latanie
dzieci rezydujące w wariatkowie
lubią arteterapię
otwierają swoje wnętrza
słuchając muzyki relaksacyjnej
wesołych piosenek na każdą okazję
albo rysując czarne kruki
w brunatnych dziuplach
uśmiechają się czasem do mnie
i mówią że ładnie pachnę
bywa że opowiadają historie
głębokich rys na przegubach dłoni
lub podpitych mamusiek
fundujących cyklofrenicznie
za każdym razem gorszych
sadystycznych wujków
mają smutne a niekiedy puste
oczy podrasowane końską dawką
psychotropowej wycieczki w nicość
i otchłań mrocznej wyspy tajemnic
od lat niezmiennie uczą mnie
pokory której tak bardzo brakowało
niewzruszenie zimnej siostrze Ratched
paradoksalnie wychodzę stamtąd
szczęśliwa że lekcja muzyki
nie została przerwana
własne dziecko lubi ze mną być
a moje intymne odloty na K-PAX
i czerwony nos Patcha Adamsa
to zupełnie naturalna sprawa
błogosławię chwilę gdy
uśmiechając się do Fisher Kinga
odnalazłam w sobie Świętego Graala
i biegałam boso po gołych ślimakach
nie bacząc na ciernie i etykietki
Don Juan DeMarco
byłby ze mnie dumny
JoAnna Idzikowska - Kęsik, 25 I 15
******
Wiersz powyższy napisałam ponad osiem lat temu. Od dwunastu prowadzę zajęcia w Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w moim mieście.
W tym roku już nie miałam prowadzić tam zajęć, chciałam zrobić sobie przerwę, bo za każdym razem muszę je odreagowywać, bo kosztują mnie - WWO - wiele emocji - migotań i drżeń i tak słabego serca. Poza tym na co dzień pracuję z dziećmi i młodzieżą z niepełnosprawnościami, co też jest sporym wyzwaniem… I już teraz nie wiem, czy stety czy niestety, ale nie znaleziono nauczyciela z pełnymi kwalifikacjami, ponieważ żeby uczyć w szpitalu, potrzebna jest - oprócz kwalifikacji do nauczania przedmiotu - także pedagogika lecznicza. Znaleziono dziewczynę do plastyki, bardzo fajną i zdolną, a mnie została muzyka.
Początkowo byłam rozczarowana i trochę zła, gdyż nastawiłam się na rok bez tych zajęć, jednak w miarę upływu czasu znów polubiłam te lekcje w sensie prowadzenia ich tym miejscu. Trudnym, bo dzieci się zmieniają, bo są pokaleczone przez los, bo klasy są łączone itp.
Ale do czego zmierzam? Otóż do tego, że w zeszły czwartek, na ostatnich zajęciach, usłyszałam od dziewczynki z szóstej klasy, która była przez rok na oddziale dziennym i po wakacjach wraca do swojej szkoły, że nikt ich tak nie motywował i nie wspierał jak ja, że moje zajęcia były pełne ciepła, życzliwości i radości oraz dodatkowej porcji wiedzy i ciekawostek... Ja, która nie chciałam już tam chodzić i patrzyć na cierpienie tych cudownych istot, usłyszałam takie słowa i rozbeczałam się...
Nie piszę tego, żeby się chwalić, ale były to dla mnie jedne z najważniejszych słów, jakie w życiu usłyszałam. I teraz wiem, że warto, że mimo zmęczenia warto wyszukiwać różne dziwne ciekawe rzeczy, zagadki, krzyżówki, śmieszne fakty z biografii twórców, niestandardowe filmiki, mało znane piosenki, uczyć przez zabawę, motywować, powodować uśmiech, trzeba wspierać dzieci i młodzież, a nawet czasem sprowadzić ich do pionu lub przytulić. Trzeba pokonać siebie, własne demony i być dobrym człowiekiem. Nie dobrym nauczycielem, a człowiekiem właśnie, bo przecież zawsze najpierw jestem człowiekiem, kobietą, mamą dorosłej już córki...
W tym poście nie będzie słodkich zdjęć ani kolorowych, nieco kiczowatych obrazków, będą plakaty z filmów, które naprawdę polecam obejrzeć, jeśli ich jeszcze nie oglądaliście. Filmów ważnych, mądrych, dobrych, zapadających w pamięć.
Może go skasuję (ten post), jednak napisałam go z potrzeby serca, bo problem psychiatrii dziecięcej w naszym kraju jest ogromny, a szpital w moim mieście powoli staje na wysokości zadania i jestem z tego dumna.
Dziewczynce, która tak pięknie podsumowała moje zajęcia (w imieniu swoim i kolegów), życzyłam dużo odwagi i siły, żeby już nie wracała do szpitala. Przez te lata poznałam naprawdę wiele dzieci z takimi problemami, że moje wydawały mi się nikłe i wiem, że takie miejsca uczą ogromnej pokory.
Z wszystkich zajęć z psychologii ze wszystkich moich studiów (a troszkę tego było) najbardziej utkwiło mi w pamięci jedno zdanie wypowiedziane przez Panią Profesor, znaną psycholożkę: Wszelka norma jest abstrakcją.
Od siebie dodam, że w życiu wszystko jest możliwe, że wszystko może się zdarzyć, nic nie jest pewne, dlatego trzeba zawsze dbać o siebie i swój komfort psychiczny, a gdy jest się rodzicem, trzeba, jak uczył mój ukochany Janusz Korczak: "Kochać i dawać przykład".
Chciałabym doczekać chwili, gdy nie będzie potrzeby organizowania zajęć w szpitalach, bo wszystkie dzieci będą miały to, co powinny mieć: dobre, szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo.
* W wierszu odniosłam się do filmów i książek opowiadających o rzekomej inności, a przecież wystarczy słuchać i akceptować, motywować i wspierać.