Translate

17 września 2023

I o czym by tutaj napisać?



WITAJCIE!

     Wpadłam w wir. Wielki, szumiący wir pracy. Na półtora etatu (bo tak mi się najlepiej i najefektywniej pracuje) i z nową klasą. W umniejszonej o zaplecze sali lekcyjnej, bo mamy dużo dzieci i brakuje nam sal na zajęcia rewelacyjne.

    Minęło zaledwie dwa tygodnie, a ja nie pamiętam już, że były jakieś wakacje. Nie pamiętam, jak całe dwa miesiące - z krótką przerwą pod koniec lipca i na początku sierpnia, żeby się zająć w domu kotami (swoim i córki, która pojechała że swoim tatą do Warszawy na koncert Depeche Mode i zwiedzanie stolicy) - spędziłam w mojej przekochanej Gdyni, nad moim ukochanym morzem, a potem dwa dni byłam jeszcze w pięknej Pradze.


 Nie pamiętam tego, ponieważ teraz myślę już znowu tylko o pracy... Praca wciąga mnie i pochłania. A we wrześniu zawsze mam jej bardzo dużo. 

    Pogoda wciąż nas rozpieszcza, u mnie jest pięknie, zwłaszcza, że poranki i wieczory są bardzo ciepłe, jak na tę porę roku... Wiem też od Jurka, że w Gdyni również jest ładna słoneczna pogoda. Ale powoli kończy się czas zodiakalnej Panny. Mieliśmy parę dni temu, w nocy z 14 na 15 września ostatni letni nów Księżyca w znaku Panny, teraz wypada nam czekać na równonoc jesienną i kolejną porę roku, którą lubię połowicznie, czyli do listopada. Jeszcze spotykam ukochane maczki...

     Przy okazji nowiu w lubiącej czystość Pannie, posprzątałam dom i pozbyłam się wielu niepotrzebnych już rzeczy. Myślę też nad zerwaniem kilku znajomości, które nic nie wnoszą do mojego życia, a wręcz ściągają mnie w dół. Czasem trzeba uaktualnić i przemieszać energię, żeby przyszło nowe i lepsze. Ludzie przychodzą i odchodzą, a życie weryfikuje każdą znajomość, przyjaźń, relację. C'est la vie. Nic nie jest nam dane na zawsze. Wszystko się kończy, mija albo po prostu wypala i to jest najlepsze, co zostało nam dane: zmiany, dzięki którym uczymy się i dojrzewamy. Idziemy dalej bogatsi w doświadczenia.

    Podam wam dzisiaj przepis, który gdzieś kiedyś znalazłam, ale go - jak zawsze i wszędzie (bo wszystko robię po swojemu) zmodyfikowałam. Przepis jest prosty i łatwy do wykonania. Na pewno danie to będzie smakowała osobom, które lubią placki, sernik, słodycze... Mnie one bardzo smakują i robi się je szybko, więc korzystam z tego przepisu, kiedy mam ochotę na słodki obiad.


SYRNICZKI -  PLACUSZKI ROSYJSKIE:

POTRZEBNE PRODUKTY

 

* dwie kostki białego sera - czyli 0,5 kg (ja kupuję ten z Biedronki, bo jest dobry, może być chudy, półtłusty, jaki chcecie, robię z tego, który aktualnie mam w lodówce)

* trzy budynie w jakimkolwiek smaku, mogą być malinowe, wtedy ładnie zabarwią ciasto na różowo

*łyżka gęstego jogurtu greckiego lub naturalnego

*trzy duże jajka

*duża garść rodzynek

*dwie łyżki migdałów w płatkach 

*cztery łyżki cukru, może być biały kryształ lub trzcinowy, mogą być też inne słodzidła (ostatnio posłodziłam stewią)

*dwa cukry wanilinowe

*odrobina olejku waniliowego lub cytrynowego albo pomarańczowego

*dobry olej do smażenia placków

 

WYKONANIE

 

Do miseczki wrzuć ser biały i rozgnieć go widelcem, dodaj jajka i jogurt i wrzuć na to garść opłukanych rodzynek, lekko przemieszaj a potem odstaw na 15 minut, żeby rodzynki zmiękły. Po tym czasie wszystko dobrze wymieszaj, dodaj budynie, cukry i płatki migdałowe i znowu wymieszaj, ale grudki mogą zostać.

Rozgrzej na patelni dobry olej i łyżką nakładaj placki (jedna czubata łyżka ciasta = jeden placek), smaż z każdej strony do zarumienia na bardzo małym ogniu, żeby placki się nie przypaliły.  Podawaj z czym chcesz: z owocami, konfiturą, powidłami, bitą śmietaną lub po prostu posyp cukrem pudrem.

