HBO Max funduje nam stosunkowo szybko filmy, które były pokazywane w kinach. Jednym z nich jest "Mężczyzna imieniem Otto" - amerykański remake szwedzkiego, nominowanego do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego (2015 rok produkcji, 2017 nominacje), opartego na powieści szwedzkiego pisarza, dziennikarza i bloggera Fredrika Backmana pt. Mężczyzna imieniem Ove z 2012 roku. Tego autora (urodzonego w 1981) czytałam też i szczerze polecam powieść pt. Britt - Marie tu była.
Film wyreżyserował znany z "Marzyciela" Marc Forster, jego premiera światowa miała miejsce w grudniu 2022, a w polskich kinach zagościł w styczniu 2023.
Jak już wyżej powiedziałam, przeczytałam książkę i oglądałam świetną, wspaniałą szwedzką czyli pierwszą adaptację tej naprawdę dobrej powieści, jednak w tym poście skupię się na nowej, amerykańskiej wersji, żeby nie pomieszać wszystkiego jak cukru w herbacie i się nie zaplątać w zeznaniach.😁
Wersję amerykańską obejrzałam przede wszystkim i nade wszystko z powodu odtwórcy roli tytułowej, ze zmienionym, co prawda w stosunku do oryginału imieniem, ale postacią naprawdę przypominającą zarówno literacki pierwowzór jak i bohatera szwedzkiej filmowej adaptacji. Amerykanie uwielbiają robić po swojemu europejskie, zwłaszcza skandynawskie i francuskie, kino. Mają prawo. Ale wracając do omawianego dziś filmu...
Otóż Tom Hanks od wielu lat należy do panteonu moich bardzo ulubionych aktorów światowego kina. Polubiłam go po słodkim i sympatycznym melodramacie z Meg Ryan pt. Bezsenność w Seattle, a kupił mnie dzięki rolom w pamiętnej, wzruszającej, bezbłędnej "Filadelfii", rewelacyjnym, chwytającym za serce "Forreście Gumpie", natomiast kreacją w niesamowicie smutnym "Szeregowcu Ryanie" utwierdził mnie w tym, że jest naprawdę zdolnym, dobrym aktorem. Bardzo ciekawe role stworzył także w "Zielonej Mili" wg mojego ulubionego Stephena Kinga, "Cast Away: Poza światem", "Atlasie Chmur". Potem bywało różnie, nie wszystkie filmy i role były wybitne, jednak nie było wśród nich roli kiepskiej, złej, ale taki jest shaw biznes, nie zawsze jest się na piedestale. Z nowych filmów aktora bardzo podobał mi się „Cóż za piękny dzień”, w którym Hanks gra autentyczną postać Pana Rogersa i robi to wspaniale. Aktor ma na swoim koncie dwa Oscary i cztery nominacje, to jest naprawdę wspaniały wynik. Teraz, po Złotej Malinie za rolę w biograficznym "Elvisie",Hanks wraca do swoich wysokich aktorskich możliwości w remake'u szwedzkiej produkcji. Zresztą ja bym mu tej Maliny nie dała za rolę menagera Elvisa. Ja byłam w szoku, jak bardzo dobra charakteryzacja może zmienić look i odbiór roli artysty.
W omawianym dziś filmie, Tom Hanks gra faceta z mocno uwydatnionymi cechami Zespołu Aspergera - sześćdziesięciolatka, który zachowuje się jak stary, osiemdziesięcioletni, zgorzkniały, zgryźliwy, wredny, upierdliwy tetryk z jednej strony, a z drugiej dba o osiedle, na którym mieszka, sprawuje kontrolę nad tym, aby wszystko tam było w porządku. Wkurza się z byle powodu, wnerwia go wszystko, co dla innych ludzi jest nieważne, nieistotne: bezdomny, zaniedbany kot, pies sąsiadki, otwarta bramka, śmieci umieszczane w złych przegródkach przeznaczonych do ich segregacji, z reguły życzliwi sąsiedzi. Jest uszczypliwy, zrzędliwy, opryskliwy, upierdliwy, uparty, działa schematycznie, jest jak spod linijki; wszystkich ma za idiotów, niedokształconych imbecyli, chce być sam, chce mieć spokój i targają nim myśli oraz czyny samobójcze: autodestrukcja spowodowana życiową traumą. Jest zagubiony, zdesperowany, samotny.
