Witajcie moi Drodzy!
Na początek mój stary wiersz podyktowany doświadczeniami strasznej i bezwzględnej choroby mojej mamy.
tylko nie to
zniosę wszystko
wezmę na siebie całe zło tego padołu
przygryzę zęby i w pokorze uśmiechnę się
do swojego cierpienia
przyjmę wszelkie kłody rzucane
pod moje zbyt małe stopy
ale nie pozwól mi którykolwiek boże
stracić siebie
nie funduj toksycznego romansu
z tym chichoczącym niemieckie kołysanki
wrednym bezwzględnym afazyjnym doktorkiem
nie odbieraj pamięci zdziwionym oczom
wścibskim dłoniom spragnionym ustom
rozszalałym zmysłom
konsekwentnie stosuj się
do własnych przykazań
nie kradnij
nie zabieraj mi
mnie
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 16 II 15
zniosę wszystko
wezmę na siebie całe zło tego padołu
przygryzę zęby i w pokorze uśmiechnę się
do swojego cierpienia
przyjmę wszelkie kłody rzucane
pod moje zbyt małe stopy
ale nie pozwól mi którykolwiek boże
stracić siebie
nie funduj toksycznego romansu
z tym chichoczącym niemieckie kołysanki
wrednym bezwzględnym afazyjnym doktorkiem
nie odbieraj pamięci zdziwionym oczom
wścibskim dłoniom spragnionym ustom
rozszalałym zmysłom
konsekwentnie stosuj się
do własnych przykazań
nie kradnij
nie zabieraj mi
mnie
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 16 II 15
*
Cytat na dziś - może komuś się wydać wyrwany z kontekstu, ale jak się wczyta, zrozumie:
"Mieliśmy już za sobą wszelkie powroty i wiedzieliśmy, że się nie wraca ani do tych samych miejsc, ani do tych samych planów. Chyba od tego momentu w człowieku zaczyna się dorosłe życie. Długo nie mogliśmy w to uwierzyć. Nieodwracalność zdarzeń i uczuć jest równie absurdalna jak śmierć, trudno ją zaakceptować. Na szczęście ta wiedza przychodzi na samym końcu: kiedy umiera nam ktoś bliski albo kiedy kończy się miłość.
Grażyna Jagielska
Ostatnio wszystko robię z jakimś poślizgiem, opóźnieniem, spowodowanym nadmiarem wrażeń w realnym świecie. Posty, które mam w głowie od dawna, czekają na publikację, na "ubranie w słowa" miesiącami, a niektóre nawet latami. Coś wymyślę, wydaje mi się ciekawe, a potem nie mam czasu, żeby to zmaterializować, opisać, napisać o tym.
Temat, który dzisiaj poruszę jest mi bliski od wielu lat, odkąd w 1997 roku okazało się, że moja bardzo inteligentna mama, żywa, rozmowna, z wielką wyobraźnią, kreatywna kobieta, nagle zaczęła się dziwnie zachowywać po to, aby przez dziewięć długich lat, z dnia na dzień powoli, ale konsekwentnie gasnąć i w maju 2006 roku, w wieku 63 lat, odejść jako ktoś, kto od lat nie mówi, nie rozpoznaje bliskich, nie potrafi się ubrać, umyć, najeść, samodzielnie załatwić, nie chodzi, niknie w oczach i od dwóch lat tylko leży w pampersie na elektrycznym, przeciwoleżynowym materacu, wpatrzony pustym wzrokiem poza zasięg tego świata.
Wrzesień od 2001 roku jest Światowym Miesiącem Choroby
Alzheimera (Alzheimer's Disease - AD), a 21 września to Światowy Dzień Choroby Alzheimera, po raz
pierwszy obchodzony w 1994 roku.
10 Października obchodzimy zaś Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, a choroba Alzheimera atakuje mózg.
Chorobę tę (AD) jako pierwszy opisał niemiecki naukowiec związany z Uniwersytetem Wrocławskim, dr Alois Alzheimer (1864 - 1915) – lekarz psychiatra i neuropatolog, profesor psychiatrii Uniwersytetu Wrocławskiego. Zauważył dziwne zachowanie swojej gosposi i wnikliwie badał i opisał przypadek jej demencji, która dopadła ją - jak moją mamę - w stosunkowo młodym jeszcze wieku. I tu moja refleksja - w im młodszym wieku pojawia się ta straszna choroba, tym trwa dłużej i gorzej się ją przechodzi, przeciętnie chory po diagnozie żyje (o ile można to nazwać życiem) ok. 7 lat.
