Hello!
Autorką cytatu w tytule postu jest brytyjska pisarka, poetka, scenarzystka, Jeanette Winterson, o której na tym blogu wspominałam już niejednokrotnie, ponieważ należy do grona moich ulubionych pisarek - intelektualistek ever. I, żeby było ciekawie - dzisiaj obchodzi swoje 65 urodziny, więc jest ode mnie starsza dziesięć lat bez jednego dnia a ja kocham, uwielbiam jej wrażliwość.
Tak przedstawiana jest w polskiej wersji Wikipedii:
Jeanette Winterson (ur. 27 sierpnia 1959 w Manchesterze) – brytyjska pisarka i feministka,
odznaczona Orderem Imperium Brytyjskiego.
W dzieciństwie adoptowana przez bardzo religijną rodzinę, przygotowywana
do roli misjonarki. W wieku szesnastu lat zdeklarowała się jako
lesbijka i z powodu miłości do swojej przyjaciółki uciekła z domu. Jej pierwsza, autobiograficzna powieść Nie tylko pomarańcze ukazała się w 1985 roku.
Z tej miłej okazji urodzin, chciałabym życzyć Autorce wielu kolejnych rewelacyjnych powieści, wierszy, esejów, opowiadań, a Wam przybliżyć choć trochę twórczość tej osobliwej pisarki, erudytki, której proza jest jak czysta poezja, pełna sztuki i metafor, ukrytych znaczeń, historii, namiętności, miłości, realizmu magicznego, fantasy, a także science fiction. Pisarka często porusza w swojej twórczości również wątki homoseksualne. Powieść, którą napisała w ramach międzynarodowego Projektu Shakespeare - Przepaść czasu - była nominowana do Książki Roku na portalu Lubimy Czytać. A jej najnowsza, jeszcze niestety, nie przetłumaczona na polski, powieść z 2019 Frankissstein: A Love Story, była nominowana do bardzo ważnej literackiej nagrody Booker Prize. Winterson ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród literackich, pierwszą powieść sfilmowano, a jej książki przetłumaczono na ponad 20 języków. Naprawdę szczerze polecam tym, którzy jeszcze nie poznali pisarki, sięgnięcie po jej dzieła, bo warto wejść w te osobliwie wykreowane światy!
Przeczytałam wszystkie książki Winterson przetłumaczone na język polski i wszystkie lubię i nie potrafię wybrać jednej ulubionej powieści tej wspaniałej pisarki, chociaż Sztukę i kłamstwa czytałam trzy razy, a Przepaść Czasu czytałam oraz wysłuchałam audiobook w ciekawej interpretacji Marii Seweryn. Jej autobiografia Po co ci szczęście, jeśli możesz być normalna? (słowa te wypowiedziała jej matka adopcyjna) poruszyła mnie bardzo i mną wstrząsnęła.
Napisałam kiedyś wiersz zainspirowany twórczością Autorki, w którym ukryłam niektóre tytuły książek stworzonych przez Winterson i wyraziłam, co czuję czytając jej cudowną prozę:
*
L.Poetka
for Jeanette Winterson
"ADAM: Gdziekolwiek była ona t a m był Raj".
- Mark Twain, Pamiętniki Adama i Ewy
Gdziekolwiek była ona, nie było żadnego
Raju ani nawet namiastki idylli, żadnych dyskretnych
symetrii.
Wachlarz emocji w kolorach tęczy straszył
z każdego kąta: pomarańczowa apaszka,
rzucona niedbale na łóżko, żółta szczotka
z materiałem genetycznym w kolorze zboża,
zostawiona w łazience, niedopity sok z zielonych jabłek,
fioletowy cień do powiek, w pozostawionej na pastwę
bałaganu, małej kosmetyczce.
Gdziekolwiek była ona, Eden nie miał racji bytu.
Jednak blask jej niebieskich oczu i pełne, rozchylone
usta, wypieszczone karminową szminką, odbite
tylko dla mnie na zimnej powierzchni lustra, miały moc.
Nie była moją Beatrycze. Nie zeszłam dla niej
w czeluście piekieł, nie odegrałam boskiej i nieboskiej
komedii. Była to sensu stricte ziemska tragedia,
kiepska jednoaktówka.
Gdziekolwiek była ona, była zakazana namiętność.
W domu na krańcu czasu oswajałyśmy sztukę i kłamstwa,
podtrzymywałyśmy światło, zapisując na ciele wolność na jedną, jedyną noc.
Szkicowałyśmy płeć wiśni pod czujnym spojrzeniem
Kamiennych Bogów.
Gdziekolwiek na świecie lub w innych miejscach była ona,
nieustannie nawiedzały mnie brzemienne w skutkach szepty:
Po co ci szczęście, jeśli możesz być normalna?
