Translate

02 listopada 2025

"Miłość usprawiedliwia... narcyzm". ***


romantyczne oszustwo - wiersz prozą
 
nie przemawia do mnie pokolorowana sztuczna jak proteza 
wizja związku nie lubię czytać harlequinów romansów 
nie oglądam komedii romantycznych i przesłodzonych bajek Disneya 
wszystkie wykrzywiają i zakłamują rzeczywisty obraz miłości
robią dziewczynom i kobietom sieczkę z mózgów
 
największą miłosną pułapką i fejkiem są relacje z narcyzami
rozpoczyna je intensywne nachalne bombardowanie miłością
niestety udawaną krótką iluzyjną bo narcyz ma w oczach kalkulator
obserwuje sprawdza ile może zyskać a dla profitów zrobi wszystko
 
owszem na początku ma się wrażenie że to bliźniaczy płomień
bratnia dusza połówka jabłka czy pomarańczy przeznaczenie
ale to tylko wykalkulowana manipulacja perfidna roszczeniowa gra 
wyrachowana zabawa w miłość mapowanie wad kompleksów słabości 
 
kiedy narcyz zmęczy się udawaniem a na pewno to zrobi bo ileż można
być własnym avatarem powie że czas zalotów minął i masz być posłuszna
masz mu służyć i chodzić na paluszkach żeby go zadowalać
 
potem jest już tylko gorzej znudzony umniejsza poniża dewaluuje
drwi obgaduje staje się obojętny zimny perfidny agresywny 
 
dlatego uciekaj jak najdalej i przestań wierzyć w romantyczne blagi
nie jesteś Cindirellą Pretty Woman Pokojówką na Mathattanie
nie grasz w filmie ani w spektaklu reżyserowanym przez narcyza
nie jesteś szablonową nierealną postacią z bajki 
 
prawdziwy związek to współbycie bez emocjonalnych zrywów
porywów serca duszy to szacunek wzajemność obecność
to wybór wspólne milczenie uśmiech a nawet nuda
byle prawdziwie byle po ludzku byle z wzajemnością
bez nieba i piekła bez uwiązania zawłaszczeń
 
zejdź na ziemię i zrozum że szczęście jest wtedy
kiedy sama je wykreujesz i kiedy sama dla siebie 
jesteś opoką a człowiek obok jest z tobą bo oboje
tego chcecie bo wasze drogi splotły się po to
 
aby po prostu być razem i cieszyć się 
każdą wspólną chwilą tak długo
jak to będzie możliwe
miłość to wolność nie przywiązanie zależność
 
epoka zaczarowanych dzierlatek wierzących
w księcia na białym koniu i pocałunek
prawdziwej miłości minęła bezpowrotnie
 
na szczęście 
które jak najdroższą koronę
nosisz w sobie i śpiewasz
love romantic is an antique
 
Joanna Idzikowska - Kęsik, 2 XI 25 
 
 
Cytaty do zatrzymania, przemyślenia, do medytacji:
  
*
 "To, co nazywają miłością, to wygnanie, z pocztówką z bliskich sobie okolic, od czasu do czasu". 
 
Samuel Beckett, Pierwsza miłość
 
"Słynna wrażliwość naszych czasów jest tylko starą rzeczywistością narcyzmu".
 
Carlos Fuentes, Święta strefa 
 
*
"Ludzie głośni i lubiący na siebie zwracać uwagę w środku są nudni. Nie ma w nich nic ponad podręcznikowy zlepek kompleksów i narcyzmu". 
 
Mary H. K. Choi, Kontakt alarmowy 
 
*
"Ludzie nie są dla narcyza ludźmi, ale narzędziami spełniania potrzeb i kolekcją korzyści, emocjonalnych lub materialnych". 
 
Katarzyna Lorecka, Kolekcjoner krzywd 
 
```````````````````````````````````````` 
"Postrzeganie partnera w roli wyrozumiałej i oddanej symbolicznej matki nie kończy narcystycznego używania i nadużywania partnera ani dewaluacji. Anomalie rozwojowe z dzieciństwa wiążą się m.in. z tym, że ukryty narcyz pozostaje infantylny, nie chcąc dorosnąć, a towarzyszy temu silna, nieświadoma pokusa 'powrotu do łona matki'. Taka postawa skłania do wyzysku i nadużyć".
 
Katarzyna Lorecka, Ku sobie 
 
*
 "Narcyz już w początkowej fazie znajomości może wywierać presję, abyś podjął ważne decyzje dotyczące o wspólnej przyszłości. Bez skrupułów mówi o zaręczynach, planuje ślub i założenie rodziny, maluje wizje wspólnego życia, a nawet „przygotowuje” cię na posiadania wspólnego potomstwa,
a wszystko po to, aby cię uwiązać i omamić". 
 
