Witajcie moi Drodzy!
Dzisiaj trochę miszmaszowo, o wszystkim i o niczym, a witam Was moim starym wierszem odnoszącym się do twórczości jednego z moich ukochanych reżyserów, arcymistrzów światowego kina, Ingmara Bergmana.
po próbie
na strunach dni gram, co potrafię. bardzo się staram
nie fałszować. bacznie zwracam uwagę na to, gdzie
węże składają jaja i szukam źródła nadziei
we
wszystkim co dobre i szczere.
nie wiem dokładnie, gdzie rosną poziomki, potrafię
jednak wygrać jesienną sonatę bez narzekania na
szarość i smutek wszystkich listopadów, jakie udało
mi się rozjaśnić uśmiechem.
miłością zataczam kręgi na szorstkiej powierzchni płynącego
bezlitośnie czasu. słowa, szepty i krzyki czerwienieją
na półotwartych ustach. taka już ze mnie dziwna persona,
rozpaczliwie poszukująca siódmej pieczęci.
życie marionetek trwa w najlepsze. realizuje się
w scenach z życia małżeńskiego, nawet wówczas,
kiedy zimny deszcz pada na naszą miłość, gdy
twarzą w twarz staję przed namiętnościami.
w rozbitym zwierciadle odbija się oko diabła.
uporczywe milczenie boga
ucisza czarodziejski flet.
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 22 XI 15
Ten boski kubek w postaci kwiatu maku dostałam od moich przyjaciół pod koniec sierpnia, na urodziny, uwielbiam z niego pić, bo jest rewelacyjny, bardzo solidny i piękny jak Bergmanowskie wnętrze duszy.
Jak już pisałam, nie było mnie w Bolesławcu praktycznie całe wakacje, a jak wróciłam, okazało się, że moje miasto wypiękniało. Przy ulicy Prusa powstała Ceramiczna Brama Przyjaźni, której jeszcze nie widziałam, ale jak tylko zobaczę, to Wam ją pokażę tu na blogu. Pojawiła się również stara - ale cudnie odnowiona Kobaltowa Kamienica, w której, na parterze znajdują się trzy sklepy z moją ukochaną bolesławiecką ceramiką. Kamienica znajduje się przy ulicy Zgorzeleckiej, przy rzece Bóbr, niedaleko drogi wylotowej w stronę Zgorzelca i Niemiec. Obejrzałam ją niedawno, robi wrażenie, wygląda pięknie, zresztą sami oceńcie.

Nie pamiętam już, czy pokazywałam Wam w którymś nowszym poście swoje w miarę nowo zakupione ceramiczne cacka, więc mam dla Was parę fotek kubków, które lubię, z których lubię pić i dlatego są w kuchni, żeby były pod ręką (superunikaty trzymam w pokojach, w różnych kredensikach za szkłem, mam sporo wzorów, których już nie ma w produkcji).
Oprócz kubasków zakupiłam też dużą miskę - mam ostatnio fazę na bolesławiecki kobalt. Miska zaś świetnie mi się sprawdza w kuchni.
I na koniec ferajna czyli zwierzyniec. Niczko moje najdroższe, ukochane stworzenie, czuje się odrobinę lepiej, ale schudł bardzo, jest słaby, dużo przeżyliśmy ostatnio, musiałam podjąć decyzję o jego kastracji farmakologicznej, bo psiak ma już 14 i pół roku i ma problemy z prostatą, ale serduszko ma silne i to jest najważniejsze.
Balbina, chociaż trzy miesiące starsza od Nikoska ma się dobrze, choć zazdrośnie, często włazi mu do kojca, ignorując swoje legowiska. Uwielbia, gdy wszystkie kocyki w kojcu są świeżo wyprane, wtedy Niko nie ma szans...
A Bazyl, kocur york chocolate mojej córci (na pierwszy rzut oka wydaje się czarny, ale w słońcu jego sierść lśni czekoladowym blaskiem), wciąż za mną biega (gdy ona gdzieś lata po świecie, a kot jest u mnie na gościnnych występach) i domaga się jedzenia (wie dokładnie, w której szafce trzymam przysmaki) i mizianka - jest wielki, waży ponad 8 kg, więcej niż Niko i Balbina z tym, że to diablątko w przeciwieństwie do moich aniołków, lubi się czesać, moje czochraki uciekają, jak tylko zobaczą grzebień lub szczotkę.
Wczoraj wyszłam pierwszy raz po chorobie covidowej na spacer z psinką moją najdroższą i spotkałam wiewiórkę, której nie uchwyciłam i zimowity - jesienne krokusy. Powoli, nieuchronnie zbliża się listopad...
Uściski i moc serdeczności dla Was, życzę Wam ciepłego, zdrowego i udanego nadchodzącego tygodnia.
*
Cytat w tytule postu Ingmar Bergman.
Wszystkie zdjęcia w poście są mojego autorstwa.
Such a lovely poem! Happy Sunday, JoAnna.
OdpowiedzUsuńHappy new week Angie, thx!
UsuńSon todas unas imágenes muy hermosas.
OdpowiedzUsuńY lindas y entrañables tus letras.
Feliz domingo.
Un abrazo.
Muchas gracias Amiga Amalia, saludos y besos!
UsuńBonsoir
OdpowiedzUsuńJ'espère que tu as passé une bonne journée
Chez moi il pleut tout est gris et triste
Bonne soirée et douce nuit
Gros bisous Rita
Ma chérie, quand il pleut, il fait gris, mais on a besoin de pluie. Bisous ! Bonsoir, Rita !
UsuńMiło, przytulaśnie ale też pięknie i na luziku:)
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny wpis. Piękna i bardzo oryginalna jest ta kamienica.
Na pewno jest ozdobą ulicy, robi wrażenie i przyciąga wzrok!
Czerwony kubek jest mega! Lubię takie połączenie kolorów, na pewno wyróżnia się wśród innych, a kolekcję masz pokaźną!
Zwierzaki przesympatyczne:)o nich można pisać bez końca:)
Niech tylko będą zdrowe!
Dobrego tygodnia życzę i przesyłam serdeczne uściski 🤗🧡
Powiem Ci, że zdjęcia nie odzwierciedlają jej piękna, widziałam ją na fotach już w wakacje, brat mi wysłał, ale jak tam stanęłam, to było wielkie wow! Posyłam Ci dobrą energię i życzę udanego nowego tygodnia!
UsuńBonne soirée suivie d une douce nuit bisous a demain
OdpowiedzUsuńMerci beaucoup, bonne soiree!
UsuńW Bolesławcu jeszcze nie byłam więc muszę to nadrobić :) Piękny masz kubek i zwierzaki oraz talent poetycki :) Sprawiasz, że zatrzymuję się na dłużej :)
OdpowiedzUsuńQue preciosas todas las tazas, y un gran poema
OdpowiedzUsuńCudne te koniaczki!!!!! Boże, tak bardzo chciałabym wiedzieć, o moim ukochanym Mruczku, że żyje i nic mu nie jest... Zaczął właśnie do nas przychodzić trzeci, którego nazwałam Dzwoneczkiem, ale nawet jeśli, któregoś z nich uda się udomowić, to nie zastąpią Mruczusia, bo ja wciąż na niego czekam...
OdpowiedzUsuńJoasiu, pozdrawiam Cię mocno!!!