Rudolf Hoess,
komendant oświęcimskiego
Obozu śmierci, faszystowski rycerz
bez skazy, w chwilach szczególnego pod-
niecenia nerwowego siadał wieczorem na
konia i galopował wokół obozu. Zdanie
z pamiętnika Hoessa: "uczucie nienawi-
ści jest mi w ogóle obce".
komendant oświęcimskiego
Obozu śmierci, faszystowski rycerz
bez skazy, w chwilach szczególnego pod-
niecenia nerwowego siadał wieczorem na
konia i galopował wokół obozu. Zdanie
z pamiętnika Hoessa: "uczucie nienawi-
ści jest mi w ogóle obce".
Kiedy czuję się zmęczony pracą
Gwiazdy obóz otoczą kolczaste
Pochylony w skrzypiącej kulbace
Pędzę konno chorowitym laskiem
Czują ciepłą śledzionę na pięcie
Czując ciosy gałęzi suchych
Żywy człowiek z żywym zwierzęciem
W pełzających ciężko dymach trupich
W trupi dym w ostry gąszcz w duszny piach
Mocny Niemiec w sukno w skórę w stal okuty
Tam nienawiść ból i strach
Po imieniu dzwonią na mnie w druty
Jutro znów pracowicie palił będę
Trupie buty segregował trupie zęby
Więc dziś niech mój ogier staje dęba
Niech zahuśtam się jak diabeł na popręgach
Syn pastora w najgorętszych piekła kręgach
Andrzej Bursa
❤
Twierdzenie i odpowiedź
- Miłość do Boga jest miłością do siebie.
Gwiazdy i morza wypełnia najmilsze ja
słodkie jak poduszka i ssany duży palec.
- Byłoby to niepochlebne dla adorujących
gdyby konik polny terkocząc w gorącej trawie
mógł wysławiać tę właściwość która nazywa się b y ć
w sposób ogólny, a nie odnosząc jej tylko do własnej osoby.
Czesław Miłosz, Berkeley 1962
❤
❤
Kobieta w czerni stąpa po różach
Obraca żółtą twarz wyżartą
przez troski do dobrego
słońca i wtedy uśmiech
który jest już tylko zabliźnioną
raną rozjaśnia ją.
Dogasająca widzi na drodze
swojego życia jedną różę
więc i ona stąpała po różach
pochylona nad tym
dziwnym kwiatem ze świata
żywych myśli o podeptanym
szczęściu.
Myśli o synach którzy odeszli
od niej w szorstkich mundurach
odeszli twardym krokiem a obce
kobiety rzucały im pod żelazne
stopy czerwone róże.
I ten najmłodszy urodzony
w czepku odszedł w stalowym
hełmie i nie mogła go
pogładzić po głowie
biegła wtedy za nim porażona
płomieniem złotych wielkich trąb.
Teraz idzie po tej drodze
sama i niesie mały chleb
którego nie trzeba już dzielić.
Obraca zgasłą twarz do słońca.
Oto skaza światła
padła na kamienną drogę
na drogę z żelaznych krzyży
na drogę z czarnych marmurów
z których wychodzą figurki
białych pulchnych dzieci.
Z nieba zwiesza się słodkie
grono martwych aniołków.
Obraca żółtą twarz wyżartą
przez troski do dobrego
słońca i wtedy uśmiech
który jest już tylko zabliźnioną
raną rozjaśnia ją.
Dogasająca widzi na drodze
swojego życia jedną różę
więc i ona stąpała po różach
pochylona nad tym
dziwnym kwiatem ze świata
żywych myśli o podeptanym
szczęściu.
Myśli o synach którzy odeszli
od niej w szorstkich mundurach
odeszli twardym krokiem a obce
kobiety rzucały im pod żelazne
stopy czerwone róże.
I ten najmłodszy urodzony
w czepku odszedł w stalowym
hełmie i nie mogła go
pogładzić po głowie
biegła wtedy za nim porażona
płomieniem złotych wielkich trąb.
Teraz idzie po tej drodze
sama i niesie mały chleb
którego nie trzeba już dzielić.
Obraca zgasłą twarz do słońca.
