Translate

29 grudnia 2013

Venus... bez futra...


(nie)ziemska

wysz艂am z piany a cia艂o
pie艣ci艂a mi woda
ponaglana do 偶ycia
falami uniesie艅

z m贸rz odm臋t贸w wyros艂am
s艂odka jak jagoda
senna 艣liczna i blada
z w艂osami jak wrzesie艅

w towarzystwie zefir贸w
na mi艂o艣膰 czeka艂am
kt贸r膮 echa muszelek
pod艣wiadomie 艣ni艂y

teraz siedz臋 i my艣l臋
zgorzknia艂a niem艂oda

偶e na bycie tw膮 Venus
brakuje mi
si艂y


JoAnna Idzikowska-K臋sik, 29 XII 13



Wenus chwili

Powiedz mi,
Czy Wenus by艂a pi臋kniejsza
Ni偶 ty,
Kiedy sta艂a na
Dryfuj膮cych w stron臋 l膮du
Falach
Na swej pomarszczonej muszli?
By艂a wizj膮 Botticellego,
Pi臋kniejsz膮 ni偶 moja.
By艂a namalowanymi p膮kami r贸偶y,
Kt贸re podrzuci艂 swojej pani.
Czy w lepszej wierze
Rozsiewam s艂owa wok贸艂 ciebie,
Aby przykry膰 tw贸j zbyt wielki powab,
Niczym mg艂膮
Ze zroszonego srebra?
Dla mnie
Stoisz opanowana
W b艂臋kitnym faluj膮cym powietrzu,
Opasana jasnymi wiatrami
I kroczysz s艂onecznym 艣wiat艂em,
A fale przed tob膮
Marszcz膮 si臋 i mieszaj膮
Z piaskiem u moich st贸p.

Amy Lowell, z tomu “What's O'Clock”, 1926
t艂um. z angielskiego Ryszard Mierzejewski



Arnold S艂ucki 

 AFRODYTA

P艂etwist膮,
w czepku pla偶owym
na l膮d
widzia艂em,
jak wysz艂a po raz pierwszy.
Naga,
obr臋cz膮 piany
na biodrach
dzwoni膮c,
jak wok贸艂 s艂o艅ca dzie艅 nowy,
po grecku
imi臋 wzywa艂a Jehowy
i usta w pianie gryz艂a szalona
Maria cypryjska z egejskiego 艂ona.
I ptak,
kt贸ry siad艂 na jej brzuchu
by艂 pewien
ruch贸w jej cia艂a i j臋ku
dw贸ch drewien
zbitych z dw贸ch cieni
zwisaj膮cych ramion.
Jeszcze w niej si臋 dwie mi艂o艣ci 艂ami膮,
dwie pi臋kno艣ci nieutulone.

Jesienna Afrodyta
 
Na Twoich w艂osach
jesie艅 zaplata
miedziane warkocze.
Otulona misternym welonem
babiego lata
p艂yniesz przez park.
Niesie Ci臋 fala
szeleszcz膮cego z艂ota,
rudo czerwona piana
pa藕dziernikowej zadumy.
Nie odchod藕
Jesienna Afrodyto
w wieczorn膮 mg艂臋

T. Gajewski 

Venus

Pierwszy raz 艣nisz si臋 ch艂opcom, gdy p贸藕nym wieczorem
Odgadn膮 nagle fina艂 t艂ustej anegdoty
I noc膮 wizje roj膮 w podnieceniu chorem,
W bia艂ej gor膮czce twojej upiornej pieszczoty.

Rano budz膮 si臋 s艂abi, z rozbola艂膮 g艂ow膮,
Z sino podkr膮偶onymi pierwszy raz oczyma.
Draga, megera serbska, zostaje kr贸low膮
Na ruinach dziedzictwa Coopera i Grimma.

Odt膮d 偶yj膮 w romansach, w fantastycznym 艣wiecie
Harem贸w i kurtyzan... Op臋tani 偶膮dz膮
Z l臋kliwie s艂odk膮 my艣l膮 o nagiej kobiecie
Po cz艂onkach swych r臋koma febrycznymi b艂膮dz膮.

A kiedy prze偶arci tr膮dem twej mi艂o艣ci
Dusz膮 si臋 mdlej膮c w czadzie lubie偶nego 偶aru,
Jak 艣lepy sfinks, si臋 do nich z nieznanej ciemno艣ci
Zbli偶a czerwona lampa z nad drzwi lupanaru.

W podejrzanych zau艂kach, w zamtuzach z pianol膮,
W艣r贸d alfons贸w czekaj膮 w sekretnym hotelu,
By ukl臋kn膮膰 przed twoj膮 rud膮 aureol膮,
Venus, odkryta oczom pierwszy raz w bordelu!

