Translate

14 marca 2020

Spokój, Pokój i Dobro... czyli spontaniczne myśli o tym, co jest i będzie.

„Zwykliśmy wierzyć, że świat zewnętrzny jest prawdziwszy niż świat wewnętrzny. Według nowego modelu nauki jest dokładnie odwrotnie. Stwierdza on, iż to, co dzieje się wewnątrz nas stwarza rzeczy zewnętrzne”.

dr Joe Dispenza
Dzisiaj w tytule postu, zamiast cytatu, umieściłam zwykłe, proste pojęcia. Słowa tak bardzo pomijane, zapomniane, że prawie nikt już nie pamięta, co znaczą, mało kto zwraca na nie uwagę. Pojęcia, których wartość od dawna jest umniejszana. A przecież są one niesamowite. Franciszkańskie pozdrowienie - Pokój i Dobro - jest piękne i uniwersalne (dla mnie, ateistki), bo zawiera wszystko, czego tak naprawdę, tak do bólu,  potrzebuje człowiek... A spokój ratował mnóstwo ludzi z wielu opresji, gdyż panowanie nad emocjami, inteligencja emocjonalna, to wspaniała, przydatna cecha, pożądana bardziej niż inteligencja poznawcza.

A tymczasem na świecie dzieje się to, co się dzieje, nie będę wspierać negatywnej energii i wymieniać nazw, bo przecież wszyscy doskonale wiemy o co chodzi.
Myślę, że dzisiaj, tu i teraz, absolutnie nie jest ważne, skąd przyszło i skąd się wzięło i gdzie się pojawiło - nie osądzaj, a nie będziesz osądzany. Stało się, wydarzyło, jest i trzeba sobie z tym po prostu poradzić.

Jako ludzie myślący, mamy własne przemyślenia, pomysły, olśnienia. Możemy czytać tysiące artykułów, wypowiedzi, oglądać kolejne - też już chyba idące w tysiące - filmy na YT, śledzić wiadomości z kraju i ze świata, ale powinniśmy wyrobić sobie własne zdanie i wypracować prywatne reakcje na to, co jest nam dzisiaj dane i z czym musimy sobie poradzić.

Mówi się, że panowanie nad chwilą jest panowaniem nad życiem i ja się z tym zgadzam. Dlatego warto każdą chwilę życia wykorzystać jak najlepiej. Bo - nawet jeśli wierzymy czy przeczuwamy reinkarnację - to życie tutaj jest jedyne w swoim rodzaju i na ten moment najważniejsze. Dlatego warto je uszanować, ukoić, uspokoić i utulić.
Jak to zrobić? Z szacunkiem do siebie, swojego ciała, umysłu i duszy. Bo dopiero to trio stanowi całość. Dbając o ciało, umysł, duszę, dbamy o siebie w sposób holistyczny,  że tak powiem - globalny.

Jeśli wierzyć ezoterykom, bardzo ważna jest teraz czakra KORONY (sic!), która właśnie za samodzielne, indywidualne myślenie odpowiada, choć współpracuje z innymi czakrami naszego ciała. A to, jakie tworzymy myśli, niezwykle silnie wpływa na nasze ciało, na jego funkcjonowanie i reakcje. Złe myśli wpływają na naszą odporność, momentalnie ją obniżając. Wiele chorób bierze się ze złych, nieadekwatnych do sytuacji, negatywnych, czarnych myśli, ba, często tymi myślami, które są jak samospełniająca się przepowiednia, te choroby u siebie wywołujemy. Warto więc wzmacniać system immunologiczny, odporność, nie tylko zdrowym, kolorowym jedzeniem, ziołami, witaminami, suplementami, czystą wodą, ale też budującymi myślami, medytacją czy modlitwą (bo ona też jest rodzajem medytacji i ma wielką moc). Nie wolno pozwolić na to, aby ktoś nami manipulował poprzez sprytnie serwowane, kłamliwe informacje. Trzeba wierzyć sobie, wierzyć w siebie, w swoją intuicję, która zawsze nas dobrze poprowadzi, jeśli tylko dopuścimy ją do głosu, zaufamy jej.

Naprawdę warto być dobrej myśli, warto się wyciszać, nie iść ślepo za stadem, zacząć robić nawet za czarną, ale samodzielnie myślącą owcę, bo te mają charakter i siłę. Te nie zginą w stadzie. Podobno z prądem płyną śmieci - nie zaśmiecajmy więc własnego umysłu złymi energiami!

Warto być dobrym nie tylko dla siebie, ale najpierw właśnie dla siebie, bo wówczas można się nauczyć bycia dobrym dla innych. Wspomniałam o koronie, a przecież czakr jest siedem. Najważniejszą z nich jest czakra serca. Bo ono jest ważniejsze od mózgu. Czy ktoś się kiedyś zastanawiał, że serce jest jedynym organem w naszym ciele, którego nie atakują nowotwory? Czyż zatem nie jest ważniejsze od mózgu, w sensie duchowym? Czyż to nie ono zawiaduje naszymi emocjami, które wpływają na nasze samopoczucie? Kiedyś czytał mi tato bajkę, w której zastanawiano się, jakie słowo jest najważniejsze na świecie i okazało się być nim właśnie serce. Czy nie byłoby pięknie, gdyby ludzie go słuchali, kierowali się nim i jego podszeptami?