~~~~~~~~~~~
 
 "Od samego początku, każda relacja z narcyzem jest związkiem opartym na ukrytej przemocy psychicznej i szantażach emocjonalnych, którymi usidla drugą osobę, przywiązując ją do siebie, uzależniając emocjonalnie i finansowo oraz obniżając jej poczucie własnej wartości". 
 
~~~~~~~~~~~~~~
 
 "Love Bombing jest skuteczną metodą manipulacji, ponieważ pozwala narcyzowi szybko uśpić naszą czujność i zwabić nas w swoje sidła, uzależniając nas od siebie".
 
Renata Zarzycka, Złam kod toksyka i wyjdź z gry. Rozstanie z narcyzem 
 
"Dla narcyza cały świat jest teatrem, a inni ludzie aktorami drugoplanowymi albo maszynistami sceny". 
 
 Richard Paul Evans, Sprzedawca marzeń
 
 "Osobowość narcystyczna jest zaburzeniem osobowości wzbudzającym chyba najwięcej niechęci. Ogromna arogancja, przekonanie o własnej niezrównanej inteligencji i świetności, pomiatanie zwykłymi śmiertelnikami, którzy zamieszkują naszą planetę, sprawiają, że osoby narcystyczne są nieznośne jako członkowie rodziny, partnerzy, współpracownicy". 
 
 Theodore Millon, Zaburzenia osobowości we współczesnym świecie
 
  "Osobowość i zachowanie ekstremalnego narcyza są wyrazem nieustannego wysiłku, aby uciec od poczucia wybrakowania i niższości. Wbrew pozorom narcyzm jest przeciwieństwem zdrowej samooceny". 
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
 "Porzucenie lub wczesna strata rodzica, przemoc fizyczna, zaniedbywanie emocjonalne, wykorzystywanie w służbie rodzicielskiego narcyzmu, narażenie na zazdrość i nienawiść ze strony rodzica – ekstremalny narcyz nie „taki się urodził”, ale jest ukształtowany przez traumę". 
 
Burgo Joseph, Narcyz obok siebie
 
 "Narcyz nie tworzy relacji, narcyz używa ludzi, żeby budować swoją wielkość i robi piekło z życia swoich bliskich w momencie, w którym odkrywa, że nie są oni tak idealni, jak być powinni albo jak mu się wydawało, że są. Bo tworzy relacje z wyidealizowanym obrazem, a nie z drugim człowiekiem, którego w efekcie zaczyna karać za człowieczeństwo - co sprawia, że zaczynamy cierpieć, bo mamy poczucie coś zrobiliśmy źle, a przecież zrobiliśmy tak samo jak zwykle i nic się nie zmieniło, a zmieniło się wszystko".
 
Aleksandra Sarna, Debil. Studium przypadku
 

 "W dzisiejszej godnej pożałowania epoce triumfującego kapitalizmu, gdy staczamy się w konsumpcyjny narcyzm, zanosi się na to, że miejsce szekspirowskich siedmiu aktów ludzkiego żywota zajmie dzieciństwo trwające całe życie". 
 
  Benjamin Barber, Skonsumowani. Jak rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli - nota bene bardzo polecam tę wciąż aktualną książkę autora słynnego "Dżihad kontra McŚwiat", zresztą polecam wszystkie książki tego autora (1939 - 2017).
 
"Wybrańcy Wybrańca (narcyza) ostatecznie czują, że rozpadają się na miliony kawałków, tracąc zdrowie i ledwie funkcjonując.  Są wiecznie zestresowani, długotrwale spięci, pełni poczucia winy z powodu wybuchów agresji u siebie i u partnera. Pogrążeni w skrytym płaczu, wciąż przepraszają".
 
Izabela Kopaniszyn, Antyczłowiek

Drodzy, mam nadzieję, że wiersz i cytaty przypadną Wam do gustu, będę teraz "wałkować" temat Narcystycznego Zaburzenia Osobowości (NPD), bo wgłębiam i zagłębiam się w nim terapeutycznie. Wiedza daje spokój. Życzę Wam dobrego, udanego tygodnia, niech to będzie ciepły i pełen dobra czas!

Cytat w tytule postu: Samuel Beckett, Sen o kobietach pięknych i takich sobie