Tu im w dzikim bezwstydzie ods艂o艅 swoje lico
I go艂a, wytarzana w rozpu艣cie szkar艂atu,
Przyjmij ich w g艂臋bi臋 zguby, wieczna tajemnico,
Ukryta w 艂onie ludzkim na pohybel 艣wiatu.


Kazimierz Wierzy艅ski


Wenus

by艂a pi臋kna jak kamie艅
alabaster
z zielonymi 偶y艂kami
t臋tni膮cymi u艣pion膮 krwi膮

p贸艂 setki bog贸w
na ob艂oku
klaska艂o w r臋ce
gdy sz艂a
chwiej膮c si臋 w biodrach

i nawet nie g艂owa
nie
i nie usta
nabrzmia艂y po艂udnia owoc
piersi - w艂a艣nie
piersi mia艂a takie
偶e tylko sta膰
i wy膰 z zachwytu do chmur

by艂y jak bratnie ksi臋偶yce
odkradzione niebu Saturna
owalne - uniesione w g贸r臋
a Hefajstos kt贸ry w ku藕ni koniom kopyta ku艂
skar偶y艂 si臋 偶e go zdradza
dure艅

Halina Po艣wiatowska
  
Narodziny Venus

Z macierzystej swej g艂臋bi, co si臋 mro藕nie chmurzy
Wci膮偶 ch艂ostana przez wichry, wynurza si臋 cia艂o -
Dar, kt贸ry oto s艂o艅cu cierpkie morze da艂o -
Strz膮saj膮c z siebie iskry diamentowej burzy.

Ukszta艂towany u艣miech na r膮k bieli 艣ciga
艁ez z sinego ramienia kapi膮cych migoty -
Czyste, mokrej Tetydzie zabrane klejnoty,
A w艂osy pieszcz膮 艂ono, kt贸re a偶 si臋 wzdryga.

Ch艂odny 偶wir, nawadniany pierzchliwo艣ci膮 krok贸w,
Obsuwa si臋, wydaj膮c jakby szept 艂aknienia:
Piasek spi艂 ju偶 ca艂usy dziecinnych podskok贸w.

艢l膮c woko艂o to b艂ahe, to gro藕ne spojrzenia,
Ruchliwe oko wplata w z艂ych b艂yskawic d膮sy
艢miech p艂ycizn i zdradzieckie fal dalekie pl膮sy.

Paul Valery




Wenus

L艣ni膮ce oczy
Anielskich w艂os贸w
Szata艅ski blask
Rozja艣niaj膮cy
U艣piony u艣miech
Dzieci臋cej barwy cia艂o
Kszta艂t贸w i tajemnic
I twe r膮czki
Zakrywaj膮ce
Cycki i pizd臋

Janusz Dziubak


Venus - najja艣niejsza gwiazda na moim niebie
Pe艂nym miliard贸w miliard贸w gwiazd
Ja艣nieje w moim sercu
a miliardy milion贸w godzin dzieli nas
Venus l艣ni dla mnie
Jak 艣wiat艂o
Odleg艂ej gwiazdy
Twoja mi艂o艣膰
Jest w falach
A fale z twojego czasu
Wiecznie p艂yn膮 do mojego.


Chlo毛 Rayban, z ksi膮偶ki pt. Mi艂o艣膰 w cyber艣wiecie



Do Afrodyty

Przed tronem twym si臋 chyl臋, Afrodyto,
n臋c膮ca w zdradne sieci c贸ro Zeusa,
i b艂agam, smutkiem nie dr臋cz mego serca,
o nie艣miertelna,
lecz ku mnie zejd藕, jak nieraz ju偶 czyni艂a艣,
gdy ci臋 m贸j g艂os dolecia艂 z oddalenia,
i dla mych skarg rzuca艂a艣 progi domu
wielkiego ojca.
Tw贸j z艂oty w贸z ponios艂y chy偶e ptaki
i raz po raz, nad kr臋giem czarnej ziemi
zni偶aj膮c lot, skrzyd艂ami mocno bi艂y
w jasnym eterze.
Ujrza艂am ci臋, a ty, promieniej膮ca,
z u艣miechem na obliczu nie艣miertelnym,
spyta艂a艣 naj艂askawiej, co mnie gn臋bi,
偶e ciebie wzywam,
kto wznieci艂 zn贸w mych pragnie艅 najgor臋tszych
serdeczny 偶ar? Kogo mi przywie艣膰 ma
Peitho ku mi艂o艣ci? Kto mnie skrzywdzi艂,
kto b贸l mi zada艂?
Unika ci臋? — m贸wi艂a艣. — Wnet odszuka!
Odtr膮ca dar? — Wnet tobie dary z艂o偶y.
Nie kocha ci臋? — W mi艂osne wpadnie sieci
cho膰by wbrew ch臋ci.
I dzisiaj zejd藕 ze stopni swego tronu,
nie pozw贸l mi w daremnej trwa膰 t臋sknocie,
i stan膮膰 racz w tej trudnej dla mnie chwili
po mojej stronie!


