Translate

19 października 2025

"Od dzieciństwa wyobrażałem sobie wnętrze duszy, jak wilgotną drgającą membranę w czerwonych odcieniach".

Witajcie moi Drodzy!
 

Dzisiaj trochę miszmaszowo, o wszystkim i o niczym, a witam Was moim starym wierszem odnoszącym się do twórczości jednego z moich ukochanych reżyserów, arcymistrzów światowego kina, Ingmara Bergmana. 
 

po próbie
 
na strunach dni gram, co potrafię. bardzo się staram
nie fałszować. bacznie zwracam uwagę na to, gdzie
węże składają jaja i szukam źródła nadziei
we wszystkim co dobre i szczere.
 
nie wiem dokładnie, gdzie rosną poziomki, potrafię
jednak wygrać jesienną sonatę bez narzekania na
szarość i smutek wszystkich listopadów, jakie udało
mi się rozjaśnić uśmiechem.
 
miłością zataczam kręgi na szorstkiej powierzchni płynącego
bezlitośnie czasu. słowa, szepty i krzyki czerwienieją
na półotwartych ustach. taka już ze mnie dziwna persona,
rozpaczliwie poszukująca siódmej pieczęci.
 
życie marionetek trwa w najlepsze. realizuje się
w scenach z życia małżeńskiego, nawet wówczas,
kiedy zimny deszcz pada na naszą miłość, gdy
twarzą w twarz staję przed namiętnościami.
 
w rozbitym zwierciadle odbija się oko diabła.
uporczywe milczenie boga
ucisza czarodziejski flet.
 
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 22 XI 15
 

Ten boski kubek w postaci kwiatu maku dostałam od moich przyjaciół pod koniec sierpnia, na urodziny, uwielbiam z niego pić, bo jest rewelacyjny, bardzo solidny i piękny jak Bergmanowskie wnętrze duszy.
 

 Jak już pisałam, nie było mnie w Bolesławcu praktycznie całe wakacje, a jak wróciłam, okazało się, że moje miasto wypiękniało. Przy ulicy Prusa powstała Ceramiczna Brama Przyjaźni, której jeszcze nie widziałam, ale jak tylko zobaczę, to Wam ją pokażę tu na blogu. Pojawiła się również stara - ale cudnie odnowiona Kobaltowa Kamienica, w której, na parterze znajdują się trzy sklepy z moją ukochaną bolesławiecką ceramiką. Kamienica znajduje się przy ulicy Zgorzeleckiej, przy rzece Bóbr, niedaleko drogi wylotowej w stronę Zgorzelca i Niemiec. Obejrzałam ją niedawno, robi wrażenie, wygląda pięknie, zresztą sami oceńcie.
 

 Nie pamiętam już, czy pokazywałam Wam w którymś nowszym poście swoje w miarę nowo zakupione ceramiczne cacka, więc mam dla Was parę fotek kubków, które lubię, z których lubię pić i dlatego są w kuchni, żeby były pod ręką (superunikaty trzymam w pokojach, w różnych kredensikach za szkłem, mam sporo wzorów, których już nie ma w produkcji).
 

I jedno jeszcze dla mnie smutne - dlaczego wszystko na tym świecie jest dla "prawych" tudzież praworęcznych? Dlaczego, żeby pijąc kawusię i mieć przed oczyma śliczny wzór ze środka naczynka, muszę trzymać kubek za kubek a nie za uszko? Mam sporo takich kubków i filiżanek i wszystkie są stricte dla praworęcznych, chyba sobie zamówię dla mańkuta...

Kubeczek, który mam w pracy również jest dla praworęcznych i chociaż nie jest z bolesławieckiej ceramiki, jest bardzo ładny, prawda? 


Oprócz kubasków i kilku talerzy (bo mam fazę na kwadratowe talerze), zakupiłam też dużą miskę - mam też ostatnio fazę na bolesławiecki kobalt. Miska zaś świetnie mi się sprawdza w kuchni.


I na koniec ferajna czyli zwierzyniec. Niczko moje najdroższe, ukochane stworzenie, czuje się odrobinę lepiej, ale schudł bardzo, jest słaby, dużo przeżyliśmy ostatnio, musiałam podjąć decyzję o jego kastracji farmakologicznej, bo psiak ma już 14 i pół roku i ma problemy z prostatą, ale serduszko ma silne i to jest najważniejsze.

