Translate

09 lutego 2019

"Gdy byłam dzieckiem, książki były wszystkim". ***



List do Ani z Zielonego Wzgórza

Droga Aniu z Zielonego Wzgórza!

Piszę do Ciebie z tajemniczego ogrodu, ponieważ niedawno wróciłam z długiej, niezwykle interesującej podróży do wnętrza Ziemi. Mogłabym teraz snuć niekończącą się opowieść...
Tego lata wraz z dziećmi z Bullerbyn i Fizią Pończoszanką przeżyłam niezwykłą przygodę w pustyni i w puszczy. Podróżowali z nami również Antek, Twój ulubiony Pinokio, Karolcia, Jacek, Wacek i Pankracek oraz prawie wszystkie dzieci pana Astronoma.
W Grenlandii zaś spotkaliśmy bardzo fajnego Eskimosa, Anaruka, który snuł ciekawe, barwne i wesołe opowieści spod bieguna. Tenże Anaruk opowiedział nam również o psie, który jeździł koleją i małej syrence, a jego kolega – Janko Muzykant – grał nam na katarynce różne skoczne melodyjki, których słuchaliśmy z ogromną przyjemnością. Pocahontas zaś tańczyła ze Świniopasem. Natomiast młody i zdolny czarownik, Harry Potter, wyczarował dla nas wesołego i bardzo sympatycznego, ale tajemniczego opiekuna. Opiekun ten śpiewał z tym obcym balladę o Atlantydzie, wyspie ognia. Nawet żarłoczny Kubuś Puchatek przestał jeść miodek i słuchał ich w skupieniu! A bałwan ze śniegu prawie się roztopił ze wzruszenia, natomiast siostra Kopciuszka, Kapryśnica, przestała grymasić i zaczęła śpiewać. Okazało się, że ma naprawdę świetny głos, więc może śpiewać nawet językiem trolli!

Któregoś zimnego dnia między Czukiem i Hekiem a Ferdynandem Wspaniałym wybuchła straszna awantura o Basię. Basi było przykro, więc pocieszała ją nasza mama czarodziejka, a my nie mieliśmy pojęcia, jak przerwać tę kłótnię i ich rozdzielić...Przyszedł nam jednak z pomocą niezwykle sympatyczny król Maciuś Pierwszy, który przyjechał na białym mustangu i nakazał im zapisać się do akademii pana Kleksa, żeby nabrali ogłady towarzyskiej, jak Murzynek Bambo, Księżniczka na ziarnku grochu, Magda, Paweł i Ty.

Wyobraź sobie, Aniu, że nasza wspólna przyjaciółka, Czerwony Kapturek, także przeżyła wakacyjną przygodę... Powiem Ci w ogromnej tajemnicy, iż zakochała się w Małym Księciu, który przybył na Ziemię z innej planety. Ponoć Kopciuszek jest strasznie zazdrosna i podgląda ich przez różową szybkę wraz z tym śmiesznym Filipem i jego załogą na kółkach i chłopcami z Placu Broni. Gorliwie pomagają jej również Muminki, dziewczynka z zapałkami, doktor Dolittle i jego zwierzęta, Puc, Bursztyn i goście oraz słoń Trąbalski (strasznie zapominalski) i pewna zarozumiała kwoka, co taktuje świat z wysoka.

Mogłabym Ci jeszcze napisać o tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra z zajączkiem z rozbitego lusterka. Otóż udało im się zaobserwować jak skocznie tańcowała igła z nitką i jak dziecię elfów biega po łące z Cudaczkiem Wyśmiewaczkiem, a tajemnicza Królowa Śniegu myje w ciepłym jeziorku swoje czarne stopy, odganiając od siebie Szewczyka Dratewkę, Hobbita, Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków. Piotruś Pan i kapitan Huck też dołączyli do tej zabawy. Wymyślili, że będą biegać po zaczarowanej zagrodzie i hodować kwiat kalafiora. Robili różne psotki i śmieszki, ale uciekli przed Shrekiem, a ja bardzo za Tobą tęskniłam, bo Śpiąca Królewna, jak zwykle zasnęła .Zasnęły również Pulpecja, Noelka, córka Robrojka i Kłamczucha, bo wypiły opium w rosole i przestawiła im się szósta klepka. Nie miałam więc z kim rozmawiać i czytałam brulion Bebe B., słuchając uroczego śpiewu spóźnionego słowika.