Safona



Spotkanie z bogini膮

Przysz艂a dzi艣 do mnie "Wenus w futrze",
Uca艂owa艂em boskie skronie
I rzek艂em: "Ubierz sobie p艂aszczyk,
A futro zostaw mojej 偶onie".

Jan Sztaudynger


Naga poraniona Wenus

Katastrofy mijaj膮
uciszaj膮 si臋 wichury uczu膰
po sztormie przychodzi czas ciszy

Byle tylko przetrwa膰
wtedy gdy woda do oczu si臋 wciska
i ci膮g艂y j臋k szamoce si臋 w uszach

Uczepi膰 si臋 wtedy siebie
z ca艂ej si艂y
jak rozbitek
by w ko艅cu wyj艣膰 na brzeg

Naga poraniona Wenus

Agnieszka Petryja 



Wenus

呕onie
1

Tobie graj膮 wszystkie instrumenty,
ciebie wiatr na ziemi臋 z nieba przeni贸s艂
i ku oczom twym po 艣cie偶kach kr臋tych
id臋 w dzie艅 i w noc, o pani Wenus.

2

T艂umacz膮ca wszystkie sny w sennikach,
sekret wszystkich spotka艅 i zar臋czyn,
wsz臋dzie jeste艣: w kwiatach i w 艣wiecznikach,
palcem tkniesz: i ta艅czy 艣wiat, i d藕wi臋czy.

3

Po jarmarkach, zadymionych placach
te偶 przechodzisz, 艣miej膮c si臋 i kwitn膮c,
ci膮gle cie艅 tw贸j odchodzi i wraca,
w r臋ku chustk臋 trzymaj膮c b艂臋kitn膮.

4

Nawet 艣lepcy widz膮 ci臋 nocami,
g艂usi s艂ysz膮, chorzy wznosz膮 g艂owy,
kiedy lekko st膮pasz ulicami,
gdy sprowadza ci臋 wiatr po艂udniowy.

5

Ka偶d膮 ran臋 palec tw贸j zabli藕ni,
ka偶da sprawa b臋dzie rozwik艂ana.
Z krzykiem biegn膮 ku tobie m臋偶czy藕ni
wyla膰 gorzkie 艂zy na twych kolanach.

6

艢wiece im zapalasz. Przez ogrody
wiedziesz ich, gdy 艣pi膮, nad z艂ote rzeki
i codzienne, takie ci臋偶kie schody
jak偶e im si臋 zn贸w wydaj膮 lekkie!

7

Wszystko zmienia si臋 na twoje przyj艣cie,
kiedy pier艣cie艅 tw贸j za艣wieci noc膮:
ptaki budz膮 si臋. I szumi膮 li艣cie.
I na niebie srebrne gwiazdy wschodz膮.

8

Wi臋c dla ciebie, Wenus, tron w szkar艂atach,
rze藕ba, wiersz, gramofonowa p艂yta
i ten d藕wi臋k na wszystkich mostach 艣wiata
zakochanych, siedmiostrunnych gitar.

9

To dla ciebie, Wenus, na tw膮 chwa艂臋
pory roku id膮 rz膮d za rz臋dem:
wiosen szum, zim plecy bia艂e,
letnie g贸ry i tr膮bki jesienne.

10

Bo ty jeste艣 ta, kt贸ra w nas mieszka
i prowadzi nas jak marsz weselny;
bo ty jeste艣 艣piewaj膮ca 艣cie偶ka,
krzyk ostatni i zachwyt 艣miertelny.

Konstanty Ildefons Ga艂czy艅ski, 1948



Do Venus

Kwitniesz, Wenus! Jasno i rz臋si艣cie,
Chmur bluszczowym okolona li艣ciem---
-Erotyku w ksi臋dze kosmografii!

Dzi艣, gdy w pasie prze艂amana patrz臋
W rozstrza艂 twoich promieni, m贸j astrze,
Czuj臋, 偶e przyci膮ga膰 potrafisz...

Z naszej Ziemi, g艂o艣nej i jaskrawej,
Gdzie nad mi艂o艣膰 godniejsze s膮 sprawy,
Gdzie szale艅stwa nie ma czym ugo艣ci膰,

Chc臋 si臋 wydrze膰, by z sercem rozbitem
I p艂on膮cym, spa艣膰 areolitem
W twoje pola, w twoj膮 mg艂臋 nami臋tno艣ci...