Balbina, chociaż trzy miesiące starsza od Nikoska ma się dobrze, choć zazdrośnie, często włazi mu do kojca, ignorując swoje legowiska. Uwielbia, gdy wszystkie kocyki w kojcu są świeżo wyprane, wtedy Niko nie ma szans...

 A Bazyl, kocur york chocolate mojej córci (na pierwszy rzut oka wydaje się czarny, ale w słońcu jego sierść lśni czekoladowym blaskiem), wciąż za mną biega (gdy ona gdzieś lata po świecie, a kot jest u mnie na gościnnych występach) i domaga się jedzenia (wie dokładnie, w której szafce trzymam przysmaki) i mizianka - jest wielki, waży ponad 8 kg, więcej niż Niko i Balbina z tym, że to diablątko w przeciwieństwie do moich aniołków, lubi się czesać, moje czochraki uciekają, jak tylko zobaczą grzebień lub szczotkę.

Bazyl był moim koteczkiem, ale moje kochane bejbe wzięło go do siebie ze względu na to, że bardzo molestował Balbinkę, gryzł ją w kark i dawał z mańkutowego liścia Niczkowi po oczach... Dwa zdjęcia poniżej są autorstwa osoby, którą kocham totalnie i bezwarunkowo - mojej córci Jowity Sylwii i jest na nich Jowi z Bazylem i solo - moja big love. I tylko nie mówcie, że Jotka (nie nasza blogowa Jotka - Joasia tylko moja prywatna, bo tak często od maleńkości nazywamy Jowitę K. - JotKa) jest podobna do mnie, bo jest bardzo wymieszana i - jak zawsze podkreśla - usta na po tacie, ale generalnie geny ma dobre, fajna i mądra z niej dziewczyna. 

Wczoraj wyszłam pierwszy raz po chorobie covidowej na spacer z psinką moją najdroższą i spotkałam wiewiórkę, której nie uchwyciłam i zimowity - jesienne krokusy.  

Widziałam również ostatnie - bo już są poranne przymrozki - słoneczniki i kosmosy.


Powoli, nieuchronnie zbliża się listopad...

Uściski i moc serdeczności dla Was, życzę Wam ciepłego, zdrowego i udanego nadchodzącego tygodnia.

*

Cytat w tytule postu Ingmar Bergman. 

Wszystkie zdjęcia w poście są mojego autorstwa. 

15 października 2025

"Myślę, że nawet jeśli któregoś dnia nie będziesz wiedziała, kim jestem, nadal będziesz wiedziała, że cię kocham".

Witajcie moi Drodzy!

Na początek mój stary wiersz podyktowany doświadczeniami strasznej i bezwzględnej choroby mojej mamy.

tylko nie to


zniosę wszystko

wezmę na siebie całe zło tego padołu
przygryzę zęby i w pokorze uśmiechnę się
do swojego cierpienia

przyjmę wszelkie kłody rzucane
pod moje zbyt małe stopy

ale nie pozwól mi którykolwiek boże

stracić siebie

nie funduj toksycznego romansu
z tym chichoczącym niemieckie kołysanki
wrednym bezwzględnym afazyjnym doktorkiem

nie odbieraj pamięci zdziwionym oczom
wścibskim dłoniom spragnionym ustom
rozszalałym zmysłom

konsekwentnie stosuj się
do własnych przykazań

nie kradnij

nie zabieraj mi
mnie


JoAnna Idzikowska - Kęsik, 16 II 15
 
*
Cytat na dziś - może komuś się wydać wyrwany z kontekstu, ale jak się wczyta, zrozumie:
 
 
"Mieliśmy już za sobą wszelkie powroty i wiedzieliśmy, że się nie wraca ani do tych samych miejsc, ani do tych samych planów. Chyba od tego momentu w człowieku zaczyna się dorosłe życie. Długo nie mogliśmy w to uwierzyć. Nieodwracalność zdarzeń i uczuć jest równie absurdalna jak śmierć, trudno ją zaakceptować. Na szczęście ta wiedza przychodzi na samym końcu: kiedy umiera nam ktoś bliski albo kiedy kończy się miłość.
Ale zanim przyjdzie, człowiek próbuje i próbuje, próbuje o wiele dłużej niż to ma sens".
 