Placuszki są smaczne i wysoko białkowe, pożywne. Jak się komuś nie chce, lub nie ma czasu piec sernika, są dobrą alternatywą, żeby zaspokoić apetyt na to ciasto. Są też bardzo syte i nie da się ich dużo zjeść.

SMACZNEGO!

    Dwa najładniejsze zdjęcia placuszków (pierwsze i ostatnie) zapożyczyłam z internetu, bo mam problem z wrzuceniem własnych, gdyż zawiesiłam konto na Facebooku, na którym złapałam kolejny raz takiego wirusa, że szkoda gadać. Zawsze było tak, że z telefonu wrzucałam foty na FB tylko dla siebie, a potem je zapisywałam na pulpicie i wrzucałam tutaj na blog, teraz nie chce mi się podłączać kabli, bo nie mam na to czasu... Ale mimo wszystko, dobrze mi bez tego FB. Nie tracę czasu na przeglądanie niepotrzebnych stron i głupich niekiedy treści. Czytam i piszę. Chociaż wciąż brakuje mi weny do tworzenia wierszy, ale nie ponaglam natchnienia - przyjdzie, kiedy zechce.

    Dodam na koniec o moich ukochanych istotkach: staruszeczkach Balbinie i Nikosiu, o których bardzo już dawno nie pisałam na tym blogu, że wciąż ze mną są i mają się dobrze. Mają oba skończone dwanaście lat i kocham je bardziej niż mocno.

    Towarzyszą mi praktycznie wszędzie w domu i bardzo sobie cenię ich ciche, kochane bycie ze mną. A że muszę odkurzać białe kłaczki Balbiny z dywanów i podłóg co najmniej dwa razy dziennie to szczegół, ważne że są u mnie dwie cudowne istoty, piękne i bardzo inteligentne oraz empatyczne.
 

    Życzę Wam dobrego, kreatywnego nowego tygodnia, pełnego miłości, dobroci i ciepła. Pozdrawiam serdecznie, j.

                                                            Chcę być kotem!!!


28 komentarzy:

  1. Człowiek pakuje się na wakacje i nie ma najczęściej świadomości,
    że oprócz kremów, ciuchów i okularów słonecznych zabiera też ze sobą wszystkie problemy.
    Postawisz walizkę w nowym miejscu i czujesz nagle,
    że one też są z tobą, nie zostały niestety w domu.
    /Krystyna-Szczęście all inclusive-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak samo jak z przeprowadzką, nowym partnerem, nowym gadżetem. Ludzie myślą, że przeprowadzka zmieni wszystko, że w innym miejscu będzie lepiej, że nowy partner nie okaże się chwilówką, nagminnym podrywaczem, niestałym w uczuciach, że nowy gadżet da nam chwilę szczęścia. A tak nie jest. I jedno, co pozostaje - to cieszyć się z tego, co mamy. Że mamy przyjaciół, że mamy dom itp, itd.

      Usuń
  2. Och, same rewelacje dziś u Ciebie, pozytywna energia, łakocie i ukochani domownicy.
    Zdjęcia nadmorskie mogą być cały rok doładowaniem energii z wakacji, a będzie Ci potrzebna...
    Dobrego tygodnia!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domownicy kochani wszyscy - i ludziki i zwierzaki, chociaż kocica miewa humorki, a psiak uparty jak osiołek.
      Nie wiem, w co ręce włożyc w tej robocie, naprawdę.
      Dobrego tygodnia i moc pozdrowień,

      Usuń
  3. Też bym chciała zmniejszyć etat, ale pieniądze w budżecie nie będą mi się zgadzały. ;) Więcej miałabym czasu na prace twórcze, bo tak to ledwo go starcza.
    Moje wakacje dobiegną końca dopiero z dniem jutrzejszym, ale jutro już nie będzie takie lajtowe. Zakupy i gotowanie posiłków na cały dzień pracy (12h zmiana). Praca jest O.K., lubię to, niestety czasami koleżanki wprowadzają taki klimat, że bardzo ciężko jest być ponad to i nie utracić tej energicznej werwy, którą nadal mam w sobie. Tego pozytywu. To mi zawsze psuje głowę w dniu szykowania się do pracy. Zwłaszcza po długim odpoczynku od tego wszystkiego. Tych ludzi nie "skasuję" tylko dlatego, że mnie ściągają w dół. Wiem, pracę można zawsze zmienić. Zrobiłam to w ciągu minionych 2 lat 4 razy. Chciałabym wreszcie mieć poczucie, że jestem we właściwym miejscu.
    Trafiliśmy obłędny wrzesień, te dwa tygodnie były mega ciepłe i bezdeszczowe. Dużo siedzieliśmy nad wodą, trochę spacerów, konne przygody.
    Jestem jeszcze na Mazurach. Raz zrobiłam sobie dzień poszukiwania jesieni z aparatem fotograficznym. Jezu... będę do końca roku Wam opowiadać jak było przez 2 tygodnie i jara mnie to. Mam tyle pięknych widokówek na blog. Ba! na album być może!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Mazur, bardzo ale to bardzo dawno byłam w tym miejscu uroczym... U mnie jesień, mimo upału, powoli wychodzi z ukrycia. Wrzesień cudny, w sierpniu była bardzo zimno na początku...
      Czekam na relacje! Możesz opowiadac ile chcesz.

