Translate

07 kwietnia 2020

post nr 484

Antygona

Przyjmować wszystko, tak, jak się przyjmuje
Po wiośnie lato, zimę po jesieni,
Na sprawy ludzkie patrzeć obojętnie
Jak na kolejność bezmyślnej przyrody?
Dopóki żyję, będę wołać: nie.
Słyszysz, Ismeno? Będę wołać: nie.
I nie chcę żadnych waszych uspokojeń,
Kwiatów w wiosenną noc, ani słowika,
Niczego.Niechaj trwa nieuśmierzone
To, co zostało i to, co zostanie.
Jedynie godne pamięci: nasz ból.
Te zardzewiałe ruiny, Ismeno,
Wiedzą o wszystkim. Czarnym skrzydłem kruka
Śmierć oddzieliła nas od tamtych lat
Gdyśmy myślały, ze nasza kraina
Jest jak zwyczajne krainy. Że ród
Nasz taki sam, jak i inne rody.
Przekleństwo losu wiedzie do ofiary.
Ofiara wiedzie do przekleństwa losu.
Gdy to się spełnia, to już nie jest pora
Niewielkie życie swoje własne chronić
I nie jest pora nad sobą łzy ronić.
Na nic nie pora. Niech wielkie zniszczenie
Przebiegnie całą bezlitosną ziemię,
Niech tym, co z naszej rozpaczy się śmieją
Ich własne miasta obrócą się w gruz.
Prawo Kreona! I zakaz Kreona!
Czymże jest Kreon, kiedy ginie świat?
(...)

Czesław Miłosz, fragment - to jest jeden z moich najukochańszych wierszy Miłosza i jeden z najulubieńszych w ogóle... Wiersz, w którym odnajduję siebie jeszcze bardziej, niż w innych wierszach, napisanych np. przez poetki. Wiersz z bardzo ważnymi wersami, pod którymi mogłabym się podpisać obiema rękoma i które sobie często przypominam, choć myślę, że przyroda jest bardziej myśląca, niż wielu ludzi:


 Na sprawy ludzkie patrzeć obojętnie
Jak na kolejność bezmyślnej przyrody?
Dopóki żyję, będę wołać: nie.


Bardzo lubię Antygonę, jako postać, bo była to odważna i mądra kobieta, a chociaż dzieło Sofoklesa liczy sobie ponad 2400 lat, jego sztuka niesie w sobie wiele uniwersalnych, ludzkich wartości.
Więcej o Antygonie napisałam TUTAJ

A  co u mnie w tym trudnym czasie dla nas wszystkich?

Nie mam nawet siły wymyślić tytułu dla tego postu.

Staram się nie poddawać, jednak - jak każdy z nas - miewam lepsze i gorsze dni.
Nie oglądam wiadomości, nie czytam ich za wiele i głęboko się zastanawiam nad skasowaniem lub przynajmniej zawieszeniem konta na Facebooku, bo drażni mnie i razi wiele rzeczy, powtarzanych, głupich memów, fake newsów, łańcuszków, porad wziętych z kosmosu. Z drugiej jednak strony szkoda mi zawieszać to konto, gdyż mam wielu wspaniałych znajomych, wielu poetów, od których się uczę i mogę porozmawiać na tematy, które lubię. I czuję się przez to rozdarta.

Czego mi naprawdę brakuje?
Ruchu.
Nienawidzę ćwiczeń sensu stricte, jakichś aerobików, pilatesu, powtarzania non stop jednej czynności. Kocham długie spacery na łono natury. I tych mi bardzo brakuje. Bo owszem, chodzę z psem, ale na krótko. Często chodziłam do lasu, do parków, a jak jest teraz, nie muszę mówić, każdy wie i każdy doświadcza ograniczeń, których zapewne niebawem będzie jeszcze więcej... 

Boję się, że moja psychika długo tego nie wytrzyma. Staram się, naprawdę się staram, jednak trudno w tej izolacji odizolować się od strasznych wiadomości.

Bardzo i jeszcze bardziej brakuje mi pracy. Nauczanie zdalne to nie to. I płaczę ze wzruszenia, gdy dostaję zdjęcia moich dzieciaków z wykonanymi zadaniami ode mnie. To jest piękne, ale nie jest to praca w klasie.

Słucham różnych dziwnych astrologów na YT i trochę mnie smuci astrologiczna prognoza na najbliższe kilkanaście lat. Ale sama o tym pisałam już prawie miesiąc temu, więc intuicję mam.

Trzeba się cieszyć życiem, że się jest, że jeszcze ma się co pić i jeść, że bliscy są zdrowi... Trzeba znaleźć tę cząstkę siebie, która jest bardzo silna i odporna na dyskomfort, jaki odczuwamy. Dzisiaj u mnie 22 stopnie, ptaki szaleją z radości, a ja popadam w stany melancholijne.

