Wczoraj, chodząc po mieście, między straganami z ceramiką, usłyszałam, jak jedna, ok. czterdziestoletnia kobieta ziała jadem do drugiej a propos wyglądu przechodzącej obok nieco starszej kobiety, mówiąc głośno i bez skrępowania:
- Zobacz, no zobacz jaki ryj! Cały w botoksie i permanentnym! Ohyda!
Na co ta druga:
- No, podstarzała Barbie z nieruchomym pyskiem!
Obie wybuchnęły rubasznym śmiechem, a na twarzy przechodzącej pani ujrzałam żal i oczy wzbierające łzami.
Słyszałam to doskonale, ale nie chciało mi się odzywać, reagować, wdawać w dyskusję, bo uznałam, że nie ma z kim.
Ale dzisiaj o tym napiszę, chociaż wiem, że nikt tego nie przeczyta.
Uroda to rzecz względna, jak większość nieuchwytnych rzeczy w naszym życiu, jednak niestety, dożyliśmy czasów, gdy zupełnie nie zwraca się uwagi na człowieka, tylko na to, jak wygląda.
To nie zaczęło się dzisiaj, ale dzisiaj mocno przybrało na sile.
Teraz mamy do dyspozycji wielki wachlarz ofert poprawiających wygląd, jednak gdy patrzę na zdjęcia ikon uznanych za boginie urody i sex appealu, co widzę?
Uwielbiana przez tłumy i uchodząca za absolutnie naturalną piękność Audrey Hepburn, przez pół życia pokazywała się światu z mocno dorysowanymi brwiami i ustami powiększonymi make upem (przyjrzyjcie się zdjęciom). Podobnie Pola Negri, Vivien Leigh i wiele, wiele innych tzw. gwiazd i celebrytek.
Marilyn Monroe nakładała na usta kilka warstw szminki i wosku, a większość aktorek korzystało i korzysta z doklejonych rzęs (dobrze, jeśli są one jedwabne, a nie ze zwierząt).
Dlaczego więc odmawia się upiększania twarzy przeciętnym kobietom? I dlaczego jest w nas, kobietach, TYLE JADU I WROGOŚCI wobec innych kobiet?
Pomyślcie: to wy, kobiety, wychowujecie swoich synów! Mężczyzn, którzy później pełnią role partnerów, mężów, pracowników, szefów, braci czy po prostu kolegów... Dajecie im wzorce zachowań, a potem strasznie się dziwicie, jak was traktują, co o was i do was mówią.
Pamiętam, jak koleżanka kilka razy zwierzała mi się, że jej dobry znajomy chwalił się i z kpiną w głosie opowiadał, jak jego ówczesna, dużo młodsza i pracująca fizycznie partnerka, krytykowała i bezczelnie drwiła z jego byłej, starszej i pracującej umysłowo partnerki tekstami, że wszystko na ciele jej wisi i jest zwiotczała, brzydka i stara.
Przy okazji wychwalał siebie pod niebiosa, jaki jest dobry, czuły, odpowiedzialny, troskliwy, jak to wszyscy znajomi jego ex-partnerek byli nim zachwyceni i doradzali kobietom, aby się go trzymały rękoma, nogami i czymś tam jeszcze...
Włączyła mi się wtedy nie tylko lampka ostrzegawcza, ale wręcz latarnia morska i wiedziałam, że ten zakochany w sobie gość o każdej byłej będzie mówił źle, żadnej nie uszanuje, nie doceni i nie będzie naprawdę kochał; z żadną kobietą nie zbuduje stałego, wspartego prawdziwym uczuciem związku, każdą będzie manipulował, bo po prostu nie jest w stanie postąpić inaczej, bo tak został wychowany, bo rozumniej nie potrafi, bo tego chamstwa, tej nieczułości nauczyły go również kobiety wśród których przebywał i z którymi żył. Albo inaczej: żadna nie nauczyła go kultury osobistej i nie wpoiła mu najprostszych zasad savoir-vivre'u i bon tonu. Fakt jest taki, że lubię być taktowna, że nie chciałam się wtrącać, sugerować, negować i nie ostrzegłam koleżanki, żeby nie wdawała się w bliższą znajomość z tym panem. Nie umiałam jej wytłumaczyć, że ten człowiek nigdy się dla niej nie zmieni, skoro nie zrobił tego wcześniej, nie będzie dla niej oparciem, że będzie dla niej dobry do czasu i tylko wtedy, gdy będzie z niej czerpał zyski, a ona - chociaż o wiele mądrzejsza i lepiej wykształcona - będzie mu uległa i posłuszna jak bezrefleksyjna niewolnica. Nigdy też nie będzie go stać na to, żeby przeprosić, czy chociażby przyznać się, że mógł postąpić inaczej, mądrzej, lepiej. Nie powstrzymałam jej i teraz ogromnie żałuję, bo być może uchroniłabym dziewczynę przed stratą czasu, stratami materialnymi i moralnymi przede wszystkim. Żałuję szczerze, bo kobiety powinny się wspierać, wymieniać się doświadczeniami, poprawiać sobie nawzajem korony. Stało się, jednak każdą kolejną ostrzegę przed podobnymi cwaniaczkami, zwłaszcza, że znając życie i ten typ psychologiczny, że chociaż minęło zaledwie parę tygodni, facet już całkiem o niej zapomniał, skutecznie zaciera wszelkie ślady jej obecności w swoim nieudanym życiu, sprząta i urabia sobie kolejną spragnioną prawdziwych, wzniosłych uczuć, którą zapewne bacznie obserwował będąc jeszcze z nią. Huby, jemioły i bluszcze po prostu tak mają. I naiwny jest ten, kto wierzy w ich dobro i szczere intencje.