Jest to choroba neurodegradacyjna, nieodwracalna i na razie jeszcze - nieuleczalna. Może dotknąć każdego, nawet najbardziej inteligentnego. I jest straszna nie tylko dla chorego, dotyka też bardzo dotkliwie jego bliskich. Alzheimer nie tylko zabiera tożsamość, zabiera wszystko i w efekcie człowiek kończy w stanie wegetatywnym, wyniszczony strasznie (moja mam ważyła może 35 kg w chwili śmierci). Niestety, w skali globalnej, co roku notuje się większą ilość zachorowań, nie tylko dlatego, że społeczeństwo generalnie się starzeje, ale też dlatego, że mamy medycynę na coraz wyższym poziomie i dostęp do opieki medycznej. I nawet nie wiem, co polecić, aby tej choroby uniknąć, bo akurat moja mama bardzo dużo czytała (czytała na głos mnie i bratu klasykę rosyjską zamiast bajek), rozwiązywała krzyżówki, projektowała swetry na drutach (liczyła oczka, w ogóle dobrze liczyła w pamięci), była też bardzo dobrą polonistką, uczyła nas recytacji, ortografii, a choroba dopadła ją w wieku ok. 55 lat...
*
Z filmów, które wryły mi się w pamięć na zawsze i które polecam z całego serca, wymienię trzy, wszystkie zrealizowane na podstawie książek i trzy inne, które nie mają swojego pierwowzoru w literaturze, chociaż jeden z nich powstał na kanwie sztuki teatralnej:
Iris – brytyjsko-amerykański dramat biograficzny z 2001 roku
w reżyserii Richarda Eyre’a, zrealizowany na podstawie wspomnień Johna
Bayleya "Elegy for Iris", opisujący zmaganie się z chorobą wybitnej brytyjskiej pisarki, Iris Murdoch, wspaniale zagranej przez Dame Judith Dench.
Pamiętnik – amerykański melodramat z 2004 roku w reżyserii
Nicka Cassavetesa, na podstawie scenariusza Jana Sardiego, oparty na
powieści Nicholasa Sparksa o tym samym tytule. Była to jedna z pierwszych powieści z chorobą Alzheimera w tle, którą przeczytałam w trakcie choroby mamy, chociaż generalnie nie lubię romansów, melodramatów. Film mnie powalił, bo uwielbiam Ryana Goslinga.
Poezja (kor. 시 / Shi) – południowokoreański dramat filmowy z 2010 roku w reżyserii Lee Chang-donga, zrealizowany w ramach koprodukcji międzynarodowej. Piękna opowieść o nieco ekscentrycznej kobiecie zmagającej się z początkami choroby Alzheimera, samotnie wychowującej sprawiającego trudności wychowawcze wnuka, która po usłyszanej diagnozie zapisuje się na kurs poetycki, z niebanalną rolą byłej koreańskiej Miss Piękności Yoon Jeong-hee, która odeszła w 2023 będąc chorą na Alzheimera - rola w tym filmie była ostatnim występem aktorki.
Motyl Still Alice – amerykańsko-francuski niezależny dramat
filmowy z 2014 roku w reżyserii i według scenariusza Richarda Glatzera i
Washa Westmorelanda. Adaptacja powieści Motyl autorstwa Lisy Genovy z przejmującą, rewelacyjną oscarową rolą Julianne Moore. Jest w tym filmie scena, gdy bohaterka w łazience używa kubka z bolesławieckiej ceramiki, która rozdarła mi serce na strzępy - mama kiedyś zbiła mi pięć ukochanych kubeczków, a mnie pozostało ją jedynie przytulić.
Ojciec – brytyjsko-francuski dramat filmowy z 2020 roku w
reżyserii Floriana Zellera. Zdjęcia kręcono w Londynie.
Zeller napisał Ojca w języku francuskim dziesięć lat przed powstaniem
filmu jako sztukę teatralną, która miała premierę w 2012 roku, w Paryżu. Świetna, koncertowa kreacja Anthony'ego Hopkinsa i równie świetna Olivii Colman w roli jego córki.
Strzępy – polski film, dramat z 2023 roku w reżyserii Beaty Dzianowicz, to poruszająca opowieść o tym, jak ważna jest rodzina i jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla bliskich. To również smutny obraz choroby Alzheimera, która dotyka coraz więcej osób na świecie. I naprawdę dobry, godny uwagi film ze wspaniałymi rolami Michała Żurawskiego w roli syna i Grzegorza Przybyła w roli byłego wykładowcy, ojca dotkniętego chorobą. A najdziwniejsze dla mnie jest to, że prawie nikt nie mówi o tak dobrym filmie, ale lansuje się gnioty.