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska


Obrazy: William-Adolphe Bouguereau, Sandro Botticelli,Francois.Boucher, Henri PierrePicou, Alexandre Cabanel, Arkadiusz Dzielawski, Frances Copodesti, Henri Gervex, Jacopo (Giacomo) Amigon, Arnold Bocklin (1827-1901),Jean-Honor茅 Fragonard ,Eduard Steinbruck, Howard Schatz, Gustave Moreau,David LaChapelle, George Spencer Watson,Sun Dongxu (2011),Witalij Sadowski, Jorg Dubin   : Narodziny Venus; Tycjan- Wenus z lustrem, plakat do filmu Romana Pola艅skiego, Evelyn De Morgan z 1898 r. pt. Helena Troja艅ska, na kt贸rym autorka ukaza艂a Helen臋 ze wszystkimi atrybutami przypisywanymi Afrodycie, najpi臋kniejszej bogini mi艂o艣ci, Jushua Reynolds: Amor i Venus



27 grudnia 2013

Inspiruj膮ca Maria Magdalena


ja Magdalena
 

"Panie m贸j, nie mo偶emy d艂u偶ej znosi膰 tej kobiety. Ona pozbawia nas wszelkiej sposobno艣ci do powiedzenia czegokolwiek. Wci膮偶 zabiera g艂os".

艣w. Piotr o Marii Magdalenie *



uporczywie t臋skni臋 za twoim milczeniem
milcz膮c wyp臋dzasz ze mnie z艂e okrutne demony
jest ich siedem jak piek艂a kr臋g贸w gor膮cych
i najci臋偶szych grzech贸w
pope艂nianych z nieuzasadnionym pietyzmem
o cudach 艣wiata nie wspomn臋

biesy gn臋bione bezg艂osem
uciekaj膮 na cztery wiatry
b艂膮kaj膮 si臋 po przestworzach ciszy
szukaj膮 ukojenia w ocieraniu potu
z moich cudzo艂o偶nych my艣li

wpl膮tuj膮 si臋 w mi臋kk膮 bujno艣膰 w艂os贸w

艣miejesz si臋 drwi膮co
kpisz
taka Maria Magdalena
z ciebie
jak ze mnie aposto艂

jeste艣 zazdrosny jak 艣wi臋ty Piotr
speszony jej erotyczn膮 obecno艣ci膮
o to 偶e ja
nami臋tnie spijam z niej s艂odycz
jak ze 艢wi臋tego Graala



 JoAnna Idzikowska-K臋sik,
 26/27 XII 2013

* Hubertus Mynarek, Jezus i kobiety. Mi艂osne 偶ycie Nazarejczyka, Gdynia 1995, ss. 54-55
 
 JoAnna Idzikowska-K臋sik, 26/27 XII 2013
 

Magdalena

Drobn膮 stop膮 zdeptawszy syryjskie purpury
S艂ucha艂a nieruchoma, przegi臋ta niedbale
Owych pie艣ni s艂uchanych ku jej cia艂a chwale
W 艣wietlicy obwiedzionej kwiacianymi sznury.

      Lecz z jej oczu jak tygrys, co ukry艂 pazury,
     Ju偶 dziki sza艂, przyczajon, zrywa艂 si臋 zuchwale
     I ust zni偶a艂 dysz膮ce , wilgotne korale,
     I rozpala艂 艂akn膮cych ramion jej marmury.

I blada pod z艂oconych warkoczy promieniem
Z piersi, z bioder, szat wi臋zy zerwa艂a i kwiaty. 


***************************************

     Lecz nagle przez jutrzniane r贸偶owe po艣wiaty
     W jej rozwarte od trwogi i l臋ku 藕renice
     Jak mistyczny kr膮g 艣wiat艂a wejrzy blade lice,
      Krwawe skronie owite cierni obramieniem. 



Kazimiera Zawistowska


O Magdalenie p艂on膮cej

B膮d藕 pozdrowiona
za sznury opali,
kt贸re wypie艣ci艂y twe ramiona,
Mario z Magdali.
Pochwalone kobierc贸w cuda,
nabyte cen膮,
kt贸r膮 wypie艣ci艂y twe uda,
Magdaleno!
Bo oto nadesz艂a godzina,
zawrza艂a krew twych 偶y艂,
a twoja bezwina
rozkaza艂a ustom sca艂owa膰 z n贸g Jego py艂.
Spojrza艂y na ciebie te s艂odkie oczy
i posz艂y zbawia膰 dalej,
p艂oniesz na wieczno艣膰 w jutrznianej po藕roczy.