Obrazy z filmów romantycznych: Cindirella Disneya (1950), Pretty Woman (1990), Pokojówka na Mathattanie (2002), Długo i szczęśliwie (1998), Zaczarowana (2007).

31 października 2025

"Myślę, że nawet jeśli któregoś dnia nie będziesz wiedziała, kim jestem, nadal będziesz wiedziała, że cię kocham".


Zapisane w ciele

Twoje odchodzenie trwało tak długo, że zaczęłam je oswajać, przyzwyczaiłam się.
Gasłaś latami, a ja w żaden sposób nie mogłam tego powstrzymać.

A przecież zaczęło się niewinnie:
drobne przejęzyczenia, mylenie nazw lub brak precyzyjnych słów.
Potem panika, agresja, obłęd, depresja, zagubienie.

I nagle scena, która tkwi we mnie od lat i nie znika:

Wchodzisz do mojego pokoju.
Czytam teksty naukowe, piszę notatki, redaguję pracę dyplomową,
staram się maksymalnie skupić, bo mało mam momentów spokoju.
Mówisz: Pani ja chcę to i moczysz siebie, podłogę, moje myśli.
Przytulamy się mocno chyba pierwszy raz w życiu.
Płaczemy - obie zawstydzone, przerażone, bezradne. Szepczesz: 
Pani jesteś taka ładna. Szlocham. Nigdy wcześniej mi tego nie mówiłaś.
Zaczynam rozumieć, że to początek końca naszej bardzo trudnej historii.

Historii matki, której wmówiono, że syn jest jej lepszą częścią,
że córka to darmowa służba domowa lub przedmiot do jak najszybszego
oddania obcemu facetowi pod przykrywką transakcji zwanej małżeństwem.

Historii córki, dziecka gorszego sortu, która miała być chłopcem
i którą przyjście na świat brata momentalnie odsunęło w głęboki cień,
która uwiązana w toksyczną relację, kochała do końca,
pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu, czasem wbrew sobie.

Mam nadzieję, że odchodząc, pozbawiona wielu funkcji życiowych,
złapałaś przynajmniej mały promyk czułości wysłanej
przez tę złą, brzydką, głupią córkę blondynkę, która powinna 
być przystojnym brunetem na każdą porę dnia i roku, 
a cały jej problem tkwił w niepotrzebnej, niczym nieuzasadnionej,
naiwnej miłości do kobiety, która nie potrafiła jej nawet
 
zaakceptować.

Joanna Idzikowska - Kęsik, 31 X 25  
 
*
Cytat na najbliższe dni, którego autorem jest jeden z moich bardzo ulubionych pisarzy polskich Wiesław Myśliwski z książki pt. Ostatnie rozdanie:
 
 
"Bo na cmentarzu świat wydaje się jakby tylko odbiciem cmentarza. A nawet gdy się tak wędruje między grobami niepewność człowieka nachodzi, czy sam gdzieś tutaj nie leży, tylko musiałby się poszukać".
 
Cytat w tytule postu Lisa Genova, Motyl Still Alice
 
*
Życzę Wam spokojnego, dobrego, refleksyjnego czasu, wyciszenia, czułości i dobra. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy do mnie zaglądają, posyłam spokojne myśli i pozytywną energię. 
 

 Obrazy wykorzystane  w poście pochodzą z Internetu, nie znam ich Autorów. 

25 października 2025

"Poezja to przemiana krwi w atrament".***

 
To nie tak Panie T. S. Eliot
 
Jest poza porami roku,
poza miesiącami, ponad czasem.
Osobny, inny, trudny - jakby nie z tego świata.
Stoi z boku i przygląda się obojętnie
wszystkiemu, co się wydarza.

Sprawia wrażenie autystycznego,
nie znosi hałasu, ucisza zwierzęta,
ptaki, szepty i szelesty natury.
Kocha ciemność, wilgoć, mgły i
gęsty mrok, który nosi w sobie.
Serwuje dni podobne do nocy
narodzin diabła i noce szpilek
wbijanych w moje niespokojne,
dziwne, czasem metafizyczne sny.

Narcystyczny, zaburzony, zimny socjopata