Cytat w tytule postu pochodzi z powieści Lisy Genowy pt. Still Alice, wybrałam go, bo myślę, że moja mama była do samego końca kochana przez mojego tatę, brata i przeze mnie i czuła to. Myślę, że chociaż bywa bardzo trudno, gdy się opiekuje osobą tak bardzo chorą, to fakt, iż czuje się ona naprawdę kochana, bardzo ją wzmacnia.
Temat AD (choroby Alzheimera) jest bardzo obszerny, wydawało mi się, że napiszę dużo więcej, ale widocznie wciąż nie jestem na to gotowa. W maju minie już 20 lat od śmierci mojej mamy, a we mnie wciąż żyje strach, codziennie czytam, uczę się na pamięć krótkiego wiersza albo wierszyka logopedycznego lub piosenki, rozwiązuję sudoku, piszę lub przepisuję raz lewą raz prawą ręką jakiś cytat po angielsku/francusku i ciągle nie potrafię o tym sensownie napisać, nadal brakuje mi słów... Myślę, że nadal czuję w sobie ten dziwny rodzaj beznadziejnej bezsilności, która towarzyszyła mi przez lata patrzenia na nią, gdy po prostu znikała i prób pomocy, powstrzymania nieuniknionego.
Trzymajcie się zdrowo w te chłodne dni, pozdrawiam serdecznie.
Obrazy wykorzystane w poście pochodzą z Internetu, nie znam Autorów.
Trzy filmy widziałam i chyba ten polski zrobił na mnie największe wrażenie, może dlatego, że osadzony w naszych realiach i taki prawdziwy do bólu.
OdpowiedzUsuńMoja babcia miała demencję , tak wtedy mówiono, nie była diagnozowana, wiec kto wie...
Mama miała 63 lata gdy zmarła na raka, ale chyba bardziej bała się demencji i wszelkich chorób psychicznych.
Ja też niczego nie boję się tak 🙂↕️ bardzo jak choroby psychicznej. To taki mój demon.
UsuńJoasiu Droga, bardzo, naprawdę bardzo mi przykro w powodu choroby Twojej Mamy... Ja mówię, że jeśli chodzi o medycynę nie powinno być granic. Po za tym nie raz i nie dwa mówiłam, że zamiast wydawać te niewyobrażalne pieniądze na wojny, powinny być przekazywane na naukę, medycynę, tego rozwój. Zresztą to samo, bo wielokrotnie zadawałam pytanie: jesteśmy tak rozwiniętymi, cywilizacja jest na wysokim poziomie, a na tyle chorób nie ma skutecznej metody, żeby ją pokonać :( To jest okropne. Ja jestem zdania, że chorób być nie powinno!!!
OdpowiedzUsuńJoasiu trzymaj się!!!
Droga Aniu, dziękuję za ten piękny komentarz!
UsuńUważam, że "Pamiętnik" to piękny film (i książka). Przykro mi, że taka choroba spotkała bliską Ci osobę, niestety, na to nie mamy wpływu.Wiersz bardzo poruszający, nie może być inny... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie film był lepszy od tej powieści. Ale każdy czuje inaczej. Dobrego Asiu.
UsuńAsiczku kochany mocno przytulam cię wirtualnie ale mocno buziaki kochana. Ja myślę że nic ci nie grozi jesteś oczytana i mądra dziewczyna. Papa
OdpowiedzUsuńObyś się stała dobrą wróżką Kochana.
UsuńJoAnna, I'm sorry your mother had this terrible disease. My aunt has had Alzheimer's for 15 years (she turned 90 in July). Her daughter Marina takes care of her. They live in another city. We rarely see each other, only once a year.
OdpowiedzUsuńEs una terrible enfermedad, siento que tu madre la haya vivido y lo mucho que tu ella han de ver sufrido he visto las dos primeras peliuclas que recomiendas. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńIt's a horrible disease...and it would break the hearts of love ones. Still Alice and The Father are my favourite films.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro Joasiu... Choroba, która pojawia się znikąd i nie wiadomo, kiedy to najtrudniejsze doświadczenie, które spotyka bliską osobą, ale i nas. Najgorsza jest w tym nasza bezsilność. Możemy tylko patrzeć i mieć nadzieję, jaka tkwi w słowach motta. Piękny, mądry i pełen bólu wiersz...
OdpowiedzUsuńPrzytulam i serdecznie pozdrawiam.