Grażyna Jagielska
 
 
Ostatnio wszystko robię z jakimś poślizgiem, opóźnieniem, spowodowanym nadmiarem wrażeń w realnym świecie. Posty, które mam w głowie od dawna, czekają na publikację, na "ubranie w słowa" miesiącami, a niektóre nawet latami. Coś wymyślę, wydaje mi się ciekawe, a potem nie mam czasu, żeby to zmaterializować, opisać, napisać o tym.
 
Temat, który dzisiaj poruszę jest mi bliski od wielu lat, odkąd w 1997 roku okazało się, że moja bardzo inteligentna mama, żywa, rozmowna, z wielką wyobraźnią, kreatywna kobieta, nagle zaczęła się dziwnie zachowywać po to, aby przez dziewięć  długich lat, z dnia na dzień powoli, ale konsekwentnie gasnąć i w maju 2006 roku, w wieku 63 lat, odejść jako ktoś, kto od lat nie mówi, nie rozpoznaje bliskich, nie potrafi się ubrać, umyć, najeść, samodzielnie załatwić, nie chodzi, niknie w oczach i od dwóch lat tylko leży w pampersie na elektrycznym, przeciwoleżynowym materacu, wpatrzony pustym wzrokiem poza zasięg tego świata.
 
 Wrzesień od 2001 roku jest Światowym Miesiącem Choroby Alzheimera (Alzheimer's Disease - AD), a 21 września to Światowy Dzień Choroby Alzheimera, po raz pierwszy obchodzony w 1994 roku.

10 Października obchodzimy zaś Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, a choroba Alzheimera atakuje mózg. 
 
Chorobę tę (AD) jako pierwszy opisał niemiecki naukowiec związany z Uniwersytetem Wrocławskim, dr Alois Alzheimer (1864 - 1915)  – lekarz psychiatra i neuropatolog, profesor psychiatrii Uniwersytetu Wrocławskiego. Zauważył dziwne zachowanie swojej gosposi i wnikliwie badał i opisał przypadek jej demencji, która dopadła ją - jak moją mamę - w stosunkowo młodym jeszcze wieku. I tu moja refleksja - w im młodszym wieku pojawia się ta straszna choroba, tym trwa dłużej i gorzej się ją przechodzi, przeciętnie chory po diagnozie żyje (o ile można to nazwać życiem) ok. 7 lat. 
Jest to choroba neurodegradacyjna, nieodwracalna i na razie jeszcze - nieuleczalna. Może dotknąć każdego, nawet najbardziej inteligentnego. I jest straszna nie tylko dla chorego, dotyka też bardzo dotkliwie jego bliskich. Alzheimer nie tylko zabiera tożsamość, zabiera wszystko i w efekcie człowiek kończy w stanie wegetatywnym, wyniszczony strasznie (moja mam ważyła może 35 kg w chwili śmierci). Niestety, w skali globalnej, co roku notuje się większą ilość zachorowań, nie tylko dlatego, że społeczeństwo generalnie się starzeje, ale też dlatego, że mamy medycynę na coraz wyższym poziomie i dostęp do opieki medycznej. I nawet nie wiem, co polecić, aby tej choroby uniknąć, bo akurat moja mama bardzo dużo czytała (czytała na głos mnie i bratu klasykę rosyjską zamiast bajek), rozwiązywała krzyżówki, projektowała swetry na drutach (liczyła oczka, w ogóle dobrze liczyła w pamięci), była też bardzo dobrą polonistką, uczyła nas recytacji, ortografii, a choroba dopadła ją w wieku ok. 55 lat...
 
*
 
Z filmów, które wryły mi się w pamięć na zawsze i które polecam z całego serca, wymienię trzy, wszystkie zrealizowane na podstawie książek i trzy inne, które nie mają swojego pierwowzoru w literaturze, chociaż jeden z nich powstał na kanwie sztuki teatralnej:
 

 Iris – brytyjsko-amerykański dramat biograficzny z 2001 roku w reżyserii Richarda Eyre’a, zrealizowany na podstawie wspomnień Johna Bayleya "Elegy for Iris", opisujący zmaganie się z chorobą wybitnej brytyjskiej pisarki, Iris Murdoch, wspaniale zagranej przez Dame Judith Dench. 
 
