XXX
czy warto wchodzić w te strofy maczać w nich rękę lub nos
nie będzie to słodki poemat wmuruje się w zbyt twarde
wersy
bez serca aniołów motyli drżenia słodzenia memłania
jednak pogoda w tym wierszu zawstydzi bezduszne
jesienie dające czadu z wiatrami i zimnym deszczem
co wchłonął
odór gnijących liści
otóż pogoda jak panna co kusi jasnym uśmiechem
w reklamie biura podróży z last minutową ofertą sprowokowała
do wyjścia i zakochania się w liściach
które spadały garściami z umierającą nadzieją
na lot
ku prawdzie kolącej nawet najtwardsze spojrzenia
mogę się dosiąść i siadła i opowiadać zaczęła
ten wiersz co o niej się pisze w październikowej
niemocy
a między nami był pies
ja panią znam z dzieciństwa łebska z pani dziewczyna
psycholog czy coś takiego ludzie gadają że dobra
ja mam Wiesia na imię i piwo sobie kupiłam ale je chowam
straż miejska policja ciągle tu węszą i mówią że łapią żuli
ja już sensu nie widzę i siły nie mam na życie to piję
bo potem przynajmniej mogę się wyspać do woli
tak wtedy o wiele mniej boli
a pani ludzi szanuje tak mi mówiła kumpela
że umie pani zrozumieć doradzić i wysłuchać
mam pięćdziesiątkę na karku synowa mnie robi w chuja
milczę bo nie chcę awantur i nie chcę wroga mieć z syna
syn alkoholik bo w pracy piją te budowlańce przychodzi
do mnie i błaga mamo daj mi pięć złotych to sobie też
dziś kupiłam a pani pewnie nie pije
proszę nie płakać
szepczę
łzy kapią jak liście jesienne a ona ma oczy zielone
dobre i - chyba - ciepłe
w tym wierszu robi się zimno historia życia w wieczności
zastyga gdzieś między łzami
płakać nie wolno gdy smutno no pani powie
nie wolno
chłop bił mnie całymi latami a gdy się zachlał płakałam
synowie piją też płaczą ja piję i jest mi wstyd
pani wie przecież że łzy łzy są czasem potrzebne
ten wiersz ochrzczony jest łzami nie tylko Wiesi
moimi
gdy płyną sennie sumiennie
w zaciszu tych kilku słów
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 19 X 14
czy warto wchodzić w te strofy maczać w nich rękę lub nos
nie będzie to słodki poemat wmuruje się w zbyt twarde
wersy
bez serca aniołów motyli drżenia słodzenia memłania
jednak pogoda w tym wierszu zawstydzi bezduszne
jesienie dające czadu z wiatrami i zimnym deszczem
co wchłonął
odór gnijących liści
otóż pogoda jak panna co kusi jasnym uśmiechem
w reklamie biura podróży z last minutową ofertą sprowokowała
do wyjścia i zakochania się w liściach
które spadały garściami z umierającą nadzieją
na lot
ku prawdzie kolącej nawet najtwardsze spojrzenia
mogę się dosiąść i siadła i opowiadać zaczęła
ten wiersz co o niej się pisze w październikowej
niemocy
a między nami był pies
ja panią znam z dzieciństwa łebska z pani dziewczyna
psycholog czy coś takiego ludzie gadają że dobra
ja mam Wiesia na imię i piwo sobie kupiłam ale je chowam
straż miejska policja ciągle tu węszą i mówią że łapią żuli
ja już sensu nie widzę i siły nie mam na życie to piję
bo potem przynajmniej mogę się wyspać do woli
tak wtedy o wiele mniej boli
a pani ludzi szanuje tak mi mówiła kumpela
że umie pani zrozumieć doradzić i wysłuchać
mam pięćdziesiątkę na karku synowa mnie robi w chuja
milczę bo nie chcę awantur i nie chcę wroga mieć z syna
syn alkoholik bo w pracy piją te budowlańce przychodzi
do mnie i błaga mamo daj mi pięć złotych to sobie też
dziś kupiłam a pani pewnie nie pije
proszę nie płakać
szepczę
łzy kapią jak liście jesienne a ona ma oczy zielone
dobre i - chyba - ciepłe
w tym wierszu robi się zimno historia życia w wieczności
zastyga gdzieś między łzami
płakać nie wolno gdy smutno no pani powie
nie wolno
chłop bił mnie całymi latami a gdy się zachlał płakałam
synowie piją też płaczą ja piję i jest mi wstyd
pani wie przecież że łzy łzy są czasem potrzebne
ten wiersz ochrzczony jest łzami nie tylko Wiesi
moimi
gdy płyną sennie sumiennie
w zaciszu tych kilku słów
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 19 X 14
Miłego tygodnia :)
OdpowiedzUsuńMiłego, Anno, dziękuję i pozdrawiam!