 Emil Zegad艂owicz


Madgalena

Odk膮d przesz艂a przez jawnogrzesznictwo i wr贸ci艂a do nas z pustyni,
ani wielkich z艂ocistych grzech贸w, ani cud贸w wielkich nie czyni.
Lubi strojne kr贸tkie sukienki, po艂yskliwe ma艂e fata艂aszki...
I pozosta艂 daleko poza ni膮 ch艂贸d i ci臋偶ar onej trupiej czaszki,
i pozosta艂 daleko wiew skrzyde艂 i czad 艣mierci bij膮cy od Krzy偶a...
Tylko czasem o s艂o艅ca, zachodzie, kiedy zmierzch nadto szybko si臋 zni偶a,
i nagle schodzi na ni膮 strach czarny, nagle bole艣膰 w ni膮 wst臋puje 艣wi臋ta,
i upada - nie wiadomo czemu - szlochaj膮ca, z艂amana i zmi臋ta...

Lub si臋 zrywa i komu艣 grozi, i sukienki jedwabne szarpie,
a olbrzymie rozpuszczone w艂osy wion膮 za ni膮 jak lec膮ce harpie.


  Kazimiera I艂艂akowicz贸wna

 
 
Hiacynty wystrzeli艂y nad grobem Jezusa:
Maria z Magdali!
Nepenthesy czarne nad grobem Jezusa:
Mahomet-Ali!
R贸偶e si臋 krwawi膮 nad grobem Jezusa:
Katarzyna z Sieny!
Paprocie tajne nad grobem Jezusa:
z ksi膮g Awiceny!
Nenufary ciche nad grobem Jezusa:
mniszki 艣ni膮 m臋k臋!
Niebo wieczorne nad grobem Jezusa:
kometa Enke!
Ogrody pusty艅 nad grobem Jezusa:
Maria z Magdali!
Tarcze zagas艂e nad grobem Belusa:
Mahomet-Ali!
Sfinksy olbrzymie w艣r贸d g贸r Edypa:
cz艂owiek wybrany!
Nad Gop艂em czarna opuszczona lipa:
wieszcz ob艂膮kany!
Upiorna zorza nad oceanem,
okr臋t w艣r贸d lodu!
Na 艣wiecie id臋 – w kraju nieznanym –
w贸dz bez narodu!


Tadeusz Mici艅ski, Emir Rzewuski

Wiersz z tomu Nietota. Ksi臋ga tajemna Tatr, Warszawa 1910


O 艣wi臋tej Marii Magdalenie


 Rozgrzeszy艂e艣 ze wszystkiego
pozw贸l 偶e weso艂o poskacz臋
a to 艂kanie co pozosta艂o w domu
to nie ja -

to rado艣膰 p艂acze

Jan Twardowski, 1996 



Maria Magdalena i ja


Siedem duch贸w nieczystych Marii Magdaleny
Wygnanych z niej modlitw膮 przez Nauczyciela
Unosi si臋 w powietrzu lotem nietoperzy,
Podczas gdy ona, z jedn膮 nog膮 podwini臋t膮,
Drug膮 zgi臋t膮 w kolanie, siedzi zapatrzona
W wielki palec jej stopy i rzemie艅 sanda艂u
Jak gdyby po raz pierwszy dziw taki widzia艂a.
Jej w艂os kasztanowaty zwija si臋 w pier艣cienie
I okrywa jej plecy, silne, prawie m臋skie,
K艂ad膮c si臋 na ramieniu w ciemnomodrej sukni,
Pod kt贸r膮 nago艣膰 jej fosforyzuje.
Twarz jest ci臋偶kawa, szyja g艂os matowy,
Niski, jakby ochryp艂y, przygotowuj膮ca.
Ale nie powie nic. Na zawsze pomi臋dzy
呕ywio艂em cielesno艣ci i drugim 偶ywio艂em,
Nadziej膮, tak zostanie, a w k膮cie obrazu
Inicja艂y malarza, kt贸ry jej po偶膮da艂.


 Czes艂aw Mi艂osz, 1985


Wyznanie

Nazywam si臋
Maria Magdalena

W臋druj臋
od kamienia
do kamienia

I m贸wi臋
偶e Pan mi wybaczy艂

A wy

Teresa Wagilewicz 




Maria Magdalena dzisiaj

odarta z cierpliwo艣ci
oddajesz si臋
po jednym g艂臋bszym
- czy dw贸ch
nieznajomemu m臋偶czy藕nie

nad ranem
odwracasz si臋
- od siebie

z rumie艅cem
na opuchni臋tej twarzy
otulasz szczelnie
cia艂o
zapomnieniem

w niedziel臋
wyspowiadasz si臋
z grzech贸w
kt贸re pope艂nisz
- ju偶 jutro


  Barbara Zamaro-Fali艅ska, 2010 z tomiku
„Uroczysko marze艅”



