listopad umiera odchodzi dzięki
względnej umowności kalendarzowej bzdury
jakie to piękne jakie natchnione
patrzeć na koniec realną śmierć niebytu
teraz już będzie znacznie lepiej
czas pozaiwania szybciej niż po grudzie
czas pozaiwania szybciej niż po grudzie
a obleśnie kiczowate aniołki i inne stworki
zafałszują cieniutkim falsetem "Halleluyah"
zafałszują cieniutkim falsetem "Halleluyah"
zajebiście urocza perspektywa
depresji stłumionej wrzawą sympatycznie
rodzinnych tak zwanych świąt
okraszonych kiepskimi bajerami
i śmieciowym bezwartościowym żarciem
rodzinnych tak zwanych świąt
okraszonych kiepskimi bajerami
i śmieciowym bezwartościowym żarciem
witajcie w gównianym Matrixie
w rzeczywistości homokretynicus
gdzie gadżety ważniejsze od uczuć
gdzie widać słychać a nawet czuć
totalną przenikliwie zimną pustkę
w której dzieci i ryby wrzeszcząc błagają
o chwilę uwagi dobro miłość i szacunek
dusza i ciało mówią dosyć a rozum
gna na oślep za kolejną zbędną zabawką
gdzie gadżety ważniejsze od uczuć
gdzie widać słychać a nawet czuć
totalną przenikliwie zimną pustkę
w której dzieci i ryby wrzeszcząc błagają
o chwilę uwagi dobro miłość i szacunek
dusza i ciało mówią dosyć a rozum
gna na oślep za kolejną zbędną zabawką
Mam teraz to szczęście, że w moim Matrixie nie ma fałszywych uczuć i pozornych emocji, a spotkanie świąteczne są cudne, już czekam na gwiazdkę, ale masz rację - bywa, że święta to głównie zastawiony stół i i próba pogrzebania rodzinnych problemów pod choinką...:-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to określiłaś, Jotko.
Usuńteż jestem wielką szczęściarą. :)
Ale napisać swoje muszę, zwłaszcza,
gdy coś mnie naprawdę kłuje w oczy, uszy,
serce.
Dobrego!
Kurczę! Wczoraj napisałam wiersz o świętach w podobnym tonie. Jakieś biorytmy, czy co...
UsuńCoś jest na rzeczy. 🥰😘
UsuńWitaj Joasiu.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa mistrza Korczaka.
Lepiej być grafomanem, cokolwiek to znaczy, niż analfabetą.
A tak na marginesie, nie każdy rodzi się mistrzem pióra i słowa.
Aczkolwiek na zdaniach krytyków nie do końca polegam. Różnie z tym bywa.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Tak, to prawda i jak to zmienić.Nie dajmy się tej fali.Pozdrawiam z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńWszystko jest do przejścia,do przeżycia,mamy taką siłę w sobie.
OdpowiedzUsuńI w tym dwuwymiarowym świecie wszystko minie,przeminie.
Ale póki co,dajmy jeszcze coś z siebie(dobro,miłość,szacunek)-komuś.
Owacje na stojąco!
OdpowiedzUsuńJoAnno, już od dawna przestały mnie cieszyć wszelakie święta. Zawsze przy stole wigilijnym błagam, aby nie dyskutować o parszywej polityce, która zatruwa nam umysły.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że winę za to w dużej mierze ponoszą świąteczne reklamy, które pojawiają się zaraz po 1 listopada i wszystkie gospodynie domowe biegną do marketów, aby 500+ wydać na jakieś niepotrzebne bzdury.
Serdeczności.
Smutne refleksje, ale coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńTo od nas zależy, jak przeżywamy okres przedświąteczny, adwentowy, a potem świąteczny.
Moje ♥️póki co pełne nadziei na lepsze jutro.
Pozdrawiam cieplutko na miły dzień 🏵️☕🧁🤗
Jakie szczęście, że mnie to omija. Xmas z miłym nie robimy w ogóle, bośmy ateiści do szpiku, a do domu w Polsce w ten czas nie jedziemy. Zresztą ... nawet gdybyśmy jechali moja mama od lat robi wszystkim jednaki prezent: nakłada do torebek mandarynek. To najlepszy prezent jaki można sobie wymarzyć - kuchnia pachnąca kapustą z fasolą i mandarynkami.