z cechami makiawelistycznego psychofaga,
zmienia krew w lepką, kleistą substancję,
rozkoszuje się umieraniem wszystkiego,
co piękne, delektuje się odorem
gnijących, zapleśniałych liści.

Mam z nim osobliwą więź traumatyczną:
karze mnie milczeniem, gdy potrzebuję
wielu dobrych, czułych słów,
bombarduje toksyczną, udawaną miłością,
kiedy chcę być sama ze sobą,
gasi moje wewnętrzne światło, mój jasny uśmiech
i zawsze odchodzi bez słowa w momencie,
w którym zaczynam go nie tyle lubić,
co akceptować, a potem wraca - wciąż
i wciąż mnie zasysa, hooveringuje*,
chociaż nie chcę go więcej widzieć.

Wyzwala we mnie najgorsze emocje,
zawsze gdy obiecuję sobie, że będę silna 
i nigdy więcej mu na to nie pozwolę.

Wciąga w swoje nieuczciwe gierki,
a ja nie dostrzegam flag czerwonych
jak jesienne liście, które obficie ściele
pod moje stopy, zamiast perskich
albo lepiej: hollywoodzkich dywanów.

Rani mnie, obraża moje ateistyczne
uczucia i projektując na mnie swoje wady,
robi z siebie ofiarę, chociaż doskonale wie,
że to ja umrę w jego nieczułych objęciach
z zespołem stresu pourazowego,
jak po związku z demonicznym,
pozbawionym skrupułów
antyczłowiekiem.

Doprawdy niezły z niego popapraniec.

I to nie kwiecień jest okrutny
drogi Panie Eliot, to listopad
rok w rok przelatuje przeze mnie
z siłą huraganu, oczarowuje,
manipuluje i zostawia samą
z jałowym krajobrazem po wierszach,
czekającą na wiosnę
jak na wybawienie, jak na wyjście
z ciemnego kina, w którym grają
posępny, kiepski thriller
z mnóstwem tanich, ogranych,
banalnych efektów specjalnych typu:
 
zabił ją - odżyła
i pobiegła w stronę słońca. 
 
*hoovering - technika manipulacji psychologicznej polegająca na ponownym wciąganiu (odkurzaniu) byłego partnera do gry, stosowana głównie przez osoby narcystyczne; osoba z NPD potrafi po latach milczenia odezwać się, jakby nic złego się nie stało.

Joanna A. Idzikowska - Kęsik, 25 X 25

*

Cytat w tytule postu: T.S. Eliot, właśc. Thomas Stearns Eliot – amerykańsko-brytyjski poeta, przedstawiciel modernizmu, dramaturg i eseista, od 1914 mieszkał w Anglii; laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, autor rewelacyjnego, często cytowanego poematu "Ziemia jałowa" (1922), do którego odnosiło się wielu poetów m.in. Czesław Miłosz, który jako pierwszy ten utwór przetłumaczył i Tadeusz Różewicz. W poemacie tym, napisanym po I wojnie światowej, poeta opisał kwiecień jako okrutny miesiąc, który - chociaż jest miesiącem odradzającej się przyrody - przypomina o niespełnieniu, utraconych marzeniach i depresji. dzieło Eliota jest wielowymiarowe, wielowątkowe i odnosi się do wielu innych dzieł światowej literatury.

*

Obrazy: Niki Bowers - November Starlings, John Atkinson Grimshaw - A November Morning, 1883

Zdjęcia pod wierszem moje, z lasu, do którego często chodzę z moim psiakiem i w którym czuje się już nadejście listopada, bo po ostatnich nocno - porannych przymrozkach, liście opadają hurtowo. 

19 października 2025

"Od dzieciństwa wyobrażałem sobie wnętrze duszy, jak wilgotną drgającą membranę w czerwonych odcieniach".

Witajcie moi Drodzy!
 

Dzisiaj trochę miszmaszowo, o wszystkim i o niczym, a witam Was moim starym wierszem odnoszącym się do twórczości jednego z moich ukochanych reżyserów, arcymistrzów światowego kina, Ingmara Bergmana. 
 

po próbie
 
na strunach dni gram, co potrafię. bardzo się staram