 Maria Magdalena

Maria z Magdali ognista i dzika
wcielenie upad艂ej ladacznicy
jawnogrzesznica ciemno艣ci
obce jej by艂o Nieskalanie czysto艣ci

odrzucona i wzgardzona
balansowa艂a na kraw臋dzi psychozy
wiara J膮 ocali艂a - ogniwo mi臋dzy niebem a ziemi膮
nierz膮dnica prze偶y艂a oczyszczaj膮ce cierpienie
i nikt nie rzuci艂 w ni膮 kamieniem

anastazja



 Maria Magdalena

Rankiem z lustra
patrz膮 na mnie roziskrzone
oczy jawnogrzesznicy
Maria Magdalena
zaczesuje w艂osy w kucyk

gwar ulic
zag艂uszy szelest cia艂
w brudnej po艣cieli

dzie艅 powszedni
b艂ogos艂awie艅stwo zapomnienia

moje szare cia艂o
m贸j b艂ysk w oku

przyjd藕 gdy si臋 przepoczwarz臋!


 Pani Ziela


Maria Magdalena z obrazu El Greca

mieszka艂o demon贸w siedem w uchu Marii
lecz by艂o to jeszcze przed Jego poznaniem
gdy 艣miech i zgorszenie rodzi艂a jej dziko艣膰

potem by艂a cisza mocy niepoj臋tej
wi臋c sta艂a si臋 odt膮d Mari膮 Magdalen膮
zd膮偶aj膮c膮 za Nim do ko艅ca na ziemi
z uczniami i Matk膮 z Salome lub sama
widzia艂a Go wsz臋dzie nawet po Odej艣ciu

zgub膮 si臋 okaza艂 flakonik olejku
bo nagle m贸wiono o cudzo艂o偶nicy
(jakby nie do艣膰 by艂o tych siedmiu demon贸w)

艂膮czono j膮 z Mari膮 z Betanii przy G贸rze
u艣miechni臋t膮 siostr膮 Marty i 艁azarza
(i ona lubi艂a pachn膮ce olejki)
potem z nierz膮dnic膮 kt贸r膮 On nawr贸ci艂
i pozwoli艂 stopy nama艣ci膰 pachnid艂em
dodano jej grzechy myl膮c z Egipcjank膮
(m艂odej rozpustnicy imi臋 by艂o Maria)

wi臋c sta艂a si臋 nagle symbolem grzesznicy

a ty by艂a艣
po prostu by艂a艣

malowali ciebie wielcy pi臋kny temat
cia艂o twoje nagie jeszcze przed pokut膮
lub ju偶 przys艂oni臋te na obrazie Greka
smuk艂e twoje cz艂onki wyd艂u偶ona posta膰
rw膮ca rzeka w艂os贸w ekstaza na twarzy
oczy 艂zami pe艂ne uniesione w g贸r臋
biel膮 艣wieci koncha przejrzystego ucha
o jak偶e艣 jest pi臋kna Mario Magdaleno
w tkaninie ob艂ok贸w w ch艂odzie barw samotnych
przy skale spadzistej i litanii bluszczu

a ty by艂a艣
po prostu by艂a艣

wierzyli 偶e wiedz膮 o tobie tak wiele
maluj膮c w pobli偶u flakonik olejk贸w
na wszelki wypadek czaszk臋 ku przestrodze
wskazuj膮c jak szybko 偶ycie nasze mija

lecz ty przecie偶 ci膮gle na obrazach 偶yjesz
cho膰 nikt nie wie dobrze kim jeste艣 kim by艂a艣

Jolanta Rawska, lilly



Maria Magdalena

W szklanych drzwiach ci臋 pozna艂em
i blade milczenie jak strach pad艂o na sal臋
gdy Twe strusie pi贸ro
w艣r贸d lamp kawiarni
czarn膮 zaszumia艂o chmura

I w lustrach gdy艣 odbi艂a si臋
jak przewidzenie
Czemu mnie tw贸j licz膮cy twarze
wzrok zadrasn膮艂 spojrzeniem m臋ki
czarnej jak noc nad Kalwari膮

Kto艣 zerwa艂 si臋 i przepcha艂 si臋 przez t艂um
i wrzasn膮艂 ob艂膮kanym swym krzykiem

rozszarpa艂 si臋
Mario, o uchod藕 st膮d , uciekaj i d艂o艅mi obiema
zakryj oczy i nie patrz
W tej ulicy ciemnej powiem ci wszystko
ca艂y tw贸j 偶al nadaremny

O, uchod藕 st膮d nie szukaj ju偶
Jego tu ju偶 nie ma
nie znajdziesz swej mi艂o艣ci w przepa艣cistej nocy
Nie pochylisz swej g艂owy.
Kl臋cz膮ca, nie doznasz szcz臋艣cia
艂ez dawnych
ani Go wi臋cej rozpoznasz
Tu nikt nie wie gdzie skryli si臋
艣mieszni prorocy

O, zatul mnie swym p艂aszczem,
we藕 w r臋ce bez dr偶enia
mnie, co ostatni w twarzy twej
szuka u艣miechu

Ustami n贸g twych dotkn臋
艢wi臋ta panno grzechu
Za to czego ju偶 nie ma,
艁ask臋 przebaczenia...


