Lubię "focić", chociaż nie zawsze mam na to czas, więc dzisiaj nie będzie ślicznie kiczowatych obrazków z netu, tylko moje czwartkowe (pierwszomajowe) zdjęcia z Karpacza. No i oczywiście, jak zwykle, jakieś wierszydło też się znajdzie!
cadenza
w pobladłym teraz
umieram
w wierszach spisanych
na kolanie
w relikwiach przeszłości
jestem
w stanie
pobyć
chwilowa
niedostępna
i zakręcona jak czasu pętla
na szyi życia się wieszam
myślami pocieszam
świat nierealny
banalny
oddechem
sentymentalnym
jak wiatr
co duszę zwiał
i rozum skradł
moja kadencja
zastyga
w zdjęciach
JoAnna Idzikowska-Kęsik, 2013,wiersz z tomiku Skrzydlatych
"Przyszli, żeby zobaczyć poetę"
Jakaś parka robiła sobie sweet focię, nie znam ich. ;-))
W Miejskim Muzeum Zabawek Henryka Tomaszewskiego byłam en-ty raz (nie planowałam tym razem, ale zaczął lać zimny deszcz i nie było szans pochodzić po górkach), jednak bardzo lubię to miejsce. Mieszka wciąż we mnie mała JoAsia, która lubi bawić się lalkami, podziwiać ich niebyt...
Lalki z całego świata umieszczone w pięknie oświetlonych i pomalowanych gablotkach, które wyglądają jak małe domki, mają w Muzeum swoje urocze makroświaty: kolorowe, fascynujące,poukładane i urządzone z takim smakiem,że tylko patrzeć i podziwiać. Pięknie umeblowane pokoiki lub wymalowane plenery, gdzie każda rzecz ma swoje miejsce, a lalki żyją swoim nie-życiem...
I tak sobie pomyślałam, że może czas podzielić się z Wami moim najukochańszym wierszem Leśmiana, takim, który tkwi we mnie od wielu lat i nie chce wyjść?
Lalka
Jam - lalka. W mych kolczykach szkli się zaświat dżdżysty.
Suknia jawą atłasu ze snem się kojarzy.
Lubię fajans mych oczu i zapach kleisty
Farby, rumieńcem śmierci młodzącej mat twarzy.
Lubię leżeć, gdy pokój słonecznieje czynnie,
Na strojnego dywana narożnej purpurze,
Gdzie irys obok sarny kwitnie bezroślinnie,
A z wieczności pluszowej unoszą się kurze.
Dziewczynce, co się moim bawi nieistnieniem,
Wdzięczna jestem, gdy w dłonie mój niebyt porywa,
I mówi za mnie wszystko, różowa natchnieniem,
I udaje, że wierzy w to, iż jestem żywa.
Pilnie wróży mi z ręki, że w najbliższym maju
W świat wyruszę, a w drogę wezmę chleb i zorze,
By piechtami wędrując po Znaszlitymkraju,
W ustach chłopca-włóczęgi całować bezdroże.
Ubezdrożyć się muszę na ziemi i niebie,
By w chwili, kiedy najmniej spodobam się losom,
Znaleźć się niespodzianie, na przekór niebiosom,
W położeniu - bez wyjścia - bez śmierci - bez siebie.
Mam stały wyraz twarzy, niby Człowiek Śmiechu.
Znam tę powieść i inne... Ta sama dziewczynka
Uczyła mnie czytania, jak się uczy grzechu,
I jestem pełna wiedzy, jak do listów skrzynka.
Mam zamiar pisać powieść, której bohaterką
Jest Praścieżka, wiodąca urwiskami w Pralas,
Gdzie ukryła się lalka - i nikt jej nie znalazł!
Duszę ma z macierzanki i patrzy w lusterko.
Mówi tylko dwa słowa: Papa albo Mama.
Mama - mówi do śmierci, a Papa - do grobu,
I śmieje się... Sen chwieje łbem u próżni żłobu,
A ona śmiechu swego nasłuchuje sama...
Koniec mojej powieści jest ten, że Praścieżka
Odbiera sobie życie... W mgle o tym są wzmianki...
Ginie świat... Z rodzicami znika lalka - śmieszka.