nie fałszować. bacznie zwracam uwagę na to, gdzie
węże składają jaja i szukam źródła nadziei
we wszystkim co dobre i szczere.
 
nie wiem dokładnie, gdzie rosną poziomki, potrafię
jednak wygrać jesienną sonatę bez narzekania na
szarość i smutek wszystkich listopadów, jakie udało
mi się rozjaśnić uśmiechem.
 
miłością zataczam kręgi na szorstkiej powierzchni płynącego
bezlitośnie czasu. słowa, szepty i krzyki czerwienieją
na półotwartych ustach. taka już ze mnie dziwna persona,
rozpaczliwie poszukująca siódmej pieczęci.
 
życie marionetek trwa w najlepsze. realizuje się
w scenach z życia małżeńskiego, nawet wówczas,
kiedy zimny deszcz pada na naszą miłość, gdy
twarzą w twarz staję przed namiętnościami.
 
w rozbitym zwierciadle odbija się oko diabła.
uporczywe milczenie boga
ucisza czarodziejski flet.
 
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 22 XI 15
 

Ten boski kubek w postaci kwiatu maku dostałam od moich przyjaciół pod koniec sierpnia, na urodziny, uwielbiam z niego pić, bo jest rewelacyjny, bardzo solidny i piękny jak Bergmanowskie wnętrze duszy.
 

 Jak już pisałam, nie było mnie w Bolesławcu praktycznie całe wakacje, a jak wróciłam, okazało się, że moje miasto wypiękniało. Przy ulicy Prusa powstała Ceramiczna Brama Przyjaźni, której jeszcze nie widziałam, ale jak tylko zobaczę, to Wam ją pokażę tu na blogu. Pojawiła się również stara - ale cudnie odnowiona Kobaltowa Kamienica, w której, na parterze znajdują się trzy sklepy z moją ukochaną bolesławiecką ceramiką. Kamienica znajduje się przy ulicy Zgorzeleckiej, przy rzece Bóbr, niedaleko drogi wylotowej w stronę Zgorzelca i Niemiec. Obejrzałam ją niedawno, robi wrażenie, wygląda pięknie, zresztą sami oceńcie.
 

 Nie pamiętam już, czy pokazywałam Wam w którymś nowszym poście swoje w miarę nowo zakupione ceramiczne cacka, więc mam dla Was parę fotek kubków, które lubię, z których lubię pić i dlatego są w kuchni, żeby były pod ręką (superunikaty trzymam w pokojach, w różnych kredensikach za szkłem, mam sporo wzorów, których już nie ma w produkcji).
 

I jedno jeszcze dla mnie smutne - dlaczego wszystko na tym świecie jest dla "prawych" tudzież praworęcznych? Dlaczego, żeby pijąc kawusię i mieć przed oczyma śliczny wzór ze środka naczynka, muszę trzymać kubek za kubek a nie za uszko? Mam sporo takich kubków i filiżanek i wszystkie są stricte dla praworęcznych, chyba sobie zamówię dla mańkuta...

Ulubiony kubek Jowity też jest praworęczny, ale jej to akurat pasuje.


Kubeczek, który mam w pracy również jest dla praworęcznych i chociaż nie jest z bolesławieckiej ceramiki, jest bardzo ładny, prawda? 


Oprócz kubasków i kilku talerzy (bo mam fazę na kwadratowe talerze), zakupiłam też dużą miskę - mam też ostatnio fazę na bolesławiecki kobalt. Miska zaś świetnie mi się sprawdza w kuchni.


I na koniec ferajna czyli zwierzyniec. Niczko moje najdroższe, ukochane stworzenie, czuje się odrobinę lepiej, ale schudł bardzo, jest słaby, dużo przeżyliśmy ostatnio, musiałam podjąć decyzję o jego kastracji farmakologicznej, bo psiak ma już 14 i pół roku i ma problemy z prostatą, ale serduszko ma silne i to jest najważniejsze.


Balbina, chociaż trzy miesiące starsza od Nikoska ma się dobrze. Kocha pudełka im ciasne miejsca (np. moją matę do jogi), ale najczęściej, zazdrośnie, często włazi do kojca Nikusia, ignorując swoje legowiska. Uwielbia, gdy wszystkie kocyki w kojcu są świeżo wyprane, wtedy Niko nie ma szans... No i moje biurka też kocha!