Kazimierz Wierzy艅ski


  Magdaleno, ciszo polna…

Magdaleno, ciszo polna,
Magdaleno, ciszo le艣na,

Kt贸ra zlewasz mi pod nogi
Mi艂osierny balsam drogi
i ocierasz w艂osy swemi
stopy, pylne kurzem ziemi –
Z wszechbole艣ci – bezbole艣na,
Z wszechniewoli – siostro wolna,

Dzi臋ki tobie, ciszo le艣na…
Dzi臋ki tobie, ciszo polna…
 



Bronis艂awa Ostrowska


Ja Magdalena

Odnalaz艂am dom po艣r贸d
t艂umu gapi贸w, wci艣ni臋ta w boczn膮 naw臋
swojej nago艣ci sta艂am,
grzech mia艂 jeszcze Tw贸j smak.
Chrystus rozumia艂 ,poda艂 d艂o艅,
chcia艂am wytrze膰 mu stopy,
w艂osy zbyt kr贸tkie.

艢lady czekaj膮 na egzekucj臋.
 


Krystyna Wo藕niak



Magdalena


to by艂 dom w Heliopolis ca艂owa艂em twoje palce
na kt贸rych pier艣cienie py艂 pszeniczny z oliw膮 zapach nardu
i jeszcze twarz pos艂ugaczki zapalaj膮cej miedzian膮 lamp臋
na papirusie zapisane twoje grzeszne imi臋
potem w cieniu bazyliki mniszki jak stalle z wosku
uwodzi艂y m贸j wzrok czu艂em muzyk臋 wiek贸w i z艂ote Bizancjum
gra艂o na tw贸j obojczyk polifoni臋 tak czyst膮
偶e zawstydzony odjecha艂em dalej pod skrzyd艂em go艂臋bicy
w ch艂opskiej ober偶y noc膮 kupi艂em twoje cia艂o
za kwart臋 wina kurwy rzezimieszki z艂odzieje handlarze relikwiami
偶膮dali wi臋cej ale powiedzia艂em 偶e przybywam z daleka
i gra艂em z nimi w ko艣ci by艂em lepszym oszustem
w nagrod臋 zapach siana pomi臋dzy coitus gdakanie kur
i jeszcze piwo kt贸re wnios艂a po drabinie karczmarka
nie pami臋tam nast臋pnych wciele艅 by艂y jak ods艂ony
wstydliwych rozkoszy ch艂opca m艂odzie艅ca m臋偶czyzny
na wydmach gdzie艣 ko艂o Ausaras niedaleko Sambii
ujrza艂em ci臋 po raz ostatni w ch艂odnej zieleni morza
gdzie powiedzia艂a艣 dusza nie istnieje chocia偶 modlitwy
szepty gus艂a i zakl臋cia s膮 nam potrzebne do zbawienia cia艂a


 Pawel Huelle


Kod Magdaleny, czyli Magda ma kota

opuszcza mnie
„poetycka wena"
ale w sen m贸j wchodzi Maria
Magdalena i ods艂ania odkrywa
(to jest teraz w modzie)
swoje 偶ycie ukryte
w Leonarda kodzie...
m贸wi 偶e jest Janem i Markiem i Judaszem,
偶e by艂膮 偶on膮 Mistrza
偶e by艂a graalem 偶e si臋 wcieli艂a
w pewn膮 pisark臋
co zbudowa艂a z Potterem ark臋 noego
(ale nie tego)
偶e si臋 wcieli艂a w tiutiu
biskupa 偶e zna艂a Mart臋
siostr臋 艁azarza
偶e Marta kiepsko gotowa艂a
偶e nie zmywa艂a cho膰 mia艂a pralk臋
艁azarz mia艂 艣pi膮czk臋
te艣ciowa Piotra miewa gor膮czk臋
i 偶yje w Dubaju
偶yje w Bombaju
偶yje po 偶yciu
ale w ukryciu...