Czasem myślę, że idzie wielkie nowe, globalne wyzwanie dla całej ludzkości, wyzwanie trudne, a nawet bardzo ciężkie. Takie, którego nie zna moje pokolenie pięćdziesięciolatków (myślę tu bardziej o tych na Zachodzie, bo my w Polsce lat dziewięćdziesiątych, wchodząc w dorosłość, mocno dostaliśmy po tyłkach), przyzwyczajonych do życia na pewnym poziomie, do konsumpcjonizmu, gromadzenia rzeczy i pieniędzy, pracoholizmu i - de facto - pogoni za niczym.

Idzie i nieuchronnie zbliża się wielkimi krokami egzamin z człowieczeństwa. Idzie czy nawet biegnie? Nadchodzi z wielu powodów, choćby dlatego, że się wszyscy zaplątaliśmy, zagubiliśmy gdzieś radość istnienia na tym świecie i na dodatek nauczyliśmy się bezkarnie pozbawiać jej innych ludzi i inne mądre, czujące istoty. A świat jest jeden dla wszystkich, o czym dobitnie przypomina nam aktualna sytuacja. Wszyscy jesteśmy równi, tacy sami wobec czasu i wieczności. Nie ma wyjątków, nie ma litości i to jest dobre. Mnóstwo razy już cytowałam, ale zacytuję enty raz niezwykle mądre słowa poety, Juliana Tuwima: "Gdy swoją krew i waszą sprawdzę, wierzcie mi, jedna będzie jucha".

Mam wrażenie, że Matka Ziemia akurat teraz, u progu wiosny, która wszystko budzi do życia, ale też jesieni, na drugiej półkuli, która to życie usypia, hamuje, pogrąża w letargu, usiłuje nam przekazać coś bardzo ważnego. Coś, co od dawna wszyscy przeczuwaliśmy: że już dłużej się nie da tak, jak jest... Że przegięliśmy jako kolektyw, że jesteśmy u progu katastrofy, jakiej zaznali legendarni Atlantydzi, bo Ziemia, jak pisał Miłosz: "nie jest snem, lecz żywym ciałem" . Bo każdy ma dość ucisku i nie jest w stanie dłużej znosić złego traktowania. Bo przelała się czara goryczy, a jej ostrzeżenia na nic się zdały, gdyż nic nie zrozumieliśmy. Niby myślący, a jakże bezmyślni, niepokorni w swojej nieuzasadnionej bucie...

W ciągu niespełna dwóch miesięcy, pojawiło się w necie mnóstwo wywodów, teorii spiskowych na temat obecnej sytuacji, a także bardzo lekceważących wpisów, memów i filmików w wykonaniu wielu tzw. znawców, jasnowidzów, astrologów, naukowców, coachów, wróżek, amatorów, pasjonatów i innych nauczycieli. Każdy ma prawo do swojego zdania, do publikowania w Sieci, ostatecznie wymiana myśli i poglądów jest ważna i pouczająca. Jednak nie wszystkim i nie we wszystko musimy wierzyć. Można poznać zdanie, opinie innych i po prostu wyrobić swoje własne. I tego się trzymać, rozumiejąc, że jako jednostki jesteśmy tożsami z wszechświatem, że wszystko jest połączone ze wszystkim, bo jesteśmy po prostu energią.

Moje zdanie jest takie, że uratuje nas spokój i dobro, empatia, wspieranie się, pomaganie sobie, współczucie, powrót do źródeł współbycia, do człowieczeństwa, do wyhamowania brania, a uruchomienia dawania, wsparcia, podtrzymywania na duchu, dzielenia się siłą, wiarą, nadzieją, pozytwną energią. I nie mam tu na myśli tylko spraw materialnych, mam tu na myśli również, a może przede wszystkim, sprawy duchowe. Myślę intensywnie od wielu miesięcy o naszej wrodzonej umiejętności i potrzebie czynieniu dobra, cokolwiek to znaczy. Wspaniały i pożądany byłby powrót do kobiecych, ciepłych, życzliwych energii, do kreowania rzeczy, które będą sprzyjały wszystkim, a nie tylko wąskiej grupie uprzywilejowanych. Mam na myśli ogólnoświatową sprawiedliwość, także dla naszych cudownych, mądrych, czujących braci - zwierząt. Mam na myśli autentyczną, a nie pozorowaną bliskość ludzi bliskich i zaufanie do reszty. Upadek nikomu niepotrzebnych religii i struktur społecznych, mądry podział dóbr. Tak... Kłania się utopijne "Imagine" Lennona, które zawsze gdzieś we mnie grało, ale myślę, że nie tylko we mnie, że jest nas dużo więcej, dostrzegających to, co jest, a co powinno być i kiedyś nastanie.
Nie przesadzam.