Widziałam też niedawno, będąc w Gdyni i stojąc na przystanku, babcię z ok. siedmioletnią wnuczką, która przypinała łatki wszystkim, dosłownie wszystkim przechodniom: ta brzydka, tamta taka inna owaka, facet gruby, inny chudy, źle ubrany... Ku mojemu przerażeniu, babka, zamiast przystopować krytykanctwo i sprowadzić dzieciaka na ziemię, jeszcze jej wtórowała, co było po prostu smutne, a może powiem szczerze i dosadnie - było obrzydliwe! Niestety. Nie odezwałam się, chociaż byłam przerażona ich zajadłością. Jednak co winne jest dziecko, jeśli babka i matka najprawdopodobniej też, za swój główny cel życiowy stawiają plotki i obmawianie innych? I nie zdają chyba sobie sprawy z tego, że wszystko, co wynosimy z domu, ma niebagatelny wpływ na nasze dorosłe życie?
Czasem niepotrzebnie milczymy. Ale fakt pozostaje faktem, że smutne i bardzo dołujące są te czasy i przestrzenie, w których kobiety, zamiast się wspierać, motywować, raczyć dobrym, przyjaznym i czułym słowem, zachowują się jak głupie, wredne i bezwzględne prostaczki.
*
Kobiety tresowane są do wzajemnej rywalizacji. Kiedy się wreszcie nauczymy, że to nas wyniszcza?
Alex Marwood
*
Porównania oraz zwierzenia - oto co robią kobiety. Różnica między nimi wynika - jak myślę z tego, po co to robimy. Czy po to, by się utwierdzić w krzepiącym przekonaniu, że nasze własne życie wcale nie odbiega tak bardzo od normy? Czy też po to, by rywalizować z innymi i przy okazji cudzych porażek upajać się swoją wyższością?
*na zdjęciach - zawsze piękna, bez względu na makijaż, Audrey Hepburn
*cytat w tytule notki,Sherry Argov
Witaj Joasiu.
OdpowiedzUsuńKObiety są waleczne i walczą jak lwice. Ze sobą raniąc się wzajemnie i z mężczyznami.
No i mają z tego ogromną frajdę, choć często tego żałują po niewczasie.
Wolę z nimi nie walczyć, bo nie jestem samobójcą.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Mimo wszystko lubię kobiety, Michale
Usuńi wiem, że Ty również.
Szkoda, że nie wszystkich facetów
można nazwać mężczyznami,
zwłaszcza tych, co tylko patrzą, jak
wykorzystać okazję i nabrać jak najwięcej
dla siebie.
Nie ma niewinnych tudzież "wszyscy
jesteśmy Chrystusami" ;)
Dobrego!
Ciekawy tekst i pełen osobistej refleksji .Podzielam ten sposób patrzenia na rzeczywistość.Wszak mówimy o kobietach"słaba płeć".Pozdrawiam wakacyjnie i oglądania ceramiki bolesławieckiej,życzę.
OdpowiedzUsuńPłeć jest piękna i mądra i byłaby wspaniała,
Usuńgdyby się zaczęła starać, chociaż troszkę.
A ceramika piękna, Eljocie,
tylko portfel po pandemii i wakacjach
musi nabrać sił. :)))
Moc serdeczności!
Takie rzeczy robią chyba tylko kobiety innym kobietom, o mężczyznach tego nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą smutne też jest to, jak bardzo niektóre panie oszpecają się tak naprawdę w tej nadmiernej pogoni za idealnym wyglądem.
Co innego delikatny makijaż, dbanie o cerę i ogólnie wygląd.
Sama wiele razy złapałam się na tym, ze gdy ktoś ma tyle wszystkiego na twarzy, nie potrafię się skupić na rozmowie.