Nic nie ma, prócz lusterka i prócz macierzanki.
Wartoż pisać tę powieść? Baśń wyszła już z mody,
Jak krynolina z tęczy!... Módl się do korala
O wiersz barwny!... Zszarzały dusze i ogrody,
A mnie wkrótce do lalek poniosą szpitala!
Wyrwę w biodrach zasklepia, brew wznowią nad okiem,
Wargom uśmiech narzucą taki, że aż zbrzydnie,
I na pokaz wystawią, abym się bezwstydnie
Do przechodniów łatanym mizdrzyła urokiem.
Stracę wartość. Nastąpią cen spadki i zniżki.
I wówczas, gdy mroki poczuję w pobliżu,
Wyciągnę dłonie ścisłe i wklęsłe, jak łyżki,
Do Boga, co nie za mnie umierał na krzyżu!
On, wiedząc, jak mi trudno, choć sen się snem łata,
Grać rolę siebie samej na życia arenie,
Dla prób nieśmiertelności, po zniżonej cenie
Nabędzie mnie - za jedną łzę z tamtego świata!
Bolesław Leśmian
Na deser moja ulubiona "laleczkowa" piosenka z cudnym tekstem Jacka Cygana...
Miś Uszatek do mnie machał, ale ja oczywiście i jak zwykle, najdłużej stałam przed gablotką z aniołami... "Tylko anioły do mnie wysyłaj..."
A ponieważ zaczęłam rzepakiem, to i skończę. Niesamowite uczucie: wejść w pole rzepaku, które tętni życiem, słychać brzęczenie pszczół, szmer wiatru, pulsującą ciszę...Cudo!
I znów jacyś dziwni ludzie wleźli w ten rzepak, zakłócając spokój natury i mój zapał do robienia zdjęć.Zwłaszcza taki jeden pan w okularach, który wciąż się podniecał: "Ale ten rzepak jest wysoki, zakrywa cię, ale numer!" No cóż, mam tylko 170 cm ;-)
A rzepak rzeczywiście był dość wysoki, zważając na fakt, iż ten pan w okularkach ma jakieś 185 cm wzrostu. ;-)
Dziękuję za zatrzymanie się w moim kącie, serdecznie wszystkich pozdrawiam, do miłego, j.
I znów jacyś dziwni ludzie wleźli w ten rzepak, zakłócając spokój natury i mój zapał do robienia zdjęć.Zwłaszcza taki jeden pan w okularach, który wciąż się podniecał: "Ale ten rzepak jest wysoki, zakrywa cię, ale numer!" No cóż, mam tylko 170 cm ;-)
A rzepak rzeczywiście był dość wysoki, zważając na fakt, iż ten pan w okularkach ma jakieś 185 cm wzrostu. ;-)
Dziękuję za zatrzymanie się w moim kącie, serdecznie wszystkich pozdrawiam, do miłego, j.
*** Jonasz Kofta, Stop-klatka
Witaj Joasiu!
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia wyglądają mi na znajome i cosik mi mówi, że tam byłem. Nawet znajomo wyglądają te kwiaty, bo chadzam nieraz po tych łąkach umajonych, grach i dolinach zielonych...
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Michał, Wędrowcze, a jest jakieś miejsce, gdzie Ciebie nie było? ;-))
UsuńPozdrowionka! j.
Witaj Joasiu!
UsuńOj, parę miejsc jeszcze by się znalazło...
Pozdrawiam majowo.
Michał
Oj, tam, oj tam, wszystko jeszcze przed Tobą!
UsuńJa natomiast mam ostatnio takie zjazdy, że najchętniej zaszyłabym się w poduszkach i nigdzie nie wychodziła...
Pozdrawiam, jeszcze z wyrka, ale już mi lepiej. ;-))
Te lalki są niesamowite, mają taki inny wyraz twarzy, nie to, co teraz...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że rzepak jest tak wysoki :) Pozdrowienia dla tej pary, która wciąż wchodziła Wam w kadr :)
Mnie też się podobają, niestety, nie wszystkie zdjęcia mi wyszły, bo jak robiłam z lampą, bo się odbijałam, a jak bez, to było nieco za ciemno. Ale lubię to muzeum i jak jestem w Karpaczu, to sobie do niego wracam.