UsuńWitaj Joasiu!
OdpowiedzUsuńWysłuchałem takich opowieści bez liku w swoim zawodowym życiu.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Witaj, Michale,
Usuńmnie ta opowieść poruszyła.
Pozdrawiam mocno!
Tak, jakbym czytała "Balladę o Januszku". Niestety, takie jest życie większości ludzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam październikowo.
Pamiętam, Aniu i film i książkę, jak przez mgiełkę.
UsuńPamiętam, że Gienię grała jakaś radziecka aktorka.
Pozdrawiam!
Takie historie nigdy nie są 'uśmiechnięte'... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam JoAnno i życzę słonecznego października! :)
Serdeczności, Ago, dzięki!
UsuńPaździernik zmusza mnie do zadumy. Wszyscy moi bliscy odeszli w październiku. Cóż, każdy ma coś smutnego w sobie i to nie tylko jesienią. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMój tato też...
UsuńW nocy... pod koniec października.
Z moją dłonią w jego wychudzonej ręce...
Buziole, Lotko!
Cześć :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
"Nienawidze łez w oczach których kocham.. Nienawidze gdy niewinnym dana jest śmierć.. Nienawidze dwulicowości.. Nienawidze ludzkiego braku szczerości.. Nienawidze, że wokół mnie jest tyle podłości.. Nienawidze nadziei która coraz bardziej błądzi... Nienawidze nietolerancji, która mnie otacza.. Nienawidze krzywd...których sie nie wybacza."
Tak to jest aniele.Ja się nie skarże na swój los,skargi mam do Boga.
Trzymaj się zdrowo,pomyślności :-)
Dziękuję, Ra.
UsuńWiesz, że bardzo...
Pozdrawiam,j.
Joanno, w niedzielę byłam w Twoim mieście i na cmentarzu widziałam wiewiórkę, która skakała po ławeczce.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam.
Byłam wczoraj, idę jeszcze dzisiaj, muszę "dosprzątać" (chyba się wczoraj przeziębiłam)...
UsuńWiewiórki i jeże - jest ich tam dużo.
Jeże tupią wieczorem i niektórzy się boją...
Serdeczności, Anno!
Wieczorami tam nie bywam, bo zawsze przyjeżdżamy około godz. 11, potem na cmentarz odległy o 13 kilometrów i wreszcie do szwagra, który został sam w moim rodzinnym domu, choć jeszcze kilka lat temu żyło tam pięć osób.
UsuńGorąco pozdrawiam.
Już dzisiaj raz tam byłam, zaraz idę znowu, bo jutro nie pójdę w ten tłum. Zapalę znicze, zostawię mamie jej ulubionego, dużego słonecznika, którego pani z kwiaciarni mi sprowadziła. :)
UsuńNie znoszę tłumu, futrzanej (niezależnej od temperatury) rewii mody i innych tego typu historii, więc jutro "włączam" świeczki w domu, zresztą zgodnie z życzeniem mojego dadinka, który mnie doskonale rozumiał...
Pozdrawiam gorąco, jak wrócę, będę w końcu u Ciebie!