
    2. Dziękuję. A ja przedwczoraj napisałam wiersz, może raczej słowa do piosenki, bo to Ty mnie natchnęłaś, więc i Tobie go zadedykowałam Nie będę go tutaj kopiować. Zajrzyj do mnie. "Smaki życia" są dla Ciebie. Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Cudowny, absolutnie piękny, budujący wiersz.
      Z całego serca dziękuję, przepiszę go sobie do
      pamiętnika i będę czytać i czytać.

      Merci beaucoup!

      Usuń
  6. Wracaj, nie leń się i bądź! A ludźmi się nie przejmuj - nie warto!

    http://przystanek-klodzko.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie będę się lenić, Anno,
      bo aż mi źle z tym wszystkim, z tym,
      jak bardzo zaniedbałam blogowanie.

      Serdeczności!

      Usuń
    2. Najważniejsze, że do tego zawsze można wrócić :) Po prostu nie patrz wstecz, tylko idź przed siebie :)

      http://przystanek-klodzko.pl

      Usuń
    3. Nie patrzę, każdy dzień jest nową szansą
      na poznanie ciekawych ludzi, rzeczy, książek...
      :)

      Usuń
  7. JoAnno, Ty będziesz kontynuować swego bloga, a ja muszę po 12 latach pisaniny pożegnać swego bloga na Onecie.
    Dobrze, że jesteś, dobrze, że spotkałyśmy się w tej rozległej internetowej przestrzeni, bo przecież tak dużo nas łączy.
    Nie piszę wierszy, bo skoro nie mam daru pani Szymborskiej, to po co mi pisać.
    Twoje wiersze są inne, może nie mają formy tradycyjnych wierszy, ale zawierają samą mądrość, a to w pisaniu jest najważniejsze.
    Tylko nie utożsamiaj się w pełni z motylami, bo ich żywot jest zbyt krótki. Bądź dzielna i przebojowa.
    Ściskam Cię z głębi duszy.
    https://zycie-anny-reaktywacja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, wiem jak to jest: pisać tyle lat i nagle kasują.
      Skasowali mi tak kiedyś Moją Generację. :(

      Wiem jednak od bardzo bliskiego piszącego, o którym tu napiszę jeszcze,
      że na Onecie blogi były cenzurowane. Ty, z tego, co pamiętam, też o tym
      wspominałaś.
      Więc może: nie ma tego złego" Choć wiadomo, że żal po tylu latach...

      A wiesz, że jak widzę motyle i one siadają mi na ramionach,
      na włosach, na rękach, to też miewam przeczucie, że szybko stąd odejdę?
      Albo też myślę, że mój skrzydlaty anioł stróż chce mi coś przekazać. ;-))

      Pozdrawiam ciepło.

      BYŁAM i będę zaglądać!

      Usuń
  8. Witaj Joasiu.
    Ja też miałem trzy blogi. Jeden mi już po pustych latach skasowali, ale zdążyłem wszystko skopiować i wyszła z tego książka. Pracuję jeszcze nad nią, ale jej nie wydam, bo książka o polityce PiS, LPR i Samotnejbrony. Minęły lata, a zmieniło się tylko na gorzej, tylko statyści się zmienili. a główni "bohaterowie" są do tej pory. Zosyawią ją dzieciom w spadku. Drugi blog jest jeszcze, ale już na nim nie piszę.
    Teraz od paru lat mam obecny i dobrze mi na nim.
    Fajnie, ze masz swoje miejsce na tym łez padole...
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie, że ten Twój komentarz wpadł mi do spamu
      i dopiero dzisiaj go zauważyłam?
      Jakieś przeczucie, żeby zajrzeć tam,
      gdzie prawie nigdy nie zaglądam?

      Warto pisać, warto mieć swoje miejsce.

      Serdeczności, Michale!

      Usuń
  9. Wszystkich nas dotyka od czasu do czasu spadek energii i brak chęci do czegokolwiek. I masz rację, potrzebujemy ludzi, żeby nas wsparli i dodali sił, żeby powstać.
    Życzę dużo zdrowia i weny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spadki energii to taka ludzka przypadłość,
      różnie bywa z ich powodami.
      Moja córka ostatnio narzeka na brak słońca,
      a jak ją wysyłam w ciepłe miejsce,
      to mówi, że nie ma siły jechać. :(
      I tak bywa.

      Prawda jest jedna: w tym świecie tak bardzo szybkim,
      pełnym kłamstwa na każdym kroku, jakiejś dziwnej rywalizacji
      podszytej jadem, warto, naprawdę warto być tą osobą, która
      potrafi motywować, dodawać skrzydeł i energii.

      Dziękuję za dobre życzenia,
      serdeczności!