Ale to, co myślę zachowuję dla siebie, wedle zasady - nie rób drugiemu, co Tonie nie jest miłe.
Mężczyźni też plotkują, ale chyba nie aż tak.
UsuńA propos Twojej wypowiedzi, ostatnio nie mogłam się
skupić na butach w CCC... W końcu dziewczyna - sprzedawczyni,
na której brwi gapiłam się chyba zbyt natarczywie, chociaż bardzo
się starałam jej nie peszyć, powiedziała z uśmiechem:
"Przegięłam z henną, na szczęście zejdzie" - i obie wybuchnęłyśmy
śmiechem, a ja nawet opowiedziałam, że od lutego nie mogę dojść do ładu ze swoimi brwiami,
bo mi dziunia połowę wyrwała do pudrowej henny, w której czułam się jak w kleszczach...
Makijaż zbyt mocny lub zbyt... duży, rzeczywiście rozprasza,
bo dziewczyna miała brwi na pół czoła.
Dlatego bałabym się permanentnego, chociaż usta mnie kuszą,
bo po prostu nie trzeba pamiętać o szmince. :)
Dla większości kobiet głównym temat krytyki innych kobiet jest wygląd (naturalny jak i strój czy make-up) oraz pożycie seksualne. ;]
OdpowiedzUsuńNajciekawsze dla mnie jest to, że choć ja z nikim nie rywalizuję w żadnych tematach, bez przerwy jestem włącza w takie konflikty. Chciał nie chciał, angażuję się czy nie – biorę udział (choć bierny). Zdarza się, że kobiety mnie nienawidzą. Mam zawsze pod górę kiedy w miejscu pracy jest więcej kobiet albo nie daj Boże kierownikiem jest baba. I bladego pojęcia nie mam skąd to się bierze. Bo nie wierzę, że z natury kobiety.
U mnie z dbałością o wygląd jest prosta sprawa – stawiam na naturę. Nie przesadzam z ubieraniem się – ubranie ma być wygodne, ma mnie chronić, dawać ciepło a nie ozdabiać. Nie maluję się, nie wieszam na sobie biżuterii, bo po co miałabym to robić? By podobać się innym? Dla siebie robię tyle, że mi ze sobą wygodnie. ;)
Nie skreślałabym tak całkiem tego faceta. Należy postawić jedno zasadnicze pytanie - czy gość się naprawdę zakochał? Wtedy oboje się do siebie dopasują i nie będzie mowy o żadnej manipulacji. Ale jeśli w grę wchodzą tylko emocje "podstawowe" kobieta vs mężczyzna, to nie ma sensu. Tylko trzeba umieć to rozpoznać.
Zostawiłam kiedyś takiego narcyza. Miałam 17 lat, zmanipulował mnie, ja była zakochana, on mnie "modelował" pod swoje gusta. Dowiedziałam się zupełnie niedawno że od lat jest z tą samą kobietą i nawet się z nią ożenił. Wygląda na to, że wreszcie się zakochał.
Ludzie potrafią się zmienić.
Budujące jest to, co piszesz, Aniu.
UsuńKiedyś postanowiłam nie plotkować,
nie obmawiać i nie dyskutować o modzie i pogodzie
i nagle okazało się, że muszę milczeć, bo w towarzystwie
rzekomo inteligentnych ludzi nie ma innych tematów.
Ja lubię malować swój autoportret, po prostu lubię,
ale też lubię czasem (np. dzisiaj) być niewidzialna,
wyjść z domu bez cienia make - upu. A ubieram się kolorowo. :)
Latem lubię kiecki, zimą portki, jeansy i ciepłe swetry.
Co do człowieka, to wolna wola mojej koleżanki.
Ja mogę przytulić, pocieszyć, doradzić, a co ona zrobi,
co wybierze, to jej sprawa i każdy wybór uszanuję,
chociaż sama bym takiego definitywnie skreśliła.
Bo wątpię czy taki umie się zmienić. Bardzo wątpię.
Dobrego czasu!
Dlatego jestem uważana za małomówną.
UsuńNo właśnie... ❤️ 💚
UsuńCzy niepotrzebnie milczymy ... nie wiem Asiu. Po własnych różnych doświadczeniach życiowych mogę stwierdzić, że po prostu moje porażki są bezcenne. To co innego, niż wysłuchać cudzej rady. Bywa, że warto wtopić w takiego gościa, bo to pomaga dokonać właściwych wyborów w przyszłości. A jeśli chodzi o krytykę tych pań na początku Twojego wpisu. Dwie kobiety, które czują, że same są nieatrakcyjne, szukają u siebie wsparcia przez obgadanie, i zyskują je. Czy to nie dzieje się codziennie i wszędzie?