 A Bazyl, kocur york chocolate mojej córci (na pierwszy rzut oka wydaje się czarny, ale w słońcu jego sierść lśni czekoladowym blaskiem), wciąż za mną biega (gdy ona gdzieś lata po świecie, a kot jest u mnie na gościnnych występach) i domaga się jedzenia (wie dokładnie, w której szafce trzymam przysmaki) i mizianka - jest wielki, waży ponad 8 kg, więcej niż Niko i Balbina z tym, że to diablątko w przeciwieństwie do moich aniołków, lubi się czesać, moje czochraki uciekają, jak tylko zobaczą grzebień lub szczotkę.

Bazyl był moim koteczkiem, ale moje kochane bejbe wzięło go do siebie ze względu na to, że bardzo molestował Balbinkę, gryzł ją w kark i dawał z mańkutowego liścia Niczkowi po oczach... Dwa zdjęcia poniżej są autorstwa osoby, którą kocham totalnie i bezwarunkowo - mojej córci Jowity Sylwii i jest na nich Jowi z Bazylem i solo - moja big love. I tylko nie mówcie, że Jotka (nie nasza blogowa Jotka - Joasia tylko moja prywatna, bo tak często od maleńkości nazywamy Jowitę K. - JotKa) jest podobna do mnie, bo jest bardzo wymieszana i - jak zawsze podkreśla - usta na po tacie, ale generalnie geny ma dobre, fajna i mądra z niej dziewczyna. 

Wczoraj wyszłam pierwszy raz po chorobie covidowej na spacer z psinką moją najdroższą i spotkałam wiewiórkę, której nie uchwyciłam i zimowity - jesienne krokusy.  

Widziałam również ostatnie - bo już są poranne przymrozki - słoneczniki i kosmosy.


Powoli, nieuchronnie zbliża się listopad...

Uściski i moc serdeczności dla Was, życzę Wam ciepłego, zdrowego i udanego nadchodzącego tygodnia.

*

Cytat w tytule postu Ingmar Bergman. 

Wszystkie zdjęcia w poście są mojego autorstwa. 

15 października 2025

"Nie miała dzisiaj czasu chorować na Alzheimera." ***

Witajcie moi Drodzy!

Na początek mój stary wiersz podyktowany doświadczeniami strasznej i bezwzględnej choroby mojej mamy.

tylko nie to


zniosę wszystko

wezmę na siebie całe zło tego padołu
przygryzę zęby i w pokorze uśmiechnę się
do swojego cierpienia

przyjmę wszelkie kłody rzucane
pod moje zbyt małe stopy

ale nie pozwól mi którykolwiek boże

stracić siebie

nie funduj toksycznego romansu
z tym chichoczącym niemieckie kołysanki
wrednym bezwzględnym afazyjnym doktorkiem

nie odbieraj pamięci zdziwionym oczom
wścibskim dłoniom spragnionym ustom
rozszalałym zmysłom

konsekwentnie stosuj się
do własnych przykazań

nie kradnij

nie zabieraj mi
mnie


JoAnna Idzikowska - Kęsik, 16 II 15
 
*
Cytat na dziś - może komuś się wydać wyrwany z kontekstu, ale jak się wczyta, zrozumie:
 
 
"Mieliśmy już za sobą wszelkie powroty i wiedzieliśmy, że się nie wraca ani do tych samych miejsc, ani do tych samych planów. Chyba od tego momentu w człowieku zaczyna się dorosłe życie. Długo nie mogliśmy w to uwierzyć. Nieodwracalność zdarzeń i uczuć jest równie absurdalna jak śmierć, trudno ją zaakceptować. Na szczęście ta wiedza przychodzi na samym końcu: kiedy umiera nam ktoś bliski albo kiedy kończy się miłość.
Ale zanim przyjdzie, człowiek próbuje i próbuje, próbuje o wiele dłużej niż to ma sens".
 
Grażyna Jagielska
 
 
Ostatnio wszystko robię z jakimś poślizgiem, opóźnieniem, spowodowanym nadmiarem wrażeń w realnym świecie. Posty, które mam w głowie od dawna, czekają na publikację, na "ubranie w słowa" miesiącami, a niektóre nawet latami. Coś wymyślę, wydaje mi się ciekawe, a potem nie mam czasu, żeby to zmaterializować, opisać, napisać o tym.
 