Oto skaza światła
padła na kamienną drogę
na drogę z żelaznych krzyży
na drogę z czarnych marmurów
z których wychodzą figurki
białych pulchnych dzieci.
Z nieba zwiesza się słodkie
grono martwych aniołków.
Tadeusz Różewicz, Matka odchodzi
❤
❤
A cóż Cię tak na ciężkie tematy wzięło?
OdpowiedzUsuńJa lubię "Obóz głodowy pod Jasłem" Szymborskiej.
Zdurniałam już całkiem.
UsuńEn-ty raz przeczytałam dziś "Matka odchodzi" Różewicza i gadaliśmy z mężem o dziwnych rzeczach, bo on ma zajoba na punkcie II w. św.
Bredziliśmy też o potencjalnej III i Bogu i tak mnie naszło.
Wisławę uwielbiam bezwarunkowo.
"Obóz..." - tak, bardzo, ale jeszcze jest m.in. ...
Jeszcze
W zaplombowanych wagonach
jadą krajem imiona,
a dokąd tak jechać będą,
a czy kiedy wysiędą,
nie pytajcie, nie powiem, nie wiem.
Imię Natan bije pięścią w ścianę,
imię Izaak śpiewa obłąkane,
imię Sara wody woła dla imienia
Aaron, które umiera z pragnienia.
Nie skacz w biegu, imię Dawida.
Tyś jest imię skazujące na klęskę,
nie dawane nikomu, bez domu,
do noszenia w tym kraju zbyt ciężkie.
Syn niech imię słowiańskie ma,
bo tu liczą włosy na głowie,
bo tu dzielą dobro od zła
wedle imion i kroju powiek.
Nie skacz w biegu. Syn będzie Lech.
Nie skacz w biegu. Jeszcze nie pora.
Nie skacz. Noc się rozlega jak śmiech
i przedrzeźnia kół stukanie na torach.
Chmura z ludźmi nad krajem szła,
z dużej chmury mały deszcze, jedna łza,
mały deszcze, jedna łza, suchy czas.
Tory wiodą czarny las.
Tak to, tak, stuka koło. Las bez polan.
Tak to, tak. Lasem jedzie transport wołań.
Tak to, tak. Obudzona w nocy słyszę
tak to, tak, łomotanie ciszy w ciszę.
Wisława Szymborska
Też znam i też lubię, dzięki za przypomnienie.
UsuńS'il vous plaît.
UsuńJeszcze mam dla Ciebie wiersz "mojej" Anulki (rocznik '69):
koszerna długość włosa
"Il y a une chose plus terrible que la calomnie, c'est la vérité".
- Talleyrand
babka mówi, że nie ma ogniotrwałych żydówek,
taką może rozpalić byle mąż, byle piec.
ledwie podrośnie i ktoś ciska iskrą
w piersi i usta, pokazuje palcem
podłogę i życie zaczyna się tlić.
wtedy trzeba zakryć włosy, palą się najszybciej.
babka pamięta żywy ogień, jest pewna
że bardziej od krocza, paliło gardło
coś, czego nie można dotknąć,
co z nas uchodzi. jak z komina.
Anna Grabowska
----------------------------------
Dobrego, Be!
I jakoś tak mi się Bursa z Brzechwą skojarzył - z "Balladą o dwudziestu dwóch mordercach". Sam Bursa zaś zaimponował mi "Sobotą" :)
OdpowiedzUsuńZnam "Balladę" - tak.
UsuńA Bursa to taki mój ajdol ogólniakowy, bo wielu z nas lubiło wonczas "cierpieć za miliony", choć bardzo cenię go do dziś, zwłaszcza za "Wiśkę" tudzież "Głos w dyskusji o młodzieży". ;-))
Pozdrawiam, Be, dobrego wieczoru!
Różniłam się od rówieśników ogólniakowych, zwłaszcza od tych, którzy upajali się Stachurą i Wojaczkiem, których szczerze nie znosiłam. Do cierpienia za milijony też nigdy nie miałam inklinacji. Jak już cierpieć, to wyłącznie za siebie. No ale nikt nie twierdzi, że mnie się da wpisać w jakiś schemat, zawsze odstaję od normy :)
UsuńUpajałam i upajam się Wojaczkiem, Stachurą mniej, choć wyło się przeokrutnie "Życie to nie teatr". ;-))
UsuńChodziłam do BOK-u i MDK-u na zajęcia teatralne, a oni wtedy byli na topie. I Ratoń i jeszcze paru innych.