Conozco bien la enfermedad, una lástima
OdpowiedzUsuńHello JoAnna,
OdpowiedzUsuńWonderful that poetisc words at the begin of your post.
It's a nice post and good to standing still with the Alzheimer's disease. It's a strange disease that more and more people suffer from or are confronted with.
We must enjoy now when we are in good healthy. The time goes very hard.
Many sweet greetings,
Marco
(❤️ ω ❤️) Coucou Bonjour
OdpowiedzUsuńJe passe sur ton joli blog
Pour venir te souhaiter un bel après-midi
Avec un peu de détente pour toi
Bisous bises kisss Rita (❤️ ω ❤️)
Essa é uma doença triste, conheci pessoas que tiveram, mas desejo forças pra você e pra sua mãe, bjs.
OdpowiedzUsuńIt really is a bad one :-( People suffer so much with and I think it's worse for the loved ones and carers :-(
OdpowiedzUsuńTo co przeżywają opiekunowie chorych na Alzheimera, to materiał na wiele książek i filmów. Współczuję i podziwiam.
OdpowiedzUsuńWciąż za mało się o tym mówi i za mało robi. Różne emocje, z którymi trzeba sobie radzić przez kilka lat, zmieniają całe życie. A zostajemy z nimi na zawsze.
Asiu mocno przytulam🧡
No cóż powiedzieć Joanno? Wiersz jako wiersz bardzo dobry. Doświadczenie chyba takie, że zostawia piętno, zostaje na długo i to czuć, gdy się czyta ten Twój post. Powinnaś to wypisać na takiej zasadzie, żeby przelać w wiersze wszystko, co pamiętasz, cały ten temat i symbolicznie to zamknąć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGood poem
OdpowiedzUsuńBonne soirée Johana @mitié
OdpowiedzUsuńBonne soirée suivie d une douce nuit bisous a demain
OdpowiedzUsuńYou have great blog. I follow you 83, maybe follow back?
OdpowiedzUsuńhttps://fashionrecommendationss.blogspot.com/
These are good films, so touching it hurts.
OdpowiedzUsuńMy mother and I cared for my stepfather, who had Alzheimer's. And I think he felt us, too.
Hugs <3
Nice poem and great post thanks for sharing.
OdpowiedzUsuńThank you for a comment!
UsuńDear JoAnna, it's very true that Alzheimer's takes a lot, but it never erases the love and memories the heart holds. Twenty years can pass, and yet the void remains great. My grandmother died of this disease and was ill for 10 years; it was devastating.
OdpowiedzUsuńFortunately, Alzheimer's can cloud memories, but it never erases the love that remains in the heart.
Sending a big hug and kisses 🌷
Thank you, my dear Hada, for this comment, I send you lots of hugs and lots of good energy from the heart.❤️ Besos!
UsuńBonjour JoAnna
OdpowiedzUsuńMerci de ton passage sur mon blog
Super article
Passe un bon vendredi
Ton amie Sylvie
Merci Sylvie, bon venerdi!
Usuń♣Coucou bonjour!❤️!
OdpowiedzUsuńMe voici levée et je m'arrête
Quelques instants chez toi
Pour te souhaiter une bonne journée
Un très bon vendredi veille du weekend
Déjà le 17 octobre
Prend soin de toi
Byzz💋 ton Amie ♣ poupouille*♣
Merci et meilleures salutations à vendredi !
UsuńTo straszna choroba, a mnie za każdym razem zastanawia fakt że pomimo takiego rozwoju medycyny nadal wiele chorób jest nieuleczalnych. Co do filmów - nie widziałam żadnego, ale może o kiedyś nadrobię.
OdpowiedzUsuńMam tak samo Mirko i czasem wierzę oszołomom od teorii spiskowych, że pewne wynalazki są celowo blokowane. Pozdrawiam!
UsuńZainteresował mnie film "Poezja".
OdpowiedzUsuńJest na CDA z napisami, polecam.
UsuńCoucou du vendredi!
OdpowiedzUsuńSoleil ce matin, mais s'il fait comme hier et avant-hier, il se cachera en après-midi derrière les nuages gris, et ne reviendra que le soir venu, le temps de se coucher!!!
Mais bon, à défaut de voir le soleil, j'espère qu'il est dans nos coeurs.
Je te souhaite un bon après-midi, une soirée agréable en bonne compagnie et une nuit apaisante.
Bon week-end, à lundi!
Bisous, Réjeanne
Je ne parle malheureusement pas Polonais... J'ai eu dans mon enfance une amie qui était Polonaise, mais nous parlions toutes deux en anglais, alors on se comprenait! Son prénom était Lily. Je me souviens aussi de son nom de famille, mais je ne saurais pas l'écrire...