 
Pamiętnik – amerykański melodramat z 2004 roku w reżyserii Nicka Cassavetesa, na podstawie scenariusza Jana Sardiego, oparty na powieści Nicholasa Sparksa o tym samym tytule. Była to jedna z pierwszych powieści z chorobą Alzheimera w tle, którą przeczytałam w trakcie choroby mamy, chociaż generalnie nie lubię romansów, melodramatów. Film mnie powalił, bo uwielbiam Ryana Goslinga. 
 
 
Poezja (kor. 시 / Shi) – południowokoreański dramat filmowy z 2010 roku w reżyserii Lee Chang-donga, zrealizowany w ramach koprodukcji międzynarodowej. Piękna opowieść o nieco ekscentrycznej kobiecie zmagającej się z początkami choroby Alzheimera, samotnie wychowującej sprawiającego trudności wychowawcze wnuka, która po usłyszanej diagnozie zapisuje się na kurs poetycki, z niebanalną rolą byłej koreańskiej Miss Piękności Yoon Jeong-hee, która odeszła w 2023 będąc chorą na Alzheimera - rola w tym filmie była ostatnim występem aktorki.
 
 
Motyl Still Alice – amerykańsko-francuski niezależny dramat filmowy z 2014 roku w reżyserii i według scenariusza Richarda Glatzera i Washa Westmorelanda. Adaptacja powieści Motyl autorstwa Lisy Genovy z przejmującą, rewelacyjną oscarową rolą Julianne Moore. Jest w tym filmie scena, gdy bohaterka w łazience używa kubka z bolesławieckiej ceramiki, która rozdarła mi serce na strzępy - mama kiedyś zbiła mi pięć ukochanych kubeczków, a mnie pozostało ją jedynie przytulić.
 
 
Ojciec – brytyjsko-francuski dramat filmowy z 2020 roku w reżyserii Floriana Zellera. Zdjęcia kręcono w Londynie. Zeller napisał Ojca w języku francuskim dziesięć lat przed powstaniem filmu jako sztukę teatralną, która miała premierę w 2012 roku, w Paryżu. Świetna, koncertowa kreacja Anthony'ego Hopkinsa i równie świetna Olivii Colman w roli jego córki.
 

Strzępy – polski film, dramat z 2023 roku w reżyserii Beaty Dzianowicz, to poruszająca opowieść o tym, jak ważna jest rodzina i jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla bliskich. To również smutny obraz choroby Alzheimera, która dotyka coraz więcej osób na świecie. I naprawdę dobry, godny uwagi film ze wspaniałymi rolami Michała Żurawskiego w roli syna i Grzegorza Przybyła w roli byłego wykładowcy, ojca dotkniętego chorobą. A najdziwniejsze dla mnie jest to, że prawie nikt nie mówi o tak dobrym filmie, ale lansuje się gnioty.
 
 
Cytat w tytule postu pochodzi z powieści Lisy Genowy pt. Still Alice, wybrałam go, bo myślę, że moja mama była do samego końca kochana przez mojego tatę, brata i przeze mnie i czuła to. Myślę, że chociaż bywa bardzo trudno, gdy się opiekuje osobą tak bardzo chorą, to fakt, iż czuje się ona naprawdę kochana, bardzo ją wzmacnia.
 
Temat AD (choroby Alzheimera) jest bardzo obszerny, wydawało mi się, że napiszę dużo więcej, ale widocznie wciąż nie jestem na to gotowa. W maju minie już 20 lat od śmierci mojej mamy, a we mnie wciąż żyje strach, codziennie czytam, uczę się na pamięć krótkiego wiersza albo wierszyka logopedycznego lub piosenki, rozwiązuję sudoku, piszę lub przepisuję raz lewą raz prawą ręką jakiś cytat po angielsku/francusku i ciągle nie potrafię o tym sensownie napisać, nadal brakuje mi słów... Myślę, że nadal czuję w sobie ten dziwny rodzaj beznadziejnej bezsilności, która towarzyszyła mi przez lata patrzenia na nią, gdy po prostu znikała i prób pomocy, powstrzymania nieuniknionego.
 