Z utęsknieniem czekam więc, Aniu, na nasze majowe spotkanie nad morzem, wtedy opowiem Ci wszystko dokładniej, zwłaszcza o tym, jak Wojtek został strażakiem i co słonko widziało. Może odwiedzimy Alicję w Krainie Czarów, zapewne ucieszy ją nasza wizyta. Ostatnio stwierdziła, że ma dość zabaw z Marcinem Kozerą, bo ten ciągle opowiada jej o Panu Samochodziku i Templariuszach, a ona woli nasze rozmowy na temat nowych szat cesarza i dzikich łabędzi. Amy numer siedem też do nas dołączy. Będzie naprawdę miło i wesoło!

Pozdrawiam Cię mocno i serdecznie, Twoja oddana przyjaciółka -
Ida Sierpniowa.

PS Czy słyszałaś może o krasnoludkach i o sierotce Marysi ? Ponoć chcą odwiedzić chatkę Puchatka i pojechać razem z Kaczką Dziwaczką, Zosią Samosią, Dyziem Marzycielem, Samochwałą i Skarżypytą do Kota w Butach, słuchać wieści z ptasiego radia!!!

B-c, 2000/2001, p.p.r., JoAnna Idzikowska-Kęsik


*obrazy z ineternetu
***cytat w tytule postu, Diane Setterfield, Trzynasta opowieść; a książki na zawsze. :)

14 komentarzy:

  1. Do dzisiaj, książka pozostaje dla mnie wszystkim, co buduje,daje motywacje do działania i pozwala mieć nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez książek się nie da, po prostu nie da.
      Serdeczności, Eljocie!

      Usuń
  2. Napisałam kiedyś podobne opowiadanie w wykorzystaniem tytułów bajek dla dzieci. Jeśli pozwolisz przeczytam Twoje opowiadanie moim czytelnikom jako zagadkę :-)
    Książki towarzyszyły mi także od wczesnego dzieciństwa, był to zawsze najmilszy prezent na różne okazje, teraz tez lubię dostawać i obdarowywać książkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham książki.
      Moje ciocie zawsze opowiadały, że
      najlepszym prezentem dla mnie były książki.
      Mam ich mnóstwo i wciąż kupuję nowe.

      Możesz czytać kiedy chcesz, to taka moja śmiesznostka. :)

      Usuń
  3. Witaj Joasiu.
    Dom bez książek jest jakis pusty i chłodny.
    Od dziecka byłem wychowany w otoczeniu książek i lubię je czytać.
    Teraz mam sporą bibliotekę. Kombinuję, gdzie nowe ksiązki układać.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Michale,
      mamy zatem podobnie,
      ja wciąż dokupuję nowe półki i regały. :)
      Bo w domu bez książek nawet kotom jest smutno. :))

      Serdeczności!

      Usuń
  4. Moje dzieciństwo to książki i ogórki...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogórki, jagody leśne i wiśnie. 🍒🍒🍒

    OdpowiedzUsuń
  6. Odkąd nauczyłam się czytać (a podobno bardzo wcześnie), tak pragnęłam mieć dużo książek. Zawsze widziałam mamę czytającą i imponowało mi. Być może dlatego, że kojarzyło mi się to właśnie z nią i z dorosłością. Cokolwiek by mnie nie dopingowało, niezmiernie się cieszę, że wychowano mnie na mola książkowego.
    Przesyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo wcześnie nauczyłam się czytać.
      Jedynie bardzo długo nie umiałam pisać litery... k. :)
      Wyglądało to śmiesznie bo w pisanym teKście górowały
      druKowane lierKi k. :)))
      Niestety, potem zmuszono mnie do pisania prawicą
      i było jeszcze gorzej. :)


      Nasza mama (brata i moja) była polonistką i ciągle
      coś czytała, więc też mieliśmy w domu czytelników,
      tato wciąż nam czytał na dobranoc. I na głos gazety. :)

      Szalony dom, nie dało się wyrosnąć na normalnych ludzi.

      Dobrego!

      Usuń
  7. "Czytanie książki jest,przynajmniej dla mnie,jak podróż po świecie drugiego człowieka.Jeżeli książka jest dobra,czytelnik czuje się w niej jak u siebie,a jednocześnie intryguje go,co mu się tam przydarzy,co znajdzie za następnym zakrętem."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo, jak mawiała Szymborska jest to "najlepsza zabawa, jaką ludzkość sobie wymyśliła". 📖📕📔📙📚📜📃📄

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz, zawsze odpiszę i zajrzę do Ciebie w miarę czasowych możliwości: czasem szybko, niekiedy później, ale zajrzę na Twój blog. Pozdrawiam. :)