      Usuń
  10. Asiu, jest mi bardzo miło, ze mogę, wtedy, kiedy zapragnę uczestniczyć w Twoim życiu twórczym, czytając publikacje z życia Twojego i nie tylko.
    Bardzo cenię sobie Twój krytycyzm i szerokie zainteresowania, które często mnie wyrwały z odrętwienia i ożywiły pobudzając mój spadek energii, bo i mnie zdarza się coraz częściej oddalać się w cień i zanurzać w swoich ciemnych zakamarkach refleksji.
    Chciałam już nawet usunąć grupę, którą kiedyś stworzyłam na potrzeby wydania antologii, a której administrowanie zaczęło mnie przerastać.
    Jednak mój zamysł został ku mojemu zdziwieniu przyjęty z dużym rozczarowaniem i żalem. Na skutek napływających do mnie próśb ze strony uczestników tej grupy pozostawiłam ją, zmieniając tylko jej status na "zamkniętą".
    Może to i dobrze, że przedstawiłam w grupie swoje zamiary, bo grupa nagle się ożywiła, ale to wiąże się z moją odpowiedzialnością i zaangażowaniem w niej, a ja już czasem nie mam siły i ochoty na czytanie tak wielu różnych publikacji i zaakcentowanie mojej obecności pod publikowanymi postami.
    Może to przyczyna tego natarczywego braku słońca, a może to we mnie się coś wypala, bo prawie nie piszę nic nowego i wydaje mi się, czytając innych, że nie powinnam, bo cóż ja sobą reprezentuję w publikowanej przez siebie grafomanii?
    Joasiu, Twoja twórczość i wiedza są na tak wysokim poziomie, że Ty nigdy nie powinnaś, a nawet Ci niewolno dopuszczać do siebie myśli o odejściu od, jakże interesujących swoich publikacji ♥ ♥ ♥
    Życzę Ci nieustającej weny twórczej z podziękowaniem, ze Jesteś ♥ ♥ ♥
    Twoja Marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu,
      bardzo Ci dziękuję za ten komentarz,
      jestem naprawdę szczęśliwa, że mam takich Znajomych, jak Ty
      i nie jest ważne, że to znajomość wirtualna, bo przecież jakoś

      Też byłam kiedyś na FB adminem grupy poetyckiej, ludzie mnie
      hejtowali, gdy prosiłam o oprawianie błędów, żeby utrzymać poziom.

      Potem miałam swoją grupę, ale skasowałam ja z powodu braku czasu
      i - no, niestety, piszących.

      Również życzę Ci weny, zdrowia, wytrwałości i wszelkiego dobra.
      Również dziękuję, że jesteś.
      Pozdrawiam ciepło i serdecznie, j.♥ ♥ ♥
      trzeba zacząć.

      Usuń
    2. Ja w mojej grupie przestałam już zwracać uwagę na błędy, bo mnie to przerasta, że trzeba z całą uniżonością zwracać się do kogoś, kto popełnia nawet błędy ortograficzne, w kilku przypadkach dokonałam korekty prozy, co było wzorem na następne pisanie, ale jak grochem o ścianę. Jak można pisać np. Pan był chory i miał kota, który tulił się, gdy miał gorączkę i można zgłupieć, kto miał gorączkę, ale inni to lajkują i piszą, że piękna bajka, więc ja mam to gdzieś, bo szkoda mojego zaangażowania się w takie bzdury.
      Grupa nosi nazwę "Piszemy duszą i emocjami" więc niektórzy wzięli tę nazwę dosłownie ;-)))
      Przeczytałam u Ciebie Joasiu, że Ktoś maa podobne do moich problemy z blogiem Onet.
      Pisałam na swoim blogu od 2010 roku i miałam tam około 1000 wierszy.
      Nagle postanowiono blog zlikwidować. Zostało mi do przeniesienia na swoje foldery jeszcze 325 wierszy.
      Przeczytanie, skopiowanie i przeniesienie z odpowiednią czcionką jednego wiersza trwa minimum 10 minut.
      Termin na uratowanie swojej twórczości dano do 31 stycznia br, a wiadomość o tym przyszła w grudniu 2017 roku.
      Szkoda mi moich wierszy bez względu na ich poziom, bo to przecież moje "wypociny".
      Nie odważę się już nigdy więcej założyć bloga, bo cena, jaką płacę w przesiadywaniu przy komputerze jest za wysoka.
      Nie dobrze mi się już robi na hasło Internet.
      Wszystko, co publikujesz w blogu zapisuj sobie Joasiu w prywatnym folderze i przegrywaj na dysk zewnętrzny, bo nigdy nie wiadomo, co mogą wymyślić administratorzy i moderatorzy.
      Pozdrawiam Cię cieplutko ♥♥♥ Marysia

      Usuń
    3. Postaram się, Maryniu,
      bo...
      Jacka już nie ma.
      I nikt nie uratuje jego nagradzanych blogów. :(((((((((
      Chyba, że Michał, jego syn, choć wątpię, bo to był
      indywidualista...

      Dlatego będę kopiować swoje wiersze, bo i tak połowa przepadła na NK.

      Pozdrawiam niezmiennie i serdecznie i życzę Ci zdrowia.

      PS

      To pewnie nie będzie pocieszające, ale też mam ostatnio problemy ze wzrokiem.
      A do grupy zajrzę.

      Usuń
  11. A ja pamiętam Cię Joasiu jeszcze z Filmwebu i cieszę się, że nadal tu jesteś. Dobra, wyrozumiała, w pewnych swych gustach niezmienna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, działo się na FB, działo, na naszych blogach,
      do dziś mam zachowanych kilka ulubionych tematów. :))

      Dobra nie jestem do końca, bo, jako psycholog wiesz,
      że w każdym z nas jest i dobro i zło, w zależności od sytuacji.
      Ale gusta mam stałe i, jak widać, wielu Znajomych również. :)))

      Pozdrawiam!

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)

ŚWIEŻYNKI