Trzymajcie się zdrowo w te chłodne dni, pozdrawiam serdecznie.
 
 
Obrazy wykorzystane w poście pochodzą z Internetu, nie znam Autorów.

12 października 2025

UWAGA POEZJA czyli współczesne kobiece wiersze z drzewami w tle

 Witajcie moi Drodzy!

Dzisiaj o drzewach, według mnie, pięknych, żywych, czujących istotach, które uwielbiam, wśród których czuję się jak u siebie, do których, o czym mówiłam już nie raz i nie dwa, kocham się przytulać.

Dwa dni temu, 10 października, obchodzony był coroczny, Światowy Dzień Drzewa, a ja byłam zbyt chora, żeby napisać i opublikować post. Teraz jest o tyle lepiej, że mogę już dłużej posiedzieć, chociaż wciąż kręci mi się w głowie, boli gardło i oczy pieką od kataru. Nieważne, bo ważne są wiersze. Wiersze, które we mnie weszły, spodobały mi się i którymi chcę się z Wami podzielić. Tym bardziej, że Autorki to współczesne, piękne i zdolne poetki, których być może jeszcze nie znacie. Dla mnie dzień bez wiersza jest dniem straconym, dlatego staram się tych dni nie tracić... 

A Dzień Drzewa?  To święto wymyślone przez Juliusa Sterlinga Mortona, sekretarza rolnictwa Stanów Zjednoczonych, prywatnie miłośnika przyrody. Zaapelował on do rodaków, by 10 kwietnia 1872 r. posadzili drzewa. Dziś Arbor Day to akcja znana na całym świecie, w Polsce oficjalnie obecna od 2002 roku i corocznie obchodzona 10 października. 

 Zapraszam zatem - w imieniu poetek i swoim - do lektury wierszy, która, mam nadzieję, sprawi Wam przyjemność i skłoni do refleksji. Sześć zdolnych kobiet i sześć zupełnie innych światów, odmiennych spojrzeń z drzewem w tle. 

Ewelina Kuśka

Dzikie drzewa

jeż upadł. pękła mu skóra ale ty widzisz tylko kolce.
uderza w nas wieczór. rozstać się w ciemności.

wycie duchów pomiędzy. kiedyś nastaną tu ciała.
kroplami krwi zasklepią ściany.

trawa oddycha. cienie liści zataczają kręgi.
możemy nie dotrzeć nim na niebo wypełzną gwiazdy.

nad nami ciemne chmury rozrzucone widłami Boga.
staniemy się głosami dzikich drzew.

będziemy tu choć w gościnnym pokoju
śniąc o jeżu ze zranioną skórą.

kiedyś wyrosną nam liście w miejsce zeschniętej krwi.
osierocimy nasze domy i pokryją nas kolce.

*

Ewelina Kuśka (1966) – polska poetka, laureatka wielu konkursów literackich i gawędziarskich. 

Mieszka i pracuje w Jastrzębiu – Zdroju. Wydała trzy książki pisane w języku śląskim: "Tak tu bywało” (2003) , "Skąd sie bierom diobły” (2004), "Idom Gody” (2012), oraz trzy tomy poetyckie, które są pokłosiem poetyckich konkursów. Uhonorowana odznakami: "Zasłużony dla Kultury Polskiej”, "Przociel Ślaskij Godki” w stopniu brązowym i srebrnym, "Nagrodą Miasta Jastrzębie – Zdrój dla osób zajmujących się kulturą”. W roku 2012 została Wice Ślązaczką Roku w konkursie organizowanym przez Radio Katowice.

Prezentowany dzisiaj wiersz Autorki pochodzi z jej najnowszego tomu poetyckiego "O(d)puszczone domy", wydanego przez Fundację Duży Format jako 1. Nagroda w 13. Konkursie Poetyckim w kategorii "po debiucie", który właśnie do mnie dotarł, za co bardzo dziękuję!

Katarzyna Zając

Być drzewem
 
Mieć w pamięci pierwszą burzę,
złamane ramię,
nacięcie na korze w kształcie serca,
które w promieniach słońca
już nie boli.
 
