Translate

22 lutego 2020

Do Frau Be!!!

Kobieto!
Możesz usuwać blog, możesz milczeć, możesz uciec i się schować, a ja i tak będę z Tobą, będę o Tobie myśleć, będę Cię w tych myślach wspierać.
Mam ochotę kląć jak dwóch szewców w jednym momencie, bo płaczę i nie mogę tego powstrzymać.
Mam na Ciebie w tej chwili wkurwa totalnego, ale wiem, że nie mogłaś inaczej.
I tak jesteś mi bliska, jak siostra, której nigdy nie miałam.
I - co byś nie zrobiła - będę tu, będę na mailu, Messengerze,WhatsAppie i telefonie, będę CZEKAĆ.
I proszę - wróć.
Ja też milion razy chciałam skasować ten blog, uciec, schować się, zaszyć, płakać, do nikogo się nie odzywać.
Też mam chwile, kiedy jest mi gorzej, niż źle, kiedy się czuję jak rozdeptany robak, jak intelektualne gówno. I nie jestem tak zdolna ani tak bardzo pracowita, jak Ty, nie piszę tak dużo i tak dobrze... I dlatego, cholera, nie mogę nie płakać, że skasowałaś tak świetny, tak poczytny, uwielbiany przez wielu blog, tyle mrówczej pracy!
Brakuje mi słów.
Brakuje mi siły.
Zaraz też puszczę z dymem to miejsce w sieci, skoro nie ma tu Ciebie! Kurczę, no, mogłaś schować swój blog, zrobić siebie jego jedynym, godnym czytelnikiem, a nie go usuwać!!!
Dlaczego mądre kobiety robią takie głupie rzeczy?
Wróć, kiedy będziesz mogła.
Po prostu i zwyczajnie wróć.
Bo wiem, że już były dwa blogi, więc: do trzech razy sztuka.
I to Ci mówię ja - chaotyczna neurotyczka, kiepska poetka i życiowa łazęga, która Cię kocha...

18 komentarzy:

  1. Miałam nadzieję, że się odezwie, gdy będzie lepiej. Tymczasem patrzę teraz, po Twoim poście, a tam nic, zamknięte na głucho. FrauBe naprawdę fajnie prowadziła to miejsce, nie nudziła, ciekawie pisywała. Każdy robi, co chce lub musi, ale i tak szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się uspokoiłam,
      ale i tak jest mi bardzo przykro.
      Po prostu szkoda tak dobrego blogu.
      😓😭

      Usuń
  2. Dopisuję się do Twojego apelu, właśnie zerknęłam i szok!
    Frau Be, nie rób nam tego lub daj choć jakikolwiek znak życia, proszę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Joasiu.
    Niezbadane są ścieżki Pana, niezbadana jego wola.
    Jednak mentalności kobiet nie jestem w stanie pojąć.
    Też miałem podobną sytuacje na moim starym blogu na WP.
    Lubiłem komentarze Frau Be.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, Michale,
    ja też samej siebie czasem
    nie pojmuję...
    Jednak szkoda, bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Frau Be nie tylko prowadziła świetnego bloga, ale też pisała najciekawsze komentarze. Uwielbiałam z nią pisać. :) Pozostaje wierzyć, że do trzech razy sztuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko tyle i aż tyle -
      uwielbiam Ją i jej bezbłędne
      komentarze.
      I gdybym ją teraz miała pod ręką,
      to bym ją tuliła do skutku.

      Usuń
    2. Znacie się osobiście czy tylko internetowo? Chodzi mi o to, czy byłaby możliwość, by jakaś przyjazna dusza wybrała się do niej w odwiedziny.

      Usuń
    3. Znamy się internetowo - telefonicznie.
      Myślę, że ona potrzebuje pobyć sama.
      :(

      Usuń
    4. A może... zadzwoń? Zrobiłabym to, gdybym miała z nią większą zażyłość.

      Usuń
    5. Zadzwonię, Aniu, jak poczuję, że odbierze.

      Usuń
  6. Mam identyczne odczucia. Nie mam jej numeru telefonu, ale próbowałam kontaktu mailowego. Zgadzam się z tym co napisałaś i wierz mi moja wściekłość nie jest mniejsza. Gdybym ja była tak zdolna i pracowita jak Frau Be, to nawet kalectwo by nie byłoby takie uciążliwe. Nie jestem przekonana, czy rzeczywiście powinna być sama, ale wierzę, że wróci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co czytam na Twoim blogu, jesteś mądrą, wspaniałą kobietą, to raz, a dwa - będę robić wszystko, żeby Frau Be wróciła do nas.

      Be!!!

      Widzisz, jak wiele osób za Tobą tęskni???

      WRACAJ!

      Usuń
  7. Dzień dobry, hmm w sumie nie wiem co napisać :D co jakiś czas sprawdzam, czy Frau reaktywowała bloga i tak trafiłam tutaj. Nie chce jej zawracać głowy i tak pewnie w swoim czasie zalało ją tsunami maili o podobnej treści. A ja jej decyzję całkowicie rozumiem i szanuje. Choć martwi fakt, bo pewnie podyktowana była skrajnie złymi emocjami, wszak pisanie to jej życie. Mnie wystarczyłaby świadomość, że się kula, złorzeczy na kler i wcina majonez gdzieś we wszechświecie. Czy coś wiadomo na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pociesz się.
      Jest. :)
      I to jest pocieszające,
      bo ja wciąż mam nadzieję,ba - jestem tego pewna,
      że skończy pisać powieść,
      wyda tomik świetnych wierszy i odniesie wielki sukces,
      bo, jak słusznie napisałaś - pisanie to jej życie.

      Dobra wszelkiego!

      Usuń
  8. A to nie ta? https://szprotki-we-wlosach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Wróciła, ale długo Jej nie było i bardzo tęskniłam.

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)