zWOLNieniE
Z(a)wieszam się.
Listopad - szary, mglisty,
wilgotny, zimny i dżdżysty
przyniósł w wątpliwym darze
30 bolesnych zastrzyków
i siniaków bez liku w miejscu
gdzie nawet zmierzch
to żaden grzech.
Jednak tamten ból
to nic,
bo dzisiaj w nocy odszedł
Kot.
I co mam począć
w mieszkaniu bez Kota?
Pokochać kogoś
czy przekląć
listopad?
Nie umiem krzyczeć.
Łkam pieszcząc ciszę.
To drugi Kot Listopadowy
więc
(nie)cierpliwie czekam
na własny (od)lot
w poświacie biologicznej
odnowy.
"Wolne? Już, już za chwilę będzie wolne." *
Listopadowy półsenny, beznadziejny
(bez)kres.
Trzy ostatnie zdjęcia Albinoska u weta, przed operacją, po której umarł... :((
(*)*** cytat w tytule notki i w notce na czerwono: Marcin Świetlicki, Listopad
Od jakiegoś czasu,uczulono mnie na listopad.
OdpowiedzUsuńZ obawą,strachem,będę go wypatrywał,oczekiwał.
Boli mnie że Boli Cię ta przeogromna strata.
Nie dziwię się,to był ktoś z rodziny.
Śmierć jest dramatem,bólem.
Pozostali Ci jeszcze inni domownicy i...
Nie mam siły.
UsuńNie widzę na oczy.
Wiedziałam, że mi umrze, dlatego tak długo
zwlekałam z tą operacją. :(((((
"czekam na swoją kolej..." -Jezu !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUmrę w listopadzie.
UsuńJuż nie w tym, ale umrę.
"niecierpliwie czekam"-fack
OdpowiedzUsuńOd urodzenia czekam,
Usuńa od jakiegoś czasu drażni mnie
to czekanie. :((
I co ?
UsuńPozostawisz wszystkich-drugiego kociaka,pieska,córkę ?
Tak po prostu,na pastwę losu ?
Ogarnij się,zakochaj się,pokochaj.
Ogarniam się
Usuńi nie jestem głupia.
Nic sobie nie zrobię,
dopóki mam dla kogo żyć
i jestem zdrowa.
Witaj Joasiu.
OdpowiedzUsuńListopad powoli się kończy.
Życie jest czekaniem, tak jak Człowiek spotaniem...
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Witaj, Michale,
Usuńa zwierzęta to dar...
One umierają pogodzone ze śmiercią,
spokojne i ufne...
Serdeczności i pozdrowienia dla Ciebie!
Wiem, że trudno będzie Ci w to uwierzyć, bo to On, Twój Kot, ale czuję taką rozpacz, jakby to o któreś z moich chodziło... Zawsze tak mam w wypadku zwierząt. Z ludzi żal tylko tych, których się naprawdę kochało.
OdpowiedzUsuńNie mogę do siebie dojść...
UsuńDziecię też.
Wciąż ryczymy jak durne. :(((
I ja z Wami, ilekroć tu zajrzę...
Usuń:(((
UsuńSerdeczności Be!
Koty umierają. I to jest straszne :( Przytulam...
OdpowiedzUsuńStraszne,
Usuńdziękuję, Aniu!
Przykro mi bardzo! :( Nie wiem, co więcej napisać, bo wiem, jak to boli.
OdpowiedzUsuńBoli,
Usuńi jeszcze pewnie trochę poboli,
dziwna jest taka nieobecność"
"ktoś był i uporczywie go nie ma"
odnosi się nie tylko do ludzi. :(
Pozdrawiam!
To prawda Kochana..
Usuńja tez tak uważam
Konstancji też "uporczywie nie ma"
a ja musze z tym żyć i być dobrej myśli i pozytywnie podchodzić do życia..bo tak sobie obiecałam po śmierci A.S.
że będę sie do końca cieszyła życiem za siebie i za Nią... Cala
Tak, Calu,
Usuńto boli wciąż i wciąż,
a czas strajkuje i nie leczy ran.
Śmierć A.S. wciąż we mnie jest, ciągle myślę,
nadal z ogromnym smutkiem. :(
A jak sobie obiecałaś, to spełnij tę obietnicę,
zwłaszcza, że jest mądra i piękna!
Ucałowania i serdeczności!!!
Przeżyłam śmierć wielu kotów na działce, więc doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się.
Dziękuję, Aniu,
Usuńminął tydzień, a ja nie mogę
się pozbierać,
moje istoty też...
Ale to minie, wiem.
Pozdrawiam najcieplej, serdeczności!