OdpowiedzUsuńNie lubię listopada, cieszę się, że już się skończył. Mam listopadowego doła, taki spadek nastroju, ogromny. Natomiast święta , szczególnie te Bożego Narodzenia bardzo lubię. Nareszcie jest czas, żeby wspólnie przy stole pogadać tak o wszystkim, ( polityka wykluczona całkowicie), bo na codzień nie ma za wiele czasu,wspominamy też, dlatego ten pusty talerz jest zawsze dla tych, których już nie ma z nami. Lubię też tern moment kiedy otwieramy prezenty złożone pod choinką. To są zawsze niespodzianki i cieszą.Jest nastrojowo i radośnie. Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra :)
OdpowiedzUsuńWitaj Joasiu, wiersz naprawde dobry ale u mnie ostatnio straszna nerwowka w pracy,podsumowania, sprawozdania,można zwariować i nie jest optymistycznie i trzeba to przetrwac. Nie ma czasu na kino na nic. Chyab jak wszyscy czekam tylko na świeta ale nie dlatego, że je lubie lecz po prostu chcę mieć wolne dwa dni spokoju. Ty masz dobrze, bo masz wiecej wolnego.A teraz też pewnie masz urwanie ... bo Cie tu nie ma jak widze, też nie masz czasu pisać. Na pewno się cieszysz, pamiętam, jak TAM pisałaś o Oldze Tokarczuk - ja też sie ciesze. Pozdrawiam mocno i serdecznie i czekam na kolejne wiersze, papa .
OdpowiedzUsuń🌲🌲❤❤❤
OdpowiedzUsuńHaha, świetnie cię rozumiem :).
OdpowiedzUsuńOj, dopiero przeczytałam niniejsza notkę, i ztwierdzam, że przykuta strachem może więcej napiszę 😛.
OdpowiedzUsuńŻary zartami. Świetny tekst, już cię lubię. Mam poprostu te same odczucia, a na moim blogu nic tylko marudzenie na temat świat ;) paaa
Nie wiem jak zacząć, nie odpisujesz Joasiu od listopada, chociaż na Facebook zaglądasz. Myślę, że tak jak pisałaś kilka razy, postanowiłaś zrezygnować z pisania bloga. Twoja decyzja, chociaż żal mi . Dziwnie się czuję, kiedy rozmawiam "ze ścianą", ( wybacz, za takie porównanie, tak to odczuwam.)Nie wiem czy w ogóle to przeczytasz, więc krótko poinformuję , że usuwam z zakładek Twój blog, robię to z żalem, ale jak pisałam, rozmowa "do ściany" dziwnie mnie przytłacza . Lubiłam tutaj zaglądać, czytać Twoje zwierzenia, myśli, refleksje a także ciekawe komentarze ludzi. Ale jak to w życiu bywa- coś lub ktoś się pojawia i znika.Trzeba się z tym pogodzić. Na pewno przez jakiś czas będzie brakowało mi tego bloga, ale kiedy usunę go z zakładek, będzie możliwość szbszego pogodzenia się z tym, że już nie istnieje i że nie będę zaglądać. Pozdrawiam, chociaż jak już pisałam, nie wiem czy przeczytasz nie tylko mój wpis ale i wpisy ludzi , Twoich wiernych czytelników.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
UsuńTak że mną bywa.
Milknę.
Potem wracam.
Tak już mam z tym blogiem.
Nie zaglądałam tu od bardzo dawna.
Życie mnie przytłoczyło.
Pęd, speed, jak zwał.
Dużo, dużo pracy i jeszcze więcej nauki. Myślałam naiwnie, że w święta coś napiszę, dokończę wiersze, które zaczęłam... Ale niestety, lis chciał inaczej. I teraz - de facto - zbieram siebie. Byłam tak chora, że chyba pierwszy raz poważnie pomyślałam o śmierci. I dobrze. W końcu trzeba zacząć o niej myśleć.
To jest moje miejsce w Sieci i będę tutaj, póki starczy siły i weny. A że czasem długo tu nie zaglądam to fakt. Facebook, w przeciwieństwie do Bloggera, ma osobną aplikację i dużo łatwiej mi tam zajrzeć z telefonu.
Oczywiście nie lis, tylko LOS, mojra, coś poza mną.
OdpowiedzUsuńDobrego, nowego czasu.
Dobrego dla wszystkich!
🌺🌹🌸💕😘🏵️🌷🌻🦋🐝