Witajcie!
Jak już wcześniej wspominałam i co widać na tym blogu, ostatnio mało piszę (tzn. piszę bardzo dużo, ale są to rzeczy do pracy, a nie moje wierszopodobne osobiste dziwaczne wynurzenia), za to sporo czytam i oglądam. Wróciłam do czytania dla czystej przyjemności, bo przestałam studiować (na razie koniec z podyplomówkami!), a Panie z biblioteki stwierdziły, że przeczytałam już wszystko, co miały mi do zaoferowania z zakresu pedagogiki, psychologii, filozofii i innych nauk.
Zaliczyłam więc powrót do świata fantastyki, magii i realizmu magicznego, z czego zresztą bardzo się cieszę. Jak zwykle też sporo książek, które wpadły w moje ręce, po prostu kupiłam (nie wszystkie jeszcze przeczytałam, śmieją się do mnie z dwóch półek i czekają na zmiłowanie).
O poezji tu nie wspominam, gdyż bez niej żyć nie potrafię i czytam ją codziennie, dawkując sobie homeopatyczne krople metaforycznych uniesień.
Chciałabym polecić Wam kilka naprawdę godnych uwagi, ciekawych pozycji, które przeniosą Was do świata wyobraźni, ale też wiele nauczą, bo jak mawiał Gogol: Czytanie najlepszą nauką.
❤
Księga jesiennych demonów Jarosława Grzędowicza to zbiór ciekawych, bardzo intrygujących opowiadań z dreszczykiem. Warsztat i lekkie pióro Grzędowicza bronią się same nawet wówczas, gdy pisze rzeczy,o których z góry wiadomo, jak się zakończą.
Mnie najbardziej podobało się opowiadanie pt. Opowieść terapeuty. Całość w sam raz na długie, jesienne wieczory.
Najlepiej myśli mi się w wannie. Wiem: teraz masowo wyrzuca się wanny i wstawia kabiny prysznicowe, żeby zostawało więcej czasu na pracę i obowiązki rodzinne. Leżenie w gorącej wodzie przez pół godziny nie jest do pogodzenia z "aktywnym trybem życia". Jednak wydaje mi się, że gdyby ocalało więcej wanien, to miałbym mniej pacjentów. Ja kocham wannę.
Jarosław Grzędowicz, Opowieść terapeuty
❤
Widziałem dusze podziurawione słowami, których nie można było już cofnąć, popalone przez nielojalność, porozrywane tyranią, zmiażdżone nadmiarem obowiązków, zadławione nudą. Dziękuję. Jeżeli małżeństwo jest wojną, to ja jestem pacyfistą.
Jarosław Grzędowicz, Opowieść terapeuty
Mnie najbardziej podobało się opowiadanie pt. Opowieść terapeuty. Całość w sam raz na długie, jesienne wieczory.
Najlepiej myśli mi się w wannie. Wiem: teraz masowo wyrzuca się wanny i wstawia kabiny prysznicowe, żeby zostawało więcej czasu na pracę i obowiązki rodzinne. Leżenie w gorącej wodzie przez pół godziny nie jest do pogodzenia z "aktywnym trybem życia". Jednak wydaje mi się, że gdyby ocalało więcej wanien, to miałbym mniej pacjentów. Ja kocham wannę.
Jarosław Grzędowicz, Opowieść terapeuty
❤
Widziałem dusze podziurawione słowami, których nie można było już cofnąć, popalone przez nielojalność, porozrywane tyranią, zmiażdżone nadmiarem obowiązków, zadławione nudą. Dziękuję. Jeżeli małżeństwo jest wojną, to ja jestem pacyfistą.
Jarosław Grzędowicz, Opowieść terapeuty
Pan Lodowego Ogrodu, czterotomowa powieść fantasy o przygodach Vuko Drakkainena, który na odległej planecie szuka swoich zaginionych (?) przyjaciół z ekipy naukowej.
Lektura obowiązkowa dla miłośników gatunku i literatury polskiej i... tryptyku Hieronima Boscha Ogród rozkoszy ziemskich (to chyba ulubione dzieło malarskie Grzędowicza, bo w opowiadaniach też o nim wspomina). Na pewno ta powieść wejdzie do klasyki polskiej fantastyki, a byłoby dobrze, gdyby weszła też do światowej, bo to doprawdy światowy poziom i niemal gotowy scenariusz na kinowy hit.
Mam szczęście, że szybko czytam, bo o dwa pierwsze tomy, prawie się mężem pokłóciliśmy, potem go tak wyprzedziłam, że miałam komfort delektowania się słowami i fantazją wrocławskiego autora bez stresu.