Czasem tęsknić za tamtą dwójką,
która wyryła je nożem
i przytuliła się do pnia.
 
W pełni zielonego lata
jeszcze nie przeczuwać, że liście
opadną feerią barw,
przestaną krążyć soki,
że miękisz stwardnieje przed zimą
i nie ocaleje ani jedna
miękka tkanka.
 
Jeszcze nie wiedzieć,
że czasem koniec jest początkiem,
że można zastygnąć i przestać czuć,
a później zmartwychwstać.
 
I dziwić się pierwszym pąkom,
zielonym liściom,
przysiadającym na gałęziach ptakom.
 
I światłu, które spływa z góry
 
*
Katarzyna Zając (1977) polska poetka. 
Ukończyła ochronę środowiska na Uniwersytecie Opolskim. Wydała trzy tomy wierszy: "Pęknięcia" (Tuchów, 2011), „Starodrzew” (Tomasz Kowalczyk, Lublin 2024) oraz „Kolebkę” (wydawca FONT, Poznań 2025).
Publikowała w prasie literackiej, m.in. "Latarni Morskiej", "Frazie", "Migotaniach", „Okolicy Poetów”, „Babińcu Literackim”, Magazynie „Suburbia” oraz w antologiach poetyckich.
Laureatka licznych konkursów poetyckich, m.in. OKP im. J. Śpiewaka i Anny Kamieńskiej (2025), OKP "O Laur Czerwonej Róży” (2025), OKP „Rypiński Album Poetycki” (2024).
Pasjonatka przyrody i fotografii przyrodniczej. Mieszka w Ozimku – niewielkim miasteczku na Opolszczyźnie, otoczonym lasami. 
 

 Dorota Nowak

 to był sen o drzewach

wysokie i szczupłe prostowały gałęzie
w spękanej korze poranne życie mrówek
kwilenie piskląt w gniazdach nad jemiołą

podbiegłam do pnia by objąć ten sen
przytulić a wtedy drzewa stawały się ludźmi
z wczorajszego dnia i sprzed narodzin  

*

 Dorota Nowak – poetka, autorka tomów poetyckich: "na dwa" , "opium" , "antidotum" , "Zarzewie" , "rano otwieram oczy". Laureatka kilkudziesięciu ogólnopolskich konkursów poetyckich. Nagrodzona: za tom „na dwa” w konkursie na książkowy debiut poetycki w ramach Nocy Poezji w Krakowie (2014) oraz Pierwszą Nagrodą Grand Prix w II Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim O Złotą Pszczołę (2019) za projekt poetycki pt. „Zarzewie”. Finalistka konkursu O Złotą Pszczołę w 2021 r. – koncepcja książki stała się pierwowzorem tomu „rano otwieram oczy” oraz finalistka tegoż samego konkursu w roku 2023 – wyróżniona za projekt książki pt. „łęgi” Jej wiersze publikowane były w kilkudziesięciu antologiach oraz pismach literackich.                                                                


Katarzyna Brus Sawczuk 
 
Wąchaliśmy się na odległość. 
Niczym małpa skakałam, 
obejmując za obiecaną szyję 
drzewo z korzeniami. 
 
 
Pięć minut cyrku,
 dziesięć dni milczenia.
 Kilka lat powtarzałam słowa 
jak zakochana sucha,
 jałowa deska.
 
[CIĘCIE]
 
*
 Katarzyna Brus - Sawczuk endodontka, wykładowczyni, poetka oraz redaktorka. Niepokorna. Autorka czterech książek poetyckich i zbioru opowiadań. Jej wiersze znalazły również w wielu antologiach, Współredaguje międzynarodowy kwartalnik artystyczno-literacki „Post Scriptum”.
 