Wiadomo, że film czy powieść, byłyby nudne, gdyby bohater cały czas był wredny, gdyby nie zaznał jakiejś przemiany, a odbiorca - czytelnik lub widz - pałał chroniczną niechęcią i antypatią do głównego bohatera. Tutaj też oczywiście dużo się zmienia, ale nie od razu, zmiana następuje, gdy do domu naprzeciwko wprowadza się rodzina emigrantów, gdy Otto - bo tak w amerykańskiej wersji bohater grany przez Hanksa ma na imię, poznaje nowych sąsiadów, w tym, przede wszystkim, sąsiadkę, młodą kobietę, brzemienną matkę rodziny emigrantów, Marigol.
Kobieta jest tak fajna, sympatyczna, ludzka, tak pozytywnie zakręcona, że nie zwraca uwagi na fochy sąsiada, a jeśli zwraca, to obraca je w żart i podrzuca mu dobre, domowe jedzenie. Mam wrażenie, że działa na niego kojąco, choć na początku Otto gra ponuraka - twardziela i nie okazuje swoich prawdziwych uczuć. Jednak Marigol jest na tyle dobra, szczera, spontaniczna, otwarta, że ten zamknięty w sobie, skupiony na swoim nieszczęściu mężczyzna, powoli się otwiera. Zwłaszcza, że najbliższa mu osoba też była bardzo dobra, wspierająca, pomocna i jemu i wielu ludziom. Obserwując zachowanie Otto powoli zaczynamy, jako widzowie, lubić go i rozumieć jego osobowość, powoli też poznajemy trudną, skomplikowaną historię życia mężczyzny.
Nie będę więcej spamować, ponieważ chcę was zachęcić do obejrzenia tego filmu, przeczytania powieści na kanwie której został zrealizowany. Na CDA Premium możecie też obejrzeć szwedzką wersję filmu, gdzie dzieje się pięknie pod względem aktorskim i filmowym, choć wiadomo, że nie znamy tak dobrze aktorów szwedzkich, jak amerykańskich, a są oni nawet niekiedy lepsi od tych ogólnie znanych i kochanych.
Tom Hanks naprawdę odnalazł się w roli aspergerycznego faceta, zrozpaczonego po wielkiej, osobistej stracie. Zagrał wspaniale, potrafił być naprawdę antypatyczny, ale też zabawny, bezbronny, pomocny i dobry.
Mnie ten film bawił, naprawdę i bardzo polubiłam jego bohaterów, choć odrobinkę też rozczarował, ale naprawdę w niewielkim stopniu (pewnie dlatego, że znałam książkę i szwedzką wersję). Ponieważ - nawet jak się nie zna powieści i szwedzkiej wersji filmowej - łatwo jest przewidzieć, jak potoczy się akcja tego filmu, jednak to nie jest wcale takie ważne dla ogólnego odbioru filmu, dla całości. Kino to przede wszystkim, z założenia, rozrywka. Ten obraz możecie obejrzeć całą rodziną, na pewno się wzruszycie, pośmiejecie, zadumacie - a przecież o to chodzi.
Obok Hanksa, w filmie świetnie zagrali również: meksykańska aktorka Mariana Treviño Ortiz, z którą stworzyli wspaniały aktorski duet i której wróżę światową karierę, jako sąsiadka Marisol, prześliczna Rachel Keller w roli Sonyi, żony Otta, Cameron Britton w roli Jimmy'ego - wesołego i wrażliwego sąsiada oraz Truman Theodore Hanks prywatny syn Hanksa i jego drugiej żony, która była również producentką tego obrazu, w roli młodego Otto. Piękną, zgrabną kreację stworzył w tym filmie także cudny, tygryskowaty Kot w roli Kota.
Film oceniam na 6/10, polecam, choć mankamenty były, jak chyba wszędzie, bo nie ma rzeczy doskonałych. Uważam, że Tom Hanks dobrze poradził sobie z rolą zagubionego faceta i tylko troszkę wyczuwałam w niej echa Forresta Gumpa. A dlaczego w tytule postu napisałam o wielkim sercu bohatera, dowiecie się z filmu. Nie chcę za dużo spoilerować, chcę was zachęcić do oglądania filmów, do uśmiechu, zadumy i wzruszeń związanych z tą czynnością. Do wyciągania wniosków z każdego obejrzanego dzieła.
Ave! I do następnego postu. :)