Nie było mnie, bo byłam na kolejnych studiach podyplomowych, których koszt rzędu kilku tysięcy ciężko zarobionych nowych złotych polskich, ponosiłam z własnej kieszeni. Za własne pieniądze również przez wszystkie te lata dokładałam do swojej pracy, kupując pomoce dydaktyczne, przybory plastyczne, sprzęty do klasy, dyplomy, nagrody i sto innych rzeczy, o których nawet wstyd pisać.
Nie było mnie z nią również gdy chorowała, a ja nie brałam zwolnień, bo miałam dużo pracy i zostawiałam ją pod opieką mojego albo jej taty.
Nie było mnie z nią, gdy potrzebowała zwykłej rozmowy , bajki na dobranoc albo pomocy w lekcjach, ponieważ sumiennie przygotowywałam się na zajęcia albo sama się uczyłam na kolejne studia, albo coś ważnego pisałam do pracy lub wznosiłam się na kolejny stopień bezsensownego awansu zawodowego i wykazywałam się przy kolejnej wyróżniającej ocenie mojej pracy albo z obcymi dziećmi byłam na konkursach, zabawach, wycieczkach lub radach, zebraniach, konferencjach...
Nie było mnie z nią nawet wtedy, gdy sama chorowałam i nie brałam L-4, bo ważne były dzieci, cudze dzieci, bo szkoda nadgodzin, bo jak nie zarobię, to nie będę mieć na nowe płyty dla dzieci, na kredki, na dziurkacze ozdobne, na pomalowanie z dzieciakami klasy, na firanki, kwiatki, gazetki i inne zbytki...
Nie przyznawałam się, że zabieram jej ulubione puzzle, gry, zabawki, kolorowanki, meble, ubrania, że kupuję cukierki, zeszyty i wiele innych rzeczy innym dzieciom, jej kosztem; że stolik z jej pokoju nie wylądował na śmietniku tylko u mnie w klasie, a jej ulubiony ceramiczny kubeczek oddałam na kiermasz szkolny.
A dzisiaj zdeptano moje ideały, zakpiono ze mnie jako urzędnika państwowego, zadrwiono i przypomniano mi, jakim nieważnym elementem tej machiny jestem ja - nauczyciel, pedagog specjalny, arteterapeuta, który w oczach ogółu nawet nie jest nauczycielem, bo ciągle słyszy o swoich uczniach słowo: podopieczni...
Nauczyciel, który wg bardzo wielu osób jest nierobem po zaocznych studiach na kiepskiej, podrzędnej uczelni, odwalającym 18 godzin w tygodniu i wciąż przebywającym na feriach i wakacjach...
Podobno niewinny się nie tłumaczy, więc powiem tylko tyle, że takie opinie bardzo mnie bolą, że wykonuję ten zawód z pasją, zaangażowaniem, z własnego, przemyślanego i odpowiedzialnego wyboru, że mam tak szerokie wykształcenie, iż mogłabym wykonywać zupełnie inną, bardziej prestiżową pracę i że niestety, czuję się jak w "UBIKU" Philipa K. Dicka, powieści s/f wydanej w roku mojego urodzenia.
Kto czytał, ten wie.
"Nauczyciel ociera się o wieczność" - tak twierdzi Henry Adams - i owszem, w naszym kraju na pewno, zwłaszcza, gdy zewsząd nim pogardzają, mają za nic jego i pracę, którą rzetelnie wykonuje, a która w ogromnej mierze kształtuje przyszłych obywateli, z politykami włącznie.
Z pozdrowieniem bezsilnym, ale nadal serdecznym!
Miałam podobnie, w dodatku mąż też nauczyciel, więc dziecko cierpiało podwójnie.
OdpowiedzUsuńProtestować będę po raz pierwszy, bo poprzednio byłam zbyt młoda, by docenić znaczenie protestu w obronie swoich ideałów, a teraz słyszę - nie podoba się, to zmień pracę, której poświęciłam 34 lata życia...