OdpowiedzUsuńTrudno nie przyznać Ci racji.
UsuńMoje porażki, a było ich mnóstwo,
też bardzo wiele mnie nauczyły. Stałam się silniejsza.
Napisałam parę wierszy, przerobiłam traumy itp, itd. :)
Są jednak persony, które niczego się nie uczą,
nie wyciągają wniosków z życiowych porażek
i wciąż hurtowo popełniają te same błędy, działają schematycznie,
jakby spod szablonu, jakby nie umieli inaczej,
a rady mają w czterech literach, bo uważają się
za najmądrzejszych na tym padole.
Te same teksty smolą każdej potencjalnej partnerce,
a potem związek z każdą wygląda niemal identycznie.
I wiesz dobrze, że tacy istnieją.
Myślę, że w takiego gościa nie warto wtopić,
ale to tylko moje zdanie.
A co do kobiet, to naprawdę bym chciała, żeby zaczęły
doceniać siebie.
Im dłużej żyje, tym bardziej się przekonuję, że za schematami kryje się jakiś dziecięcy smutek i niedowartościowanie. Manipulatorzy działają w kółko tak samo, aby zyskać komfort duszy, który cały czas jest dla nich nieosiągalny, a ci, którzy dają się nabierać zamiast wyciągać wnioski z poprzednich porażek, nawykli do desperacji. Manipulatorów unikam, ale jednocześnie już nie czuję do nich takiej odrazy. Widocznie nie mogą inaczej. Przyjaciółce mogę co najwyżej powiedzieć "miej oczy szeroko otwarte".
UsuńNamowilam ją na terapię. A co zrobi... Zobaczymy.
UsuńPoczątkowy temat dwóch kobiet plotkujących o fizycznym wyglądzie takiej osoby zdarza się również często w społeczeństwie w moim kraju. Nie tylko kobiety, nawet często widuję takich mężczyzn. Może taka postawa jest wrodzoną cechą osób, które lubią rozmawiać o ludziach.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia ..
Ja chyba też nie
UsuńPozdrawiam serdecznie 💌
Przeczytałam, masz rację człowiek powinien szanować człowieka
OdpowiedzUsuńa tym bardziej kobieta kobietę
i tutaj należałby przypomnieć sobie Siedem grzechów głównych
Nie wiem dokąd dąży nasza cywilizacja, ale jeśli nic się nie zmieni, nie będzie ok.
UsuńSerdeczności 💚 🌈
Uśmiech jest zawsze piękną ozdobą każdej kobiety, bez względu na wiek😀💛
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam moc na kolejne dni lata🌳🌲🌻🦋🧁☕😄
No właśnie, byłoby inaczej, gdyby ludzie częściej się do siebie uśmiechali, zamiast się obgadywać.
UsuńPozdrawiam serdecznie. 🌻 🌹
Uderzyło mnie w Twoim poście to, że wiedziałaś iż powinnaś zareagować, a tego nie zrobiłaś. Opisane kobiety pozwalają sobie na takie zachowania właśnie dlatego, że większość osób nie reaguje. Ja z racji kalectwa spotykałam się z reakcją dzieci "mamo, dlaczego ta pani tak chodzi" i matki, które chwytały dziecko za rękę i jak najszybciej odchodziły. W kilku przypadkach udało mi się zareagować i odpowiedzieć "bo kiedy byłam tak mała jak ty, zachorowałam, a gdy wyzdrowiałam, to nie mogłam chodzić inaczej". Dziecko wtedy kiwało głową, że rozumie i jego ciekawość została zaspokojona, a matka uśmiechała się do mnie, jakby chciała podziękować za wybawienie jej z kłopotu. W takich przypadkach zawsze miałam nadzieję, że dziecko jak dorośnie(a może jeszcze wcześniej)będzie umiało należycie zareagować na inność drugiego człowieka i wskaże nierozumiejącym błąd w ich postawie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSą dni, że nie mam siły się odzywać, bo za dużo tego wokół.
UsuńNaprawdę. Jednak gdyby to po mnie spłynęło, nie napisałbym o tym i nie przyznałabym się publicznie do błędu.
Serdeczności 💚
Niedawno Papież Franciszek powiedział, że plotkowanie jest gorszą plagą niż koronawirus i mial rację.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Dla mnie panowie w kieckach to żadne autorytety. Zamiast ładnie gadać niech lepiej zrobi wreszcie porządek w swojej niechlubnej instytucji,w której jest tylko chyba na papierku szefem, albo udaje dobrego wuja. Mam na nich wszystkich alergię.
UsuńPozdrawiam serdecznie, Aniu. 💚🌹🌻