Temat, który dzisiaj poruszę jest mi bliski od wielu lat, odkąd w 1997 roku okazało się, że moja bardzo inteligentna mama, żywa, rozmowna, z wielką wyobraźnią, kreatywna kobieta, nagle zaczęła się dziwnie zachowywać po to, aby przez dziewięć  długich lat, z dnia na dzień powoli, ale konsekwentnie gasnąć i w maju 2006 roku, w wieku 63 lat, odejść jako ktoś, kto od lat nie mówi, nie rozpoznaje bliskich, nie potrafi się ubrać, umyć, najeść, samodzielnie załatwić, nie chodzi, niknie w oczach i od dwóch lat tylko leży w pampersie na elektrycznym, przeciwoleżynowym materacu, wpatrzony pustym wzrokiem poza zasięg tego świata.
 
 Wrzesień od 2001 roku jest Światowym Miesiącem Choroby Alzheimera (Alzheimer's Disease - AD), a 21 września to Światowy Dzień Choroby Alzheimera, po raz pierwszy obchodzony w 1994 roku.

10 Października obchodzimy zaś Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, a choroba Alzheimera atakuje mózg. 
 
Chorobę tę (AD) jako pierwszy opisał niemiecki naukowiec związany z Uniwersytetem Wrocławskim, dr Alois Alzheimer (1864 - 1915)  – lekarz psychiatra i neuropatolog, profesor psychiatrii Uniwersytetu Wrocławskiego. Zauważył dziwne zachowanie swojej gosposi i wnikliwie badał i opisał przypadek jej demencji, która dopadła ją - jak moją mamę - w stosunkowo młodym jeszcze wieku. I tu moja refleksja - w im młodszym wieku pojawia się ta straszna choroba, tym trwa dłużej i gorzej się ją przechodzi, przeciętnie chory po diagnozie żyje (o ile można to nazwać życiem) ok. 7 lat. 
Jest to choroba neurodegradacyjna, nieodwracalna i na razie jeszcze - nieuleczalna. Może dotknąć każdego, nawet najbardziej inteligentnego. I jest straszna nie tylko dla chorego, dotyka też bardzo dotkliwie jego bliskich. Alzheimer nie tylko zabiera tożsamość, zabiera wszystko i w efekcie człowiek kończy w stanie wegetatywnym, wyniszczony strasznie (moja mam ważyła może 35 kg w chwili śmierci). Niestety, w skali globalnej, co roku notuje się większą ilość zachorowań, nie tylko dlatego, że społeczeństwo generalnie się starzeje, ale też dlatego, że mamy medycynę na coraz wyższym poziomie i dostęp do opieki medycznej. I nawet nie wiem, co polecić, aby tej choroby uniknąć, bo akurat moja mama bardzo dużo czytała (czytała na głos mnie i bratu klasykę rosyjską zamiast bajek), rozwiązywała krzyżówki, projektowała swetry na drutach (liczyła oczka, w ogóle dobrze liczyła w pamięci), była też bardzo dobrą polonistką, uczyła nas recytacji, ortografii, a choroba dopadła ją w wieku ok. 55 lat...
 
*
 
Z filmów, które wryły mi się w pamięć na zawsze i które polecam z całego serca, wymienię trzy, wszystkie zrealizowane na podstawie książek i trzy inne, które nie mają swojego pierwowzoru w literaturze, chociaż jeden z nich powstał na kanwie sztuki teatralnej:
 

 Iris – brytyjsko-amerykański dramat biograficzny z 2001 roku w reżyserii Richarda Eyre’a, zrealizowany na podstawie wspomnień Johna Bayleya "Elegy for Iris", opisujący zmaganie się z chorobą wybitnej brytyjskiej pisarki, Iris Murdoch, wspaniale zagranej przez Dame Judith Dench. 
 
 