Pisać wierszy nie mam weny. Wszystko wydaje mi się banalne, bo sytuacja jest ekstremalna. Jednak w duchu wiem, że dam radę, że damy radę kolektywnie.

Jest też pioseneczka, którą od wielu lat znam na pamięć i która mi się czasem wbija w mózg i nie chce wyjść. Od kilku dni wciąż ją śpiewam, a kto zna choć podstawowy język obcy, zapewne domyśli się dlaczego... Ta pieśń to "Lemon Tree" zespołu Fool's Garden, kto chce pośpiewać ze mną, niech kliknie TUTAJ.

Isolation is not good for me  
Isolation, I don't want to sit on the lemon tree!
 
*zdjęcia własne

14 komentarzy:

  1. Brakuje mi tego samego i nie bawią mnie już memy i filmiki.
    Staram się trzymać ze względu na bliskich i swoje zdrowie, bo niepotrzebny stres robi wielkie spustoszenia w organizmie.
    Uściski, kochana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, stres jest przyczyną wielu dolegliwości,
      a potem chorób.
      Ale jak mam siedzieć tak do sierpnia, to nie potrafię
      cieszyć się z tego. :(

      Usuń
  2. Witaj Joasiu.
    Mnie coraz bardziej nie stres dobija, ale własna bezsilność wobec otaczającej mnie rzeczywistości.
    Jestem wolnościowcem i nie trawię zakazów i nakazów, które brutalnie godzą w moją wolność.
    Również separacja od bliskich mnie dobija.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Michale,
      nikt nie lubi ograniczeń,
      większość z nas pamięta komunę. :(

      Ja jestem numerologiczną 5
      i jedyne, co do mnie pasuje
      z opisu, to zamiłowanie wolności wszelkiej...

      Musimy to przetrwać,
      bo jak nie, to po tym wszystkim
      największe żniwo zbiorą psychiatrzy.

      Dobrego!

      Usuń
  3. Próbuję się czymś "zajmować", bo ta cała korona pomieszał mi w planach - ani nie było rozmowy o pracy, test na prawo jazdy też mam przeniesiony i nie miałam na te dwie rzeczy kompletnie żadnego wpływu. Cieszy mnie to, co mam. Jedzenie, dach nad głową, dobry człowiek przy boku, który mnie nie wku*wia i kot. Kot ostatnio przychodzi do domu uwalany w węglu. I tyle u mnie nowości. Dobrego tygodnia, Asiu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo się staram, cieszyć z tego, co mam.
      Moja psiula ma zapalenie ucha. Markotna,
      nie chce jeść, piszczy z bólu.
      Mam tabletki i żel do uszu od weta,
      ale jakoś nie widzę efektów.
      Koty mają się dobrze - gdzie ja, tam one,
      jakby mnie pilnowały, chociaż cenię sobie
      ich ciche towarzystwo. :)

      Dobrego, trzymaj się zdrowo!

      Usuń
    2. Z rzeczy o których mogę pojęczeć to jeszcze odkładam wizytę u dermatologa, bo to i naraża na kontakt z koroną, i dermatolodzy mają przestój, a mi się palec u stopy grzebie i dopóki tego nie załatwię, nie mogę chodzić na długie dystanse. Ale jest korona, szlaban na góry, na szlajanie się po kawiarniach, czyli ... szukamy pozytywów wszędzie.

      Usuń
    3. Czasem trzeba trochę pojęczeć, to też pomaga,
      bo wyrzucamy to z siebie.
      A pozytywy są konieczne.

      Chyba zacznę oglądać komedie. :D

      Usuń
  4. Pośpiewać , w ten trudny czas,to całkiem ciekawe rozwiązanie.Trzymajmy się.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śpiewanie i taniec zawsze mnie nastawiają optymistycznie.
      Lecą wtedy po kolei wszystkie ulubione piosenki. :)
      Trzymajmy się, Eljocie, bo nie mamy innego wyjścia.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Taaak,świetny fragment wiersza Miłosza :-)
    A ten czas...ten czas...mijamy puste miejsca i znosimy odosobnienie,
    odseparowanie,odizolowanie i oddzielenie od innych ludzi lub od otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłosza kocham na tyle, że mając dwa tomy jego wierszy,
      kupiłam też Wiersze wszystkie".
      Zresztą sam wiesz, jak kocham poezję.

      Już chyba nie chcę mówić o tym czasie.
      Uważaj na siebie, Jurek.

      Usuń
  6. Ja również nie zadręczam się wiadomościami i podobnie jak Ty, mam już cofkę jak widzę co ludzie wklejają na FB. Dajemy sobie radę, jest póki co, całkiem pozytywnie. :) Nawet dziś o tym u siebie opowiedziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie opowiedziałaś, Aniu, bardzo szczegółowo.
      Ja też koloruję, rysuję, maluję, ale jakoś jeszcze
      nie dojrzałam do publikowania tych rzeczy.

      Serdeczności!

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)