Translate

30 listopada 2019

See you in the new life

 xXx

nareszcie koniec końca świata
listopad umiera odchodzi dzięki
względnej umowności kalendarzowej bzdury
jakie to piękne jakie natchnione
patrzeć na koniec realną śmierć niebytu

teraz już będzie znacznie lepiej
czas pozaiwania szybciej niż po grudzie
a obleśnie kiczowate aniołki i inne stworki
zafałszują cieniutkim falsetem "Halleluyah"

zajebiście urocza perspektywa
depresji  stłumionej wrzawą sympatycznie
rodzinnych tak zwanych świąt
okraszonych kiepskimi bajerami
i śmieciowym bezwartościowym żarciem

witajcie w gównianym Matrixie
w rzeczywistości homokretynicus
gdzie gadżety ważniejsze od uczuć
gdzie widać słychać a nawet czuć
totalną przenikliwie zimną pustkę

w której dzieci i ryby wrzeszcząc błagają
o chwilę uwagi dobro miłość i szacunek
dusza i ciało mówią dosyć a rozum
gna na oślep za kolejną zbędną zabawką

jik
*obrazy z internetu, nie znam Autorów

19 komentarzy:

  1. Mam teraz to szczęście, że w moim Matrixie nie ma fałszywych uczuć i pozornych emocji, a spotkanie świąteczne są cudne, już czekam na gwiazdkę, ale masz rację - bywa, że święta to głównie zastawiony stół i i próba pogrzebania rodzinnych problemów pod choinką...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie to określiłaś, Jotko.
      też jestem wielką szczęściarą. :)
      Ale napisać swoje muszę, zwłaszcza,
      gdy coś mnie naprawdę kłuje w oczy, uszy,
      serce.

      Dobrego!

      Usuń
    2. Kurczę! Wczoraj napisałam wiersz o świętach w podobnym tonie. Jakieś biorytmy, czy co...

      Usuń
    3. Coś jest na rzeczy. 🥰😘

      Usuń
  2. Witaj Joasiu.
    Święte słowa mistrza Korczaka.
    Lepiej być grafomanem, cokolwiek to znaczy, niż analfabetą.
    A tak na marginesie, nie każdy rodzi się mistrzem pióra i słowa.
    Aczkolwiek na zdaniach krytyków nie do końca polegam. Różnie z tym bywa.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to prawda i jak to zmienić.Nie dajmy się tej fali.Pozdrawiam z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko jest do przejścia,do przeżycia,mamy taką siłę w sobie.
    I w tym dwuwymiarowym świecie wszystko minie,przeminie.
    Ale póki co,dajmy jeszcze coś z siebie(dobro,miłość,szacunek)-komuś.

    OdpowiedzUsuń
  5. JoAnno, już od dawna przestały mnie cieszyć wszelakie święta. Zawsze przy stole wigilijnym błagam, aby nie dyskutować o parszywej polityce, która zatruwa nam umysły.
    Wydaje mi się, że winę za to w dużej mierze ponoszą świąteczne reklamy, które pojawiają się zaraz po 1 listopada i wszystkie gospodynie domowe biegną do marketów, aby 500+ wydać na jakieś niepotrzebne bzdury.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutne refleksje, ale coś w tym jest.
    To od nas zależy, jak przeżywamy okres przedświąteczny, adwentowy, a potem świąteczny.
    Moje ♥️póki co pełne nadziei na lepsze jutro.
    Pozdrawiam cieplutko na miły dzień 🏵️☕🧁🤗