Było fajnie.
Qrcze-Miłosza przełknąłem a reszta,z Szymborską,zmroziła mnie.
OdpowiedzUsuńHistoria drugiej wojny światowej jest przerażająca,
ludobójstwo powojenne i obecne,również poraża.
Tu jest Polska i tu chce żyć w pokoju i spokojnie.
Jeśli Cię zmroziła reszta wierszy - to znaczy, że są świetne, dobre, prawdziwe.
UsuńNiestety.
Też pragnę pokoju, chciałabym, aby moje dziecko żyło w świecie bez wojen...
A Miłosz? Lubię jeszcze bardzo taki wiersz:
KOŁYSANKA
Józefowi Czechowiczowi
Nad filarami, z których smoła ścieka,
w prowincji tej, gdzie salwa co dzień błyska,
pod śpiew saperów o losie człowieka
kołysze płacz dziecinny kołyska.
Kołysze, lula nowego bohatera
w zapachu ognia i spalonych zbóż.
Pluszczą pontony, tryska ptak zbudzony.
Roz-kwi-ta-ły pęki białych róż.
Nie śpiewajcie, chłopcy, pieśni tej -
porucznik mówi - bo zanadto smutna
i tak już w wodzie mokniemy po pas.
Nie bójcie się, tam w górze nie szrapnele -
po prostu leci ogień sennych gwiazd.
Mój mały - szepczą dziecku w wiosce siwej
od mgły armatniej - mały, bajkę chcesz?
Więc była... rzeka nazwana Stochodem.
W rzece mieszkała taka ryba, leszcz.
A leszcz był płaski jak miesiąc wieczorem,
i pływał sobie, wodne kwiaty jadł,
aż przyszedł ktoś nad wodę i zakrzyczał:
wróć, u-ca-łuj jak za dawnych lat.
Zdziwił się leszcz, kto go wołać może.
Ale dość bajki, śpijże już, mój mały.
Jest inna bajka. Był raz sobie kraj,
a w kraju żyta szerokie szumiały,
szumiały żyta, szumiały i szły
krajem pociągi pełne bochnów chleba,
nad pociągami srebrny grał skowronek...
Dalej nie umiem.
Czesław Miłosz, Wilno 1933/34
---------------
Serdeczności, Jurku!
Tak,te wiersze są dobre i prawdziwe.
OdpowiedzUsuńA ten wiersz Miłosza też lubię.
Mimochodem przyszła mi na myśl-Wanda Warska-Kołysanka.
Przyplątało się.
Ładnie,pogodnie uśmiechasz się w nowym wcieleniu :-)
Serdecznie pozdrawiam Cię.J
Lubię Wandę Warską, niesamowity głos!
UsuńCzasem się coś przyplącze i siedzi w nas - ale nie jest to złe.
Do mnie się przyplątało przedwczoraj "Lemon tree" (ostatnio namiętnie piję wodę z cytryną, limonka i imbirem) i wyję jak wilk do xiężyca. ;-))))
Dobrego, pozdrówki.
PS
UsuńCzasem się nawet uśmiecham... Choć wolę uśmiech a la Mona Lisa - jest bardziej dyskretny. ;-)))
Jeśli masz nieładne ząbki
byłoby śmiertelnym grzechem
rozjaśniać uroczą buzię
zbyt niedyskretnym uśmiechem
Owidiusz, z pamięci i nie wiem, kto tłumaczył, nie chce mi się szperać.
"Dymy nad Birkenau" przeczytałam w 5 klasie... a potem poszłam za ciosem.... za dużo i za wcześnie :(
OdpowiedzUsuńTak, ja też bardzo dużo rzeczy przeczytałam za wcześnie...
UsuńTato czasem wspominał, że za wcześnie mnie zapisał do wypożyczalni dla dorosłych...
Ale, Ania, widocznie tak miało być.
Dobrego dnia!