Lektura obowiązkowa dla miłośników gatunku i literatury polskiej i... tryptyku Hieronima Boscha Ogród rozkoszy ziemskich (to chyba ulubione dzieło malarskie Grzędowicza, bo w opowiadaniach też o nim wspomina). Na pewno ta powieść wejdzie do klasyki polskiej fantastyki, a byłoby dobrze, gdyby weszła też do światowej, bo to doprawdy światowy poziom i niemal gotowy scenariusz na kinowy hit.
Mam szczęście, że szybko czytam, bo o dwa pierwsze tomy, prawie się mężem pokłóciliśmy, potem go tak wyprzedziłam, że miałam komfort delektowania się słowami i fantazją wrocławskiego autora bez stresu.
Półbrat to epicka powieść znanego i cenionego na świecie norweskiego autora (który posiada również obywatelstwo duńskie i jest także cenionym poetą), opowiadająca o losach zagubionego scenarzysty filmowego. Światowy bestseller, po który sięgnęłam dopiero po lekturze nowszej książki Christensena pt. Odpływ.
Sięgnęłam (dzięki koleżance ze studiów, Anetce - dziękuję!) i wchłonęłam w trzy dni tę niezwykle mądrą książkę o rodzinie naznaczonej piętnem przeżytej traumy i opowieściami, którymi zachwyci się każdy kinoman.
Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta. Jak dla mnie: orgazm! Fajna, ciekawa, bardzo wciągająca opowieść o człowieku, który rodzi się po każdej śmierci na nowo, w tym samym miejscu i którego każde kolejne życie, staje się coraz bardziej niezwykłe, skomplikowane.
Lubię takie opowieści, a ta troszkę kojarzyła mi się z Ubikiem mojego ulubionego autora science fiction, Philipa Kindreda Dicka.
Lubię takie opowieści, a ta troszkę kojarzyła mi się z Ubikiem mojego ulubionego autora science fiction, Philipa Kindreda Dicka.
Podtrzymywanie światła - jedyna powieść Winterson, której nie przeczytałam na czas. Dopiero niedawno kupiłam ją za grosze na Allegro i mogłam się nacieszyć wyobraźnią, urokliwym poetyckim stylem i erudycją jednej z moich ulubionych pisarek.
Piękna opowieść o miłości, która jest światłem życia, zawierająca wiele aluzji do nauki i parapsychologii, tak, jakby autorka chciała pokazać, jak względne jest wszystko, oprócz miłości właśnie i że to ona jest najjaśniejszym światłem, jakiego możemy doznać.
Piękna opowieść o miłości, która jest światłem życia, zawierająca wiele aluzji do nauki i parapsychologii, tak, jakby autorka chciała pokazać, jak względne jest wszystko, oprócz miłości właśnie i że to ona jest najjaśniejszym światłem, jakiego możemy doznać.
Po co ci szczęście, jeśli możesz być normalna? - to niezwykła, szczera do bólu i piękna autobiografia brytyjskiej pisarki, wychowywanej przez zaborczą (i zagubioną, zestresowaną, niespełnioną) matkę adopcyjną, od której w wieku szesnastu lat uciekła na studia. Tytuł stanowią słowa matki skierowane do Jeanette, gdy ta przyznała się do swojej orientacji seksualnej.
Książkę czyta się jednym tchem, naprawdę trudno się od niej oderwać.
Książkę czyta się jednym tchem, naprawdę trudno się od niej oderwać.
Opowieść o czynach Złego Ducha - tę powieść niedawno zmarłego angielskiego pisarza, poleciła mi Pani Ewa z MBP i trafiła w mój prosty guścik w stu procentach. Książka opowiada o losach mnicha, który przypadkowo staje się członkiem trupy wędrownych, biednych aktorów w momencie, gdy umiera jeden z ich towarzyszy. Aktorzy trafiają do miasteczka, gdzie chcą pochować swego zmarłego towarzysza, jednak splot wydarzeń sprawia, że zmuszeni są zostać tam znacznie dłużej, niż planowali...
W tej powieści o mrokach średniowiecza jest wszystko: intryga, akcja z wątkiem kryminalnym, zagadka, dobre pióro autora.
W tej powieści o mrokach średniowiecza jest wszystko: intryga, akcja z wątkiem kryminalnym, zagadka, dobre pióro autora.
O pięknie - powieść brytyjskiej autorki, która w 2000 roku zasłynęła na świecie bestsellerowymi Białymi zębami.
Jak dla mnie średnia (pewnie się narażę, ale oczekiwałam czegoś lepszego), warto jednak przeczytać, choćby po to, żeby poznać nieco egzotyczne dla nas postawy ludzkie i móc je ocenić, porównać. Duży plus: sztuka w tle.
Jak dla mnie średnia (pewnie się narażę, ale oczekiwałam czegoś lepszego), warto jednak przeczytać, choćby po to, żeby poznać nieco egzotyczne dla nas postawy ludzkie i móc je ocenić, porównać. Duży plus: sztuka w tle.
