absencja usprawiedliwiona
nie godzę się na to.
nie mam siły w tym uczestniczyć.
nie jestem butna. po prostu zbyt wiele
dostrzegam.
nie jestem butna. po prostu zbyt wiele
dostrzegam.
nowe buciki, drogie futerka lansowane mimo
dodatniej temperatury, samochody prosto z salonu.
nowiutkie usta, rzęsy, zęby, nosy, młodsze
i lepsze modele u boku.
i jeszcze te teksty. do nich pasuje nadużywane
słówko: masakra. urywki rozmów i monologów
o wszystkim, z dupą maryni włącznie.
i ten okropny zapach taniego wosku,
te wszędobylskie sztuczne kwiaty, aniołki,
jezuski, maryjki, serduszka na szczytach kiczu.
gdzie w tym wszystkim miejsce
na zadumę, wspomnienia. na pewno nie w wacie
cukrowej krzyczącej neonowym różem.
tato, mamo...
przyjdę w innym terminie.
posłuchamy sennej muzyki wiatru.
co ludzie powiedzą, to wyłącznie ich sprawa.
łzy nie lubią aplauzu publiczności, świadków.
wieczność cierpliwa jest i sprawiedliwa jest.
a jesień tak spokojnie i cicho umiera w listopadzie.
JσAηηα Idzikoωska-Kęsik, 27 X 15
*obrazki z netu
Nic nie umiera, jesień tylko odchodzi i wcale nie musi być smutna, spójrz na moje fotografie, a może trochę uśmiechu pojawi się na Twojej twarzy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJeśli nic nie umiera, to odejście pór roku może być metaforą wędrówki dusz?
UsuńMnie w listopadzie jest źle co roku.
Co roku z walczę.
Będę, nadrobię zaległości, bo moje sprawozdanie ze stażu jest już we wrocławskim kuratorium i w końcu będę mieć troszkę więcej czasu na moje ulubione blogi. :)))
Pozdrawiam mocno@!
Witaj Joasiu.
OdpowiedzUsuńCosik mglisto i ponuro u Ciebie.
Są weselsze kolory.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Są, Michale, ale nie zawsze ma się na nie ochotę.
UsuńMoc serdeczności!
Mnie też drażni gwar 1 listopada, a na cmentarz chodzimy często, niekoniecznie trzeba w ten dzień.
OdpowiedzUsuńNo to mamy podobnie, Aniu.
UsuńCzęsto tam jestem, ale dziś nie byłam (byłam przedwczoraj i wczoraj wieczorem).
Dziś oglądałam filmy typu "Ludzie jak my" i "Źródło"...
Serdeczności!
zgadzam się w zupełności... i można dopisać 'niestety'...:(
OdpowiedzUsuńW piątek sprzedawali pod cmentarzem "znicze" samopalące.
UsuńSił nie mam, aby to komentować.
Zaduma,wspomnienia,żal...
OdpowiedzUsuńDorośli odeszli zbyt wcześnie,a my nie zdążyliśmy jeszcze dorosnąć.
Trzech chłopców i jedna dziewczyna-skrócone dzieciństwo.
Zaduma,wspomnienia,żal...nie rozczulam się "tam"
i nie widzę tyle co Ty.
Jestem "tu" i "tam" dwa razy w miesiącu,co dwa tygodnie,co tydzień i
jest we mnie tylko zaduma,wspomnienia,żal...
Serdecznie pozdrawiam-
miłego,spokojnego czasu.
Też jestem często.
UsuńDzieciństwo mieliśmy z Leszkiem dobre...
Wspomnienia pięknieją z wiekiem.
Spokojnego, Ra...
Joanno, na cmentarzu w Twoim mieście będę 7 listopada, bo też nie lubię tego, o czym napisałaś. Może wtedy nikt nie będzie płoszył wiewiórek.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Wiewiórki są w spokojne dni.
UsuńI jeże. Tuptają sobie po alejkach.
Widziałam niedawno czarną wiewiórkę...
Ech, sama wiesz...
Pozdrawiam!
Kurcze, jeśli naprawdę ktoś sprzedaje przed cmentarzem watę cukrową, to ja wysiadam...
OdpowiedzUsuńWata to małe miki, Karo.
UsuńCo powiesz na "mini - pączki" i frytki, centralnie, vis a vis wejściowej bramy?
Buziaki!
Niestety od pewnego czasu wszystkie święta emanują coraz większą komercją. Zatracana jest ich prawdziwość, szczerość.
OdpowiedzUsuńMasz rację.
UsuńI ja w różne dni różnie o tym myślę.
Czasem mówią sobie - postęp, tak ma być, a czasem trafia mnie na to wszystko, nie godzę się na to.
Myślę też, że mamy wybór i powinniśmy żyć w zgodzie z sobą.
Ze wszystkiego można wziąć coś dla siebie, coś, z czym w sercu się zgadzamy.
Zmęczona jestem listopadowymi ciemnościami, stąd tak bredzę... a to dopiero początek... :(