Protestuję, bo tylko tak można zwrócić uwagę na system edukacji w tym kraju w ogóle, choć większość sądzi, że chodzi nam głównie o zarobki.
Protestuję, bo nie mogę już słuchać pogardliwych wypowiedzi przedstawicieli rządu, którzy każą mi czekać na jakiekolwiek zmiany do emerytury...która będzie głodowa.
Powiem tak: jakieś 10, 11 lat temu brałam udział w strajku ZNP.
UsuńJuż pracowałam w obecnej szkole, a jestem tu 13 lat.
Bardzo dużo nam potrącili za ten jeden dzień.
Teraz jestem zdesperowana. Po prostu i zwyczajnie.
Opluwają nas wszyscy: rodzice, znajomi, dzieci, a przede wszystkim władza.
Każda władza. Także ta oddolna, na poziomie powiatu.
Nas, a panie od "sorry taki mamy klimat" nawet by palcem nie kiwnęły
za wynagrodzenia na poziomie naszych pensji.
Nie mam siły. Do emerytury chyba nie dożyję, spalę się...
Jestem emerytowanym nauczycielem.Smuta to rzeczywistość,by być przyzwoitym, nie można być przeciwko strajkowi.Jestem za.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za wsparcie, Eljocie.
UsuńNawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy.
Podbudowałeś mnie, podniosłeś na duchu,
dziękuję!
"Są rzeczy,których nigdy nie robimy,
OdpowiedzUsuńbo ktoś napełnia nas strachem przed nimi albo wmawia nam,że nie jesteśmy ich godni.
Chcę zrobić wszystkie swoje nigdy-sama albo z kimś ważnym.
Nie obchodzi mnie to.
Chcę po prostu żyć."
-Tarryn Fisher–Margo-
Chcę, przede wszystkim i nade wszystko,
Usuńbyć lojalna w stosunku do samej siebie.
Najważniejsze, by zwyciężyła sprawiedliwość, która – co widzę wyraźnie – jest po Twojej stronie. Wygrajcie.
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję, ze tak będzie. Naprawdę.
UsuńI dziękuję, Aniu, za wsparcie.
JoAnno, to, o czym napisałaś, zrozumie jedynie prawdziwy nauczyciel.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że nawet nie brałam dwóch dni opieki nad dzieckiem, gdy nie było takiej potrzeby. Często wicedyrektorka mnie za to strofowała, a koleżanki się dziwiły.
Zawodu nauczyciela nie wybiera się dla pieniędzy ani dla ferii czy wakacji. Wiele moich koleżanek podczas wakacji pracowało na koloniach, aby dorobić do skromnej pensji. Ja jeździłam na obozy harcerskie, bo ktoś z mojego szczepu powinien być przy naszych harcerzach.
Dziś mieliśmy cudowny dzień, ciepły i słoneczny. Oby następne też takie były.
Wybacz, ze odpisuję dopiero teraz, ale ta sytuacja odebrała mi siłę.
UsuńTrwam w postanowieniu, jestem rozdarta i jest mi źle.
Ale pogoda piękna.
Serdecznie pozdrawiam.
A mnie jako rodzicowi dziecka, które pójdzie do I klasy w tym lub przyszłym roku marzy się normalny program nauczania. Tzn. taki, z którym nauczyciel nie będzie musiał pędzić, bo go rozliczają z podręczników i klasówek / testów, a nie z tego, co zostanie w głowach uczniów i z tego, co tak naprawdę zrozumieli. Widzę, co już jest w zerówce - połowa dzieciaków nie nadąża :/ (mówię op 6-latka, bo mamy troje 5-latków). Co mają robić uczniowie? Zastrajkować i nie iść do szkoły? Rodzice dostaną karę, bo jest obowiązek szkolny. Jeśli to nauczyciele nie zaczną zwracać na to uwagę z równą solidarnością, co w przypadku pensji, to kto? :(
OdpowiedzUsuńZnam to wszystko W mojej najbliższej rodzinie było/jest 6 nauczycieli.