Bonjour, je parle anglais et français, donc je comprends ce que vous avez écrit, et merci pour votre commentaire.
UsuńLa langue polonaise est difficile, tout comme les noms de famille polonais. J'ai appris le français au lycée, l'anglais par moi-même, et je continue.
Cordialement, merci de votre visite. Bon week-end et à bientôt !
Współczuję Ci straty mamy. Moja babcia też choruje już od kilku lat. To przykre jak bardzo się zmieniła. Trzeba to toczyć z nią wojny, by dała się nakarmić, umyć...
OdpowiedzUsuńNawet nie chcę myśleć, że mogłbym również stać się takim ciężarem dla bliskich
Moja babcia ze strony taty chorowała na tę chorobę więc wiem, jak jest straszna. Boję się, że mogę być obciążona w jakimś stopniu... Choruję na NMZL, ale bardziej obawiam się chorób neurodegradacyjnych.
OdpowiedzUsuńZ wspomnianych przez Ciebie filmów obejrzałam "Pamiętnik", "Still Alice" i niedawno "Ojca". Wszystkie głęboko mnie poruszyły.
Przytulam.
JoAnko! Bardzo Ci współczuję. To jest okropna choroba. Moja Babcią na nią chorowała. Lubię książki Nicholasa Sparks'a. , Pamiętnik to świetna książka i film.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
I am so sorry that you are going through this. The poem is very touching 💙 😢 ♥️
OdpowiedzUsuńWarm greetings and hugs 🫂 🤗 from Montreal, Canada 🇨🇦
Witaj Asiu 🥰
OdpowiedzUsuńWiersz poruszający do głębi. Rzeczywiście gdy ktoś się zetknięciu z taką chorobą jak ta u Twojej Mamy może czuć się zagrożony. Ogromnie mi przykro że to Was spotkało i Mama tak wcześnie odeszła. Doskonale Cię rozumiem...od odejścia Mojej Mamy w lutym minie 16 lat, miała tylko 45 lat więc ja też zaczynam się obawiać że i na mnie przyjdzie wtedy kres a mam już 42 lata...tak więc rozumiem Twoje demony,bo mam podobne...
Dużo zdrowia i spokoju życzę Ci Kochana Asiu 🪷
Olá Joanna!
OdpowiedzUsuńPost muito bonito. Onde os poemas, as imagens, os filmes que aqui referes, são sentidas e poderosas.
Gostei bastante.
Deixo os votos de um feliz fim de semana, com tudo de bom.
Beijinhos, com carinho e amizade.
Mário Margaride
http://poesiaaquiesta,blogspot.com
https://soltaastuaspalavras.blogspot.com
A deep and heartfelt poem. I know how difficult it is. My father had Alzheimer's, it's a terrible disease for both the person with the disease and the person caring for them.
OdpowiedzUsuńGreat article.
Have a good weekend
🐼🐼🐼 Bonsoir
OdpowiedzUsuńQue votre soirée vous soit agréable
Et la nuit douce et remplie de jolis rêves
Gros bisous d"amitié Rita 🫦🫦🫦
Merci beaucoup! Bisous Rita! 🥰😍🍁🌹🌺🌻
Usuń🐼🐼🐼 Bonsoir
OdpowiedzUsuńQue votre soirée vous soit agréable
Et la nuit douce et remplie de jolis rêves
Gros bisous d"amitié Rita 🫦🫦🫦
Merci beaucoup Rita bonsoir 🌹
UsuńJoasiu, to bardzo piękny, mądry i potrzebny post. Wśród moich bliskich jak dotąd nikogo ta choroba nie dotknęła, ale napatrzyłam się na takie przypadki w związku z pracą zawodową, kiedy pracowałam w środowisku, a przede wszystkim we Włoszech w RSA, czyli domach opieki. Jest to straszna choroba, która wyniszcza pacjenta i w równym stopniu jego bliskich. Przechodzenie tych wszystkich faz, kiedy chory wraca do niemowlęctwa i powoli gaśnie to straszne doświadczenie, które trwa latami. Trudno się z takimi pacjentami pracuje, ale człowiek ma ten komfort, że idzie do domu i o tym nie myśli, rodzina jest w dużo trudniejszej sytuacji, nawet jeśli jest ktoś do pomocy to i tak jest to niesamowite wyzwanie. Joasiu pozdrawiam, trzymaj się i zdrowiej, a tak na marginesie dodam, że też się rozchorowałam.
OdpowiedzUsuń