Pamiętnik – amerykański melodramat z 2004 roku w reżyserii Nicka Cassavetesa, na podstawie scenariusza Jana Sardiego, oparty na powieści Nicholasa Sparksa o tym samym tytule. Była to jedna z pierwszych powieści z chorobą Alzheimera w tle, którą przeczytałam w trakcie choroby mamy, chociaż generalnie nie lubię romansów, melodramatów. Film mnie powalił, bo uwielbiam Ryana Goslinga. 
 
 
Poezja (kor. 시 / Shi) – południowokoreański dramat filmowy z 2010 roku w reżyserii Lee Chang-donga, zrealizowany w ramach koprodukcji międzynarodowej. Piękna opowieść o nieco ekscentrycznej kobiecie zmagającej się z początkami choroby Alzheimera, samotnie wychowującej sprawiającego trudności wychowawcze wnuka, która po usłyszanej diagnozie zapisuje się na kurs poetycki, z niebanalną rolą byłej koreańskiej Miss Piękności Yoon Jeong-hee, która odeszła w 2023 będąc chorą na Alzheimera - rola w tym filmie była ostatnim występem aktorki.
 
 
Motyl Still Alice – amerykańsko-francuski niezależny dramat filmowy z 2014 roku w reżyserii i według scenariusza Richarda Glatzera i Washa Westmorelanda. Adaptacja powieści Motyl autorstwa Lisy Genovy z przejmującą, rewelacyjną oscarową rolą Julianne Moore. Jest w tym filmie scena, gdy bohaterka w łazience używa kubka z bolesławieckiej ceramiki, która rozdarła mi serce na strzępy - mama kiedyś zbiła mi pięć ukochanych kubeczków, a mnie pozostało ją jedynie przytulić.
 
 
Ojciec – brytyjsko-francuski dramat filmowy z 2020 roku w reżyserii Floriana Zellera. Zdjęcia kręcono w Londynie. Zeller napisał Ojca w języku francuskim dziesięć lat przed powstaniem filmu jako sztukę teatralną, która miała premierę w 2012 roku, w Paryżu. Świetna, koncertowa kreacja Anthony'ego Hopkinsa i równie świetna Olivii Colman w roli jego córki.
 

Strzępy – polski film, dramat z 2023 roku w reżyserii Beaty Dzianowicz, to poruszająca opowieść o tym, jak ważna jest rodzina i jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla bliskich. To również smutny obraz choroby Alzheimera, która dotyka coraz więcej osób na świecie. I naprawdę dobry, godny uwagi film ze wspaniałymi rolami Michała Żurawskiego w roli syna i Grzegorza Przybyła w roli byłego wykładowcy, ojca dotkniętego chorobą. A najdziwniejsze dla mnie jest to, że prawie nikt nie mówi o tak dobrym filmie, ale lansuje się gnioty.
 
 
Cytat w tytule postu pochodzi z powieści Lisy Genowy pt. Still Alice, wybrałam go, bo myślę, że moja mama tak naprawdę nie miała czasu chorować na Alzheimera, że była do samego końca kochana przez mojego tatę, brata i przeze mnie i czuła to. Myślę, że chociaż bywa bardzo trudno, gdy się opiekuje osobą tak bardzo chorą, to fakt, iż czuje się ona naprawdę kochana, bardzo ją wzmacnia.
 
Temat AD (choroby Alzheimera) jest bardzo obszerny, wydawało mi się, że napiszę dużo więcej, ale widocznie wciąż nie jestem na to gotowa. W maju minie już 20 lat od śmierci mojej mamy, a we mnie wciąż żyje strach, codziennie czytam, uczę się na pamięć krótkiego wiersza albo wierszyka logopedycznego lub piosenki, rozwiązuję sudoku, piszę lub przepisuję raz lewą raz prawą ręką jakiś cytat po angielsku/francusku i ciągle nie potrafię o tym sensownie napisać, nadal brakuje mi słów... Myślę, że nadal czuję w sobie ten dziwny rodzaj beznadziejnej bezsilności, która towarzyszyła mi przez lata patrzenia na nią, gdy po prostu znikała i prób pomocy, powstrzymania nieuniknionego.
 
Trzymajcie się zdrowo w te chłodne dni, pozdrawiam serdecznie.
 
 
Obrazy wykorzystane w poście pochodzą z Internetu, nie znam Autorów.