 Monika Milczarek
 
 drzewo 
 
zamordowali mi drzewo
 za oknem
 ścięli liście kwiaty
 i zapach 
tylko krew i trociny na 
śniegu zostały
 
 ludzie mówili że pod 
skórą było spróchniałe 
spróchniałe drzewa nie 
kwitną
*
Monika Milczarek nauczycielka języka angielskiego i poetka. Urodziła się i mieszka w Sieradzu.
Wydała pięć tomików: „Krzyk Źrenic” (Biblioteka Siódmej Prowincji 2001), „Tatuaż duszy” (Wydawnictwo INTROGRAF 2013 ),”Piórnik Przemian” (Sieradzkie Centrum Kultury 2017 ),
„Uwaga, Nie dotykać” (Fundacja Dużego Formatu 2019) oraz „Na drugie Maria” (Anagram 2024). 
Publikowała w wielu czasopismach i na portalach poetyckich. Prezentowany tutaj wiersz pochodzi z drugiego tomu Moniki pt. Tatuaż duszy.
 

JoAnna Idzikowska - Kęsik
 
silne kobiety są jak drzewa
 
- mojej babci, Adelinie (1906-1998)
 
pamiętam twój fiołkowy zapach i oczy mądre zza grubych szkieł
uczoność przypisaną sowie głos miękki kojący emocje
i barszcz pamiętam czerwony tak pyszny że jadłam za dwoje
jednak to tylko androny ta prawda ma drugą stronę 
 
lubiłaś mi opowiadać a ja słuchałam uważnie
o tak odległych czasach że tylko w książkach i w kinie
roztłukłaś mi wyobraźnię i rozbudziłaś ciekawość
zrobiłaś to delikatnie bez jakichkolwiek nakazów
 
do dzisiaj widzę uliczki pełne żydowskich sklepów
gdzie kupowałaś przyprawy i materiały na suknie
i widzę twoją mamusię - prababkę w kolorze sepii
z książką w chudziutkich dłoniach na zdjęciu starym jak świat
 
wspominam cerkiew do której po mszy szłaś się pomodlić
i gestapowca co tacie ostatnie oddał cukierki
tatę rodziłaś w momencie w którym strajkował twój bóg
w dzień wybuchu tej wojny - hańby w ludzkiej historii
 
czuję ból rozpamiętując twoje gawędy o dziadku
nie dane mi było poznać człowieka co ponoć znał Witkacego
studiował w Sankt Petersburgu - zawsze mnie kręcił Ermitaż
mierzył ponad dwa metry i szczycił się pełnym uśmiechem
po tym go zidentyfikowali kiedy po ośmiu miesiącach znaleźli
truchło w jeziorze bo znając zapędy swołoczy
kazał ludziom zakreślać trzy razy NIE
w tej sfałszowanej farsie przypłacił patriotyzm życiem
 
tobie wszystko zabrali dom majątek i godność
zostały ci tylko obrączki na znak hojności władzy
i mały kąt do życia na Ziemiach Odzyskanych
latami słałaś błagalne listy do szanownych premierów
których miałaś za cepów chamów i sprzedawczyków
ażeby pamięć o dziadku załagodziła amnestia
 
twardą byłaś kobietą i niebanalnie piękną
zostałaś wierna sobie własnemu patrzeniu na życie
i wrosłaś we mnie jak drzewo
pod którym mogłam się schronić
bez cienia powściągliwości
 
brakuje mi ciebie zawsze
zawsze kiedy chcę płakać
uciekam wtedy do lasu
 
wsłuchiwać się w szept starych drzew 
 
Wrocław,  21 I 15
 
*
 JoAnna Idzikowska - Kęsik (1969) – autorka wierszy, która coraz mniej pisze, bo wciąż nie wie, czy to, co pisze jest warte publikacji. Redaktorka Babińca Literackiego, animatorka kultury, czasem recenzentka. Swoje teksty publikowała m.in. w licznych antologiach poetyckich, Grupie Literycznej Na Krechę, Babińcu Literackim, Poetach Polskich, Libertasie, Śląskiej Strefie Gender. A jak kiedyś wygrała dwa poetyckie konkursy, to straciła wenę i przestała brać udział w jakichkolwiek konkursach w obawie przed porażką. Powoli jednak składa swój poetycki tom i codziennie zmienia jego potencjalny tytuł.
 
 
Bardzo dziękuję Autorkom za zgody na publikację ich utworów na moim blogu. Zdjęcia i utwory Autorek jest ich własnością i nie wolno ich kopiować. 
Inne zdjęcia w poście: pierwsze z Internetu, drugie autorstwa Katarzyny Zając, dziękuję!