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie szczęście, że mnie to omija. Xmas z miłym nie robimy w ogóle, bośmy ateiści do szpiku, a do domu w Polsce w ten czas nie jedziemy. Zresztą ... nawet gdybyśmy jechali moja mama od lat robi wszystkim jednaki prezent: nakłada do torebek mandarynek. To najlepszy prezent jaki można sobie wymarzyć - kuchnia pachnąca kapustą z fasolą i mandarynkami.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię listopada, cieszę się, że już się skończył. Mam listopadowego doła, taki spadek nastroju, ogromny. Natomiast święta , szczególnie te Bożego Narodzenia bardzo lubię. Nareszcie jest czas, żeby wspólnie przy stole pogadać tak o wszystkim, ( polityka wykluczona całkowicie), bo na codzień nie ma za wiele czasu,wspominamy też, dlatego ten pusty talerz jest zawsze dla tych, których już nie ma z nami. Lubię też tern moment kiedy otwieramy prezenty złożone pod choinką. To są zawsze niespodzianki i cieszą.Jest nastrojowo i radośnie. Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Joasiu, wiersz naprawde dobry ale u mnie ostatnio straszna nerwowka w pracy,podsumowania, sprawozdania,można zwariować i nie jest optymistycznie i trzeba to przetrwac. Nie ma czasu na kino na nic. Chyab jak wszyscy czekam tylko na świeta ale nie dlatego, że je lubie lecz po prostu chcę mieć wolne dwa dni spokoju. Ty masz dobrze, bo masz wiecej wolnego.A teraz też pewnie masz urwanie ... bo Cie tu nie ma jak widze, też nie masz czasu pisać. Na pewno się cieszysz, pamiętam, jak TAM pisałaś o Oldze Tokarczuk - ja też sie ciesze. Pozdrawiam mocno i serdecznie i czekam na kolejne wiersze, papa .

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha, świetnie cię rozumiem :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, dopiero przeczytałam niniejsza notkę, i ztwierdzam, że przykuta strachem może więcej napiszę 😛.
    Żary zartami. Świetny tekst, już cię lubię. Mam poprostu te same odczucia, a na moim blogu nic tylko marudzenie na temat świat ;) paaa

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem jak zacząć, nie odpisujesz Joasiu od listopada, chociaż na Facebook zaglądasz. Myślę, że tak jak pisałaś kilka razy, postanowiłaś zrezygnować z pisania bloga. Twoja decyzja, chociaż żal mi . Dziwnie się czuję, kiedy rozmawiam "ze ścianą", ( wybacz, za takie porównanie, tak to odczuwam.)Nie wiem czy w ogóle to przeczytasz, więc krótko poinformuję , że usuwam z zakładek Twój blog, robię to z żalem, ale jak pisałam, rozmowa "do ściany" dziwnie mnie przytłacza . Lubiłam tutaj zaglądać, czytać Twoje zwierzenia, myśli, refleksje a także ciekawe komentarze ludzi. Ale jak to w życiu bywa- coś lub ktoś się pojawia i znika.Trzeba się z tym pogodzić. Na pewno przez jakiś czas będzie brakowało mi tego bloga, ale kiedy usunę go z zakładek, będzie możliwość szbszego pogodzenia się z tym, że już nie istnieje i że nie będę zaglądać. Pozdrawiam, chociaż jak już pisałam, nie wiem czy przeczytasz nie tylko mój wpis ale i wpisy ludzi , Twoich wiernych czytelników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry.
      Tak że mną bywa.
      Milknę.
      Potem wracam.
      Tak już mam z tym blogiem.
      Nie zaglądałam tu od bardzo dawna.
      Życie mnie przytłoczyło.
      Pęd, speed, jak zwał.
      Dużo, dużo pracy i jeszcze więcej nauki. Myślałam naiwnie, że w święta coś napiszę, dokończę wiersze, które zaczęłam... Ale niestety, lis chciał inaczej. I teraz - de facto - zbieram siebie. Byłam tak chora, że chyba pierwszy raz poważnie pomyślałam o śmierci. I dobrze. W końcu trzeba zacząć o niej myśleć.

      To jest moje miejsce w Sieci i będę tutaj, póki starczy siły i weny. A że czasem długo tu nie zaglądam to fakt. Facebook, w przeciwieństwie do Bloggera, ma osobną aplikację i dużo łatwiej mi tam zajrzeć z telefonu.

      Usuń
  13. Oczywiście nie lis, tylko LOS, mojra, coś poza mną.

    Dobrego, nowego czasu.

    Dobrego dla wszystkich!

    🌺🌹🌸💕😘🏵️🌷🌻🦋🐝

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)

ŚWIEŻYNKI