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 27 VII 15
*
Oto kilka cytatów autorstwa Jeanette Winterson, które również chcę Wam przybliżyć w celu zachęcenia Was do czytania jej książek:
*
Mam mnóstwo pytań, choćby takie: COŚCIE ZROBILI Z MOIMI WIERSZAMI? Kiedy
przewracam kartki mojego rękopisu, papier rozpada się pod palcami,
łamie się, przypalony barwi palce na żółto. Wyglądam jak nałogowa
palaczka. Nie mogę już czytać własnych utworów. Nic dziwnego, że tylu z
was woli czytać między wierszami, skoro same wiersze są bardziej
zmaltretowane niż kurwa w sobotnią noc.
*
Miłość jest jak rosnące pod śniegiem maliny.
*
Niedawno nauczyłam się, że zakochać się to być zmuszaną do spacerowania z
zawiązanymi oczami po krawędzi burty. Byłam zmęczona ciągłym
balansowaniem. Jedno potknięcie i pochłonie cię huczący bezmiar.
*
Nie ma sensu kochać kogoś, obok kogo można się budzić rano jedynie od przypadku do przypadku.
*
Możliwe, że wszystkie romanse tak wyglądają: nie są umową między
równorzędnymi partnerami, ale wybuchem marzeń i pragnień, które nie
znajdują ujścia w codziennym życiu.
*
Cóż może być bardziej upokarzającego od odkrycia, iż obiekt naszej miłości nie jest jej wart?
*
Więc co zabija miłość? Jedna jedyna rzecz: Zaniedbanie. Gdy nie
dostrzegam cię, kiedy przede mną stoisz. Gdy nie myślę o drobiazgach.
Gdy nie poszerzam dla ciebie drogi, nie nakrywam dla ciebie do stołu.
Gdy wybieram cię z przyzwyczajenia, a nie pożądania, przechodzę
bezmyślnie obok kwiaciarki. Zostawiam nie umyte naczynia, nie pościelone
łóżko, lekceważę cię rano, wykorzystuję w nocy. Muskam wargami twój
policzek, choć mam nieprzepartą ochotę na kogoś innego. Wypowiadam twoje
imię, nie słysząc go, w przekonaniu, że jest moją własnością.
*
*
Swego czasu byłam niepoprawną romantyczką. Nadal jestem niepoprawną
romantyczką. Kiedyś wierzyłam, że miłość to najwyższa wartość. Nadal
wierzę, że miłość to najwyższa wartość. Nie spodziewam się, że będę
szczęśliwa. Nie wyobrażam sobie, że znajdę miłość, cokolwiek to oznacza,
albo że ona mnie uszczęśliwi, jeśli już rzeczywiście ją znajdę. Nie
uważam miłości za odpowiedź czy rozwiązanie. Myślę o miłości jako o
żywiole równie silnym jak słońce, równie potrzebnym, równie bezosobowym,
równie gigantycznym, równie niemożliwym, który i spala, i ogrzewa,
który powoduje suszę, i daje życie. A kiedy się wypala, jego planeta też
umiera.
*
Nikt nie może nakazać miłości ustawowo. Nie można jej rozkazywać ani
pochlebstwami namówić do służby. Miłość należy do siebie samej, głucha
na błagania i niewzruszona wobec przemocy. Miłości nie można negocjować.
Jedynie miłość jest silniejsza od pożądania i jest jedynym prawdziwym
powodem oparcia się pokusie. Są tacy, którzy twierdzą, że przed pokusą
można się zabarykadować w domu. To ci sami, którzy sądzą, że zabłąkane
pragnienia można wypędzić z serca jak przekupniów ze świątyni. Może
można, jeśli dniem i nocą myślisz o swoich słabych punktach, nie
patrzysz, nie wąchasz, nie marzysz.
*
*
Proza i poezja to dawki lekarstw. Uzdrawiają to pęknięcie, któremu ulega
wyobraźnia z winy rzeczywistości.
*
Co tu powiedzieć? Koniec miłości nie daje o sobie zapomnieć. Nawiedza
snami. Nawiedza ciszą. Nawiedzani przez upiory stajemy się jak one.
Życie odpływa. Słabnie tętno. Nic się nie rusza. Niektórzy to aprobują i
twierdzą, że to leczy. To wcale nie leczy. Martwe ciało nie czuje bólu.
*
Jeśli mnie opuścisz, moje serce zamieni się w wodę i odpłynie.
*
Istoty ludzkie często odczuwają emocje, których nie czują. I często odczuwają emocje, których nie okazują.
Trudno o lepszy opis mnie samej. Zatrzaskuję się niczym szkatułka, kiedy
ani trochę nie powinnam, i otwieram się, kiedy to zupełnie nie ma
znaczenia.
*
Gdzie się zaczęła miłość? Jaka była ta ludzka istota, która spojrzała na
inną ludzką istotę i zobaczyła w jej twarzy lasy i morze? Czy był to
jasny dzień, kiedy śmiertelnie wyczerpany wlokłeś do domu strawę, ze
świeżymi ranami, pokiereszowany bliznami, zobaczyłeś żółte kwiaty i sam
nie wiedząc, co robisz, zerwałeś je, bo ja cię kocham?
*
- Czy jeszcze lubisz seks?
- Mówisz tak jakby mi coś amputowano.
- Moim zdaniem tak było. Myślę, że ktoś wyciął ci serce.
*