      Usuń
    2. Pierwsza relacja już weszła. ;)

      Usuń
    3. Bardzo się cieszę! Napiszę 3 IPETy i przyjdę. Ale weekend wycięty mam z życiorysu. :(

      Usuń
  4. Cokolwiek napiszesz, to mnie cieszy. Ja po prostu lubię wiedzieć, co słychać u znajomych? Również pozdrawiam i życzę udanego tygodnia. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tydzień miałam fatalny, ale nie lubię mówić o złych zdarzeniach, więc przemilczę. I tak zawsze staram się dostrzegać dobre strony w najtrudniejszych nawet sytuacjach. Uściski, bo naprawdę jestem przebodźcowana, brakuje mi siły.

      Usuń
  5. Me gustan tus mascotas en especial Nikos que me me recuerda a mi Cloe que murio hace algunos años. Gracias por la receta. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  6. Me gustan tus mascotas en especial Nikos que me recuerda a mi Cloe que murio hace algunos años. Gracias por la receta. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodki obiad, to sie nie godzi ;) ale przepis chętnie wykorzystam jako śniadaniowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, dla wielu osób to inny posiłek. Ja dużo nie potrzebuję. :) Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Joasiu cudne te twoje dzieci czyli zwierzaki i zdjęcia znad morza gdzie miałam okazje wreszcie cię spotkać i poznać w realnym świecie. A te syrniczki na pewno zrobię bo wyglądają zachęcająco. Trzymaj się kochana i pisz wreszcie wiersze. Please, Please.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morze... Mam wrażenie, że nie byłam tam rok... A dopiero w poniedziałek minie miesiąc jak stamtąd wyjechałam... Chyba moc mnie opuściła Asieńko... Przeczytasz w mailu. Tutaj nie będę się wypowiadać, bo licho nie śpi i źli ludzie też. Ale spadek mam straszny. Buziaki i uściski.

      Usuń
  9. Ależ te syrniczki apetycznie wyglądają. Chyba sobie w najbliższym czasie coś takiego zrobię. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są naprawdę pyszne. Nie przepadam za słodyczami, ale sernik i syrniczki są ok. Uściski Karolino!

      Usuń
  10. Witam serdecznie ♡
    Ja również nie pamiętam wakacji. Niby chwilowo nie pracuję, ale jestem mega zmęczona :D Myślę, że to niedługo minie, najpóźniej w przyszłym roku :D Jakby tak się uprzeć, nadal można czuć lato. Nie pamiętam tak pięknego września, jest cieplejszy i bardziej słoneczny od sierpnia! Co do przepisu, super inspirujący. Czasem robię podobne placuszki, ale z inną zawartością (np. z owocami) :) to dla mnie szybka opcja na syte śniadanie, albo miło słodką kolację :) Piękne zwierzaki, słodkie słodziaki!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudne dni mamy i mieliśmy, ale jak się nie ma równowagi między odpoczynkiem a pracą, to dobrze nie jest. Uściski!

      Usuń
  11. Dzięki za wspaniałą pracę wykonaną na tym blogu

    OdpowiedzUsuń
  12. Placki zapewne bardzo dobre ale dla mnie to żaden obiad. Może podwieczorek bardziej. Byłem niedawno w Bolesławcu i co trzeba przyznać, jest to naprawdę piękne miasto. No i mieszka tam jedna bardzo piękna Joanna. Pozdrawiam Cię i wytrwałości życzę. Wiesz kto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bolesławiec mnie nudzi. I jeszcze inne rzeczy mnie nudzą. Trwają latami z różnym nasileniem i nic dobrego nie wnoszą w moje życie. Więc może czasem warto odpuścić? Zmienić obiekt?

      Usuń
  13. Joasiu!
    Każdy Twój post jest świetny. Ten również jest bardzo interesujący. Twoje zwierzaki skradły moje serce. One są przecudne.
    Syrniczki wyglądają przepysznie. Muszę koniecznie zrobić na obiad jakiekolwiek placuszki bo narobiłaś mi ogromnej ochoty.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, moje miśki są już stare i bardzo cenię każdą z nimi chwilę. Jedzenie ważna rzecz. Czasem można sobie pozwolić na słodkie placuszki czy inne naleśniczki. Pozdrowienia i uściski!

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)