Witajcie moi Drodzy! To jest pięćdziesiąty i zarazem ostatni mój post w roku 2025. W zeszłym roku było ich 💯, ale przerosła mnie ta intensywność, ponieważ zawsze staram się odpowiadać na Wasze komentarze.
Muszę zatem i chcę nadrobić zaległości na Waszych blogach, więc nie będę na razie pisać tylko komentować. Przerwy bywają zbawienne i oczyszczające.
Kończy się kolejny rok mojego życia (jeśli chodzi o standardowy kalendarz, bo mój osobisty Sylwester wypada 26 sierpnia), którego coraz mniej mi zostało, ponieważ coraz więcej ludzi z mojego rocznika odchodzi z tego świata. C'est la vie! Jeśli się żyje, trzeba też umrzeć: prędzej czy później, ale jest to nieuniknione.
Wspomnę ponad trzy miesiące starszą ode mnie Agnieszkę Maciąg, znaną modelkę która odeszła w listopadzie i autorkę książek o zakupoholiczce Sophie Kinsellę, która odeszła 10 grudnia - dwa dni przed swoimi 56 urodzinami. Obie przegrały walkę z chorobą naszych czasów - rakiem.
Cieszę się więc bardzo i doceniam, że żyję i jestem zdrowa, że robię to, co lubię, mam swoje pasje, zainteresowania, że ciągle się rozwijam, nie stoję w miejscu, wciąż jestem ciekawa ludzi i świata, odnoszę sukcesy w pracy, gdzie wprowadzam ciekawe innowacje, realizuję różne projekty, organizuję wycieczki.
Mam też poukładane i udane życie osobiste, które jest stabilne, pełne miłości, wzajemnego wsparcia.
Fascynuje mnie jako osobowość i kobieta dr Ewa Woydyłło, którą czytam od wielu lat, jeszcze odkąd na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pisała felietony do czasopisma Twój STYL, staram się pozytywnie, ale nie naiwnie podchodzić do życia, ludzi, do wszystkiego, co mnie spotyka. Wiele rzeczy i wiele znajomości darowałam sobie i wciąż odpuszczam dla własnej higieny psychicznej. Odpuszczanie jest czymś niesamowicie oczyszczającym, dającym poczucie sprawczości i wolności.
W życiu, w codzienności spotyka mnie bardzo dużo dobrego, dużo życzliwości w realu i w sieci. Nie robię sztywnych planów na przyszły rok, nie dzielę się nimi z nikim, bo są moje. Chciałabym jedynie mieć więcej czasu na kino czy generalnie oglądanie filmów i na czytanie książek a także na pisanie wierszy, recenzji, również tutaj, na moim blogu. I chociaż w tym roku udało mi się przeczytać wiele świetnych książek, w tym także książek poetyckich, to - niestety - zabrakło mi czasu na napisanie o nich, podobnie było z filmami. Tego niepisania o sztuce troszkę żałuję, ale pochłonęły mnie podróże i praca zawodowa, zdobywanie nowej wiedzy na różnych kursach i szkoleniach. Chciałabym także promować więcej dobrej poezji, przybliżać Wam sylwetki godnych uwagi poetów. Mam nadzieję, że to się uda.
Generalnie jednak mija kolejny dobry, fascynujący rok, jaki udało mi się przeżyć i jestem bardzo szczęśliwa, spełniona, dogłębnie wdzięczna za wszystko, co mam. Byłabym hipokrytką, gdybym nazwała ten rok złym. Nie ma roku bez przeciwności losu, bo to jest w życiu po prostu niemożliwe, a jedyną stałą jest zmiana. W tym roku bardzo długo chorował mój psiak i to było ciężkie doświadczenie, bardzo się bałam, ale póki co jest dużo lepiej i to się liczy. Niczko jest tu ze mną w hotelu w Gdańsku, a łóżeczko zrobił sobie z mojej walizki. Balbiną, moją kicią, opiekuje się moja córcia. Zawsze też mogę liczyć na mojego brata Leszka, z którym się przyjaźnię.
Trochę, jak zwykle, chorowałam i ja (trudno, żeby było inaczej, ponieważ już w brzuchu mamy miałyśmy zapalenie płuc): miałam w styczniu ciężkie, obustronne zapalenie płuc, w kwietniu zapalenie oskrzeli, tchawicy i krtani, a w październiku złapałam covida, którego nigdy wcześniej nie miałam, ale wyzdrowiałam, zregenerowałam się, jestem. I to się liczy, to jest najważniejsze.
W nowy czas, Nowy Rok, wchodzę pełna nadziei, pewna siebie i swoich umiejętności, wiem, że cokolwiek by się działo - poradzę sobie, a nawet będę w stanie wspierać tych, którzy tego wsparcia będą potrzebować.
Życzę Wam z całego serca, aby ten nowy, zbliżający się szybkimi krokami czas, przyniósł Wam wiele sukcesów i spełnienie najskrytszych marzeń, abyście pod jego koniec, za rok, czuli wielką satysfakcję, taką, jaką ja czuję dzisiaj, pisząc ten krótki post w czasie świątecznych ferii w ulubionym hotelu, w pięknym mieście, w którym za każdym razem odkrywam coś nowego.
Życzę Wam po prostu i zwyczajnie dobra, światła, radości i spełnienia i szczerze, ciepło pozdrawiam z ukochanego Miejsca Mocy - Trójmiasta, gdzie spędzam ten piękny, zimowy czas na własnych zasadach, ze swoimi marzeniami na kolejny rok, które zamierzam spełnić metodą drobnych kroczków.
Moc uścisków i ciepłych serdeczności, zostańcie zdrowi, bądźcie szczęśliwi, cieszcie się z małych rzeczy, bo w codziennym życiu one są ważne i wielkie!
Uściski, do zobaczenia w 2026 roku!

























