OdpowiedzUsuńPracę nauczyciela znam z domu, z obserwacji i przeżyć z tym związanych.
Popieram strajk, chociaż wiem że niesie ze sobą wiele komplikacji.
Choćby to, że pozostały personel szkolny może nie dostać wynagrodzenia za czas strajku, mimo że to nie będzie strajk takze w ich imieniu i dla ich dobra :(
UsuńTo jest strajk dla dobra wszystkich pracowników oświaty.
UsuńPrzeczytałam, rozumiem i zgadzam się, że zawód nauczyciela w Polsce nie jest ani zawodem odpowiednio opłacanym, ani szanowanym w stopniu, w jakim powinien. Uważam, że powinno to być zmienione już dawno temu. Pozdrawiam Cię JoAnno serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie
UsuńWitaj Joasiu.
OdpowiedzUsuńZnam sytuację nauczycieli, bo pochodzę z nauczycielskiej rodziny.
Miałem iść do Liceum Pedagogicznego, ale moi chrzestni (sic!) nauczyciele mi odradzili.
O zarobek chodziło. A to było jeszcze 57 lat temu.
Dlatego popieram ich strajk.
Pozdrawiam i zapraszam.
Michał
Dziękuję, Michale, jak zawsze.
UsuńCiekawa może być rozmowa, nauczyciela , który jutro będzie strajkował z jego własnym dzieckiem, które, nie będzie mogło, nie będzie zdawało egzaminów. Nie mam dzieci, nie jestem dość wykształcona by być nauczycielką ale sytuacja ciekawa, dla mnie. Zadziwia mnie skala propagandy jaka przelewa się przez media . Zadziwia pojawianie się w sporej skali, ludzi uciekających się do argumentów związanych z dobrem dziecka, mając kompletnie gdzieś dobro nauczyciela. Nie ma to nic z chrześcijańskimi zasadami jakimi powinniśmy się podpierać bo one wyraźnie mówią, że nie można dobra jednego stawiać ponad dobrem innego. Nie można więc stawiać argumentu ,że nauczyciel ma być uległy wobec ucznia. Co nie jest podnoszone, żądanie godnego zarobku jest wszak bezpośrednio powiązane nie tylko z dobrem nauczyciela ale wszak ucznia, którego wszak lepiej, by uczyli ludzie na tyle dobrze opłacani by można było od nich wymagać by skutek ich nauczania był wyraźnie lepszy . Zdarzało mi się spotykać nauczycielki, które w moim zawodzie dorabiały do pensji (byłam prostytutką)ale to jedne z bardziej smutnych obrazków jakie można sobie wyobrazić.Oby po tym strajku chociaż jedna z tego zrezygnowała, mając wyższą pensję w szkole. Wydaje mi się ,że pisząc swój tekst oczekiwała pani czegoś od czytelników. Już za późno by pani naprawiła swoje nieobecności w ważnych chwilach swoich bliskich i nic pani tego nie zrekompensuje ale może pani pewnie jeszcze kilka razy być tam gdzie trzeba , tak jak być wypada.Zarobki, szkoła, uczniowie, nie mają tu nic do rzeczy gdy nie zna się miary i miary tej nie stosuje. Kto jest ważny, najważniejszy itd... dużo ostatnimi czasy mówi się o pomocy żydom w czasie wojny. Wielu ludzi opowiada ,że pomagało bo takie były czasy , bo tak byli nauczeni. To nie są czasy wojny ale czas w którym trzeba nauczyć wyboru . Pani jako nauczycielka wie jaki jest wybór, wiedzieć powinna.
OdpowiedzUsuńChrześcijańskie zasady są dla tych, którzy w nie wierzą.
UsuńJa wierzę w dobro. I bardziej wierzę w słowo MOGĘ, niż powinnam.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. 🍀