W necie krąży wiele grafik (memów) z
Lilli My (u nas: Małą Mi, postacią z "Muminków" - cóż kolor włosów
ponoć zobowiązuje)...
Jeden z takich obrazków głosi:
Jeden z takich obrazków głosi:
Nie żyję po to, aby spełniać oczekiwania innych!
Zgadza się.
Żyję, aby spełniać siebie, a jeżeli przy okazji, bez żadnego wysiłku, udaje mi się pomagać innym i być dla nich przyjazną, dobrą, coś im przekazać, czegoś ich i od nich się nauczyć, czymś się podzielić z własnego wyboru, z własnej nieprzymuszonej woli, to jest to pozytywne i dla nich i dla mnie, daje świetne skutki, wspaniałe rezultaty. Kosmiczne prawo przyczyny i skutku robi swoje.
Spełnianie oczekiwań innych ludzi do niczego dobrego nie prowadzi, a poświęcanie niszczy tego, kto się poświęca, bo już samo to słowo ma jakiś wymuszony, negatywny, niefajny wydźwięk, jakiś ciężki ładunek emocjonalny...
Najważniejsze to być sobą i żyć w zgodzie ze sobą, swoją intuicją i wewnętrznym głosem serca. Nikogo nie krzywdzić ze zwierzętami i Matką Ziemią włącznie (a może przede wszystkim z nimi?), okazywać wdzięczność za każdy, nawet najmniejszy sygnał dobra, za cuda codzienności, piękno wokół graniczące z magią.
I otaczać się dobrymi, pozytywnymi, przyjaznymi ludźmi, a nie malkontentami (którzy bardzo często są jednocześnie świetnymi manipulantami i wampirami energetycznymi), którym wiecznie coś nie pasuje, nawet, jeśli staniemy na uszach i zaklaszczemy rzęsami. ;-)
Pamiętajcie, że najważniejszym związkiem w życiu każdego z nas jest związek z samym sobą. Jedni ludzie pojawiają się na dłużej, inni są z nami krótko - jedynie ze sobą jesteśmy od pierwszej do ostatniej chwili naszego życia - a jeśli wierzyć w reinkarnację - pływamy w wieczności zupełnie samotnie...
Bądźmy dla siebie dobrzy, a ludzie zaczną nas szanować bo i dla nich tacy będziemy... Lubienie siebie to nie egoizm - to obowiązek wobec siebie i innych. Kto nie kocha siebie nie jest w stanie naprawdę pokochać drugiego człowieka.
*gify z netu
Tylko powiedz - dlaczego tak jest, że ci, którzy kochają, nie są kochani? Dlaczego im bardziej kochają, tym więcej bólu im się zadaje?
OdpowiedzUsuńWiesz - mówię teraz całkiem serio - też się nad tym często zastanawiam.
UsuńI nie zwalę odpowiedzi na mądrość buddyjską w stylu: "Taka karma".
Nie wiem.
Gdzieś czytałam, chyba w "Prawie rezonansu", że często jest tak, jak zbyt mocno czegoś pragniemy,
to to od siebie oddalamy...
Co na dłuższą metę nie jest zbyt sensowne...
Dlatego nie wiem, co Ci odpowiedzieć.
Wiem jednak, że zawsze i wszędzie warto zacząć od siebie, od ZMIANY siebie, swojego nastawienia, swoich myśli,
bo tylko w ten sposób możemy zmienić świat, gdyż życie polega głownie na panowaniu nad chwilą (sobą, swoimi emocjami)...
Ech, chyba bredzę. :))
Ech... chyba - z całym szacunkiem - tak :))
UsuńZ całym szacunkiem, ale chyba nie umiem kochać AŻ tak, więc pewnie dlatego bredzę. :)
UsuńAle za to udało Ci się osiągnąć ważny efekt - ten nasz dialog w końcu mnie rozśmieszył :)
UsuńOj, qrczę - czyli mam jeszcze właściwości terapeutyczne, hurra!
UsuńPrzede wszystkim mam być szczęśliwa - a dzięki temu szczęśliwi będą Ci, którymi się otaczam :)
OdpowiedzUsuńNo ale nie będziesz szczęśliwa, gdy nie będziesz lubić siebie, jedno drugie raczej wyklucza.
UsuńAle fakt: szczęście przypomina perfumy, jak spryskasz innych - parę kropelek poleci na Ciebie. :))
JoAnno bardzo mi sie podoba urywek z z pierwszego komentarza -zacytuję;
OdpowiedzUsuń,,Wiem jednak, że zawsze i wszędzie warto zacząć od siebie, od ZMIANY siebie, swojego nastawienia, swoich myśli,
bo tylko w ten sposób możemy zmienić świat, gdyż życie polega głownie na panowaniu nad chwilą (sobą, swoimi emocjami)...''ja jeszcze bym dodała ,,że jak się czegość pragnie i wierzy że się w to -to spełni się spełni'',warto marzyć rownież i na jawie ,życie jest lżejsze serdecznie pozdrawiam
Masz rację, Wandeczko, życie bez marzeń, celów, determinacji - to nie to.
UsuńMarzenia często skłaniają nas do działania, pomagają przetrwać trudne chwile...
Najserdeczniej pozdrawiam znad papierów. serdeczności!
Może to śmieszne, ale zawsze oglądałam "Muminki" razem z córką i nawet każdy odcinek jej nagrywałam. Mała Mi z naburmuszoną buzią była rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńNiedawno Magda Gessler powiedziała jednej restauratorce, aby polubiła siebie, a wtedy będzie jej łatwiej żyć. Jako że bardzo lubię panią Gessler, wzięłam sobie jej słowa do serca i zrobiłam rachunek sumienia, za co warto się lubić, a za co, nie warto. Chyba miałam więcej plusów niż minusów. Może zacznę się lubić?
Miłej niedzieli.
P.S. Z telefonu szwagra wynika, że macie słoneczko.
Słońce świeci, choć jest chłodno.
UsuńTeraz, zaraz odwiozę dziecko na dworzec, a wyjdę na spacer chyba dopiero wieczorem, jak się uporam z konspektami i przygotowaniem do pracy.
Ja staram się lubić siebie, bo nic lepszego dla siebie zrobić nie umiem. :)))
Dobrego, Aniu, dziękuję, że jesteś i lecę!
Witaj Joasiu.
OdpowiedzUsuńLubię Muminki. Kiedyś w stanie wojennym mówiono - zima wasza, wiosna nasza, a lato Muminków.
Pozdrawiam serdecznie i do siebie zapraszam.
Michał
Nie znałam tego powiedzonka, Michale, ale znam i lubię "Lato Muminków". :))
UsuńSerdeczności!
Ja mam chyba z wiekiem coraz więcej z Małej Mi, ale też jest to wynik zdrowego egoizmu. Widać do wszystkiego trzeba dojrzeć.
OdpowiedzUsuńMoje dziecię robi się na rudo i ma bluzę z Mi (która sama jej kupiłam) i textem: Kolor zobowiązuje!
UsuńTrzeba dojrzeć do zdrowego egoizmu.
O tak, też ją bardzo lubię. Czyli wiwat egocentryzm :) Pozdrawiam miło i jesiennie.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam, Zbyszku, dobrego!
Usuń