Translate

27 grudnia 2018

Bardzo gorzkie żale


Muszę się wyżalić, bo dawno nie miałam takiego żalu w sobie. Takiego do bólu, który czuć w sercu i trzewiach.Dawno nie nosiłam w sobie tak wielkiego smutku.
Mam gdzieś, czy ktoś to wykpi, czy nie, co sobie pomyśli, a czego nie.
Mój blog, moje emocje.
I już.
I piszę...

Zaczęło się 13 grudnia od malutkiej opryszczki na górnej wardze, którą od razu potraktowałam zoviraxem (mam gdzieś, czy robię tu reklamę producentowi czy nie). Datę pamiętam doskonale, bo raz, że historyczna, a dwa, miałam w ten dzień na lekcji w swojej klasie hospitację z kuratorium w ramach ewaluacji zewnętrznej i może dlatego nie poszłam do lekarza, bo praca, bo dzieci, bo to ważne, istotne...

U mnie opryszczka pojawia się w dwóch momentach: gdy bardzo zmarznę z powodu klimatyzacji (najczęściej latem), albo gdy jestem mocno osłabiona, także sprawami stricte kobiecymi i gdy mój organizm mówi: stop, przyhamuj, zwolnij.
Tak było teraz:  ogólne  osłabienie, ból brzucha aż do zawrotów głowy i ta opryszczka, która mimo leku, przyjęła postać bolącego, piekącego, krwawego strupka (adieu, kochana karminowa szminko!). No, ale pani Asieńka jest silną kobieciną i zamiast pójść do lekarza, grzecznie i pilnie chodziła do roboty, przygotowywała z kolegą szkolną, dużą imprezę, pisała różne papierki i dawała radę, bo kto miał dać, jak nie ona? W pewnym momencie mocno zaczęło boleć ją gardło, miała wrażenie, że coś jej do niego spływa, ale co tam: aspirynka, cholinexik, herbatka z imbirkiem i miodkiem i do dzieła! A że chrypa, że mówienie sprawiało ból, że drapało i szczypało w gardle, że dreszcze, katarek i kichanko to tylko niewielki szczegół.

Po dobrze wykonanej pracy, w końcu doczekałam się świąt, upragnionych, wymarzonych wolnych chwil!

Luzik, można robić, czego dusza i ciało zapragną!
Można... Tylko czy da się radę?

Czy da się radę czytać, pisać, oglądać, nadrabiać intelektualne zaległości, gdy głowa pęka z bólu, gardło boli nieustannie i coraz mocniej, tak mocno, że nie da się mówić i jeść przygotowanych na święta wegetariańskich frykasków, takich jak np. sojowa imitacja ryby po grecku; oczy najpierw łzawią, potem łzy same sobie płyną a kaszel ma się taki, że w Rynku go słychać i tak bolesny, że ma się wrażenie, jakby się serce wyrywało z niemłodej już piersi?
Sen, głównie w dzień, bo w nocy kaszel męczy najbardziej a do tego wysoka gorączka, poty, ból całego ciała.

Jak zwykle dałam radę, przetrwałam, jednak dziś u lekarza, do którego chyba pierwszy raz w życiu poszłam z własnej woli, bez nacisków ze strony rodziny, dowiedziałam się, że dobrze nie jest, żebym milczała, oszczędzała głos, bo krtań, tchawica, bo nerwoból w sercu i takie tam: Czemu pani przyszła dopiero teraz, na Boga świętego?! 

Ano pani nie przyszła wcześniej, bo jest... Tego już nie napiszę, sami wiecie.

A największym paradoksem jest to, że codziennie powtarzam sobie bardzo pozytywną afirmację w stylu: jestem mądra i umiem świetnie o siebie zadbać...