Rozplatanie tęczy - to z kolei jedyna książka mojego ulubionego naukowca - ateisty, autora bestesellerowego Samolubnego genu Richarda Dawkinsa, którą "dorwałam" po latach (po prostu wcześniej jakoś nigdzie nie mogłam jej kupić). W tej książce Dawkins... rozplata tęczę. Pokazuje, że nauka i sztuka mogą ze sobą współgrać, że człowiek jest jedyną we wszechświecie istotą, zadającą sobie pytanie o sens własnego istnienia:
Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie.
Richard Dawkins, Rozplatanie tęczy
Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie.
Richard Dawkins, Rozplatanie tęczy
Wspieraj swój mózg - odmładzaj się - poradnik, jak to poradnik. Sporo nowych, dosyć ciekawych rzeczy i dużo starych, równie ciekawych, jeśli chodzi o zdrowie, które jest przecież najważniejsze.
Osobiście trochę mnie drażniły częste powtórzenia niektórych zagadnień, jak wątków w brazylijskich serialach dla analfabetów, ale skoro już kupiłam, przeczytałam do końca. A tak serio: warto wiedzieć, co się je i jaki to ma wpływ na nasze funkcjonowanie, prawda? Warto dbać o to, aby mieć sprawne ciało i mózg do późnej starości. Setny raz przekonałam się, że piję za dużo kawy, z której za cholerę nie umiem zrezygnować...
Osobiście trochę mnie drażniły częste powtórzenia niektórych zagadnień, jak wątków w brazylijskich serialach dla analfabetów, ale skoro już kupiłam, przeczytałam do końca. A tak serio: warto wiedzieć, co się je i jaki to ma wpływ na nasze funkcjonowanie, prawda? Warto dbać o to, aby mieć sprawne ciało i mózg do późnej starości. Setny raz przekonałam się, że piję za dużo kawy, z której za cholerę nie umiem zrezygnować...
I to by było na tyle.
Jestem troszkę załamana (troszkę się boję, jak to będzie), bo moje dziecię mnie opuszcza i choć dostała się na kilka kierunków studiów (m.in. na socjologię grup dyspozycyjnych i filologię rosyjską), wybrała taki, przed którym ja broniłam się rękoma i nogami (z czystej przekory, gdyż rodzice i nauczyciele właśnie tam mnie "widzieli")- wybrała sama, więc szanuję to. Mam jednak nadzieję, że będzie dobrze mimo, iż już teraz, na starcie zapowiedziała mi, że co głupsze lektury będą moje...
Dziękuję za odwiedziny, komentarze, cierpliwość.
Mocno i serdecznie Was pozdrawiam, a jeśli udało mi się zachęcić choćby jedną osobę do przeczytania którejś z książek opisanych w tym poście (jak zwykle nie chciałam spamować i podawać wszystkiego na tacy), to tym lepiej.
Do miłego, j.
A na koniec jeszcze jeden wymowny cytat z Grzędowicza:
Cały świat jest pełen ludzi znajdujących najwyższą przyjemność w wydawaniu ostatecznych sądów (...). Kochamy potępiać, przeklinać, skazywać. Uwielbiamy znajdować winnych. (...) Kochamy potępiać, bo wtedy na chwilę stajemy się niewinni i szlachetni. Przewracamy oczami w świętym oburzeniu i napawamy się własną niewinnością. My byśmy nigdy tak nie postąpili. (...) A gdyby ktokolwiek z nas stwarzał wszechświat, to jako miejsce szczęśliwe, gdzie żaden ptak nigdy nie spadłby z gałęzi. (...)
Jarosław Grzędowicz, Opowieść terapeuty w: Księga jesiennych demonów, s. 186
❤
PS
NIEDZIELNY DOPISEK (27 IX 15),
bo właśnie skończyłam czytać, a nie chce mi się tworzyć nowego posta (tu ujawni się moja prawdziwa twarz niedoszłego krytyka):
UWAGA!
SZOK ZE STRESEM!
Pierwszy raz czegoś nie polecam!
Sięgnęłam, bo temat interesujący, bo myślałam, że się czegoś ciekawego dowiem, a tu skifa na parafii.
Podróż schizofrenii - kiepsko napisane, bardziej zakrawa na spisane na kolanie sprawozdanie, niż powieść.
Nie wiem, czy to wina Autorki, czy wydawcy: sporo literówek, brak polskich znaków w wielu miejscach.
Generalnie niedopracowane, słabe, zwłaszcza stylistycznie.
I ten walc wiedeński we wczesnym średniowieczu... Sen, schiza czy po prostu zwyczajny brak wiedzy?
Szkoda. Czasu również. Jestem pełna podziwu dla siebie, że przebrnęłam przez coś, co reklamowane jako powieść psychologiczna, nawet koło takowej nie leżało i jest dowodem na to, iż obecnie można wydać wszystko, jeśli zapłaci się wydawcy odpowiednią sumę.