Ludzie będą zmuszeni poprzez to, co się dzieje i jeszcze długo będzie się działo w tym chińskim (sic!) roku metalowego szczura, do dokonania zmiany - chyba przede wszystkim na poziomie świadomości; indywidualnej i zbiorowej, co doprowadzi do wielkiej zmiany stylu i trybu życia na tej pięknej planecie.
Wiem to. Nie jestem Kasandrą, ale swoje wiem.
Myślę, że nadchodzą bardzo ciekawe, choć trudne czasy, a ten rok to tylko preludium. Ale nic to, bo - jak mawiał poeta ksiądz Jan Twardowski: "W życiu musi być dobrze i niedobrze. Bo jak jest tylko dobrze - to niedobrze".

Wiecie, że od chyba dwóch lat z tego świata, zwłaszcza tu w Polsce, odchodzi mnóstwo ludzi? Więcej, niż się rodzi, niż odchodziło nawet w latach wojen? A odejdzie jeszcze więcej. Nie wykluczam, że ja również. Karma wraca, zbiera żniwo. Jednak wierzę w nas, ludzi, pomimo wszystko. Cud życia musi pozostać i musi pozostać to, o czym pisał mój ukochany Norwid, czyli "poezja i dobroć".

Nie będzie łatwo przez najbliższe dni, miesiące, a nawet lata. Będzie się wiele działo, jednak wierzę, że wspólnie odrobimy tę lekcję, choć nie będzie to zwykła klasówka, tylko duży sprawdzian dla naszego gatunku, a Szekspirowskie "To be or not to be" nabierze nowego znaczenia...

Nie należy się bać, strach jest naszym wrogiem i nie mówię tu o tym pierwotnym, ale tym wyuczonym, nawykowym wręcz. Warto przypomnieć sobie piękne słowa "Desideraty", bo spokój, wewnętrzna siła, poczciwość, wyrozumiałość, empatia i współczucie na pewno nas uratują. Nastanie epoka serca, którą wieszczył Mickiewicz ponadczasową radą: "Miej serce i patrzaj w serce", ale zanim przyjdzie długo zapowiadana Era Wodnika, podejrzewam, że nam przyjdzie zrozumieć słowa Milosza: "Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna".

Pamiętajmy, że po każdej nocy nastaje dzień, a po każdym kryzysie nadchodzi prosperita, czas nowych wartości, a jak mawiał Joseph W. Krutch: "Za każdym razem, kiedy rodzi się nowa wartość, istnienie nabiera nowego znaczenia". 

I pamiętajmy również o ogrodach... Jonasz Kofta i inni wielcy poeci, wiedzieli doskonale, że stamtąd przyszliśmy i tam przyjdzie nam wrócić... Miejmy nadzieję, że w pięknym stylu!

*gify z netu, z baśni Disneya pt. Moana
**piszę ten post czterdzieści lat po odejściu ulubionej piosenkarki mojego taty, Anny Jantar, więc moja ulubiona jej piosenka, myślę - pasująca do postu i obecnej sytuacji TUTAJ

12 komentarzy:

  1. Zapewne tak,czeka nas bardzo ważny życiowy egzamin.Startujmy do niego dobrze przygotowani.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyśmy go wszyscy zdali, Eljocie!
      Moc serdeczności dla Ciebie i Twoich bliskich!
      :)

      Usuń
  2. Spokój i rozwaga,gdzieś ludziom uleciały.
    Musimy być zawsze odpowiedzialni,
    przestrzegajmy zaleceń tych na górze i na dole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Myślę, że wszystko trzeba teraz zrównoważyć.
      Pobyć ze sobą, w sobie...

      Dobrego, Jurku.

      Usuń
  3. Co jakiś czas jesteśmy sprawdzani jako ludzie.
    Czy to czas wojny czy epidemii czy wielkich kryzysów.
    Nie każdy przejdzie zwycięsko, ale warto być przyzwoitym.
    Serdeczności, kochana:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wŁAŚNIE.
      Trzeba być przyzwoitym,bo szarpanie się
      nic nie da.
      Przypomina mi się fragment tekstu piosenki
      Anny German:

      Надо только выучиться ждать
      Надо быть спокойным и упрямым
      Чтоб порой от жизни получать
      Радости скупые телеграммы

      Dobrego, Jotko, będzie dobrze!

      Usuń
  4. Wiele pięknych słów, ale wywodzących się z filozofii, która jest mi odległą. Wolę proste - miłuj.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Joasiu.
    Coś z mojej filozofii. Lubię takie rozważania.
    Moje motto życiowe, to z Bartoszewskiego - warto być przyzwoitym.
    Oraz z mojego dziadka - żyj tak, aby nikt przez ciebie nie płakał.
    Czyli w sumie - jeśli nie wiesz jak się zachować, zachowuj się przyzwoicie.
    No i z Riedla - warto, warto być człowiekiem, bo tak łatwo zejść na psy.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze warto być człowiekiem po prostu.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  6. Super gify :) Warto w obecnej sytuacji zachować spokój, bo dużo ludzi już popadło w panikę.
    Może obecna sytuacja otworzy wszystkim ludziom oczy, że należy dbać o ziemię.
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz trudniej będzie o ten spokój w najbliższym czasie, ale zawsze warto.
      Serdeczności!🍀🍀🍀

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)