*pierwsze zdjęcie moje, drugie z netu

11 komentarzy:

  1. JoAnno, mój syn też myślał, że choroba mu sama przejdzie i się przeliczył. Jeszcze w wigilię czuł się jako tako, ale przez dwa następne dni (pardon) zdychał. Dziś trochę mu lepiej.
    Też miewam od czasu do czasu opryszczkę na wardze, wtedy traktuję ją z całej siły wcieraniem propolisu.
    Z całego serca Ci współczuję, a na przyszłość nie bądź taki gieroj.
    Ostrożnie ściskam, aby nie zrobić Ci krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
  2. gdybym była wredna, powiedziałabym, ze masz na własne życzenie, ale chyba nie jestem, więc powiem, że też to przerabiałam, ale powiedziałam sobie- basta! I tak nikt tego nie doceni, a zdrowie i życie masz jedno. Gdy mój mąż myślał, że jest niezastąpiony i przechodził grypę, to później leczył stawy kolanowe pół roku...lekko ani tanio nie było.
    Szanuj się, dziewczyno, abyś nie musiała się przekonać, jak dyrekcja wymieni Cię na młodszy i mniej zdarty model!
    Zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Skrajną postać frajerstwa przerobiłam na sobie. Nie dorobiłam się na tym niczego dobrego. Wypaliłam się, poniekąd na szczęście, dosyć wcześnie i od paru lat CHROMOLĘ PRACĘ, KAŻDĄ MINUTĘ, ZA KTÓRĄ MI NIE PŁACĄ. Odtąd cudze dzieci, praca, cudze sprawy - to wszystko już nigdy nie będzie dla mnie ważniejsze ode mnie samej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już tak nie mam, młodo się zorientowałam, głównie dzięki starszej nauczycielce, która w wieku lat 60 dostałą kopa w D* i dowiedziała się, że świat się nie zawali, gdy ona zniknie. Bo świat się nie zawali. Naszą pracę wykona kto inny. Od tego nie ma wyjątków. Tylko czas spędzony na przyjemnościach ma sens - jeśli tą przyjemnością jest praca to w porządku, ale jeśli jest to jedyna przyjemność, to myślę, że trzeba się zatrzymać i zadać sobie pytanie: co poszło nie tak? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda, bądźmy dla siebie mili , bo to najważniejsze.A o siebie, to jasne, trzeba dbać, ale to my przecież wszyscy wiemy.Wiemy i co?Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam to z autopsji, też do lekarza trzeba mnie zawsze było siłą wypychać. Mam takie powiedzonko: samo przyszło-samo poszło. I czekałam zawsze aż sobie samo pójdzie.
    Zdrówka życzę, odpoczywaj.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Szlachetne zdrowie,nikt się nie dowie,
    jako smakujesz,aż się zepsujesz.
    Tam człowiek prawie widzi na jawie,
    i sam to powie,że nic nad zdrowie,
    ani lepszego,ani droższego.
    Bo dobre mienie,perły,kamienie,
    także wiek młody i dar urody,
    miejsca wysokie,władze szerokie,
    dobre są,ale—gdy zdrowie w cale.
    Gdzie nie masz siły i świat niemiły.
    Klejnocie drogi,mój dom ubogi,
    oddany tobie,ulubuj sobie!"

    OdpowiedzUsuń
  8. Na błędach człowiek się uczy. Stało się,co się stało i czasu nie cofniesz. Ale moźesz wyciągnąć wnioski i na przyszłość bardziej zadbać o siebie. Bo nie ma nić ważniejszego od zdrowia. A jak się je zaniedba to i reszta nie ma większej wartości. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Joasiu.
    Ja należę do tych, którzy nie lubią chodzić po lekarzach. Wierzę, że choroba sama przechodzi i najczęściej mi sie to sprawdza.
    Wole proste leki, jakieś herbaty z miodem i cytryną...
    Pożalić zawsze się można, bo to pomaga.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasem tak się myśli, że samo ustanie, że samo przejdzie... ważne, by po takich historiach mieć cenne doświadczenie na przyszłość. Szczęśliwego Nowego Roku! Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ!

    Jest już lepiej, choć ferie miałam wyjęte z życiorysu.
    Byłam u dobrego laryngologa w innym mieście -
    Twoim, Eljocie -
    mam nadzieję, że będzie dobrze,
    ale od teraz nie będę FRAJERKĄ, Be!
    Macie rację: zdrowie jest najważniejsze...

    Musiałam do tego dorosnąć...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)