W każdym momencie, w każdej chwili, w każdym zdarzeniu kryją się przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. W każdej chwili kryje się wieczność. Każde odejście jest zarazem powrotem, każde pożegnanie powitaniem, każdy powrót rozstaniem. Wszystko jest jednocześnie początkiem i końcem. - Andrzej Sapkowski
Translate
24 października 2021
"Anthony brzmi, jakbym się wywyższał".
17 października 2021
"Kochaj mnie jak wariat, kochaj mnie jak świr".
***cytat w tytule postu, piosenka Renaty Przemyk
*grafika z internetu
10 października 2021
UWAGA POEZJA czyli kilka słów o wierszach z nowego tomu Danuty Capliez-Delcroix Bylińskiej
Zostałam poproszona przez Poetkę, którą bardzo szanuję i cenię, do napisania posłowia do jej najnowszego poetyckiego tomu. Zapraszam do przeczytania posłowia i zapoznania się z poezją Autorki.
Posłowie
Oto przeczytałeś, drogi Czytelniku , najnowszą książkę poetycką Danuty Capliez-Delcroix Bylińskiej - "Nie do końca zwątpieniem".
Zapewne masz tę książkę jeszcze w sobie, w swoich myślach, emocjach. Zapewne jesteś pod wrażeniem lekkości pióra Pani Danuty - poetki dojrzałej, ukształtowanej, szanującej słowa, posiadającej spory literacki dorobek. Autorki, która może się poszczycić tym, że wypracowała własny, rozpoznawalny styl, znanej wielu Czytelnikom – miłośnikom poezji - z Internetu, z antologii poetyckich oraz z piętnastu autorskich poetyckich tomów, m.in. „W klatce tęsknoty skulona” (2012), „Śpiew o mnie wie” (2012), „W sukience istnienia” (2013), „Zapukaj w sny o świcie” (2014) i „Tam gdzie piasek szept rozkłada” (2015), „Kropla wolnych przestrzeni” (2016).
Wejście w świat poetki, w lekkość i zwiewność jej słów, jest czymś w rodzaju emocjonalnego katharsis, jest nie tylko fascynującym spotkaniem z poezją, ale przede wszystkim wniknięciem w siebie, czasem w swoje uczucia, które dawno nie wychodziły na powierzchnię, w myśli, których unikaliśmy a nawet baliśmy się? Fakt, że każdy z nas ma swoje przemyślenia dotyczące życia, samotności, miłości – również tej niespodziewanej, dojrzałej, nagłej, obcowania ze światem, z naturą, relacjami międzyludzkimi, wianem przekazywanym z pokolenia na pokolenie, wartościami, które warto celebrować, pielęgnować i o których trzeba pamiętać jest niezaprzeczalny nawet, gdy o tym nie myślimy, gdy nie mamy czasu na konfrontację. Poetka daje nam właśnie taką możliwość zbliżenia się do samych siebie. Zanurzenie się w te strofy to zetknięcie się z wieloma barwami serwowanymi nam przez świat emocji i jednocześnie wniknięcie w bardzo osobliwą ciszę, w delikatność przekazu poetki, która:
„dni upinała szeptem
wrażliwość w ciszy”.
Poezja jest zapisem chwil. Jest życiem. Żyjąc piszemy, pisząc – opisujemy życie. Jest również podróżą w siebie, w coś, co w nas nieuchwytne, uśpione, niekiedy wyparte i zapomniane. Dla jednych jest to podróż w krainę podświadomości, dla innych w myśli, które wychodząc układają się w wiersze i tylko w wiersze i nigdzie indziej nie można ich spotkać. Co nie znaczy, że nie jest też do bólu realna, bo nie da się uciec od rzeczywistości. Rolą poezji jest przekazywać prawdę, bo tylko prawdziwe teksty zapamiętujemy na długo.
W tym tomiku jest wszystko: real, metafizyka, wrażliwość, czuła opowieść, empatia i zrozumienie najważniejszych życiowych spraw oraz wartości. Są pory roku jak pory życia i jest też prawda o życiu czyli po prostu o nas. I nawet jeśli ukrywa się za metaforami, za ciszą, czujemy, że Autorka jest prawdziwa i szczera, że nas nie kokietuje tylko stara się pokazać swój sposób patrzenia na świat i definiowania go.
Wszystko w tej książce, podobnie zresztą jak w poprzednich tomach Autorki, jest jak wykwintne danie, treści podane są Czytelnikowi ze smakiem, w niewielkich, wręcz w homeopatycznych porcjach, kroplami słów zamkniętych w wiersze; słów wyważonych, przemyślanych, niemal filozoficznych, a także – momentami – metafizycznych:
„myśl tchnieniem bliska czar subtelności”.
Mogłabym sparafrazować tytuł mojej bardzo ulubionej w dzieciństwie powieści Julesa Verne’a i powiedzieć, że wiersze Danuty Capliez–Delcroix Bylińskiej są jak podróż do wnętrza siebie, tym bardziej, że jesteśmy z Ziemi, że metaforycznie jest naszą matką, która nas słyszy, rozumie, a w tym tomie sporo o niej poetka pisze i robi to subtelnie:
„radością skacze wraz ze mną
zachwyt w krajobraz wołam echo
słyszy przyspiesza
mi tętno”.
Jak już kiedyś napisałam: wersy Danuty Capliez–Delcroix Bylińskiej są jak krople, które obmywają myśli, jak drobny, chłodny wiosenny deszcz, dodający pozytywnej energii, skłaniający do zadumy i refleksji nad sobą, światem, naturą i jej różnymi obliczami z wirusowym włącznie, życiem, miłością, ulotnością marzeń, przemijalnością zdarzeń i poezją. Są subtelną nutką niezaprzeczalnie pięknej, bo dojrzałej kobiecości, ukłonem zarówno w stronę codzienności jak i ulotności. Są zmysłowe, pełne ciepła, nadziei, optymizmu, radości istnienia. Są też proste, ale jakże prawdziwe, także pod względem psychologicznym:
„dzień rozpoczęty
śmiechem uładzony
zmniejszy moc napięć gromadzonych stresem
zabierz myśl w spacer do parków w ogrody
ważkość problemów uniesiesz”.
Poezja ma wiele odsłon, różne jej oblicza serwują nam poeci o różnych umiejętnościach, wrażliwościach i stylach. Niekiedy mam wrażenie, że dzisiaj piszą wszyscy, ale jest to zapewne pokłosie techniki. Nikt teraz nie pisze do zeszytu, do szuflady, ponieważ Internet daje ogromne możliwości publikowania własnej twórczości. I to jest dobre, bo przecież twórczość, kreatywność wpisana jest w nasze człowiecze jestestwo. W tym morzu poezji twórczość Danuty Capliez–Delcroix Bylińskiej jest bardzo osobliwa. Poetka nie krzyczy, rzadko poucza, moralizuje. Ona po prostu jest i robi swoje jak natura świadoma swojego wdzięku i siły wypływającej z własnej kreacji, tworzy bogactwo słów układanych w wiersze. Często są to miniatury bogate w treść, zawsze są to utwory dojrzałe, godne świadomego Czytelnika, konesera sztuki.
JoAnna Idzikowska-Kęsik