Tadeusz R贸偶ewicz 


Maria  Magdalena


艢wiat si臋 sk艂ada z niedosz艂ych k艂amc贸w i kochanek,
kt贸re ju偶 nam gotuj膮 wieczyste polewki.
I jak tu wchodzi膰 w spory, gdy na g艂owie wianek
przekrzywia si臋 i trzeszczy w rytmie starej 艣piewki:

kobiety s膮 jak znaczki: kleisz si臋, by dotrze膰
w jedno miejsce, a potem wysuszy膰 w klaserze?
A jak zgnij膮, rozrzuci膰 w niepami臋ci 艂otrzej:
przejrzyste ornamenty, darte w obcej wierze.


Rafa艂 Gawin


 
Obrazy: Angelo Bronzino, Carlo Dolci, Tycjan, Francesco Bacchiacca, Bernardino Luini, El Greco, Rubens, Caravaggio,anonimowy Pietro Perugino, vocasiod: Maria Magdalena
Zdj臋cia: Monica Bellucci jako Maria Magdalena w filmie Mela Gibsona pt. Pasja, Barbara Hershey jako Maria Magdalena w filmie Martina Scorsese pt. The Last Temptaion of Christ



20 grudnia 2013

"W ka偶de 艣wi臋ta od lat, z kimkolwiek st贸艂 dzieli膰 mam, 偶ycz臋 Ci mojego serca..." ***


zimowe 艣wiat艂o


drga we mnie ma艂y cienki promyk
taki niewinny i cichutki
kt贸ry co roku w 艣rodku zimy
wygrywa serca dobre nutki

szepcze mi cicho abym by艂a
wra偶liwsza lepsza i m膮drzejsza
i 偶ebym wszystkich utuli艂a
s艂odk膮 melodi膮 swego serca

wi臋c w my艣lach czule i przyja藕nie
przytulam wszystkich ludzi wok贸艂
a gdy za艣wieci gwiazda pierwsza
wysy艂am jasno艣膰 w ciemnym mroku

m贸j anio艂 str贸偶 mi towarzyszy
i razem ze mn膮 wszystkim 偶yczy

blasku mi艂o艣ci i przyja藕ni
艣wiat艂a
co ka偶dy cie艅
rozja艣ni

/B-c, 23 XII 2011,JoAnna Idzikowska-K臋sik/




 elegia rych艂o w czas


gdy my艣l臋 o twoim nieludzkim cierpieniu
wewn臋trznym drganiem empatii
czuj臋 realny dog艂臋bny b贸l

widz臋 rubinowe stru偶ki g臋stej krwi
sp艂ywaj膮ce od dw贸ch tysi臋cy lat
nieuzasadnionym poczuciem winy
prosto w serca nadwra偶liwc贸w

ci niewra偶liwi pazerni i t臋pi
uczynili z tego burlesk臋 s艂u偶膮c膮
do manipulacji i robienia opiumowanej
sieczki z m贸zg贸w maluczkich

ufam 偶e by艂e艣 dobrym cz艂owiekiem
z wielkimi marzeniami
ulotnymi jak 偶ycie

zapewne pragn膮艂e艣 te偶 kocha膰

nie wiem dlaczego wci膮偶 wierz臋
w ludzk膮 mi艂o艣膰
do ciebie

mo偶e moja naiwno艣膰
przekracza cienkie granice
zrozumienia

tego co niewyt艂umaczalne
zaklinane 艣lepym czarem wieczno艣ci

fikcja i rzeczywisto艣膰

w膮t艂a napi臋ta linka


/B-c, 22 XII 2013, JoAnna Idzikowska-K臋sik/


staccato


w ciszy uton臋 kroplami deszczu
smagana cieniem twojego cienia
pod parasolem codzienno艣ci
mam jeszcze co艣 do zrozumienia

wejd臋 w otch艂anie smutnych wierszy
po to by ciebie w nich spotyka膰
a偶eby 艣ni膰 niedotykalne
i s艂ysze膰 to czego nie s艂ycha膰

kiedy艣 zrozumiem i uwierz臋
偶e by艂e艣

 jeste艣
wiatrem gnany

艣wi臋to艣ci膮 deszczu w ciebie wejrz臋
najg艂臋biej

bo偶e

niepoznany


/JoAnna Idzikowska-K臋sik, 8 XII 13/







*** cytat z piosenki Andrzeja Piasecznego pt. Miejsce, gdzie czekam

**** Na zdj臋ciach Willem Dafoe w filmie Martina Scorsese pt. The Last Temptation of Christ oraz 艣wi膮teczny collage moich uczni贸w.
Ruchome gify netu.



Wszystkim, kt贸rzy do mnie jeszcze zagl膮daj膮, 偶ycz臋 ludzkiej dobroci i 偶yczliwo艣ci nie tylko od 艣wi臋ta.
呕ycz臋 prawdziwego bycia razem  i anio艂贸w przy wigilijnych sto艂ach!