❤
Zawsze staram się być niebanalna i oryginalna i zawsze
mam swoje własne, niezależne zdanie na wiele tematów, ale jeśli chodzi o
obrazy, o dzieła malarskie, to chyba nie ma drugiego takiego wytworu rąk
ludzkich, który zrobiłby na mnie aż tak wielkie wrażenie, jak „Szał
uniesień” Władysława Podkowińskiego.
Pomijając
cudownie kiczowate „Narodziny Venus” Botticellego, do którego to dzieła zapewne pozowała jakaś piękna, młodziutka kurtyzana, i wszystkie wytwory, nawet
takie, jak portreciki namalowane po kilku piwkach, autorstwa Witkacego, którego
uwielbiam bezwarunkowo, obraz Podkowińskiego robi niesamowite wrażenie. I zrobił na mnie,
jako na małej dziewczynce oglądającej albumy z reprodukcjami dzieł sztuki
(pomijając portrety dzieci Danuty Muszyńskiej, które wtedy uwielbiałam i… lubię
sentymentalnie do dziś), a potem, jeszcze większe, jako na młodej dziewczynie,
gdy mogłam go zobaczyć w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Obraz
Podkowińskiego, wystawiony w „Zachęcie” pod koniec XIX w., wywołał skandal. Szokował:
kolorystyką, tematem, przedstawieniem postaci. Dziś, na współczesnych, też robi
wrażenie. I ma bardzo adekwatny tytuł do tego, co przedstawia: piękna,
rudowłosa dziewczyna o rubensowskich kształtach szarpie grzywę czarnego,
oszalałego rumaka, któremu z pyska leci ślina… Można odczytać to w dwojaki sposób.
W obrazie jest dużo ekspresji, szalonego ruchu: szaleje koń, faluje bujna
czupryna kobiety, tło też sprawia wrażenie falującego… W oczy rzuca się nagość,
kontrast między białą skórą kobiety i czernią konia oraz płomienistość, ognistość,
żar jej włosów. Na obrazie widać bardzo duży kontrast, pomiędzy czarnym tłem od
strony kobiety, a jej ognistymi włosami, kontrast występuje również pomiędzy
samym tłem; po prawej stronie tło jest czarne, co może symbolizować grzech,
piekło, zło; samo to, ze jeździ okrakiem
na koniu, i jest naga jest szokujące, gdyż trzeba zwróć uwagę na to, iż w XIXw.
kobiety jeździły na koniach w bardziej dystyngowany sposób podlegający
etykiecie obyczajowej. W lewym górnym rogu tło jest jaśniejsze, co może symbolizować
przyjemność, niebo, rozanielenie, wręcz orgazm.
Obraz podszyty jest erotyzmem i już sam tytuł sugeruje coś
tajemniczego i podniecającego, uniesienie, szał, totalny odlot w Kosmos. Sama
twarz kobiety, przypomina barokowe aniołki, krzyczy z obrazu, że jest jej
dobrze, że czuje się pożądana, roznamiętniona, ognista jak jej włosy.
Włosy kobiety, nie wiedzieć,
czemu, bardzo kojarzą mi się z filmem Rogera Vadima pt.: „Barbarella”, gdzie
przedstawiono orgazm, jaki przeżywa w Kosmosie Jane Fonda, poprzez nakręcenie i
rozwianie włosów: gęstych, rudawych i pięknych!
Cały obraz w muzeum robi
ogromne wrażenie swoimi rozmiarami, jest wielki (Mona Lisa też, tylko w odwrotną stronę, bo zadziwia małością). Można przy nim stać i patrzeć na niego
całymi godzinami. I wysiadają przy nim wszelkie statyczne, mdłe, nudne i
grzeczne kicze. Obraz był inspiracją dla wielu innych artystów. Uwielbiam
piosenkę Jacka Kaczmarskiego pt. „Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego”, w
której autor opisuje siedem piekielnych kręgów… No i w jednym z nich spotykamy
bohaterkę obrazu Podkowińskiego:
To moja droga z piekła do
piekła
W przepaść na łeb na szyję skok!
"Boskiej Komedii" nowy przekład
I w pierwszy krąg piekła mój pierwszy krok!
Tu do mnie! Tu do mnie!
Ruda chwyta mnie dziewczyna swymi dłońmi
I do końskiej grzywy wiąże
Szarpię grzywę - rumak rży!
Ona - co ci jest mój książę? -
Szepce mi...
Do piekła! Do piekła! Do
piekła!
Nie mam czasu na przejażdżki wiedźmo wściekła!
- Nie wiesz ty co cię tam czeka -
Mówi sine tocząc łzy
- Piekło też jest dla człowieka!
Nie strasz, nie kuś i odchodząc zabierz sny!
Piękna, anonimowa
dziewczyna z obrazu przekroczyła pewne granice… Autor obrazu też je
przekroczył. My, patrząc na obraz, możemy również przekroczyć granice własnej
wyobraźni…
❤
Szał
Gdy mi nagle zarzucasz nogi na ramiona
wrzącej w żyłach rozkoszy warem rozogniona —
gdy ręce moje, węże oszalałe żądzą,
po udach Twych i brzuchu ślepe, gniewne błądzą —
gdy Twe trzewia nasienia opryskuje wrzątek,
gdy krzyczę żeś Ty wieczność, koniec i początek —
gdy wołam: daj mi oczy! daj mi Twoje oczy! —
— ziemia zrywa praw łańcuch i w bezkres się toczy
z świstem, z łopotem, z hukiem! — ziemia—klacz chutliwa
pędzi! tętni! — a nad nią skier pienistych grzywa!
Do grzbietu jej przywarci, przemienieni w jedno,
lecimy w zawierusze gwiazd w groźne bezedno!
/Emil Zegadłowicz/
Powyżej i poniżej obrazy ukraińskiego artysty Arthura Braginsky'ego, który często maluje rudowłose piękności.
Szał
ślepy ogier żądzy
wali się w przepaść
z alabastrowym ciałem kobiety
Złoto i smoła
dym i ogień
rubin
dwaj żołnierze
mrugają do siebie
przewodniczka objaśnia
„to jest symbolizm realistyczny
w warunkach kapitalistycznych”
słychać rżenie czarnego konia
jedziemy dalej
Tadeusz Różewicz
Na moim ulubionym deviantArt-cie też wiele rudości można odnaleźć (Katharina by MagicnaAnavi):
A najbardziej ze wszystkich i ze wszystkiego kocham moje zrobione na rudo (naprawdę blond), zielonookie dziecko, Jowitę Sylwię:
Bonus:
Louis Gaston Gerard - Rudowłosa nimfa
Też się czasem "rudzę":