UsuńCo do rzepaku, to też nie wiedziałam, dopóki w niego nie wlazłam (zapachu nie lubię, jest mdły). Cudnie wyglądają rzepakowe pola w czasie burzy z piorunami (niestety, z samochodu fotki mi nie wyszły).
Pozdrawiam i dziękuję Ci za wizytę, j.
Z przyjemnością przeczytałem wiersze, opis wycieczki, ach i te piękne zdjęcia :) Dziękuję za wirtualna wycieczkę i odwiedziny mojego bloga , pozdrawiam Roman
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że poczytałeś, pozdrawiam serdecznie, zajrzę raz jeszcze poczytać wiersze! ;-) j.
UsuńByłam w Karpaczu mnóstwo razy, a jakoś nigdy nie odwiedziłam tego muzeum - w sumie nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńTeraz, gdy jest nowa siedziba, tym fajniej wyeksponowane są zbierane całymi latami lalki.
UsuńPozdrawiam Cię i dziękuje za wizytę. j.
the rape fields are beautiful. the museum of toys is very neat, also.
OdpowiedzUsuńthank you for stopping in, today.
Thank you so much for visiting my blog.
UsuńI'm glad that you're enjoing my photos.
I'll visit your blog, soon.
Greetings. Jo.
Przypomniałaś mi moją własną wyprawę do świątyni Wang i Muzeum Zabawek.
OdpowiedzUsuńTo miło, ja lubię tam jeździć, choć trasa z mojego miasta do Karpacza, ze względu na nadmiar zakrętów, nie należy do przyjemnych.
UsuńPozdrawiam, Niko!
Byłam w Karpaczu tylko dwa razy szkoda, że nie odwiedziłam tego muzeum.
OdpowiedzUsuńTeraz bardzo tego żałuję. Uwielbiam Leśmiana.
Och, marzę o takich polach rzepakowych. Nie miałam pojęcia, że rzepak jest taki wysoki.
Pozdrów ode mnie tę rzepakową parę. Cudownie wyglądają.
Ślę moc serdeczności.
Nie żałuj, Łucjo, przecież jeszcze nic straconego!
UsuńJestem teraz na etapie "ponownego odkrywania poety" Leśmiana, który towarzyszy mi od dziecka, jednak teraz jakoś inaczej, głębiej odbieram jego wiersze.
Dziękuję za pozdrowienia, właśnie para jednym okiem obejrzała polską delegację na Eurowizji.
Pozdrowienia i serdeczności!
Cudowne kolorowe zdjęcia! Też bardzo lubię Laleczkę z saskiej porcelany - rozklejam sie przy niej zawsze....
OdpowiedzUsuńA co do Muzeum Zabawek to czułabym sie w nim jak ryba w wodzie, z racji mojego zawodu i miejsca w którym pracuję, czyli przedszkola :) A jeszcze bardziej zachwycone byłyby moje maluchy! :D
Aga, powiem Ci w sekrecie, że w przedszkolu wytrzymałam tylko od września do końca kwietnia,z sześciolatkami!!!
UsuńZ trzylatkami to w ogóle bym nie dała rady, więc PODZIWIAM!
Zabawki śliczne, z różnych epok, bardzo pięknie wyeksponowane.
A Ty myślisz, że czemu ja tam tak często jestem?
Bo "moje dzieci", choć dorosłe, też kochają to miejsce! ;-)))
Pozdrawiam!
Karpacz odwiedziłam tylko raz (na razie :) i nie udało mi się dotrzeć do Muzeum Zabawek (szlaki górskie nas wciągnęły :) Dziękuję za fotorelację i zachęcenie do odwiedzenia tego miejsca przy okazji kolejnego pobytu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSzlaki górskie w Karpaczu naprawdę godne uwagi. Lubię. Często wchodzę "różnymi" wariantami na Śnieżkę, najlepiej lubię wchodzić czarnym, a schodzić czerwonym szlakiem.
UsuńJedyne, czego nie lubię w okolicach Karpacza to western city (i nie napiszę wielkimi literami!
Pozdrawiam również i dziękuję, że tu zajrzałaś! j.
Fajna wycieczka.Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Izo, bardzo,
Usuńcieszę się, że tu zajrzałaś! <3